Na Straży 2003/1/18, str. 41
Poprzedni artykuł
Wstecz

Czytelnicy piszą

Zgodnie z tym, co obiecaliśmy ostatnio, drukujemy dziś ciekawe naszym zdaniem wypowiedzi Czytelników związane z kwestią przestrzegania prawa. Każdy z nas wyciągnie z pewnością odpowiednie wnioski dla siebie, bo sprawa granic, które jako chrześcijanie sobie wyznaczamy jest rzeczą niezmiernie ważną. Za listy bardzo dziękujemy i nadal zachęcamy do dzielenia się z nami refleksjami i odczuciami w sprawach, które Was nurtują, niepokoją lub zastanawiają.

Redakcja

Droga Redakcjo!

W numerze 6/2002 „Na Straży” został wydrukowany na stronie 261 artykuł z pytaniami:
1. Czy można wytłumaczyć (lub usprawiedliwić) przekraczanie ograniczeń prędkości?
2. Czy proponowanie pieniędzy policjantowi „bez wypisywania mandatu” jest złe?

Chciałabym spróbować na nie odpowiedzieć. Jeżeli jest znak drogowy z ograniczeniem prędkości do 40 km/h, a my go zignorujemy, to możemy być sprawcą wypadku a nawet śmierci niewinnych osób. A czy możemy to uczynić? Oczywiście, że nie!!! Prawo nie jest po to, aby je łamać, ale przestrzegać! Nikt nie ustala prawa dla własnej przyjemności. Również Adamowi dał Bóg prawo i powiedział: „... Z każdego drzewa tego ogrodu możesz jeść, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz” – 1 Mojż. 2:6-17.

Czy Adam przestrzegał zakazu? Nie! I umarł, a my umieramy z nim. Dzięki miłości naszego Ojca, który zesłał swojego Syna Jezusa zostaliśmy wybawieni od śmierci.

Odnośnie 2 pytania odpowiadam, że jest bardzo źle, kiedy unikamy kary za przestępstwo popełnione przez nas. Nie możemy kombinować i szukać innego wyjścia, ale przyjąć mandat, gdyż zasłużyliśmy na niego. Policjant bez powodu go nie wypisze. My natomiast powinniśmy z tego wyciągnąć naukę.

Król Salomon w Przypowieściach 28:4 pisze: „Ci, którzy porzucają przepisy, chwalą bezbożnego; lecz ci, którzy przestrzegają przepisów, zwalczają go”.

To jest wskazówka dla nas dotycząca naszego postępowania. Jesteśmy dziećmi Bożymi i postępujmy zgodnie z prawem, a na pewno nie będziemy karani mandatami.

Ofiarowanie łapówki jest również przestępstwem, a my musimy być ludźmi prawymi. Nie możemy naginać prawa i siać zgorszenia. Czy dalibyśmy łapówkę, gdyby nasz Pan Jezus stał obok nas?

W Przypowieściach Salomona 17:23: „Bezbożny przyjmuje łapówki ukradkiem, aby wykrzywiać ścieżki prawa” – czy mamy w tym uczestniczyć? Oczywiście, że nie!!! Bądźmy przykładem dla innych, przeciwstawiajmy się złu, a nasz Pan nam pomoże.

s. Marzena Raczek

Szanowna Redakcjo!

Jestem kierowcą praktycznie od roku, bo mniej więcej rok temu usiadłam za kierownicą własnego samochodu. Muszę przyznać, że przez kilka pierwszych tygodni samodzielnej jazdy nie schodziła mi z ust modlitwa, aby Pan Bóg usunął z mojej drogi wszystkich nieopatrznych przechodniów i uchronił mnie od wszelkich kolizji i trudnych sytuacji drogowych. Po jakimś czasie oswoiłam się z jazdą i nabrałam nieco pewności siebie.

Mimo to jednak nie przestałam myśleć o tym, jaką karę mogę zapłacić, jeśli będę łamać obowiązujące przepisy. I nie myślę tutaj wcale o mandacie. Myślę o tym, że zapłatą za moją zbyt szybką, brawurową jazdę czy nieprzepisowe wyprzedzanie może być czyjeś życie. Co chwilę słyszy się, że jakiś kierowca wyprzedzając „na trzeciego” spowodował wypadek, z którego on sam wyszedł cało, za to pasażerowie drugiego pojazdu ponieśli śmierć lub są w ciężkim stanie. Wtedy ogarnia mnie złość – przez głupotę jednego człowieka giną czyjeś ukochane dzieci, mężowie, żony... Osobiście staram się więc stosować do obowiązujących przepisów, ograniczeń prędkości itd., by w razie jakiegoś wypadku (który przecież zawsze może się zdarzyć) móc z czystym sumieniem powiedzieć, że zrobiłam, co w mojej mocy, aby tego uniknąć. Nie chcę stać się umyślnym (bo inaczej tego nie można nazwać, jeśli ktoś z premedytacją łamie zasady swojego i czyjegoś bezpieczeństwa) sprawcą kalectwa lub śmierci drugiego człowieka. Czy jako chrześcijanka mogłabym żyć spokojnie z czymś takim na sumieniu? Nie. Więc zrobię wszystko, aby tak się nie stało. Mimo, że na swoich plecach będę czuła nerwowy wzrok właścicieli super szybkich samochodów, rozwścieczonych dodatkowo faktem, że przed nimi jedzie kobieta. Przyznaję, że mnie to stresuje, i jeśli wiem, że ktoś nie ma możliwości mnie wyprzedzić, odruchowo przyspieszam, choć właściwie, zgodnie z przepisami, nie powinnam ulec takiej presji.

