„Nie jesteście ze świata, jako i ja nie jestem ze świata” – Jan 15:19, 17:14.
Powyższe słowa Jezusa pokazują wyraźną różnicę Jego stosunku do Kościoła i do świata. Także gdy modlił się za swoimi naśladowcami, powiedział: „Jać za nimi proszę, nie za światem proszę, ale za tymi, któreś mi dał”, „aby byli jedno”, „aby świat uwierzył” – Jan 17:9,11,21. Tu znowu Kościół i świat pokazani są jako dwie oddzielne i odrębne strony, a chociaż modlitwa Pana była wyłącznie za Kościół, to jednak okazana też jest Jego miłość do świata i interesowanie się nim. Pan nie modlił się za światem, ponieważ dla świata nie nadszedł jeszcze czas próby ku żywotowi wiecznemu; modlił się za Kościół, albowiem czas próby tegoż rozpoczynał się wtenczas, przeto potrzebował Boskiej łaski.
Pańskie interesowanie się światem będzie w całej pełni zamanifestowane w słusznym czasie. On już złożył swoje życie w celu błogosławieństwa świata – śmierci skosztował za wszystkich; lecz w wieku obecnym Jego główne zainteresowanie jest w Kościele, który jest Jego Ciałem. Rozwinięcie Kościoła jest koniecznym stopniem w Boskim planie, zanim błogosławienie ogólnego świata może być dokonane Tak jak potrzebne było, aby przyszedł Chrystus jako ono „nasienie” Abrahamowe, podobnie też było potrzebne, aby Kościół, Jego Oblubienica, Jego Ciało było rozwinięte jako członkowie tego samego nasienia, zanim przepowiedziane dzieło – „w nasieniu twoim błogosławione będą wszystkie rodzaje ziemi” – mogłoby być dokonane. W taki więc sposób słowa apostoła stosują się wyraźnie do Kościoła: „Jeśliście wy Chrystusowi, tedyście nasieniem Abrahamowym, a według obietnicy dziedzicami” – dziedzicami obietnicy, że przez was, jako przez członków Chrystusowych, spłynie błogosławieństwo na wszystkie rodzaje ziemi – Gal. 3:29.
Co stanowi ową różnicę pomiędzy Kościołem i światem? Można by zapytać: Czemu Bóg w Wieku Ewangelii miałby okazywać większe względy jednej klasie niż drugiej? Odpowiadamy, że różnica zachodząca pomiędzy tymi klasami jest podstawą do odmiennego traktowania ich przez Boga: Klasą Kościoła są ci, co łakną i pragną sprawiedliwości – pragną poznać i czynić Boską wolę i postępować, na ile ich stać, według ducha Jego Zakonu, a nie według ciała. Bóg z upodobaniem przyjmuje takich i objawia im bogactwo swej łaski w Chrystusie Jezusie, przyjmując ich do swej rodziny prawem przysposobienia synowskiego (adopcji), które jest w Chrystusie Jezusie.
Względem świata zaś Pismo Święte wyraźnie oświadcza, że jego synowie są obcymi, przychodniami, cudzoziemcami i nieprzyjaciółmi Bogu przez złe uczynki. Nie mają oni tego ducha, czyli usposobienia, aby być synami; tak nisko upadli, że są zupełnie oddaleni od Boga i w znacznej sympatii z grzechem i niesprawiedliwością, więc też wcale nie pragną postępować według ducha Boskiego Zakonu, ale wolą postępować według ciała. Pomimo panującego grzechu, niedoskonałości, niesprawiedliwości, obłudy, przewrotności itp., oni miłują świat i te rzeczy, które są na świecie; nie miłują sprawiedliwości ani nienawidzą nieprawości do takiego stopnia, aby uznawać, że wszelka niesprawiedliwość jest grzechem, że oni sami są pełni zmaz i niedoskonałości, a przeto pod słusznym potępieniem Bożym, jako niegodni wiecznego życia pomiędzy istotami doskonałymi i świętymi.
Nie rozumiejąc potrzeby wielkiego Lekarza ludzie światowi nie skłaniają swego słuchu w tym kierunku i nie słyszą Jego głosu. Poselstwo Ewangelii, posyłane na świat tu i ówdzie podczas Wieku Ewangelii przesiewało, dzieliło i wybierało – miłośników sprawiedliwości, Prawdy i Boga od miłośników grzechu i niesprawiedliwości oraz od tych, co z tym sympatyzują. Wynikiem tego wybierania są domownicy wiary, pomiędzy którymi jest niewielu możnych, niewielu uczonych, niewielu zacnych i w ogóle niewielu jest takich, co korzystają z Boskich łask, błogosławieństw i przywilejów w czasie obecnym. Po drugiej stronie są całe masy ludzkości wciąż jeszcze poza obrębem Boskiego uznania, wciąż w ciemności i nieświadomości względem Boskiego charakteru i planu, którego zrozumieć okazali się dotąd niegodni, ponieważ „tajemnica Pańska objawiona jest tym, którzy się go boją, a przymierze swoje oznajmuje im” – Psalm 25:14.
Spostrzegając różnicę, jaką Słowo Boże czyni pomiędzy Kościołem a światem, nie dziwi nas gdy się przekonujemy, że zupełnie inne określenie wyraża stosunek Chrystusa do Kościoła, a inne – do świata. On teraz jest naszym Orędownikiem, w przyszłości zaś będzie dla świata Pośrednikiem. Pośrednikiem jest ktoś taki, co pośredniczy między dwiema powaśnionymi osobami w celu pojednania ich. Toteż Pismo święte uczy, że „jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie” – 1 Tym. 2:5-6 (BT). Owym czasem właściwym na ogólne poznanie tego świadectwa będzie Wiek Tysiąclecia, okres panowania Chrystusa, Jego pośredniczącego panowania, jak określają to niektórzy – panowania jako pośrednik w celu dokonania pojednania pomiędzy Bogiem a tymi, co są Mu przeciwni, czyli światem, albowiem Bóg był w Chrystusie, jednając świat z samym sobą.
