Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Betania - Strona główna - Szukaj
 

powrót wersja do druku

The Herald
Zmiastun Królestwa Chrystusowego

Numer 3 - 2012


Spis treści

 Zdrowe zwyczaje

Na początku...

Jedzenie i picie
"Spożywanie" słowa Bożego, "picie" wody prawdy

Chodzenie z Bogiem
Podążanie wąską drogą

Odpoczynek
Odpoczynek sabatu i jego znaczenie

Uczenie się
W szkole Chrystusowej jesteśmy całe życie

Radość
Mamy wiele powodów do radości

Kąpiel
Oczyszczenie ze złych uczynków

Światło słoneczne
Bóg i Jezus to prawdziwe źródło światła i życia

Ćwiczenie zmysłów
Rozwijanie duchowych zmysłów wymaga ćwiczeń

Rozwój Izraela
Dziś w proroctwach


powrót wersja do druku

 

 Ćwiczenie zmysłów

Rozwijanie duchowych zdolności

Ćwiczenie zmysłów

Każdy bowiem, który się karmi mlekiem, nie pojmuje jeszcze nauki o sprawiedliwości, bo jest niemowlęciem; pokarm zaś stały jest dla dorosłych, którzy przez długie używanie mają władze poznawcze wyćwiczone do rozróżniania dobrego i złego Hebr. 5:13-14.

Te słowa z listu do Hebrajczyków zostały skierowane do braci, którzy nie korzystali w pełni ze swych przywilejów. Wymogi życia w wierze były trudne. Próba czasu zmęczy­ła ich, w wyniku czego dryfowali z powrotem do świata. Wzrok fizyczny zaczynał brać górę nad wizją Tego, który jest niewidzialny. Na zewnątrz nadal pozostawał pozór pobożnego życia, jednak jego moc zanikała. Duchowe zdrowie stało pod zna­kiem zapytania. Ich wzrost został zahamowany na skutek spożywania samego mleka, właściwego dla niemowląt, przy jednoczesnym zaniechaniu zmiany pokarmu na stały. List ten był zatem wezwaniem; pobudką mającą skłonić ich do lepszych rzeczy.

Istnieje niewielka różnica między greckim sło­wem „kalos” (dobry) i „kakos” (zły). Tak wzrok, jak i słuch muszą być wyostrzone, aby sprawnie dostrze­gać tę różnicę. Zmysł dzieci wymaga ćwiczenia, aby osiągnąć spostrzegawczość mądrych.

Te słowa nadal pobudzają każdego Bożego świę­tego. Niezależnie od etapu rozwoju osiągniętego do tej pory, duch wciąż wzywa nas do dalszego poznawania dróg Bożych i Jego umysłu. Naszym duchowym celem jest osiągnięcie pełni poznania Chrystusa (Dzieje Ap. 18:26; Efez. 1:23).

Wieczność włożył w ich serca (Kazn. 3:11)

Pan włożył wieczność w serce człowieka, dał mu umysł zdolny do myślenia i rozważania ta­jemnic swego istnienia i swego ziemskiego domu. W dzisiejszych czasach, zgromadzona wiedza rośnie z niewiarygodną szybkością w porównaniu z minio­nymi wiekami. Jednak największe ludzkie umysły i intelekty przyznają, że dotknęliśmy zaledwie po­wierzchni dzieła Wszechmocnego. Spójrzmy w górę. Od razu bezkres czasu i przestrzeni przeciwstawia się naszemu skończonemu umysłowi. Jednak są to tylko krawędzie dróg Bożych. A teraz podnosi On zasłonę i objawia nam dzieło o wielkości zdolnej przyćmić wszystko. Chmury chwały rozstępują się, aby błogosławić oczy tych, których On wzywa do zamieszkania w Jego niebiańskim domu, aby mogli dostrzec początek nowego tworzenia. To jest właśnie ów radosny widok ukryty przed mądrymi! (Łuk. 10:21).

