Słowa powyższe Chrystus Pan powiedział do tłumów, kiedy uczniowie Janowi przyszli do Niego i wstawili takie pytanie: Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też mamy oczekiwać innego?. Jezus nie odpowiedział im wprost, kim On jest, tylko zwrócił ich uwagę na swoją działalność – często mówi się, że czyny głośniej mówią niż słowa. A Jezus im odpowiedział: Idźcie i oznajmijcie Janowi, co słyszycie i widzicie: ślepi odzyskują wzrok i chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni i głusi słyszą, umarli są wskrzeszani, a ubogim zwiastowana jest ewangelia – Mat. 11:3-5.
Dlaczego Jan posłał swoich uczniów z takim zapytaniem? Czemu sam nie przyszedł do Jezusa? Odpowiadamy, że prorok w tym czasie przebywał w więzieniu. Józef Flawiusz, historyk żydowski, wyraził przypuszczenie, że Jan więziony był w lochu przy pałacu Macheriusza. Pisarz Geika tak pisze o tym lochu:
Było to prawdopodobnie coś w rodzaju klatki ogrodzonej żelaznymi sztabami, jaką widziałem w Gazie, do której przyjaciele więźnia mogli przystąpić, aby porozmawiać i podać mu coś do zjedzenia, lecz wewnątrz nie było żadnego sprzętu do siedzenia ani do spania – była tylko kamienna posadzka.
Co pobudziło Jana, że posłał swoich uczniów do Jezusa? Otóż kilka dni wcześniej Jezus dokonał wielkiego cudu – wzbudził syna wdowy z Naim w czasie, gdy orszak pogrzebowy szedł drogą na cmentarz (Łuk. 7:11-18).
Wieść ta rozeszła się szerokim echem po całej okolicznej krainie. O tym wydarzeniu uczniowie donieśli i Janowi, co też pobudziło go do zadania pytania Jezusowi: Czy Ty jesteś tym, który miał przyjść, czy też mamy oczekiwać innego?.
Znajdując się w więzieniu Jan rozmyślał o swoim dziele, które prowadził i o misji naszego Pana, która go żywo interesowała. Być może, iż wstawiając Jezusowi to pytanie myślał, że w jakiś sposób zostanie uwolniony z więzienia. Lecz bardziej nas przekonuje to, że Jan, spodziewając się śmierci, pragnął, by wszyscy jego uczniowie poszli za Jezusem. Był on święcie przekonany, że gdy uczniowie jego przyjdą do Jezusa, będzie On w stanie ich przekonać o tym, że jest tym obiecanym Mesjaszem Izraela. Jezus udzielił takiej odpowiedzi, że każdy myślący, a nie uprzedzony, będzie przekonany.
Jezus po udzieleniu odpowiedzi uczniom Janowym zwrócił się do (tłumu) swoich słuchaczy z pytaniem: Co wy widzicie w Janie Chrzcicielu? Badał ich opinię na temat Jana i był ciekaw, jak zapatrują się na postać proroka. Często głos opinii ludzkiej w sprawach politycznych, ekonomicznych czy społecznych ma swoje uzasadnienie, lecz w sprawach wiary nie zawsze opinia ludzka wyda swój osąd bezstronnie i nie można na tym polegać. Tak było w sprawie Jana Chrzciciela – zdania ludzkie w tej kwestii były podzielone. Podobnie pewnego razu Jezus zapytał swoich uczniów, jaką opinię ludzie wydają o Nim samym (Mat. 16:13-20). Zapis tej rozmowy pokazuje, że ludzkie opinie bywają niekiedy rozbieżne i nie polegają na prawdzie.
Społeczeństwo ówczesne miało różnorakie zdanie co do osoby Jana. Ścierały się wówczas różne prądy ludzkie. Chrystus Pan zapytał, czy uważają go za chwiejącą się od wiatru trzcinę? Część społeczeństwa na misję (reformę) Jana patrzyła jako na coś niezdecydowanego, sądząc, że to jego posłannictwo nie ma pewnego określonego celu. Czy widzicie w nim człowieka w miękkie szaty odzianego – to znaczy żyjącego dostatnio? Część społeczeństwa izraelskiego była zdania, że jest to wysłannik Heroda i przez niego jest inspirowany, aby naród został przyprowadzony do posłuszeństwa i poddaństwa królowi. Trzecia część ludzi uważała Jana za proroka takiego, jacy byli dawniej – na podobieństwo Eliasza lub innych proroków. Uważali, że nadszedł czas od Boga ustanowiony, że po blisko 400-letniej przerwie od ostatniego proroka Malachiasza na ziemi judejskiej znów pojawił się prorok.