Jak to wyjaśnia apostoł Paweł, pośrednik nie jest jednego, czyli nie jest pośrednikiem dla jednej strony, ale dla dwóch (Gal. 3:20). W tym wypadku te dwie strony to Bóg i Adam ze swoim rodzajem. Sprawiedliwość stoi po stronie Bożej; On miał zarzut nieposłuszeństwa przeciwko ludzkości i słusznie rzucił swoją klątwę, czyli potępienie na Adama i jego rodzaj – „Umierając, umrzesz”. Apostoł określił tę sprawę w taki sposób: „Przez jednego człowieka grzech wszedł na świat a przez grzech śmierć; tak też na wszystkich ludzi śmierć przyszła, ponieważ wszyscy zgrzeszyli” – Rzym. 5:12. Pierwotnie człowiek nie miał antypatii do Boga; przeciwnie możemy być pewni, że Adam odczuwał żal, rozumiał, że ofiara jego była słuszna i tęsknił za powrotem do Boskiej łaski. Lecz z biegiem czasu upadły stan powodował w człowieku coraz większe zniszczenie i tak umysłowo, jak i moralnie odpadał on coraz więcej z harmonii ze swoim Stwórcą, stawał się nieprzyjacielem Bożym i nauczył się miłować niesprawiedliwość i rozkoszować się w grzechu. Napisane jest, że Bóg poddał go w umysł opaczny – dozwolił mu obrać swoją błędną drogę, przeciwną Bogu i sprawiedliwości – a wynikiem tego była wzmożona degradacja i wzmożona opozycja nie tylko wobec sprawiedliwości, ale i wobec Boga, Wielkiego Króla i przedstawiciela sprawiedliwości.
Pismo Święte informuje, że w dodatku do wrodzonego zdegradowania człowieka Szatan i upadli aniołowie zmówili się przeciwko niemu, zaciemnili jego umysł na zasady sprawiedliwości i prawdy, stawiając ciemność za światłość, a światłość za ciemność, dobre za złe, a złe za dobre W rezultacie tego serce człowieka stało się nader przewrotne i wypaczone od zasad sprawiedliwości oraz w znacznej dysharmonii z Bogiem. Do tego stopnia jest to prawdą, że teraz bardzo mało jest takich, co by mieli ucho do słuchania i serce do oceniania Boskiego poselstwa, że przez Chrystusa mogą powrócić do harmonii z Bogiem. Ten stan rzeczy objaśnia apostoł tym, że to „bóg świata oślepił zmysły w niewiernych, aby im nie świeciła światłość Ewangelii chwały Chrystusowej, który jest wyobrażeniem Bożym” – 2 Kor. 4:4
Że w takich warunkach potrzebny jest pośrednik, jest aż nadto widoczne; albowiem Bóg nie chce uznać grzechu ani tolerować go w jakimkolwiek stopniu. Prawo Jego oświadcza, że „zapłatą za grzech jest śmierć”. Świat doszedł do stanu miłowania grzechu i tak jest zaślepiony względem swego najwyższego dobra, że nienawidzi Boskiej, ścisłej sprawiedliwości. Pierwszą potrzebną rzeczą było, aby zadowolić sprawiedliwość względem naszego rodzaju. Nie byłoby właściwe napominać ludzi do powrotu do Boga, gdy Boskie prawo nieodwołalnie nakazało śmierć dla grzeszników i oświadczyło, że Bóg nie może mieć społeczności z niesprawiedliwymi. Toteż Bóg przygotował Pana Jezusa, aby był pośrednikiem pomiędzy Nim samym a rodzajem grzesznym, z tą intencją, że przez Jego dzieło grzesznicy, którzy zechcą, będą mogli powrócić do społeczności z Bogiem i zasługiwać na Jego uznanie i błogosławieństwo, zamiast na przekleństwo i karę śmierci Pan nasz Jezus, przy swoim pierwszym przyjściu, umarł, dał samego siebie na okup za ludzkość, aby tym sposobem przez Niego Boski wyrok przeciwko ludzkości mógł być usunięty, zaniesiony, a następnie, aby Pośrednik mógł objąć władzę nad rodzajem, który odkupił i procesem restytucji podnieść tych buntowników z ich upadłego i zaciemnionego stanu do doskonałości, a więc do stanu, gdzie Ojciec mógłby ich przyjąć bez potępienia i obdarzyć ich błogosławieństwem wiecznego żywota
Pracą Pośrednika na świecie będzie stosowanie znacznego forsowania, przymusu; On wystawi sąd według sznura, a sprawiedliwość według wagi, zaś ucieczkę błędu wody zatopią (Izaj. 28:17). Gniew Jego będzie palił przeciwko wszelkiej niesprawiedliwości; ćwiczenia i kary będą wymierzane błądzącym i potrzebującym naprawy; lemiesz ucisku przeorze serca ludzkie, aby je skruszyć i przygotować do posiewu dobrego Słowa Bożego, chwalebnych obietnic i do odpowiedniego ocenienia Boskiej łaski. Będzie to czas odbudowy. Na początku Tysiąclecia Pośrednik będzie objawiony w ogniu płomienistym, oddając pomstę, czyli wymierzając karę wszystkim, co źle czynią, co nie znają Boga, nie oceniają Jego charakteru, planu, rządu i sprawiedliwych praw – aby przez to oni mogli poznać, jak są złymi i poznawszy to aby nauczyli się miłować sprawiedliwość, a nienawidzić nieprawość.