Wysławiam cię za to, że cudownie mnie stworzyłeś (Ps. 139:14)

W chwili narodzin każde niemowlę jest wy­posażone w zmysły pozwalające mu zarówno na uzyskanie samoświadomości, jak i nawiązanie relacji z otoczeniem. Każdy cenny dar zmysłów przyczynia się do pełnego korzystania z ludzkiego życia. To wła­śnie dzięki tym naturalnym zmysłom dziecko rośnie i uczy się rozpoznać dobro i odrzucać zło, które grozi mu krzywdą. Ich brak od razu naraziłby na szwank zdrowie i bezpieczeństwo dziecka. Cud widzenia rozpoczyna się teraz; również w stosunku do tych, których oczy zrozumienia zostały otwarte przez Pana na widoki królestwa prawdy, które przyćmiewają wszystkie rzeczy na ziemi.

Do cudownej swojej światłości (1 Piotra 2:9)

Z ciemności łona matki dziecko pojawia się w świecie światła i jasności, który na początku jest poza jego zdolnością pojmowania; rzeczywistością zbyt przytłaczającą dla niewprawnego umysłu.

Od tego pierwszego wejścia do tego królestwa, wzrok duchowy musi się rozwijać. Nowe, piękne miejsca czekają na odkrycie; każde z nich powinno być przechowywane w pamięci. W ten sposób, umysł staje się skarbcem. Nasz Pan chce się dzielić ze swymi dziećmi wieloma cennymi prawdami.

Albowiem sam Ojciec miłuje was (Jan 16:27)

Nasze rodzicielskie reakcje na każdym etapie rozwoju dziecka pozwalają choć w niewielkim za­kresie zrozumieć radość naszego Ojca, gdy widzi On postępy w naszym wzroście. Z pewnością, cieszy się z pierwszego uśmiech poznania i kilku pierwszych kroków w kierunku rozpostartych ramion. Kto jed­nak może powiedzieć, jaką pełnię ojcowskiej miłości postęp ten wzbudza w Jego sercu! Ćwicząc duchowe zmysły poznajemy naszego Ojca i stajemy się coraz bardziej świadomi ciepła Jego miłości i opieki, świa­domości całkowitego bezpieczeństwa jakie ze sobą niesie oraz poczucia zadowolenia z przynależności do Jego wspaniałej rodziny.

Czym zatem są te zmysły nowego umysłu? Jak działają? I w jaki sposób mają one być ćwiczone?

I poznasz Pana (Oz. 2:22)

Ponieważ jesteśmy dziećmi kochającego Boga, którego nie widziało ludzkie oko, nasza tęsknota do poznania regularnie się pogłębia. Ojciec odpowiada na takie pragnienia, objawiając się nam na różne spo­soby i ciesząc się z naszych odkryciami. Bóg mądrze postępuje ze swymi dziećmi, w celu ich wzmocnienia i zaspokojenia ich potrzeb co do poświęcania im uwa­gi. Pierwszym słowem z usta dziecka jest „Abba”, które wskazuje na uznanie i pragnienie utrzymania więzi miłości z Ojcem oraz potrzebę opieki z Jego strony (Rzym.8:15).

Nowy umysł rośnie i zdaje sobie sprawę z tego, że jest znacznie więcej do nauczenia się i dowiedzenia się o Tym, od którego zależy nasze życie. I tak rozpo­czyna się proces kształcenia umysłu, zdawania sobie sprawy z chwały, jaka otacza imię Ojca. Ponieważ każde dziecko jest księciem i dziedzicem Bożym, do niego należy przyszłość pełna szczęścia i radości. Aby osiągnąć ten stan, konieczne są określone przygoto­wania. Tu, na ziemi, uczymy się żyć z niewysłowioną chwałą naszego drogiego Ojca (2 Kor. 3:18).