Rodzice jego – Zachariasz i Elżbieta – pochodzili z pokolenia Lewiego, z domu Aaronowego. Do późnego wieku nie mieli potomstwa, gdyż Elżbieta była niepłodna. Za dni króla Heroda Wielkiego (przydomek ten otrzymał od Żydów za rozbudowanie i upiększenie świątyni), gdy Zachariasz odprawiał urząd kapłański, ukazał mu się anioł Gabriel (Łuk. 1:5-23). Urząd kapłański był odprawiany według przemiany Abijaszowej, która z kolei była ósmą przemianą. Ten podział pracy kapłańskiej uporządkował i podzielił król Dawid (1 Kron. 24:10). Takich zmian było 24 i każda prawdopodobnie trwała tydzień. Gdy Zachariasz był gorliwie zajęty służbą kapłańską w świątyni, wtedy otrzymał wspaniałe poselstwo, że będzie w starości piastować na swym łonie syna. Wieść tę przyjął z niedowierzaniem – czy to możliwe, aby w takim podeszłym wieku mieć syna, który ma być wielkim człowiekiem w Izraelu? Dlatego że wątpił, oniemiał, gdyż będąc kapłanem, znał historię Abrahama, któremu też było zwiastowane urodzenie syna w starości; Izaak urodził mu się, gdy miał 100 lat, a jego żona Sara miała lat 90. Zachariasz miał zawsze mieć na pamięci to, że u Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
Kapłan nie był w stanie dokończyć kadzenia i nie mógł przemówić do ludu, gdyż stał się niemową. Od tej chwili wielka radość naprzemian z rozpaczą gościły w tym domu. Radość z powodu obiecanego potomstwa, rozpacz z powodu tego, że nie mógł być kapłanem, gdyż Zakon dokładnie określał warunki kapłaństwa (3 Mojż. 21:17-23).
Pełnia radości nastąpiła w dniu narodzenia się dziecięcia. Ósmego dnia według Zakonu przyniesiono dziecię do świątyni, aby dokonać obrzezania i nadać imię. Sprawa imienia dla dziecka zawsze nastręcza wiele problemów, podobnie było i w tym przypadku – wtedy postanowiono zwrócić się do ojca. Zachariasz napisał na tabliczce: Jan będzie imię jego i od tej pory otworzyły mu się usta i wypowiedział wspaniałe proroctwo: A ty, dziecię, prorokiem Najwyższego nazwane będziesz, bo poprzedzać będziesz Pana, aby przygotować drogi Jego. Aby dać ludowi Jego poznanie zbawienia przez odpuszczenie grzechów ich. Przez wielkie zmiłowanie Boga naszego, dzięki któremu nawiedzi nas światłość z wysokości. By objawić się tym, którzy są w ciemności i siedzą w mrokach śmierci, aby skierować nogi nasze na drogę pokoju – Łuk. 1:76-79. W tym proroctwie Zachariasz przepowiedział, że Jan poprzedzać będzie Jezusa Chrystusa i dla Pana będzie torował drogę, aby misja naszego Zbawiciela przyniosła błogosławione owoce. Jan miał dać poznanie zbawienia przez odpuszczenie grzechów, które zostanie dokonane przez ofiarę Chrystusa – to on miał wskazać: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
Dziecię wzrastało i wychowywało się na pustkowiu, aż do dnia wystąpienia z misją przed Izraelem (Łuk. 1:80). Według historii świeckiej, a potwierdzają to również wykopaliska archeologiczne, za czasów Chrystusa Pana istniała sekta zwana esseńczykami. Członkowie tej sekty prowadzili surowy tryb życia, gardzili rozkoszami świata, żyli skromnie, izolowali się od ludzi mieszkali na pustkowiu. Prowadzili świętobliwe życie i oczekiwali na sprawiedliwego. Tradycja podaje, że prawdopodobnie Jan wychowywał się wśród nich aż do czasu wystąpienia z misją chrztu wodnego.