Boskie zarządzenie, czyli obchodzenie się ze światem w Tysiącleciu będzie pod Nowym Przymierzem. Wielkim pierwotnym przymierzem było to, które Bóg uczynił z Abrahamem i które brzmi: ,,W nasieniu twoim błogosławione będą wszystkie rodzaje ziemi”. Określamy to niekiedy jako „przysięgą związane przymierze”, ponieważ Bóg zapewnił je przysięgą. Apostoł wykazuje, że przymierze to nie miało pośrednika – nie potrzebowało go, o ile to tyczyło się Abrahama. On miłował Boga i pragnął Mu służyć; nie był on oddalonym od Boga, obcym ani cudzoziemcem, nie był buntownikiem, ale raczej uznanym był jako „przyjaciel Boży” (Jak. 2:23). Przeto nie było potrzeby pośrednika; Bóg tylko obiecał Abrahamowi pewne wielkie błogosławieństwo. Dzieci Abrahamowe, czyli jego nasienie, są wliczone w nim pod to przymierze, które nie potrzebowało pośrednika.
Ktokolwiek byłby w swym sercu lub jakkolwiek oddalonym od Boga, nie mógłby być uznanym jako prawdziwe nasienie Abrahamowe; tylko ci, co wchodzą do społeczności z Bogiem przez wiarę i posłuszeństwo Chrystusowi, są wliczani w to nasienie Abrahamowe. Nie są oni oddaleni od Boga i nie potrzebują być przymuszani do powrotu. Oni raczej z utęsknieniem oczekują miasta niebieskiego, czyli chwalebnego Królestwa, jakie Bóg obiecał tym, co Go miłują; oni są dla Niego jako dzieci, gdy zaś On jest dla nich jako Ojciec; są oni dziedzicami Jego obietnic, którymi się rozkoszują, a o Jego uczuciach ku nim jest napisane: „Sam Ojciec miłuje was” – Jan 16:27. Nie dziw więc, że przymierze to i znajdujący się pod nim nie potrzebują pośrednika, który by dopilnował i zmuszał do zachowania postanowionych warunków i zastrzeżeń. W nich znajduje się dobrowolna miłość, która pobudza ich do dobrowolnych ofiar, aby mogli czynić wolę Ojca, który jest w niebie.
Apostoł wyjaśnia, że chociaż to przysięgą związane przymierze jest tym rzeczywistym i najpierwszym przymierzem, to jednak wtedy nie był czas, aby ono stało się czynnym natychmiast, ale zamiast niego Przymierze Zakonu było dodane i podczas Wieku Żydowskiego rozwinęło ono naród żydowski, jako figuralny lud Boży pod Przymierzem Zakonu, z Mojżeszem jako jego pośrednikiem, a przymierze to również było figurą na Nowe Przymierze z Chrystusem jako jego pośrednikiem. Apostoł wykazał, że Przymierze Zakonu nie zdołało wyprowadzić dzieci Bożych – ono wywiodło tylko sługi – i że z powodu swej nieudolności ono zostało odsunięte na stronę, gdy Pan nasz Jezus przy swoim pierwszym przyjściu, dowiódłszy swego posłuszeństwa, stał się dziedzicem Przymierza Abnahamowego. Apostoł wykazał także, iż Sara, żona Abrahamowa, figuralnie przedstawiała owe przysięgą związane przymierze, które przez przeszło 2000 lat było niepłodne – nie przywiodło duchowego nasienia Abrahamowego, które by mogło błogosławić świat. Oświadczył także, iż Agara, niewolnica Abrahamowa, przedstawiała Przymierze Zakonu, że syn jej Ismael przedstawiał Żydów i że odrzucenie narodu żydowskiego i odsunięcie ich Przymierza Zakonu było figuralnie przedstawione w potraktowaniu Agary przez Abrahama – „Wyrzuć niewolnicę i syna jej; albowiem nie będzie dziedziczył syn niewolnicy z synem wolnej” – Gal. 4:30.
Apostoł wykazał dalej, że pozafiguralnie synem wolnej, synem Sary, czyli nasieniem Abrahamowym, które miało odziedziczyć tę obietnicę, był głównie Pan Jezus sam, a w większym i podrzędnym znaczeniu cały Kościół Wieku Ewangelii, „małe stadko”, którego On jest Głową i Wodzem” – „Jeśliście wy Chrystusowi, tedyście nasieniem Abrahamowym, a według obietnicy dziedzicami”. W taki to sposób przy pomocy apostoła mamy teraz jaśniejsze zrozumienie o narodzie żydowskim i o ich Przymierzu Zakonu, a także jaśniejsze zrozumienie prawdziwego nasienia, którym jest Chrystus i Kościół, dziedzice Przymierza Abrahamowego, które nie miało pośrednika. Całego Wieku Ewangelii potrzeba było na wybranie duchowego nasienia (domu synów), tak jak potrzeba było całego Wieku Żydowskiego na wybranie klasy przedstawionej w Ismaelu, domu sług zrodzonych w niewoli pod Zakonem.
W zupełności inne i odmienne od tych dwóch powyżej przytoczonych jest Przymierze Nowe przez Boga obiecane. W rodzinie Abrahamowej przymierze to również było przedstawione w niewieście, albowiem po śmierci Sary Abraham pojął za żonę inną niewiastę, której na imię było Ketura i powiedziane jest, że z tej miał on wiele synów i córek, gdy zaś z Agary miał tylko jednego syna i tak samo jednego tylko z Sary. Nauka w tym zdaje się być taka, że pod Nowym Przymierzem Bóg przyprowadzi wielu do społeczności synowskiej, jako napisane jest o Abrahamie, który w tym obrazie przedstawiał Boga: „Będziesz ojcem wielu narodów” – 1 Mojż. 17:4.
