Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia Gdańska - Betania - Strona główna - Szukaj


Drukowanie Drukowanie
Drukuj Artykuł
Drukuj Cały Numer
Mojżesz wezwany do służby
1958 Numer 8.
Straż i Zwiastun Obecności Chrystusa
Biblioteka
 

Lekcja z drugiej Księgi Mojżeszowej 3:1-14.

"Błogosławieni czystego serca; albowiem oni Boga oglądają." - Mat. 5:8.

Czterdzieści lat liczył Mojżesz w czasie gdy zniechęcony uciekł z dworu Faraona, a ośmdziesiąt, kiedy Bóg wezwał go, aby był wodzem Izraela. Pierwsze czterdzieści lat jego życia były zwykłym szkoleniem, gdy zaś drugie czterdzieści, były specjalnym szkoleniem w pokorze. Po tym okresie Mojżesz był gotowym do służby, akurat w czasie gdy Bóg chciał go użyć. Mojżesz, który czterdzieści lat przedtem był gotów poprowadzić zastępy Izraelskie bez specjalnego polecenia i upoważnienia od Boga, był teraz tak zupełnie zniechęcony, że nie ufał sobie nawet gdy Pan go wezwał. Wymawiał się swoją niezdolnością, brakiem wymowy itd. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że właśnie teraz był sposobny do wykonania służby w imieniu Pańskim.

Podobnie sprawa się ma z niektórymi sługami Pańskimi w czasach obecnych. Nie zdają sobie sprawy z tego jak ważna jest w służbie Pańskiej pokora, właściwa skromność i zupełne poddanie się Boskiej woli. Kto tych lekcyj nauczy się dobrze, jest najlepiej przygotowanym do Boskiej służby. "Bóg pysznym się sprzeciwia, a łask Swych udziela pokornym" - skromnym, cichym, poddanym. Na mocy tej zasady Apostoł radzi wiernym: "Uniżajcie się tedy pod mocną ręką Bożą" - poddajcie się z cichością wszystkiemu, cokolwiek Boska opatrzność na was dozwoli - "aby was wywyższył czasu swego" - po odpowiednim przygotowaniu was do wywyższenia i do służby, jaką zechce wam powierzyć. - 1 Piotra 5:6.

Mojżesz, doglądając owiec swego teścia przez wiele lat, prawdopodobnie rozmyślał: jak dobrze stało się, że czterdzieści lat przedtem nie udało się jemu pobudzić swych braci do ucieczki z Egiptu. Doszedłszy do większej dojrzałości umysłu, mógł widzieć jak wielkim i trudnym byłoby stanowisko wodza w narodzie! Zaznajomiwszy się lepiej z pustynią, mógł rozumieć jak niebezpiecznem i mozolnem byłoby przejść tak licznemu narodowi przez puszczę. Mógł też lepiej zrozumieć, na jak ogromne trudności i niebezpieczeństwa narażony byłby jego naród, próbując opanować ziemię Chananejską; jak bardzo sprzeciwialiby się im narody tam zamieszkałe, więcej doświadczone w wojowaniu aniżeli oni. Jest w zupełności możliwem, że w taki sposób rozmyślał on o głupocie ludzkich ambicyj i doszedł do konkluzji, że naród Izraelski, nieprzygotowany do samodzielności, był może mądrzejszym od niego, gdy wolał pozostać w niewoli.

Płonący krzew

Tak rozmyślając, gdy trzody jego pasły się na stokach gór, Mojżesz zobaczył pewnego dnia coś nadzwyczajnego. Zobaczył płonący krzak, który jednak nie spłonął. Im dłużej wpatrywał się, tym większa zbierała go ciekawość, aż postanowił zbadać to zjawisko. Przybliżył się do płonącego krzaka, z którego usłyszał głos pojaśniający, że zjawisko to jest manifestacją Boskiej obecności i potęgi. Mojżesz usłuchał rozkazu, aby zdjął swe sandały, ponieważ z racji obecności anioła Pańskiego, miejsce to było święte. Przykrył więc twarz swoją, na znak głębokiej czci i słuchał Boskiego poselstwa.

