Na Straży 1981/4/05, str. 59
Poprzedni artykuł
Wstecz

Rozsądzanie samego siebie

„Gdybyśmy się sami rozsądzali, nie bylibyśmy sądzeni; lecz gdy sądzeni bywamy, od Pana bywamy ćwiczeni, abyśmy ze światem nie byli potępieni” – 1 Kor. 11:31-32.

W powyższych słowach apostoł uczy, że gdybyśmy jako chrześcijanie odpowiednio i krytycznie badali i naprawiali samych siebie, to nie byłoby koniecznym dla Pana sądzić i ćwiczyć nas. Gdy jednak zaniedbujemy tego rozsądzania i krytykowania samych siebie, zachodzi konieczność, aby Bóg to uczynił, gdyż On przyjął nas do swej rodziny jako synów, umieścił nas w szkole swego Syna, a naszego starszego Brata, abyśmy tam byli ćwiczeni i pouczani. Jest to dla nas dzień sądu w obecnym czasie. To ćwiczenie od Boga nie przychodzi na nas jako objaw Jego niezadowolenia i celowego zadawania nam cierpień, ale jak to apostoł określa: „Abyśmy ze światem nie byli potępieni”. Rozsądzamy samych siebie wtedy, gdy krytycznie zastanawiamy się nad naszym postępowaniem, nad naszymi słowami, a nawet myślami, doświadczając takowe zasadami wystawionymi w Słowie Bożym, mianowicie sprawiedliwością, grzecznością, miłosierdziem i miłością. Pan upomina nas, że gdy zauważymy, iż uczyniliśmy coś złego, powinniśmy zostawić dar przy ołtarzu i iść wpierw pojednać się z tym, któregośmy skrzywdzili lub wyrządzili przykrość jakimkolwiek słowem, uczynkiem lub szorstkością. Potem dopiero możemy przyjść i ofiarować dar na ołtarzu Pańskim.

Taki sposób postępowania byłby nakłanianiem, czyli zmuszaniem samego siebie do czynienia dobrze. Nie wystarczy powiedzieć: „Ja wiem, że postąpiłem źle, że nie powinienem był uczynić tego co uczyniłem, lecz jestem niedoskonały, przeto nie mogę zawsze i wszędzie dobrze czynić”. Taki sposób postępowania nie byłby zgodny z duchem naszego tekstu. Tematowy tekst wskazuje, że gdy postąpimy źle, naszym świętym obowiązkiem jest to naprawić tak skrupulatnie, jak to jest w naszej mocy. Gdy mamy pewną niemiłosierną myśl przeciwko drugiemu, nie potrzebujemy iść i mu o tym mówić, bo czyniąc to po pogorszylibyśmy sprawę. Lecz powinniśmy rozsądzić samych siebie w tej sprawie i dać sobie porządną naganę. Powinniśmy dać sobie dobrą i trwałą lekcję. Tak postępując bylibyśmy prawymi w sercu, w intencji i mielibyśmy Boskie uznanie.

WŁAŚCIWY SPOSÓB POSTĘPOWANIA WZGLĘDEM DRUGICH

Rozumiemy, że wola Boża względem nas jest, abyśmy sumiennie rozsądzali nasze myśli, słowa i czyny. Gdy zauważymy, że skrzywdziliśmy kogoś naszym językiem lub w jakikolwiek inny sposób, powinniśmy iść do tej osoby i do wszystkich, do których o tym mówiliśmy, przeprosić daną osobę i nałożyć na siebie pewnego rodzaju karę, której byśmy nie zapomnieli. Jeżeli ta kara sprawiłaby pewne upokorzenie, to tym lepiej dla nas. Jeżeli zaniedbamy ukarać samych siebie, to będzie w tym dowód, że nie znajdujemy się we właściwym stanie i najlepszą rzeczą, co Bóg mógłby dla nas uczynić, to wymierzyć nam srogie ćwiczenie. Ćwiczenie to może nie przyjdzie na nas w tym samym dniu, tygodniu czy miesiącu, lecz możemy być pewni, że jeśli sprawy nie naprawimy, prędzej lub później dojdziemy do miejsca, gdzie Bóg nas ujmie w swoje ręce. Gdy to nastąpi, Bóg da nam pewne dotkliwe doświadczenie. Tym doświadczeniem może być, że ktoś uczyni nam coś złego lub będzie o nas mówił źle, a Bóg na to dozwoli, albo może dopuścić, abyśmy znaleźli się w położeniu, które sprowadzi na nas jakąś karę.