Nie było to rzeczą nienaturalną stosować obietnicę Nowego Przymierza do Kościoła Wieku Ewangelii, a były ku temu dwa powody:
1.Ponieważ w ciemnych wiekach średnich Boski zamysł błogosławienia wszystkich rodzajów ziemi w przyszłych wiekach został przez ludzi przeoczony i zamiast tego przyjęta została teoria, że ze śmiercią kończy się wszelka nadzieja i że z zakończeniem się Wieku Ewangelii nastąpi zburzenie wszystkiego, zniszczenie światów, tak że już poza tym nic nie pozostanie
2. Drugim powodem stosowania obietnic Nowego Przymierza do Wieku Ewangelii jest to, że bardzo mało było takich wiernych Pańskich w wiekach średnich i dotąd, którzy by wyraźnie pojmowali to, co apostoł nazwał „tajemnicą Bożą” – i którą też wyjaśnił, że jest „Chrystus w was (w zwycięzcach Kościoła) nadzieja onej chwały” – Kol. 1:27. Nie rozumiejąc, że członkowie Kościoła mają być współdziedzicami z Jezusem w Królestwie, które ma błogosławić wszystkie rodzaje ziemi, a nawet nie widząc, że w ogóle ma być jakieś Królestwo Boże, nie jest wcale dziwnym, że obietnice Nowego Przymierza były stosowane jedynie do Wieku Ewangelii.
Obecnie jednak w jaśniejszym brzasku tysiącletniego poranka w jaśniejszych promieniach pochodni Boskiego Słowa świecących na naszej ścieżce jako światło w ciemnym miejscu, widzimy jak najwyraźniej, że Nowe Przymierze należy wyłącznie do przyszłego wieku, tak jak Przymierze Abrahamowe należy wyłącznie do Wieku Ewangelii, a Przymierze Zakonu miało swoje zastosowanie wyłącznie do Wieku Żydowskiego. Gdy dobrze zbadamy tę sprawę, to zauważymy, że wszystkie Pisma popierają takie tłumaczenie. Na przykład zauważmy, jak Apostoł stosował słowo podane u Jeremiasza 31:33. Oto objaśnienie podane przez Apostoła:
„Oto dni idą, mówi Pan, gdy uczynię z domem Izraelskim i z domem Judzkim przymierze nowe. Nie według przymierza, którem uczynił z ojcami ich w dzień, któregom ich ujął za rękę, abym ich wywiódł z ziemi Egipskiej... Przetoż toć jest przymierze, które postanowię z domem Izraelskim po tych dniach, mówi Pan: Dam prawo moje w myśli ich i na sercach ich napiszę je i będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. I nie będzie uczył żaden bliźniego swego ani żaden brata swego mówiąc: Poznaj Pana, albowiem wszyscy mię poznają od najmniejszego z nich aż do największego z nich; bo miłościw będę nieprawościom ich, a grzechów ich i nieprawości ich nie wspomnę więcej. A gdy mówi: Nowe, pierwsze czyni wiotkim, a to, co wiotczeje i starzeje się, bliskie jest zniszczenia” – Hebr. 8:8-13.
Jest widocznym, że apostoł podaje tu kontrast pomiędzy Nowym Przymierzem a Przymierzem Zakonu, które przeminęło. Nie stawia on kontrastu pomiędzy Nowym Przymierzem a Przymierzem Abrahamowym, pod którym my dziedziczymy. Co więcej, Nowe Przymierze ma być postanowione z domem izraelskim i z domem judzkim, a te były od łaski Bożej odrzucone przez owe osiemnaście czy więcej stuleci, odkąd ich Przymierze Zakonu przeminęło. Oni czekają więc na Nowe Przymierze – na błogosławione zarządzenie Tysiąclecia, kiedy to Bóg według swej obietnicy miłościw im będzie i przeszłych ich grzechów nie wspomni więcej.
Że taka była myśl apostoła, zauważymy jeszcze z jego nauki podanej w Liście do Rzymian 11:25-33. Wykazuje on tam, że Izrael nie otrzymał głównych błogosławieństw, których pożądał, ale że wybrani otrzymali, a inni byli zaślepieni i odrzuceni od Boskiej łaski. Oświadcza jednak dalej, że nie zostali oni odrzuceni i zaślepieni na zawsze, ale że skoro tylko klasa wybranych Będzie dopełniona, Boskie błogosławieństwo skierowane zostanie na tych zaćmionych i odrzuconych, aby ich z tego stanu zaślepienia i odrzucenia podnieść i wybawić, jako napisano: „Przyjdzie z Syjonu wybawiciel i odwróci niepobożność od Jakuba” – Rzym. 11:26.
Owym Wybawicielem jest Chrystus: Jezus – Głowa i Kościół – Jego Ciało albo, jak przedstawione jest w innym obrazie, Jego Oblubienica. Gdy tylko ten wielki Wybawiciel będzie uzupełniony, czas na wybawienie Izraela nadejdzie. Zauważmy teraz dalsze słowa apostoła: „A toć jest przymierze moje (Boże) z nimi, gdy odejmę grzechy ich”. Zauważmy podobieństwo tych orzeczeń: Apostoł mówi, że będą oni błogosławieni pod przymierzem i że to będzie znaczyć zgładzenie ich grzechów. On nie może mówić tu o Przymierzu Abrahamowym, ponieważ to zostało odziedziczone przez nasienie duchowe, które zajęło miejsce nasienia cielesnego. Nie może też mówić o Przymierzu Zakonu, bo to przeminęło – niewolnica i jej syn byli wyrzuceni przy końcu Wieku Żydowskiego. Przeto apostoł musiał tu mówić o Nowym Przymierzu, a orzeczenie jego jest w zgodzie z proroctwem tyczącym się Nowego Przymierza, pod którym, według zapewnienia Bożego, odjęte mają być grzechy cielesnego Izraela.