Boskie poselstwo uprzytomniło Mojżeszowi podstawę do wszystkich nadziei jego, jak i wszystkiego Izraela. Oświadczenie: "Jam jest Bóg ojca twego, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba" - przywiodło na umysł tego męża Bożego odpowiednie zrozumienie znaczenia kryjącego się w tym doświadczeniu. Swym oświadczeniem, Bóg przypomniał Mojżeszowi o onym szczególniejszym przymierzu, jakie On uczynił z Abrahamem, powtórzył Izaakowi i zatwierdził Jakubowi jako przymierze wieczne. W słowach tych wyrażone było Mojżeszowi zapewnienie, że Bóg nie zapomniał o Swej obietnicy względem Izraela. Tym sposobem wiara i nadzieja Mojżeszowa została utwierdzona. Dowiedział się, że nadszedł słuszny Boski czas na uwolnienie Izraelitów z niewoli i na osiągnięcie ziemi Obiecanej - ziemi Chanaan, opływającej mlekiem i miodem, czyli ziemi bogatej i produktywnej.

Jeżeli w okresie owych czterdziestu lat, a może i przedtem, Mojżesz nieraz rozmyślał czy aby Bóg dbał p Izraelitów i może dziwił się, czemu do-z walał na tak długie trapienie ich przez Egipcjan, to teraz otrzymał zapewnienie, że Bóg wiedział o cierpieniach Izraelitów, lecz czekał przez te wszystkie lata, powściągał Swoją pomoc, z którą mógłby pospieszyć każdej chwili, lecz miał pewien cel w tej zwłoce. Boskie pojaśnienie tej sprawy zakończyło się zaproszeniem Mojżesza, aby teraz Stał się Jego sługą, posłańcem i narzędziem mówczym do Faraona, rozkazując mu, aby wypuścił Izraelitów z niewoli.

"Oto będę z Tobą"

Mojżesz, który czterdzieści lat przedtem był pełen odwagi i ufności, gotowym prowadzić Izraelitów, obecnie okazał wielki brak podobnej ufności i odpowiedział Panu: "Któżem ja abym szedł do Faraona i wywiódł syny Izraelskie z Egiptu?" Słowa te znaczyły: Panie, przecież znasz moją nieudolność. Pomimo wielkiego wykształcenia, jakie otrzymałem w Egipcie, nie nadaje się do niczego lepszego jak tylko do pasania owiec. Zapewne, gdzieś musi być ktoś odpowiedniejszy na wodza dla Izraelitów, bo inaczej naród ten nigdy nie zdoła uwolnić się z Egiptu.

Boską odpowiedzią było: "Oto będę z tobą." Nie spodziewam się, że mógłbyś dokonać tego sam. Rozumiem dobrze wielkość tego zadania i ogrom tego dzieła, lecz "Ja będę z tobą." Aby sprawę tę więcej uwydatnić, Pan oświadczył, że Mojżesz nie tylko wyprowadzi Izraelitów z Egiptu, ale że oni wszyscy przyjdą do tej właśnie góry, i do "góry Bożej" - aby tu uczcić Boga i zawrzeć z Nim przymierze.

Mojżesz, mając w pamięci poprzedni zawód, był ostrożny. Zapytał więc, jaką odpowiedź dałby Izraelitom, gdyby, na zapewnienie jego, że Sam Bóg posyła go do nich, oni zapytali go: "Kto? Bóg? Jaki Bóg? Jakie jest imię Jego?" Boską odpowiedzią było, że imię tego Boga jest: "Będę, który Będę" (według oryginału: "Jam jest, którym Jest") - Sam przez Siebie egzystujący. Mojżesz wszakże, miał tak mało zaufania w sobie, że wciąż jeszcze nie mógł pogodzić się z tą myślą aby podjąć się tak wielkiego dzieła. Wyobrażał sobie, że Egipcjanie nie zechcą wypuścić Izraelitów; był przekonany, że dla wielkich korzyści, jakie władcy egipscy mają z Izraelitów, będą ich chcieli zatrzymać jako niewolników na zawsze. Odczuwał jeszcze i tę obawę, że sami Izraelici nie zechcą uwierzyć, iż Bóg w rzeczywistości ukazał się jemu.

Dla uspokojenia jego obaw, Pan dał Mojżeszowi pewne znaki upewniające go, że rozmawiał z Wszechmocnym, który go też zapewnił, że te same znaki przekonają również Izraelitów i Egipcjan.