Osobiście staram się nie być zawalidrogą, nie powodować korków i ułatwiać wyprzedzanie tym, którym się bardziej spieszy. Nie myślę też, że jeśli ktoś jedzie o 10 km szybciej niż zaleca przepis, jest godny potępienia. Często jednak te 20 km więcej na liczniku nie pozwala nam zareagować sprawnie na trudną sytuację, jaka może się zdarzyć na drodze. W rezultacie zamiast przyspieszyć, możemy wcale nie dotrzeć na miejsce...

Jeśli chodzi o kwestię proponowania pieniędzy policjantowi „bez wypisania mandatu”, uważam, że jest to korupcja, na którą tak się przecież wszyscy oburzamy, kiedy słyszymy, że dotyczy ona np. niektórych urzędników państwowych. W Zakonie Pan Bóg zakazał dawania podarunków sędziom, aby ci zasądzili coś na czyjąś korzyść. Podobna sytuacja spotkała mnie jako pasażera jadącego „na gapę” tramwajem. I przyznaję, że uległam pokusie zapłacenia mniej... Byłam na siebie zła, że tak zrobiłam. Mam nadzieję, że kolejnym razem uda mi się godnie postąpić w takiej sytuacji.

Czytelniczka m.e.

Droga Redakcjo!

Temat przestrzegania przepisów ruchu drogowego podjęty w ostatnim numerze „Na Straży” żywo mnie zainteresował. Moja praca wymaga stosunkowo częstego jeżdżenia samochodem i dylematy związane ze stosowaniem się do rozmaitych, choćby najdziwniejszych znaków i przepisów drogowych są dla mnie codziennością. Chciałbym nie ograniczać mojego życia duchowego do rozważań zawiłości planu Bożego względem całej ludzkości i coraz częściej odczuwam potrzebę, by moje oddanie Panu Bogu przełożyć na język codziennych czynności.

Jestem za przestrzeganiem przepisów ruchu drogowego. Są ku temu dwa powody.

Po pierwsze – nadrzędnym celem uregulowania przepisami zasad jazdy po drogach jest to, by ludzie nie pozabijali się wzajemnie jeżdżąc każdy według własnych upodobań. Samochód nie jest jedynie pomocą w przemieszczaniu się, ale jednocześnie stanowi zagrożenie ludzi znajdujących się obok nas na drodze i nas samych. Sytuację stworzenia zagrożenia dla innych opisał Pan Bóg w prawie danym Mojżeszowi i wyraził tam swoje stanowisko.

„Jeżeli zbudujesz nowy dom, to postaw na dachu poręcz, abyś nie sprowadził na swój dom krwi, gdyby ktoś z niego spadł” (5 Mojż. 22:8).

Przykład barierki na tarasie wskazuje na to, że nie wolno nam swoją niefrasobliwością stwarzać zagrożenia dla innych ludzi. Jazda pod wieczór przez wieś (obszar zabudowany) z prędkością 120 km/h jest dla mnie przykładem łamania tej zasady. Bardzo często ignorując zakazy, nakazy i ograniczenia ruchu drogowego stajemy się niebezpieczeństwem dla naszych bliźnich – pieszych i kierowców. Oczywiście można tu podać przykład znaków drogowych ustawionych w sposób nieracjonalny lub wręcz głupi, lecz przypadki te nie mogą skłonić nas do całościowego lekceważenia przepisów.

Powód drugi, natury nieco ogólniejszej. Jest nim stanowisko wielkiego myśliciela i męża Bożego, tym razem Nowego Testamentu – Pawła Apostoła. W swoim liście do braci w Rzymie uczy on szacunku i poddaństwa nie tylko wobec prawa Bożego, ale też cywilnego.

„Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe. (...) Przeto trzeba jej (władzy) się poddawać, nie tylko z obawy przed gniewem, lecz także ze względu na sumienie” (Rzym. 13:3-5).

Umiejętność stosowania się do ograniczeń i nakazów prawa jest cnotą potrzebną prawdziwemu chrześcijaninowi. Szacunek do prawa jest wszakże nawykiem, tak więc trudno jest wyobrazić sobie kogoś, kto lekceważy, naciąga i manipuluje prawem ludzkim i jednocześnie prawdziwie czci i szanuje prawo Boże.

Krótko mówiąc, myślę, że podejście typu „nic się przecież nie stanie, jak pojadę szybciej, nie zauważę zakazu lub «elastycznie» potraktuję niektóre przepisy” może szybko owocować równie „elastycznym” stosunkiem do zasad Bożych i ich interpretowaniem oraz stosowaniem według własnych upodobań, preferencji i sympatii.

Chciałbym od razu wyjaśnić, że przez szacunek do prawa rozumiem przestrzeganie i analizę jego istoty i rzeczywistych celów jego ustanowienia. Nie jest to wyłącznie przywiązanie do formalnej strony ustaw Bożych lub ludzkich.

Mój apel do siebie i innych: jeździjmy bezpiecznie. Przestrzegajmy zasad ruchu drogowego. Bądźmy poddani przepisom nie tylko tym „dobrym”, ale i „przykrym” (1 Piotra 2:18).

Niech Boża łaskawość i opieka nie opuszcza nas także na drodze.

Daniel Iwaniak

P.S. Nie chwalmy się naszymi prędkościami. Brat, który jadąc na konwencję, aby się budować, przejechał pół Polski ze średnią prędkością 120 km/h był przecież potencjalnym, ale jednak, zabójcą.


Następny artykuł
Wstecz   Do góry