Pan nasz Jezus jest dobitnie określony jako Pośrednik Nowego Przymierza (Hebr. 12:24); a na innym miejscu powiedziane jest: „Boć jeden jest Bóg, jeden także pośrednik między Bogiem i ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który dał samego siebie na okup za wszystkich, co będzie świadczone we właściwym czasie”. Gdzie jednak jest to Nowe Przymierze? Gdzie jest owo miłosierdzie dla Żydów, owo przebaczenie ich grzechów? Odpowiadamy, że to Nowe Przymierze jeszcze nie egzystuje, przeto Żydzi, którzy pierwsi mają być błogosławieni pod tymże przymierzem, nie otrzymali jeszcze swego działu błogosławieństwa. Mimo to jednak pewne dzieło w tym kierunku rozpoczęło się: człowiek Chrystus Jezus okazał się i złożył już okup dostateczny na zaspokojenie sprawiedliwości względem Adama i całego jego rodzaju. Jest on więc zupełnie przygotowanym, aby być pośrednikiem, podjąć swoją pracę pośredniczenia i pod Nowym Przymierzem błogosławić świat. Czemu tedy ta zwłoka – około 1900 lat?
Odpowiadamy, że w międzyczasie zgodnie z Boskim planem, Pośrednik przyjmuje klasę Oblubienicy spomiędzy odkupionych. Jak to już wykazaliśmy, ta klasa Oblubienicy – teraz powoływana, przyjmowana i doświadczana pod względem wierności aż do śmierci – nie potrzebuje pośrednika, nie potrzebuje kogoś, kto by stał pomiędzy Bogiem a nią, ponieważ członkowie tej klasy nie potrzebują być przynaglani i ćwiczeni, aby nauczyli się oceniać Boga i zapragnęli do Niego należeć. Oni raczej, za przykładem Abrahama i w duchu ich Pana, rozkoszują się w czynieniu woli Bożej, miłują sprawiedliwość i starają się postępować nie według ciała, ale według ducha. Zaiste, oni rozumieją swe niedoskonałości, lecz nie chlubią się w nich. Radują się, że Ten, który powołał ich z ciemności do przedziwnej swej światłości, z wielkiej obfitości swej zasługi, zastosował pewną część za nich, aby mogli być poczytani za doskonałych, oczyszczonych, świętych i by mogli być przyjęci jako współofiarnicy i współdziedzice z Panem w Królestwie, które pod Nowym Przymierzem ma sprowadzić błogosławieństwo na Izrael, a przez Izrael na całą ludzkość.
Że owe przysięgą zapewnione przymierze mogło wejść w życie bez przelania krwi, było widoczne w tym, że Izaak, owe nasienie obietnicy, umarł figuralnie i figuralnie przyjęty został od umarłych, jak to wyjaśnił apostoł (Hebr. 11:17-19). Tak więc żadna część wielkiego planu Bożego tak względem Kościoła, jak i względem świata nie mogłaby się udać bez śmierci Chrystusa. Toteż apostoł mówiąc o klasie Oblubienicy, powiedział, że „Chrystus umiłował Kościół i wydał samego siebie zań, aby go poświęcił, oczyściwszy omyciem wody przez słowo; aby go sobie wystawił chwalebnym Kościołem, nie mającym zmazy albo zmarszczku, albo czego takiego, ale iżby był święty i bez nagany” – Efezj. 5:25-27.
Co zaś do świata to śmierć pośrednika jest podstawą pojednania świata pod Nowym Przymierzem. Przez swoją śmierć za nas Jezus okazał się godnym według Boskiego prawa stać się Pośrednikiem Nowego Przymierza. On przyłączył do siebie Kościół i wkrótce nastąpi inauguracja Nowego Przymierza. Inauguracja ta była obrazowo pokazana w Przymierzu Zakonu, albowiem Mojżesz, pośrednik tego przymierza, wziął z krwi ofiar za grzechy i pokropił księgi Zakonu, przedstawiające Wszechmocnego jako związanego przymierzem, a następnie tą samą krwią pokropił lud, co wykazywało, że lud też był tymże przymierzem związany. W międzyczasie trwożne sceny rozegrały się przy Synaju: góra drżała, ziemia się trzęsła, rozległ się odgłos grzmotów i błyskawic. Apostoł wyjaśnił, że wszystko to było figurą na sposób, w jaki Nowe Przymierze będzie wprowadzone przy wtórnym przyjściu Chrystusa i ustanowieniu Jego Królestwa. Ci, co powoływani są teraz jako współdziedzice z Chrystusem, należą do pozafiguralnego domu Lewiego i są członkami Królewskiego Kapłaństwa, którego dziełem jest dokonać ofiary za grzech i pokropić krwią.
Apostoł mówi wyraźnie, że wiek ten zakończy się czasem ucisku, który będzie poza-figurą trzęsienia ziemi i .grzmotu przy górze Synaj oraz że tu przetrząśnięte zostaną wszystkie rzeczy, tak polityczne, religijne, finansowe, jak i społeczne, aż wszystko przeciwne Boskiej woli zostanie zburzone, a pozostanie tylko to, co zasługiwać będzie na Boskie uznanie. I przy tym apostoł zaznacza, że będzie to inauguracją Królestwa Bożego, a słowa jego brzmią: „Przeto przyjmując królestwo nie chwiejące się, miejmy łaskę, przez którą służmy przyjemnie Bogu ze wstydem i z uczciwością”, czyli przyjemnie. Już sama myśl o Królestwie sprawiedliwości, które Bóg ma ustanowić przez nas ku błogosławieństwu Izraela i wszystkich rodzajów ziemi pod Nowym Przymierzem, powinna dać nam zrozumienie, że aby być przyjemnym Bogu, koniecznym jest postępować w świątobliwości, o co też powinniśmy starać się coraz więcej, jako napisano: „A ktokolwiek ma tą nadzieję w nim, oczyszcza się, jako i on czysty jest” – 1 Jana 3:3.