Jan był nazarejczykiem, odłączonym z żywota swojej matki. W Izraelu Zakon dozwalał na składanie ślubów nazarejskich (4 Mojż. 6:1-8). Związani takowym ślubem nie pili wina ani żadnych mocnych napojów, nie spożywali nawet jagód z winnej macicy. Po wszystkie dni ślubów nie mieli strzyc włosów i nie mieli dotykać się umarłego ani towarzyszyć w pogrzebach – nawet swoich najbliższych. Takim ślubem związany był Jan Chrzciciel. Dla swego skromnego i surowego życia oraz zupełnej abstynencji nazywany był przez faryzeuszów obłudnikiem. Czytamy wypowiedź Jezusa: Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel, który nie jada chleba, nie pije wina, mówicie: Ma demona. Przyszedł Syn Człowieczy je i pije, a mówicie: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników – Łuk. 7:53-34.
Kiedy Jan dożył 30 roku życia i stał się pełnoletni oraz mógł objąć urząd publiczny, poczuł głos Boży i wewnętrzne powołanie. Stojąc nad brzegiem Jordanu u brodu Betabara lub w Enon, potężnym głosem obwieszczał: Gotujcie drogę Pańską..., pokutujcie, bo się przybliżyło Królestwo Boże – Jan 3:23; Mat 3:2; Mar. 1:2-3.
Mieszkańcy z okolic Jordanu, Jerozolimy i ziemi judejskiej przychodzili do Jana, wyznawali swoje grzechy i byli przez niego chrzczeni. Dowodem tego, że prowadził surowy tryb życia, było między innymi to, że odziewał się w odzież z sierści wielbłądziej i opasywał się pasem skórzanym, jadał zaś szarańczę i miód leśny (Mar. 1:6). W Zakonie było dozwolone spożywanie szarańczy, lecz tylko pewnego gatunku. I to właśnie stanowiło powszedni pokarm największego z proroków (3 Mojż. 11:22).
Jan podczas swej misji reformatorskiej w Izraelu dokonywał chrztu pokuty /upamiętania się/. W księgach Starego Testamentu niema żadnej wzmianki, aby kiedykolwiek stosowano podobny chrzest wodny. Słowo chrzest (greckie baptizo) po raz pierwszy wspomina Nowy Testament. Rzeczywiście jest to nauka nowotestamentowa. (Prawdopodobnie podobny chrzest przez zanurzenie prowadzili esseńczycy, którzy przyjmując nowych członków do swej społeczności dokumentowali to chrztem wodnym/. W tym czasie w Izraelu ścierały się dwa poglądy co do chrztu Janowego, a mianowicie: jedni twierdzili, że to, co praktykuje Jan, pochodzi od Boga, to znaczy, że praca Jana prowadzona jest na wyraźne polecenie Boga, inni zaś twierdzili, że pochodzi to od ludzi i że Jan to przyjął od esseńczyków. Pewnego razu Pan Jezus zapytał kapłanów, jak oni zapatrują się na chrzest Janowy: Zapytam i Ja was o jedną rzecz, jeśli mi na nią odpowiecie i Ja wam powiem, jaką mocą to czynię: Skąd był chrzest Janowy? Z nieba czy z ludzi? A oni rozważali to sami w sobie mówiąc: Jeśli powiemy, że z nieba, rzeknie nam: Czemu więc nie wierzyliście mu? Jeśli zaś powiemy: Z ludzi, boimy się ludzi, albowiem wszyscy mają Jana za proroka. I odpowiadając Jezusowi rzekli: Nie wiemy – Mat. 21:23-27.
Jezus zaś dał niezbite dowody, że ten chrzest pochodzi od Boga, bo czytamy: Tedy wszystek lud słysząc to i celnicy, wielbili Boga, będąc ochrzczeni chrztem Janowym. Ale faryzeuszowie i zakonnicy pogardzili radą Bożą sami przeciwko sobie nie będąc ochrzczeni od niego? – Łuk. 7:29-30. A więc Biblia mówi jasno, że chrzest Janowy był prowadzony za radą Bożą, czyli na wyraźne Boskie polecenie.
Chrzest Janowy był chrztem upamiętania się Izraelitów i powrotem do Zakonu, który otrzymali przy Górze Bożej Horeb na Synaju. W czasie misji Janowej Izraelici daleko odeszli już od pierwotnych zasad zakonnych – raczej trzymali się zasad ludzkich /tradycji starszych/ niż przykazań Bożych, co Chrystus często im wprost wymawiał. Chrzest i misja Janowa miały utorować drogę do Mesjasza, by ten mógł prowadzić dzieło wyboru swej Oblubienicy.