Świat będzie na sądzie, czyli próbie w następnym wieku. Gdybyśmy byli ze świata, nasz sąd byłby w przyszłości, a nie obecnie. Grzesząc wyciskalibyśmy piętna na naszym charakterze, które wymagałyby ćwiczenia przyszłej dyspensacji. Jeżeli jednak pewnym jest, że należymy do klasy Kościoła, musimy nasz sąd, ćwiczenia i chłosty otrzymać w obecnym wieku. Jeżeli nie wymierzymy ich sobie, wówczas Pan nam je wymierzy.

Inny werset mówi: „Nie sądźcie przed czasem” – 1 Kor. 4:5. Tekst ten nie odnosi się do rozsądzania samych siebie. Z pewnością nie możemy sądzić samych siebie w tym znaczeniu, aby wydawać wyrok w naszej sprawie, lecz powinniśmy czuwać nad naszym postępowaniem, nad naszymi myślami i słowami, rozsądzając samych siebie względem naszego zaniedbania się lub obrażania drugich. Pan Jezus powiedział: „Z owoców ich poznacie ich”. To znaczy, że mamy zauważyć owoce właściwego postępowania tak w sobie, jak i w drugich – w braciach i bliźnich. W swoim umyśle mamy rozsądzać złe czyny lub słowa i nie dawać im uznania. Powinniśmy stawiać sobie pytanie: „Czy ta rzecz jest dobra, czy zła?” W taki sposób powinniśmy zawsze rozsądzać nasze sprawy.

NIE NASZĄ RZECZĄ JEST WYDAWAĆ WYROK

Codziennie widzimy wiele rzeczy, które nie są przyjemne Bogu. Słyszymy jak drudzy przeklinają i wypowiadają brudne słowa. Widzimy czyny okrucieństwa i niesprawiedliwości. Możemy więc takie rzeczy rozsądzać i rozpoznawać ich brzydotę. To nie znaczy, że mamy sądzić ludzi, którzy takie rzeczy mówią lub czynią i że mamy decydować, jaka kara powinna ich za to spotkać. Do takiego sądzenia nie jesteśmy upoważnieni ani kompetentni. Nie należy nam wydawać sądu co do stanu serca, gdyż nie wolno nam tego czynić, z wyjątkiem tylko takich spraw, o których Słowo Boże wyraźnie nam mówi, że powinniśmy sądzić. Pozory często zwodzą i rzeczy nie zawsze tak wyglądają, jak nam się to wydaje.

Na Straży 1981/5/04, str. 78

Słowo Boże mówi, że przyjdzie czas, iż będziemy naznaczeni na sędziów świata, lecz obecnie nie jest jeszcze ten czas, więc nie mamy przyswajać sobie przyszłego dzieła przed czasem zabierając się do sądzenia, czy to umysłem, czy też słowami. Nie powinniśmy również powtarzać drugim, cokolwiek o kimś słyszymy lub widzimy, a co byłoby poniżające dla niego, chyba tylko w takich sprawach, gdzie mówienie o tym byłoby obowiązkiem. Gdybyśmy chcieli oskarżać drugich, opowiadać wszystkim, co o tym lub o tamtym myślimy, to podjęlibyśmy się trudnego zadania i spowodowalibyśmy wiele złego. Czyniąc to ściągnęlibyśmy na siebie słuszne potępienie Boże i Jego naganę.