Tak wiele nas czeka, a nawet połowy z tego nie potrafimy znieść. Serce musi zostać powiększone, aby objąć głębokość i długość Boskiej miłości. Powodem, dla którego idziemy obecną ścieżką oraz wielkim planem kryjącym się za wszystkimi okolicznościami i próbami jest to, że możemy nauczyć się bardziej poznawać i kochać naszego Ojca. Bez pochodzących od Niego zmysłów duchowych i bez ich ustawicznego wykorzystywania i rozwijania, nie bylibyśmy w stanie poznać tego błogosławieństwa. Jednak nasza droga została tak zaplanowana, aby krok po kroku przy­zwyczajać nasze oczy i uszy do rzeczy których oko nie widziało i ucho nie słyszało, które pozostają poza możliwościami cielesnego pojmowania (2 Kor. 12:4).

Wyciągajcie dla niej kłosy ze snopków (Rut 2:12-17)

Cennymi przebłyskami naszego Boga są złote „kłosy” pozostawione celowo na polu przez naszego „Boaza”, abyśmy mogli je zbierać. W ten sposób uczy­my się tytułów, które opisują naszego Pana i to, czym się stał dla nas, a my dla niego. I tak przekonujemy się, że wielki, wszechmocny Bóg, który stworzył gwiazdy na niebie, teraz dba o każdy krok swych owiec, chro­niąc je, karmiąc i prowadząc na zielone pastwiska. Możemy mieć pewność, że nie spotka nas nic, co uszłoby Jego uwadze.

Pieśń Dawida staje się naszą własną, gdy do­strzeżemy Bożą rękę prowadzącą nas we wszystkich kłopotach i problemach życia. Bóg Jehowa staje się mym pasterzem; ja, jego owca, przedmiotem jego tro­ski (Ps. 23:1). Błogosławieństwo jakie niesie ze sobą ta wizja pokazana jest w poczuciu wewnętrznego spo­koju, które może być osiągnięte w doświadczeniach i próbach. Wtedy właśnie powinniśmy wzywać imie­nia Bożego wyznając, że na wieki jest On naszym Bogiem, a my Jego dziećmi.

Sztandar zwycięstwa (Ps. 60:4, Pieśń Salomona 2:4)

Próby i doświadczenia jakie będą nas spotykać, a które wymagać będą korzystania z duchowego zmy­słu, dostarczać nam będą dalszych cennych wniosków. Niekiedy na swej drodze natkniemy się na przeciw­ności na podobieństwo Amalekitów, którzy atakowali z tyłu szukając tych, których wiara osłabła. Dopóki nie nauczymy się korzystać z modlitwy jako sposobu na wzywanie Bożej pomocy, dopóty nie będziemy w sta­nie stawić im oporu (2 Mojż. 17:8-16, 5 Mojż. 25:17-19, Hebr. 12:12,13). Wówczas będziemy do końca naszych dnia radować się ufnością w zwycięstwo, dzięki Bogu, który jest naszym „sztandarem”. Inne chwalebne Boże tytuły odkrywać będziemy w ogniu doświadczeń, w skupieniu rozmyślań, w praktyce życia (2 Mojż. 15:26, Ps. 103: Pan mym lekarzem; Sędz. 6:23,24: Pan mym pokojem; itp.).

Jakże droga dla każdego dziecka Bożego jest nazwa „El Shaddai”. Słowo to pochodzi z hebrajskiego „shad” („łono”, „pierś”). Wskazuje ono na wystarczal­ność łaski, bogactwo pokarmu dla tych, którzy miesz­kają w Jego ramionach, jak Jego drogi Syn, który wraz z nami dzieli ciepło tego najwspanialszego miejsca (Jan 1:18). W ten sposób będziemy niepostrzeżenie wzrastać i rozwijać się ze stanu dziecka aż do stanu podobnego do Jezusa Chrystusa.

Król w swej piękności (Izaj. 33:17)

Jak możemy kochać Tego, który jest niewidzial­ny? Pytanie to przypomina nam zadziwiającą historię Rebeki, która odpowiedziała na wezwanie Izaaka i od­dała swe serce człowiekowi, którego nigdy wcześniej nie spotkała. Wielokrotnie czerpała wodę z tej samej studni, tak jak wielu ludzi spotyka się wokół Bożego Słowa. Pewnego dnia usłyszała słowa, wobec których nie mogła przejść obojętnie. To Jego duch pobudził nasze serca i spowodował, że odpowiedzieliśmy na Jego wezwanie.