Mojżesz był pośrednikiem Przymierza Zakonu, które było typem na Nowe Przymierze i Mojżesz przepowiedział większego od siebie pośrednika Nowego Przymierza, mówiąc: „Proroka wam wzbudzi Pan Bóg wasz, z braci waszych, jakom ja jest i onego słuchać będziecie we wszystkim” – Dzieje Ap. 3:22. Pan nasz Jezus sam był Głową tego pozafiguralnego Proroka, Kapłana, Króla i Pośrednika, albowiem Mojżesz był tym wszystkim dla Izraela. Jednakowoż upodobało się Ojcu złączyć z naszym Panem w tych urzędach także „małe stadko”, czyli Jego Oblubienicę i współdziedziców. Powiedziane też jest, że przez cały Wiek Ewangelii Pan wzbudzał spomiędzy braci klasę „zwycięzców”, którzy będą uznani za godnych członkostwa, współdziedzictwa z Panem jako uwielbione Ciało Mesjasza – Onego wielkiego Pośrednika, któremu dana będzie wszelka władza królewska do królowania nad światem, władza prorocza do pouczenia świata i władza kapłańska do sprawienia światu ulgi i błogosławieństwa pod nowym przymierzem.
Dział Kościoła w dziele pośredniczenia będzie wielki, jak to pokazują słowa apostoła: „Azaż nie wiecie, iż święci będą sądzili świat”? – 1 Kor. 6:2. Misją Kościoła będzie nie tylko to, by wraz z Odkupicielem świecić jako ona wielka światłość świata, Słońce Sprawiedliwości (Mat. 13:43) i pobudzać świat do poznania i oceny Boskiego miłosierdzia (Obj. 22:17), ale także, aby sądzić, naprawiać i ćwiczyć świat w sprawiedliwości. „I stanie się że każda dusza, która by nie słuchała tego Proroka; będzie wygładzona z ludu”. Zaprawdę wnosić możemy, że jest to znaczną częścią Boskiego zamysłu w łączności z powołaniem członków Kościoła, aby uczynić ich współdziedzicami ze swoim Synem i współpracownikami z Nim w chwalebnej pracy królewskiej ku sądzeniu, podnoszeniu i błogosławieniu wszystkiego Izraela, o którym jest napisane: „Aby dla miłosierdzia wam okazanego i oni miłosierdzia dostąpili”, a nie tylko oni, ale i wszystkie rodzaje ziemi.
Jest więc widocznym, że Kościół jako pośrednik będzie mieć ważny dział z Panem w pojednaniu świata w Tysiącleciu. Wobec tego nasuwa się następne pytanie: Czy Kościół ma udział z Panem w tej części dzieła pośredniczącego, które zaspokoiło wymagania Boskiej sprawiedliwości wobec świata?
Na pytanie to odpowiadamy: Tak, i powołujemy się na słowa apostoła, że jeśli cierpimy z Chrystusem, będziemy też z nim królować, że mamy wyjść z Nim poza obóz i znosić urągania Jego (Rzym. 8:17; Hebr. 13:13). Spostrzegamy tu jego uwagę, że ofiary za grzech były palone za obozem, rozumiemy więc, że zostaliśmy zaproszeni, aby uczestniczyć w tej samej ofierze – „palonej poza obozem”.
Udając się do najgłówniejszego opisu ofiar za grzech, w 3 Księdze Mojżeszowej, rozdz. 16, znajdujemy tam sprawę tę przedstawioną w sposób nader interesujący, a jednak tak, aby żaden nie zrozumiał, aż oczy wyrozumienia zostaną otworzone na te rzeczy. Toteż apostoł modlił się za członków Kościoła, aby oczy ich wyrozumienia mogły być otworzone, aby byli w stanie zrozumieć ze wszystkimi świętymi. Nasz Pan również oświadczył: „Błogosławione oczy wasze, że widzą”. Ten duchowy wzrok udzielony jest jednakowoż tylko tym, którzy mieszkają w cieniu Wszechmocnego, w skrytym miejscu Najświętszym, w bliskości i społeczności z Nim. Tylko ci mogą widzieć, że składane były dwie ofiary za grzech w izraelskim, figuralnym Dniu Pojednania, a tymi były: cielec, który przedstawiał Pana naszego Jezusa i kozioł, który przedstawiał Kościół, Pańskich naśladowców.
Wartość tych bydląt jako ofiar była figuralnie przedstawiona w ilości ich tłuszczu, który palony był na miedzianym ołtarzu jako wdzięczna wonność Bogu – jako oznaka miłości i przywiązania tych, co bywają ofiarami. I w tym figura jest bardzo stosowna, albowiem kozioł przedstawiający Kościół jest bydlęciem bardzo chudym, gdy zaś młody cielec, który przedstawiał Pana naszego Jezusa, ma dużo tłuszczu, czyli pozafiguralnie – dużo gorliwości i miłości, które były wonnym kadzidłem przed Bogiem. Co więcej, dwie te ofiary nie były traktowane jako równe w żadnym znaczeniu tego słowa; nie były ofiarowane razem, lecz cielec ofiarowany był najpierw jako czyniący pojednanie za klasę przedstawioną w koźle. Pokazane w tym jest, że potrzebne było, aby Chrystus umarł i zapłacił karę za nasze grzechy i że to miało być przyjęte przez Ojca za nas, zanim my moglibyśmy mieć jakikolwiek dział lub cząstkę z Nim w Jego ofierze, albo, jak określił to apostoł, w dopełnianiu „ostatków ucisków Chrystusowych” – ucisków, które ofiara Jezusowa była w zupełności w stanie dopełnić, lecz które On celowo pozostawił dla nas, abyśmy przez uczestniczenie w Jego cierpieniach, mogli również, zgodnie z Boskim programem, uczestniczyć z Nim w Jego chwale i królowaniu.