Oceniając prawdziwość Pańskich słów, że dobre drzewo rodzi dobry owoc i widząc często, że w postępowaniu niektórych osób jest coś złego, jednakże nie jesteśmy w stanie osądzić, jaka kara powinna być zastosowana za takie postępowanie. Wiemy, że owoce codziennego życia objawiają stan serca poszczególnych ludzi, jednakże nie możemy na nikogo wydawać wyroku. Tylko Bóg może wydać taką decyzję. Słowa: „Z owoców ich poznacie je” nasuwają nam myśl, że tylko o takich rzeczach możemy decydować, o których jesteśmy upewnieni w naszym umyśle. Jest możliwe dla nas poznać, że owoce pewnych osób dowodzą, iż osoby te nie są w harmonii z Bogiem. Jednakowoż w takich przypadkach nie mamy prawa wyrokować, ponieważ nie wiemy, co doprowadziło daną osobę do niekorzystnego stanu.

SAMEGO SIEBIE NIE SĄDZĘ

Co się tyczy rozsądzania samego siebie, to nikt nie jest w stanie tak dobrze znać naszego serca jak my sami. Św. Paweł wykazuje jednak, że nawet w sądzeniu samego siebie powinniśmy stosować pewną miarę względności. Oto słowa apostoła: „Lecz i samego siebie nie sądzę, ale ten, który mnie sądzi, Pan jest” – 1 Kor. 4:3-4. Wyrażenie to nie jest przeciwne słowom naszego tekstu, lecz myślą jego zdaje się być, że gdy dochodzimy do zrozumienia, jak wysokim jest wzór Boży, to gotowi byśmy sądzić samych siebie za surowo, nie licząc się z tym, że w nieprawości byliśmy poczęci. Zamiast potępiać samych siebie, byłoby lepiej w niektórych przypadkach, abyśmy sobie pomyśleli: „Ja widzę, że dziś znowu nie żyłem tak, jak powinienem. Mój własny sąd potępia mnie za to, lecz mam nadzieję, że Bóg jest w stanie uczynić pewne uwzględnienie w tej sprawie. Ufam, że On ma dla mnie pewne usprawiedliwienie, którego sam nie mogę się dopatrzyć. Ja nie wiem, ile względów można by tu okazać, więc nie jestem w stanie osądzić samego siebie akuratnie”.

Powinniśmy następnie udać się do naszego Ojca w szczerej modlitwie i wyznać nasz żal, że nie udało się nam lepiej uwielbić Jego imienia. Powinniśmy odwołać się do zasługi krwi naszego drogiego Odkupiciela, przyrzekając Bogu, że będziemy się starać, o ile to możliwe, lepiej postępować przy Jego łasce i pomocy.

Niektórzy z poświęconych mają mało poważania dla samych siebie i tacy gotowi by sądzić samych siebie za surowo, nie okazując żadnych względów dla swoich niedoskonałości. Tacy powinni starać się sądzić samych siebie sprawiedliwiej. Wszelki sąd powinien być sprawiedliwy, nawet wtedy, gdy podsądnymi bylibyśmy my sami. Sprawiedliwość jest gruntem stolicy Bożej. Nie powinniśmy nigdy zapominać, że jesteśmy przykryci szatą sprawiedliwości ani o naszej Ubłagalni, do której powinniśmy udawać się każdodziennie, aby oczyścić się z naszych nieczystości. Jednakże jest rzeczą nie tylko właściwą, ale i obowiązującą, abyśmy codziennie badali samych siebie i trzymali nasze ciało w posłuszeństwie nowego umysłu. Tak postępując i ustawicznie stosując zasługę Odkupiciela dla przykrycia naszych mimowolnych omyłek i wad, będziemy zachowani w Ojcowskiej miłości, w Jego łasce, a wtedy nie będziemy potrzebowali wiele ćwiczeń od Pana.

Takie codzienne badanie samych siebie jako Nowych Stworzeń, analizowanie naszych strat i zysków i rozeznawanie, w jaki sposób osiągamy te zyski i ponosimy straty w naszym boju z wrogami zewnętrznymi i wewnętrznymi, z pewnością okaże się korzystnym dla każdego dziecka Bożego, które w taki sposób rozlicza siebie w bojaźni Pańskiej, pragnąc przypodobać się swemu Stwórcy, który jest w niebie i stać się takim, jakim Bóg sobie życzy, aby było, to znaczy prawdziwie świętym.

W.T. 5519-1914


Następny artykuł
Wstecz   Do góry