Niewymowny, niekompetentny

Tak pokornym był Mojżesz, że chociaż wierzył Bogu w zupełności i ufał w Jego mocy, to jednak nie mógł sobie wyobrazić powodzenia nawet przy Boskiej pomocy, w tak ogromnym przedsięwzięciu. Mniemał, że Bóg zapewne ma upatrzonego kogoś innego, sposobniejszego niż on, do tego dzieła. Wymawiał się więc tymi słowami: "Proszę Panie, nie jestem ja mężem wymownym, ... bom ciężkich ust i ciężkiego języka." Ponadto on nie miał żadnego doświadczenia, jako sługa i prorok Pański. Wyobrażał więc sobie, że Pan może próbuje go tylko, jak skorym on byłby do podejmowania się tej sprawy, gdy w rzeczywistości zamierza użyć do tego kogoś innego. Lecz nie! Boską odpowiedzią było: "Idźże, a Ja będę z usty twojemi i nauczę cię, cobyś miał mówić." - 2 Moj. 4:11-12.

Podobnie i dziś, wierni Pańscy wieku ewangelicznego, są wszyscy zasileni Duchem świętym, a przez to są uzdolnieni i upoważnieni, jako przedstawiciele Boży, do mówienia prawdy w miłości, w imieniu Boga i jako słudzy Pana Jezusa Chrystusa. Lecz niektórym z nas jest czasami trudno zrozumieć, jak wielkiego zaszczytu dostąpiliśmy, gdy zostaliśmy wezwani, aby być Pańskim przewodem i narzędziem mówczem do ogłaszania Jego poselstwa światu lub braciom w zgromadzeniu, w kościele. A później, kiedy już upewniliśmy się, że Pan będzie z nami, niektórzy popadają w niebezpieczeństwo za dużej zuchwałości i samowoli w Pańskich sprawach. Chociaż tacy nie potrzebują być zachęcani, to jednak ci, którzy są podobni Mojżeszowi, czyli pokorni, potrzebujący zachęty, są w mniejszym niebezpieczeństwie uszkodzenia zaszczytem, jaki złączony jest z Pańską służbą w jakimkolwiek zakresie.

To też pokornym obecnie, tak jak Mojżeszowi naonczas, Bóg mówi: "Ja będę z tobą. Ja będę z ustami twojemi i nauczę cię, cobyś miał mówić." Jak jedną lekcją do nauczenia się dla nas jest, aby nie ufać sobie za dużo, nie polegać na swoim rozumie ani na swej mocy, tak drugą, ważną lekcją jest, aby mieć wszelkie i najzupełniejsze zaufanie w Bogu. I dopiero gdy ktoś tej lekcji nauczy się, jest on w rzeczywistości sposobnym do służby, jako Boskie narzędzie mówcze. W wypadku Mojżesza, pokora, brak pewności siebie, skromność, były tak znamienne w czasie owych czterdziestu lat ćwiczenia go w tym względzie, że nawet gdy już miał być użyty, wolał aby ktoś inny był mówcą. Bóg uwzględnił to jego życzenie i polecił, aby brat jego Aaron był mu za towarzysza i za narzędzie mówcze, gdy on uda do Faraona aby, w imieniu Pańskim, zażądać wolności dla Izraelitów.

Aaron wszakże nie był wcale kompetentnym do tak wielkiego dzieła. Nie miał on takiego wyszkolenia jak brat jego Mojżesz. To też Bóg polecił, aby Mojżesz był za boga, czyli rządcą, naczelnikiem swemu bratu a ten miał mu być sługą lub ustami, mówiącymi tylko z upoważnienia skromnego, uniżonegp Mojżesza, któremu, dla jego pokory, Bóg powierzył główną odpowiedzialność w całej tej sprawie.

W Piśmie Świętym wszystko wskazuje na ten fakt, że pokora jest najkonieczniejszym przymiotem w tych, którzy chcieliby być użyci przez Boga w jakiejkolwiek ważnej lub specjalnej pracy dla Niego. Możemy być pewni, że gdyby wierni Pańscy mogli zawsze o tym pamiętać i gdyby według tego starali się postępować, służba ich byłaby większa i korzystniejsza, talk dla nich jak i dla drugich.

Jakakolwiek służba dla Pana jest zaszczytna, lecz im więcej możemy służyć tym większego błogosławieństwa doznajemy w życiu obecnym i większa będzie nagroda w przyszłym. Przeto tedy, jak radzi Apostoł: "Uniżajmy się pod mocną ręką Bożą, aby nas wywyższył czasu Swego." - 1 Piotra 5:6; Jak. 4:6-7.

W.T.5261-1913