Prorok będąc wierny swemu posłannictwu przygotowywał lud Mesjaszowi, lecz kto nim będzie, tego sam prorok nie wiedział. Bóg posyłając Go do tego dzieła powiedział, że będzie mógł jak herold obwieścić przyjście Mesjasza i pokazać Go Izraelowi. Sam zaś miał poznać Go po znaku z nieba – zesłaniu ducha świętego w postaci gołębicy.
Po sześciu miesiącach prowadzenia przezeń gorliwie tej misji i oświadczeniu, że Mesjasz jest już obecny pomiędzy Izraelitami, przyszedł Jezus z Nazaretu nad Jordan słuchać kazań Janowych. Po każdym takim kazaniu wielu ludzi wyznawało swoje grzechy, chcąc się oczyścić, by być godnymi na przyjęcie obiecanego Mesjasza; ludzie wchodzili do wody i byli chrzczeni; między innymi przybliżył się i Jezus, prosząc o dokonanie chrztu, lecz Jan kategorycznie Mu odmawiał, znając szlachetną postać, moralne życie i święte obcowanie Jezusa pomiędzy ludźmi – byli oni przecież kuzynami! Czytamy: Ale Jan odmawiał Mu mówiąc: Ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? A Jezus odpowiadając rzekł do Niego: Ustąp teraz, albowiem godzi się nam wypełnić wszelką sprawiedliwość. Tedy Mu ustąpił, i Pan Jezus został ochrzczony (Mat. 3:14-15). Słowa ustąp teraz wskazują, że nie teraz czas i miejsce, by ci wytłumaczyć, dlaczego podjąłem decyzję dokonania chrztu przez zanurzenie w wodzie. My obaj mamy wykonać wszelką sprawiedliwość. Jaką sprawiedliwość wykonywał Jan? Odpowiadamy – Jan w tym wykonywał Boską sprawiedliwość, że przygotowywał naród na powrót do Zakonu i chrzcił ludzi, którzy swoje grzechy zostawiali w Jordanie. Jezus natomiast wszystkie ludzkie grzechy wziął na siebie i poniósł na krzyż – takim sposobem była wykonana wszelka sprawiedliwość.
Gdy Jezus został zanurzony w Jordanie i z powrotem podniesiony jako już nowo spłodzony duchowo (do duchowej natury), gdyż od tej pory zaczęło się rozwijać Nowe Stworzenie, okazał się nad nim znak z nieba – gołębica, która usiadła na Nim. Dodatkowo usłyszał głos z nieba: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem – Mat. 3:17. Znak gołębicy jako symbol pokoju i ducha świętego oraz głos ze sfer niebieskich były potężnymi dowodami, że Jezus jest tym obiecanym Mesjaszem, który był ogłaszany przez usta wszystkich świętych proroków od wieków. Jan jako największy z proroków według słów Chrystusa Pana był tym palcem Bożym, który dokładnie pokazał, kto jest oczekiwanym Chrystusem. Nie tylko w swoich kazaniach głosił o Nim, jak to czynili i inni prorocy, lecz własnymi oczyma widział Go i innym pokazał. Chrystus Pan powiedział swoim uczniom, a słowa te, jak myślimy, odnoszą się i do Jana Chrzciciela: Ale błogosławione oczy wasze że widzą i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło widzieć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli i usłyszeć, to co wy słyszycie, a nie usłyszeli – Mat. 13:16-17.
Jan pod tym względem był podwójnie ubłogosławiony od innych proroków, ponieważ inni prorocy o Jezusie prorokowali lecz Go nie widzieli, on zaś prorokując widział Mesjasza i dowody tego miał, że to był prawdziwie Mesjasz.
Po chrzcie Jezus udał się na pustkowie i tam przebywał przez 40 dni na modlitwie i medytacji, tam też przestudiował wszystkie proroctwa dotyczące Jego i misji, jaką miał prowadzić. Tam był kuszony od diabła i tam udowodnił swoje zwycięstwo, że nie uległ żadnej pokusie. Jan w tym czasie energicznie i z całą potęgą swojego autorytetu ogłaszał, że Mesjasz jest obecny na ziemi. Głosił: Ten, który po mnie idzie, jest mocniejszy niż ja; jemu nie jestem godzien i sandałów nosić; On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem – Mat. 3:11.
