CIESZY mnie, iż mogę wyrazić uczucia wszystkich obecnych, gdy powiem, iż jeżeli nasz język posiada słowa zdolne wyrazić uczucia w obecnej chwili, to jeszcze się tych słów nie nauczyliśmy. Czujemy się szczęśliwymi a zarazem smutnymi, zmieszani i zdziwieni a jednak droga przed nami jest jasną i radujemy się. Śmierć bez zaprzeczenia powoduje smutek, gdziekolwiek ukaże się jej ręka, lecz jak się wyraża apostoł: "My nie jesteśmy jako ci, co nadziei nie mają," Chwalebna nadzieja podtrzymuje nas w godzinie próby i czujemy się szczęśliwymi, wiedząc, że drogi nam brat jest teraz z Panem.
Wiele pytań nasuwa się na myśl. Na przykład: jesteśmy ciekawi, czy praca będzie postępowała na przyszłość jak w przeszłości? Czy wody Jordanu zostaną "uderzone", kto będzie pisał siódmy tom, do kogo mamy się teraz udać w naszych trudnych chwilach, próbach, i trudnościach, tak jednostki, jak i całe zgromadzenia? Moim zamiarem jest po krótko odpowiedzieć na niektóre z tych pytań przez wyłuszczenie zarządzeń, które nasz umiłowany Brat przed swoim zejściem postanowił.
Po konwencji w New Port, która odbyła się w lipcu - Brat Russell poważnie zachorował. Podczas swej choroby wezwał mnie do siebie i przez trzy i pół godziny określał pracę, jaka według jego zdania miała być jeszcze dokonaną, planując jakby ją przeprowadzić. Wtedy zapytał mnie, czy ja, zechciałbym powrócić do Brooklyna i pomóc w pracy, tak w Bethel jak i w Tabernacle. Odpowiedź moją dałem później ofiarując moje usługi tak jemu jak i znajdującym się tam braciom. Między innymi Brat Russell powiedział mi, że siły go opuszczają i że już niedługo spodziewa się być z nami.
Zdaje się, że od tamtej pory zamiarem Brata Russella było nałożyć większą odpowiedzialność na zarządców różnych departamentów tak w Bethel jak i w Tabernacle. Przed ostatnim odjazdem na zachód, Brat Russell uczynił coś takiego, czego nigdy przedtem nie czynił, to jest napisał listy do różnych braci, którzy mieli dozór nad różnymi oddziałami, określając ich obowiązki. Przy odjeździe zażądał, bym jechał z nim w automobilu na stację kolejową. Podczas tej jazdy położył swą rękę na moim kolanie i zapytał: "Co myślisz o tych listach, którym rozpisał?" Odpowiedziałem, zdaje mi się, iż nadludzka mądrość kierowała tą sprawą by je rozpisać, i że według mego wyrozumienia praca została zorganizowaną i uzupełnioną. Wtedy Brat Russell odpowiedział: "Cieszy mnie to bracie, bo bez organizacji nikt nie może dobrze pracować. Teraz, kiedy masz mój plan przed sobą, staraj się uczynić jak możesz najlepiej." Później napisał list, naznaczając, kto miał siadywać na czele każdego stołu. Z tego można zauważyć, że Brat Russell uczynił wszystko cokolwiek myślał iż może być zorganizowane, aby wszystko szło gładko.
Odnośnie dalszego prowadzenia The Watch Tower (Strażnicy) został ustanowiony komitet redakcyjny, składający się z pięciu braci. Trzeba także wiedzieć, że znaczny zasób artykułów pozostał, który będzie służył na długi czas jako materiał do umieszczania w Watch Tower, zatem, chociaż nie jest więcej z nami cieleśnie, to jednak będziemy mogli czytywać w dalszym ciągu Zwiastowane Poselstwo, powierzone drogiemu nam Bratu. Teraz pokazuje się wyraźnym, że Pan zostawił go nam tak długo, aby, jak mówił Paweł za jego czasów, Chrystus został w nas uformowany, a teraz, żebyśmy mogli wytrwać bez ziemskiego przewodnika, którego Pan odjął od nas Swego wiernego sługę, który aż dotąd był naszym zwierzchnikiem.
Dzieło, które jest teraz przed nami, jest wielkim dziełem, lecz ufamy, że Pan udzieli nam niezbędnej pomocy i łaski do jej wykonania. U Proroka Zachariasza jasno jest pokazane co miało się stać gdy Pan uderzy tego, co jest Jego przyjacielem, podobnie jak uderzył Pasterza. Pan Jezus cytując część tego proroctwa stosował do Siebie, pokazując, iż to miało się wypełnić na Nim, zaś część pozostała wypełniła się teraz. Gdy Jezus jako Pasterz został uderzony, owce rozproszyły się, znalazły się w rozerwaniu i zwątpieniu, dopokąd nie zostały zgromadzone i otrzymały Ducha Świętego będąc napełnieni mocą z wysoka, by prowadzili dalej pracę rozpoczętą przez Mistrza. Łącznie z uderzeniem "przyjaciela" nie powiedziano by owce miały być rozproszone, lecz przeciwnie, ręka wielkiego Boga odpocznie na maluczkich. - Zach. 13:7.
Teraz drodzy przyjaciele, co mamy myśleć o tej sprawie?
Pan zabrał nam ziemskiego przewodnika, a niektórzy słabego serca robotnicy mogą pomyśleć, że przyszedł czas, by złożyć narzędzie żniwiarskie i wyczekiwać, aż Pan powoła nas do Siebie. Lecz nie teraz czas, aby ustawać. Ten czas, jest czasem czynów, i jest ważniejszym, niż był kiedykolwiek przedtem! Postanówmy więc, że przy pomocy Bożej, podejmiemy pracę tam, gdzie drogi Brat zostawił i postanówmy nosić wysoko godło Prawdy, aż wody Jordanu zostaną uderzone i rozdzielone, a ostatni członek klasy Eliasza zostanie wzięty do chwały. Niech nam wszystkim Bóg dopomoże, abyśmy mogli służyć Mu wiernie.