Czytając ten opis uważnie, zauważamy, że te dwie części ofiary za grzech miały odmienne zastosowanie: wartościowsza ofiara z cielca była zastosowana nie za wszystek lud, a tylko za kapłana i za dom jego – za dom Lewiego – czyli za pokolenie Lewiego. Znaczenie tego może być znalezione bez trudności, albowiem Pismo Święte w wielu miejscach zapewnia, że Chrystus jest Najwyższym Kapłanem naszego obrządku i że my jesteśmy Królewskim Kapłaństwem pod Nim. On jest Głową, Wodzem tego ciała kapłanów, czyli Małego Stadka, a ci wybrani są z domu wiary, którego figurą był dom Lewiego. Gdy więc czytamy, że najwyższy kapłan ofiarował cielca za się i za dom swój to mamy rozumieć, że w tym było pokazane, iż zasługa śmierci Chrystusowej była według Boskiego porządku i zarządzenia zastosowana za Niego (to znaczy za Kościół, Jego Ciało, ponieważ Głowa sama będąc święta, niewinną, niepokalaną i odłączoną od grzechów, nie potrzebowała pojednania za grzechy, bo ich nie miała) i za dom Jego, dom wiary. Ta ofiara z cielca dokonana była przez Pana Jezusa – On je dokonał na Kalwarii. W figurze cielec przedstawiał człowieka Chrystusa, poświęconego na śmierć przy Jego chrzcie i stopniowo dopełniającego tego poświęcenia przez trzy i pół roku Jego misji, wydając swe życie za swoich braci, aż w końcu dokonał swego chrztu na śmierć na Kalwarii. W chwili gdy nasz Pan ofiarował się przy chrzcie, dostąpił spłodzenia z ducha świętego, o którym Jan wydał świadectwo, że zstąpił na Niego w postaci gołębicy. Od tego czasu nasz Pan uważany był jako Nowe Stworzenie, które jako Kapłan miało obowiązek ofiarowania śmiertelnego ciała poświęconego na śmierć. Poświęcenie się naszego Pana było w figurze przedstawione w pierwszej zasłonie Przybytku, pod którą On przeszedł w poświęceniu do Świątnicy, która z kolei przedstawiała Jego życie jako Nowego Stworzenia w bliskiej społeczności z Ojcem, będąc oświeconym duchem świętym, co pokazane było w złotym świeczniku, karmiąc się Prawdą przedstawioną w chlebach pokładnych i ofiarując wdzięczną wonność przyjemną Bogu na złotym ołtarzu. Nasz Pan trwał w tym stanie w Świątnicy przez cały czas swej misji, aż jako Kapłan przeszedł poza drugą zasłonę, która przedstawiała Jego rzeczywistą śmierć. Pod tą zasłoną znajdował się przez część trzech dni i trzech nocy i powstał po drugiej stronie owej zasłony w Świątnicy Najświętszej, w doskonałym stanie duchowym, co do którego sam powiedział: – „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi”. Nieco później nasz Pan ukazał się przed oblicznością Ojca, aby tam przedłożyć zasługę swej pojednawczej ofiary. W figurze było to przedstawione w tym, że najwyższy kapłan kropił krwią cielca na Ubłagalni i przed Ubłagalnią, aby dokonać pojednania. Skuteczność tego dzieła najwyższego kapłana była głównie za tą klasę, za którą on dokonał tej ofiary; mianowicie, za siebie i za dom swój – w pozafigurze za Królewskie Kapłaństwo i za dom wiary. Jest to w zupełnej zgodzie z oświadczeniem apostoła: „Chrystus wszedł do samego nieba, aby się teraz okazywał przed oblicznością Bożą za nami” – Hebr. 9:24.
Jezus nie „okazywał” się za światem, nie byłoby właściwe orędować za tymi, co byli obcymi, cudzoziemcami przez złe uczynki; lecz On mógł się okazać i okazał się za nami, którzyśmy uciekli od grzechu, pragniemy społeczności z Ojcem i rozkoszujemy się w rozeznawaniu i czynieniu Jego woli. On wielki Arcykapłan, Jezus, złożył swoją ofiarę za Kościół i mamy teraz to błogie zapewnienie, że zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna Jego. Przez ofiarę Chrystusową, ci, których serca pożądają sprawiedliwości i na ile ich stać starają się czynić wolę Ojca, zostali doprowadzeni do społeczności z Nim. Boskie przyjęcie tej ofiary Najwyższego Kapłana za Kościół i za dom wiary było pokazane przez ową znamienną manifestację w dniu Pięćdziesiątnicy, co, jak oświadczył apostoł, było zapewnieniem, że Jezus zjednał u Ojca owe błogosławieństwo ducha świętego, które zlał na swoich naśladowców, co również było dowodem Boskiego pojednania.
Drugą ofiarą za grzech w Dniu Pojednania był kozioł, który, jak to już było zaznaczone, przedstawiał Kościół, ciało Chrystusowe, ciało Kapłana, którego oczyszczenie _ i pojednanie było przedstawione w kropieniu Ubłagalni krwią cielca. Nowy Testament obfituje w oświadczenia stosowane do tej klasy, żeby wiernie naśladowali stóp Jezusa, żeby z Nim postępowali wąską drogą samoofiary i zaparcia samych siebie aż do śmierci. Słowa apostoła są: „Proszę was bracia przez litości Boże (okazane w tym, że pojednanie wasze już zostało przyjęte), abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbą waszą” – Rzym. 12:1.
W figurze Dnia Pojednania widzimy, jak przyjęta bywa ofiara Kościoła – widzimy, iż przedstawione to było w ofierze kozła Pańskiego. Jeżeli na początku bylibyśmy gotowi powiedzieć, iz niemożliwe jest, abyśmy z natury „dzieci gniewu, jako i drudzy” mogli być przyjemnymi Bogu jako uczestniczący z Jezusem w Jego wielkim dziele pojednania, to musimy znowu wspomnieć na słowa apostoła powyżej przytoczone, że ofiary nasze są święte i przyjemne Bogu, a to z tej racji, że zasługa naszego Odkupiciela została przypisana nam.
