Na Straży 2002/6/20, str. 261
Poprzedni artykuł
Wstecz

Czytelnicy piszą

List, którym dziś chcemy się podzielić, to wbrew pozorom, nie tylko dość osobisty komentarz Czytelnika do ustawy „Prawo o ruchu drogowym”. To pytanie o to, w jaki sposób zasady wyczytane z Ewangelii mają wpływać na nasze codzienne życie i w jakim stopniu „prawa ludzkie” są dla nas, chrześcijan wiążące. Oczekujemy na Wasze refleksje i stanowisko wobec postawionego przez Czytelnika problemu. Najciekawsze listy wydrukujemy.

Redakcja

Droga Redakcjo „Na Straży”!

Do napisania tego listu skłonił mnie pewien tekst, który odnalazłem w gazetce „Niebiescy”, numer 2. Autor tego tekstu, brat Piotr Krajcer, przytacza pytanie, jakie zadano br. Russellowi oraz jego odpowiedź. Rzecz dotyczyła sprawy z dziedziny, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli, „życiowej”, na tyle ważnej i powszechnej, że zarówno pytanie, jak i odpowiedź znalazły się na łamach ówczesnego czasopisma. W zakończeniu artykułu brat Piotr wyraża ubolewanie, że tego rodzaju listy i pytania nie trafiają dziś do naszej Redakcji. Pobudzony tym oświadczeniem postanowiłem zwrócić uwagę na jedną z kwestii, która pojawiała się w moim życiu.

Zwykle do pracy dojeżdżałem zbiorczym środkiem lokomocji. Jest to odległość znaczna, kilkadziesiąt kilometrów. Niedawno, przez kilka miesięcy, zmuszony byłem dojeżdżać samochodem. Tym sposobem samochód, z okazjonalnego środka lokomocji, stał się moim codziennym narzędziem. Zauważyłem wtedy coś, na co nie zwracałem przedtem uwagi. Dziewięćdziesiąt pięć procent kierowców nagminnie nie przestrzega przepisów drogowych. Spróbowałem kiedyś przejechać całą trasę zgodnie z przepisami i stwierdziłem, że byłem wyjątkiem! Więcej, niepokoiły mnie zbliżające się od tyłu z ogromną prędkością samochody, kierowcy, którzy wprost przyklejali się do mojego tylnego zderzaka, migali światłami, domagając się jechania po poboczu lub wręcz spychając mnie na nie. Biada temu, kto na obszarze zabudowanym próbuje utrzymać prędkość poniżej 60 km na godzinę. Standard to 80 km/h, nie brak oczywiście tych, którzy jadą szybciej. Okazuje się, że wygodniej jest jechać zgodnie z większością, niż starać się przestrzegać ograniczeń. Wydaje się wtedy, że jazda przebiega i spokojniej, i szybciej, i bezpieczniej (?).

Czy można wytłumaczyć (lub usprawiedliwić) przekraczanie ograniczeń prędkości? Czy proponowanie pieniędzy policjantowi „bez wypisywania mandatu” jest złe?

Czytelnik (nazwisko znane Redakcji)


Następny artykuł
Wstecz   Do góry