Na Straży 1961/1/09, str. 20a
Poprzedni artykuł
Wstecz

Dwaj synowie

Skuszony w świecie – szczęścia łudzącym ogromem,
Pragnął syn marnotrawny zaznać uciech świata,
Więc wziąwszy swe dziedzictwo, pogardził swym domem,
Porzucił swą ojczyznę i ojca, i brata.

Przyjaciół zyskał wielu, nie szczędząc pieniędzy –
Tak zwykle bywa ludziom, kiedy im się wiedzie –
Lecz gdy los mu się zmienił i znalazł się w nędzy,
Zostawili go wszyscy samotnego w biedzie.

Ale wtedy – o błogie następstwa niedoli –
Przyszło, chociaż spóźnione – zrozumienie jasne –
Jakże błędnych nadziei i niesławnej roli i
Poznanie – gdzie było szczęście jego własne!

Wrócił nędzny łachmaniarz na ojcowskie łono,
Poznawszy, że błądzenie nie przyda się na nic,
A gdy mu – wbrew nadziei – wszystko odpuszczono,
W odzyskanym synostwie czuł szczęście bez granic.

Tymczasem zaś syn drugi, zda się – bez nagany,
Co wiernie każdy rozkaz wypełniał ojcowski,
Za dobroć bezgraniczną ojca – zagniewany,
Nie chciał wejść w ojcowiznę, gdy wracał do wioski.

Związany z domem ojca – tam dobrze mu było –
Wyrzekł się dobrowolnie uciech tego świata,
Lecz tego, że ich nie miał, żal mu się zrobiło,
Bardziej niż, że nie ujrzeć miałby więcej brata...

Bo tylko jeden Ojciec w pełni doskonały
I wszystkim ludziom przed Nim brak jest bardzo wiele,
Bledną przed Bogiem wszystkie ludzkie ideały
I gdy On nie uświęci – wszystkie ludzkie cele.

Znajdzie łaskę u Ojca ten, kto marnotrawny,
Lecz szuka łaski Jego w najwyższej pokorze,
A człowiek, co z wierności Ojcu bywa sławny,
Choć krok przed domem Ojca – utracić go może!

Harfa mojej duszy

Choćby harfa mojej duszy
Złote struny miała, to by, Panie, jeszcze chwały
Twej Nie wyśpiewała.

Choćby farby mej palety
Tęczą się mieniły,
Wymalować Twoich cudów
Nie stałoby siły.

Choćby był słów moich kryształ
Jak krynica czysty,
Jeszcze się w nich nie odbije
Blask Twój promienisty.

Bo Ty jesteś Nieskończoność,
Miłość niepojęta,
A jam prochem, w którym życie
Tchnęła wola święta.

Ale pozwól wielbić siebie
W ciszy i w pokorze.
Ułomnego serca dary
Przyjąć racz, o Boże.


Następny artykuł
Wstecz   Do góry