Po czterdziestu dniach nieobecności Jezus znowu powrócił nad Jordan, a gdy Jan dojrzał Go w tłumie, zawołał: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata – Jan 1:28-29.
Tym sposobem Jan pokazał wszystkim, do kogo należy zwracać się po odpuszczenie grzechów.
Pokazał, że Jezus jest tym posłanym przez Boga Zbawicielem, który uwolni całą ludzkość od grzechu, chorób, nieszczęść i śmierci. Jan nie tylko kierował do Jezusa całe pospólstwo, lecz i uczniów, którzy się garnęli do niego, również odsyłał do Jezusa – wyjaśniał przy tym, że tylko w Jezusie należy pokładać nadzieję, że On jest tym, który zadowoli wszystkich. Czytamy w Ew. Jana 1:35-40 Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi i ujrzawszy Jezusa przechodzącego rzekł: Oto Baranek Boży. A oni dwaj uczniowie usłyszawszy jego słowa poszli za Jezusem. Jednym z nich był Andrzej, brat Szymona Piotra, drugim prawdopodobnie był Jan, późniejszy apostoł Jezusowy. Większość apostołów najprzód była uczniami Janowymi, lecz po ogłoszeniu Jezusa Mesjaszem udali się za Jezusem i przy Nim pozostali.
W czasie prowadzenia chrztu pokuty przez Jana nauczeni w piśmie i faryzeusze byli w zakłopotaniu, ponieważ ludzie zwracali się do nich z pytaniem, jak oni zapatrują się na działalność Janową. Dlatego wysłali oni swoich posłańców (kapłanów i lewitów), aby zadali pytanie Janowi, kim jest i co sobą reprezentuje. I wyznał, a nie zaprzeczył i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem. I zapytali go: Kim więc? Eliasz jesteś? A on odrzekł: Nie jestem. Prorokiem jesteś? I odpowiedział: Nie. Rzekli mu więc: Kim jesteś? Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali. Cóż powiadasz sam o sobie. Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok – Jan 1:20-23. Jan odpowiedział, że nie jest Eliaszem, tym, o którym prorokował Malachiasz 3:23-24 Oto poślę wam proroka Eliasza, zanim przyjdzie wielki i straszny dzień Pana. I zwróci serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom abym, gdy przyjdę, nie obłożył ziemi klątwą. Lecz później Chrystus Pan powiedział o nim takie zdanie: Jeżeli zaś chcecie to przyjąć, on jest Eliasz, który miał przyjść – Mat. 11:14. Jan przyszedł w mocy i w duchu Eliaszowym, był takim samym reformatorem w Izraelu, jak był nim Eliasz, lecz nie był tym, o którym wspomniał prorok Malachiasz, ponieważ proroctwo to zapowiada kogoś większego niż Eliasz i mówi o Chrystusie i Kościele jako o Głowie i Ciele. Na pytanie nauczonych w Piśmie, czy nie jest on prorokiem, Jan odrzekł, że nie jest, a Chrystus Pan powiedział z kolei, że był on największym prorokiem: Zaprawdę powiadam wam: Nie powstał z tych, co z niewiast się rodzą, większy nad Jana Chrzciciela, ale najmniejszy w Królestwie Niebios większy jest niż on – Mat. 11:11. Żydów interesowało, czy Jan nie jest tym prorokiem, o którym przepowiadał Mojżesz mówiąc: Proroka takiego, jak ja jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich braci. Jego słuchać będziecie – 5 Mojż. 18:15. Mojżesz prorokował o Chrystusie jako wielkim proroku prawodawcy i wyswobodzicielu z pozafiguralnego Egiptu grzechu i śmierci. Jan takowym prorokiem nie był; nie należał on do uczniów Chrystusowych, on zakończył Wiek Zakonu jako największy prorok Starego Testamentu, lecz każdy z najmniejszych członków Kościoła większy będzie niż Jan. Będąc zaliczonym do rzędu proroków Starego Testamentu, w Królestwie Chrystusowym będzie on jednym z książąt ziemskich – widzialnych przedstawicieli klasy niebiańskiej (Psalm 45:17). Tutaj widzimy logiczne wytłumaczenie dwóch przeciwstawnych odpowiedzi – Jana i Jezusa.