Opis podaje, że kapłan położył swe ręce na głowę kozła Pańskiego i zabił go, tak samo, jak zabił cielca. To jest interesujące, bo pokazuje, że potrzebne jest coś więcej aniżeli tylko nasze poświęcenie się Bogu. Poświęcenie nasze pokazane jest w tym, że kozioł stał przy drzwiach Namiotu Zgromadzenia, natomiast fakt, że kozioł będący ofiarą za grzech zabity był przez najwyższego kapłana, pokazuje, że jest to moc Pańska działająca w nas jako członkach Jego Ciała, która sprawuje w nas chcenie i wykonanie Jego upodobania i że to uzdalnia nas do dokonania naszej ofiary – On, przez swego ducha w nas, ofiarowuje nas, dopomaga nam do dopełnienia tej wielkiej transakcji, jaką podjęliśmy, aby postępować Jego śladami, aby być ochrzczonymi w Jego śmierć.
Opis podaje, że kozioł był we wszystkim traktowany tak samo, jak poprzednio postąpiono z cielcem. Jego tłuszcz (którego jednak było bardzo mało) położony był na ołtarzu, a jego skóra, kopyta itd., palone były poza obozem, w tym samym miejscu, gdzie palone były te same części z cielca, zaś krew jego wnoszona była do Świątnicy Najświętszej i tam użyta była do kropienia, tak samo jak postąpiono z krwią cielca. Tak więc my, podobnie jak nasz Pan, stawiamy w ofierze wszystko, co mamy. Proporcja naszej miłości i gorliwości jest tym, co Ojciec uznaje na ołtarzu – niestety, jest tego niedużo! Nasze cierpienie, wzgardy od świata i nominalnego kościoła, różne przeciwności od grzeszników, były przedstawione w owym ogniu poza obozem i w tym względzie podobne są doświadczeniom naszego Pana: „Świat nie zna nas, jako i onego nie znał” – nazywali Pana Belzebubem, czemuż by więc mieli mniemać, że naśladowcy Jego są czymś lepszym aniżeli głupcami i omiecinami? – jak to oświadczył apostoł w 1 Kor. 4:13.
Apostoł Paweł po oświadczeniu, że tylko ciała bydląt będących ofiarą za grzech palone były poza obozem, zachęca nas, abyśmy wyszli do Niego za obóz, znosząc urągania Jego, i w ten sposób on utożsamia Kościół z kozłem Pańskim, a naszego Pana z cielcem, a doświadczenia tychże z owym ogniem poza obozem. Jednakowoż członkowie Kościoła mają też pewne korzyści, albowiem na podobieństwo ich Pana przez poświęcenie wchodzą oni przez zasłonę do Świątnicy i tam, jak to określa apostoł, sadzani są z Chrystusem w niebiesiech, korzystają ze światła złotego świecznika, jedzą chleby pokładne i z ufnością przystępują do złotego ołtarza, rozumiejąc, że zostali przyjęci w Onym Umiłowanym. W końcu wszyscy wybrani, jako członkowie Ciała Onego wielkiego Arcykapłana, przejdą poza wtóra zasłonę, umrą i powstaną w mocy pierwszego zmartwychwstania. Całe to grono będzie wtedy dopełnione – nie mając ani jednego członka za mało ani za dużo – i On Wielki Arcykapłan przedstawi naonczas krew onego kozła jako swoją własna krew, ponieważ ona przedstawia ofiarę wszystkich tych, których On przyjął za swoich członków. Wartość ofiary Kościoła będzie w ten sposób przedstawiona Ojcu przy końcu tego wieku, gdy wszystkie członki przejdą poza zasłonę.
Za kogo tedy zastosowana będzie ta krew, ta zasługa reprezentowana w Kościele, w Ciele Chrystusowym? Figura mówi, że podczas gdy krew cielca zastosowana była tylko za pokolenie Lewiego, które było figurą na dom wiary, to krew kozła zastosowana była za wszystkie pozostałe jedenaście pokoleń izraelskich, które przedstawiały całą ludzkość, wszystkich, którzy kiedykolwiek zapragną dojść do harmonii z Bogiem – całego Izraela Bożego, do którego wliczone będą wszystkie narody przy końcu Tysiąclecia. Jak pięknie sprawy te ze sobą harmonizują! Jak wspaniałe poselstwo Boskiej miłości i miłosierdzia one głoszą i jaką siłę i odwagę one nam dają, gdy zrozumiemy przywileje dane przez naszego Pana i Odkupiciela, że możemy mieć społeczność z Nim w Jego cierpieniach, abyśmy w przyszłości mogli mieć udział w Jego chwale.
Maluczko jeszcze, a wszystkie cierpienia członków Kościoła będą dopełnione. Potem nigdy już więcej nie będzie ofiar za grzech ani za Adama, ani za jego rodzaj, nie będzie już więcej palenia poza obozem ani postępowania wąską drogą samoofiary. Dzięki niech będą Bogu za przywileje dane nam w tym względzie, a także za zapewnienie, że w rezultacie Boskiej łaski, w taki sposób zapewnionej, cały świat dostąpi zupełnej sposobności pojednania z Ojcem – Żydzi najpierw, następnie Grecy i wszyscy ludzie. Gdy w figurze ofiary składane były najpierw za jedno pokolenie, następnie za jedenaście, to w pozafigurze widzimy coś więcej – że owo jedne pokolenie przedstawiało wierzących Wieku Ewangelii, a pozostałe jedenaście pokoleń przedstawiało ogólną ludzkość świata, z cielesnym Izraelem na czele, który to naród będzie pierwszym w dostąpieniu korzyści Nowego Przymierza.