Na Straży 1984/1/07, str. 15
Poprzedni artykuł
Wstecz

Z niwy młodzieżowej

Białogard, dn. 21.8.1983 r.

„Na szczytach wzgórz, przy drodze, na rozstaju dróg usadowiła się. Obok bram u wylotu miasta, u wejścia do przedsionków głośno wołała.” Kto? Mądrość Boża – Przyp. 8:2-3. Ona mówi do nas w różny sposób: przez rodziców, braci, ludzi żyjących wokół nas, przez okoliczności i zdarzenia, a najwyraźniej przez Słowo Boże. Tym razem „usiadła” przy bramie i zaprosiła około 50 młodych ludzi w progi białogardzkiej „stodoły”. W pięknie odrestaurowanym obiekcie w dniach 8-21 sierpnia 1983 r. umożliwiła nam spotkanie z Bogiem i rówieśnikami. Nastał czas kursu – chwile, na które czekaliśmy z ogromną niecierpliwością.

Tekstem przewodnim naszego spotkania były słowa z 1 Kor. 14:33 „Albowiem Bóg nie jest Bogiem nieporządku, ale pokoju, jak we wszystkich zborach świętych”. Całym sercem starliśmy się tworzyć młode zgromadzenie, takie, jakie podobałoby się Bogu. Od poranku do nocy chłonęliśmy słowa żywota i wielbiliśmy święte imię Stworzyciela poprzez pieśni. Każdego ranka zastanawialiśmy się nad wersetami z Przypowieści Salomona. Ileż czasu pochłonęła nam Boża mądrość!

Chcieliśmy ją lepiej zrozumieć i docenić, a przede wszystkim umieć ją wykorzystać w codziennym życiu. Wysłuchaliśmy wielu wykładów: o Bogu, o Panu Jezusie, o duchu św., o grzechu i odkupieniu w Chrystusie, o Bożym planie zbawienia, o Kościele, o Królestwie Bożym...

Z wielkim zainteresowaniem słuchaliśmy cyklu rozważań: młody chrześcijanin w rodzinie, w zborze, w szkole i świecie. Tymi pięknymi wykładami służyli nam bracia z miejscowego zboru. Na popołudniowym studium rozważaliśmy Dzieje Apostolskie. Sporo czasu poświęcaliśmy na gry i konkursy biblijne. Podczas wieczornych społeczności zastanawialiśmy się nad zagadnieniami związanymi z modlitwą, grzechem, mądrością, dziesięcioma przykazaniami. Dużo mówiliśmy o społeczności i miłości. Miłość Boża, jakże wielka i niepojęta!

„Miłość ta, tak cudowna jest, wyższa niż szczyty wysokich gór, głębsza niż dno najgłębszych mórz, szersza niż przestrzeń dokoła nas....” Wszędzie śpiewaliśmy o wielki cudzie Bożej miłości: w autobusie, pociągu i na brzegu morza. Rozmyślaliśmy o tym, jak wiele zawdzięczamy naszemu Stwórcy. W górze wspaniałość rozpostartego nad nami sklepienia niebieskiego, płynących białych obłoków czy migocących gwiazd i odległych wędrówek Księżyca. Niżej nasza Ziemia, pokryta świeżością zielonych traw i mieniąca się barwną tęczą pachnących kwiatów. Wszystko to Jego dzieła. Myślami dotarliśmy aż do krzyża, na którym umarł nasz Pan. Uczynił to z miłości do nas, do wszystkich ludzi. Pragnęliśmy żyć tą miłością, nie tylko tu w Białogardzie, ale również w domu, w szkole – w zwykły szary dzień. Swoje pragnienia przedstawialiśmy słowami pieśni, którą trzymając się za ręce śpiewaliśmy w jednym z końcowych dni naszego kursu: „Złącz, Panie, razem nas, złącz mocno razem nas, węzłem co nikt nie rozerwie, złącz, Panie, nas swą miłością”.

Przeżyliśmy wiele radosnych chwil, chociaż nie brakowało i przykrości. Jednak nasze wspólne modlitwy i łaska Boża pomagały rozwiązywać różne trudności. Pan zmieniał „w radość skargę i płacz”.

Jesteśmy wdzięczni naszemu Ojcu, że wysłuchał modlitwy i zgromadził nas pod jednym dachem, że ma w swej służbie braci i siostry, którzy to co najlepsze ofiarowali nam, a przez to umożliwili nam pobyt na tym kursie.

M. i E.


Następny artykuł
Wstecz   Do góry