O Panie litościwy, blasków swych promienie
Rozlej w me serce tęskniące
Uskrzydlij mnie – niech ponad te cienie
Wystrzeli światłości słońce!...
Związany nędzą – pył ziemi,
Wyciągam ręce ku Tobie...
A słońce zachodzi – smutnemi
Promieńmi i noc się zbliża w żałobie.
Nad mgły, opary leniwe
Niech płynie, za niebem stęskniona.
Ach Ojcze! Moje serce lękliwe
Bez Twojej łaski kona!
I drży... – a skrzydła aniele
Ty przypnij mu Pani do ramion
Aby nad świata topiele,
Wypłynął wśród nocy znamion...
Nad nędzą swą płacze w żałobie
A niebo jak mrok tajemnicze
Z westchnieniem myślę o Tobie –
I szukam, gdzie Twe oblicze.
Płyń moja myśli skrzydlana
Ojcze – ta myśl dla Ciebie
Z niewoli kajdan zerwana
Jak ptak samotny na niebie.