Syn wykonał wolę Ojca i dla naszej korzyści zapłacił cenę własnego życia. Czy możemy nie od­powiedzieć na tak wielką miłość, która skłoniła Go do oddania własnego życia? Pismo Święte uczy nas, że nie należymy już do siebie. Została za nas zapłaco­na cena jak za oblubienicę, a ceną ta była krew dosko­nałego człowieka.

Zbawienie z mocy grzechu i władzy śmierci to więcej, niż jakikolwiek śmiertelnik mógłby oczekiwać. Czy jednak nie wystarczyło samo oddane życie, bez kielicha hańby i wstydu, bez razów bicza, krzyża, bólu, przebitych rąk i nóg? Miłość zwyciężyła, gdyż nie mo­gło jej powstrzymać.

Jezus przeszedł przez cierpienie i śmierć, aby zająć zaszczytne miejsce na tronie swego Ojca, by zo­stać ukoronowanym imieniem ponad wszelkie inne imiona. Jednak największą radością dla Niego było to, że w ten sposób zdobył On grzeszników, którzy odtąd mogli szukać w Nim przebaczenia, życia i pokoju. Do tego wszystkiego, Jego niebiański Ojciec dodał wielką nagrodę – niebiańską oblubienicę, aby dzieliła wraz z nim tę wielką radość (Efez. 5:27, Mat. 25:21-23, Łuk. 15:7,10).

Wszystka zacność córki królewskiej jest wewnątrz (Ps. 45:14, BG)

Zmysłów duchowych potrzebujemy już teraz. Naturalne zdolności nie są w stanie pojąć cudu po­wołania, jakie objęło nasze serca. Dzięki niemu chce­my słuchać i rozważać; możemy również zapomnieć o braku własnej wartości. Możemy w Nim uznać naszego króla, oddać mu hołd i uwielbienie. Czy taka reakcja płynąca z intencji serca spotka się z Jego uznaniem?

Oczy twoje ujrzą króla w niewypowiedzianym pięknie. Jego oczy ujrzą oblubienicę; piękno jej wnę­trza pochodzi z Jej uwielbienia dla Niego.

Po śmierci Sary przymierze będzie wykonane, pojawi się obiecane nasienie, a związek zostanie do­pełniony (1 Mojż. 24:67). Ojciec i Syn będą dzielić wspólna radość. Czy ta świadomość jest dla nas zbyt wielka? Czy jest to sen poza granicami ludzkiego umysłu? Jeżeli w czasie długiej podróży podobne myśli powstawały w głowie Rebeki, tym bardziej doceniała dowody niewidzialnej miłości: klejnoty wielkich obietnic. Na tym opierała swą pewność, na tym polegał ślub miłości, którego nikt nie mógł złamać. Aż do dnia dzisiejszego, każdy z powołanych wie, do kogo należy jego serce. Każdy pokrzepia się zaręczynowym pierścieniem, który pieczętuje tę więź [„W nim i wy, którzy usłyszeliście słowo praw­dy, ewangelię zbawienia waszego, i uwierzyliście w niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym, który jest rękojmią dziedzictwa naszego” (Efez. 1:13,14). Słowo „rękojmia”, „arabon”, używane jest również dla oznaczenia pierścienia zaręczynowego].

