Na Straży |
Lata upływają nam na zdobywaniu świadomości zwanej doświadczeniem. Niektórzy do końca pozostają dziećmi. Nie inaczej jest z umiejętnością poruszania się po tekście Bożego objawienia. Wydaje się, że godziny spędzone nad Pismem Świętym nie zawsze przynoszą oczekiwane owoce. |
Jest prawdą, że Słowo Boże uświęca, że kontakt z nim zmienia nas, czyni lepszymi. Nie zawsze jednak prowadzi to do lepszego zrozumienia nauki i ducha tekstu. Jakże często nasze czytanie wygląda tak jak nauka w obowiązkowej szkole – to co jasne, proste i miłe przywoływane jest wielokrotnie, to trudne, wymagające zastanowienia, odsuwane na przyszłość, zbywane, traktowane powierzchownie. Potrafimy nawet udawać przed sobą, że to czy tamto zagadnienie biblijne doskonale rozumiemy. Pada parę pytań, ratujemy się jeszcze, ale wstyd pozostaje.
Mało czytamy, mało rozmawiamy. Wyraźnie zarysowuje się tendencja słuchania kazań kosztem niemałego przecież wysiłku dociekania Bożych tajemnic. Jakże mało zachwyca usłyszana ciekawa myśl. Nawet nowy, kontrowersyjny pogląd pobudza nas bardziej przez to, że nie jest ogólnie przyjęty, niż z powodu swojego sensu. Czy już całkiem śpimy?
„Do czasu aż przyjdę, przykładaj się do czytania, zachęcania, nauki... W tych rzeczach się ćwicz, cały im się oddaj, aby twój postęp był widoczny dla wszystkich” – 1 Tym. 4:13-15.