Ześlij światło i prawdę swoją (Ps. 43:3)

W omawianym temacie ukrytych jest znacznie więcej lekcji, niż można omówić na łamach jednego artykułu. Wzrok może się pogorszyć na skutek róż­nych zaniedbań. Gałka oczna może ulec deformacji nie tylko na skutek wieku, ale również na skutek złego używania. Odzyskanie zdolności widzenia za­leży wówczas od stosowania zewnętrznych urządzeń, jak chociażby okularów. Sam problem nie będzie w ten sposób usunięty, jednak zostanie skorygowany w akceptowalny sposób. W celu wyleczenie przyczyny wady wzroku, można również stosować rozmaite ćwiczenia. Nasz duchowy wzrok jest cennym darem. On również może podlegać ćwiczeniu, jeżeli ziemskie zmartwienia i troski przesłonią nam pole widzenia. Apostoł Piotr opisał smutny stan krótkowzroczności, a tym samym połączył kwestę zdrowego duchowego zmysłu ze wzrostem Nowego Stworzenia. Lekarstwa szukać należy w mocy wielkich Bożych obietnic. W świetle tych obietnic, problemy codzienności nikną. Naszą nadzieją jest światło, które prowadzi nas do niebiańskiego domu. Ustawmy pewnie nasz ster. Pociągnijmy mocno za wiosła wiary. Nie zwra­cajmy uwagi na przeciwny prąd lub niesprzyjający wiatr. Łaski nieba obficie wynagrodzą nasze duchowe pragnienia. Jeżeli na tej nadziei skupimy nasz wzrok duchowy, nasz duchowy umysł będzie karmił się du­chowym pożywieniem. Dzięki temu, przetrwany każda ziemską troskę, zmierzając do rzeczywistości, która w przeciwieństwie do obecnej, nie gdy nie przeminie.

Pewna historia opowiada o zmęczonym rybaku, zmierzającym pod koniec dnia do brzegu, kierując się do blasku oliwnej lampy w oknie domu. Myśl o domu dodawał mu sił, dopóki bezpiecznie nie zawinął do portu.

Z niego tryska źródło życia! (Przyp. 4:23, Efez. 1:18)

Istnieją jeszcze inne zmysły, cenne dary. Musimy zachować raz osiągnięte poczucie równowagi; harmo­nię łaski i poznania. Nie można mówić o postępie, je­żeli będziemy posuwać się naprzód tylko jedną nogą, drugą ciągnąc za sobą. Ten, kto chodził po lawendzie, wszędzie za sobą będzie pozostawiał jej zapach. Codzienne chodzenie z Bogiem i radowanie się z każ­dego błysku prawdy, jaką nas obdarza, przygotowuje nas do noszenia Jego imienia (Obj. 14:1).

Nasz Ojciec uwielbia dzielić się z każdym dro­gim dzieckiem, w chwilach słodkiej intymności, świe­cące zdjęcia poświęconego strony, wskazując na ich wiadomość, że zaświeci sposób wszyscy, którzy ufają Jego miłości. Przekonał się o tym Jakub. Zmęczony położył się w tym twardym miejscu, ale jeszcze w ciemnościach rozpaczy zobaczył cudowną wizję dzięki której przekonał się, że Bóg jest przy nim.

Niektóre zmysły ostrzegają nas, inne pomagają zobaczyć z innej perspektywy konieczne próby, jakie sprawdzają nasz wzrok. Gdy cień pada na naszą dro­gę, wówczas sprawdzone wyczucie podpowie nam, że jest to cień Pana, stojącego nad nami (Ps. 91:1, Pieśń 2:3,4). W próbach i doświadczeniach pomoże nam uśmiech Mistrza i Jego głos, który na końcu wyszepta: „Dobrze, sługo dobry i wierny!” (Mat. 25:21,23).

Są to zmysły serca, wewnętrznego ucha i wzroku, wyczuwają Bożą miłość i opiekę. Jeżeli będą zmysły te będą dobrze używane, nie zanikną, choć siły witalne będą słabnąć. Błogosławione światło, na którym sku­piamy swój duchowy wzrok, nie zagaśnie, ani źródło naszej siły nie zaniknie. Czerpiemy błogosławieństwo z każdego duchowego zmysłu; kroczymy jasną drogą, która prowadzi nas do nowego dnia, gdzie w pełni zo­baczymy Boże dzieła (5 Mojż. 34:7, Izaj. 40:31).

— Donald Holliday —




powrót do góry wersja do druku