Dalszym pytaniem przedstawicieli sfer żydowskich było: Jeżeli nie jesteś Eliaszem ani prorokiem, czemu więc chrzcisz? Domyślamy się, że według ich zrozumienia chrzest wodny miał przeprowadzać tylko Mesjasz – ten wielki prorok, gdyż On miał być prawodawcą na wzór Mojżesza i tylko On mógł coś podobnego wprowadzić. Równocześnie z Janem Chrzcicielem Jezus też dokonywał podobnego chrztu w wodzie (Jan 4:1-3). Chrzest, który Jezus rozpoczął i czynił – a i my również do dnia dzisiejszego praktykujemy go – różnił się od Janowego, gdyż jest to chrzest na wyłączną służbę Bogu, chrzest w śmierć naszego Pana, jak o tym mówi ap. Paweł: Czyż nie wiecie, że my wszyscy ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć Jego ochrzczeni zostaliśmy? – Rzym. 6:3.
Jan swoją misję prowadził krótko, bo w swoich kazaniach gromił grzech kazirodczy Heroda, który żył z żoną swego brata Filipa. Mówił: nie godzi się aby głowa państwa prowadziła niemoralne życie, gdyż Bóg w starożytności za grzechy królów karał cały naród. Dla tej przyczyny Jan został aresztowany przez Heroda i uwięziony. Działalność reformatorską prowadził krótko, bo około 2 lata, lecz szlachetna jego postawa i zdecydowane kazania wywarły pożądany skutek na całym narodzie.
Jan był postacią szlachetną pod każdym względem, bez cienia zazdrości dla powodzenia Jezusowego. Z radością przyjmował Jego popularność, lecz bardzo bolał w sercu, że tak mało jest tych, którzy przyjmują nauki i posłannictwo Syna Bożego (Jan 3:26-36).
Jezusa nazywał oblubieńcem: Kto ma oblubienicę, ten jest oblubieńcem, a przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha Go, raduje się niezmiernie słysząc głos oblubieńca. Tej właśnie radości doznaję w całej pełni – Jan 3:29; siebie nazywał przyjacielem oblubieńca. W Izraelu na rok wcześniej przed właściwym weselem odbywały się zaręczyny, przez ten rok oblubieniec przebywał u swoich rodziców, a oblubienica u swoich. Porozumiewali się między sobą za pomocą pośrednika zwanego przyjacielem oblubieńca. Takim przyjacielem Pana Jezusa Chrystusa był właśnie Jan, gdyż on swoich uczniów odsyłał do Jezusa, aby byli tą Oblubienicą – Małżonką Chrystusową.
Jan w więzieniu przebywał około 1 roku, aż do czasu gdy Herod wyprawiał ucztę z okazji swoich urodzin. Historia ta opisana jest w Ew. Mat. 14:6-11, gdzie czytamy: A gdy obchodzono urodziny Heroda, córka Herodiady tańczyła przed gośćmi i spodobała się Herodowi, więc pod przysięgą obiecał to, czegokolwiek by żądała. A ona za namową matki swej rzekła: Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela. I zasmucił się król, ale ze wzglądu na przysięgę i współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc i kazał ściąć Jana w więzieniu. I przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczęciu, ono zaniosło ją matce swojej. Ktoś komentując to wydarzenie takie podał słowa Herodiady:
Głupie dziewczę, cóż by ci pomogły klejnoty lub inne podarki, gdybyśmy obie pozbawione zostały królewskiej godności, co łatwo może się stać, dokąd Jan Chrzciciel żyje.
Tak zakończyła życie szlachetna postać żyjąca na przełomie Wieku Zakonu i Wieku Ewangelii – wielki reformator Izraela. Nie napisał żadnej księgi, lecz czyny jego i potężna działalność przyniosły pożądany skutek. Był on prorokiem czynu i te czyny podziwiamy aż do dni dzisiejszych. Choć nie działał długo, lecz wywarł potężny wpływ na cały naród – Heroda często trapiły wyrzuty sumienia i różne nachodziły nań myśli. Gdy Chrystus Pan prowadził misję, to Herod twierdził, że to działa zmartwychwstały Jan Chrzciciel. W tym czasie usłyszał tetrarcha Herod wieści o Jezusie. I rzekł sługom swoim: To jest Jan Chrzciciel, on został wzbudzony z martwych i dlatego cudowne moce działają w nim – Mat. 14:1-2.
Po ścięciu Jana przyszli jego uczniowie i zabrali ciało jego, pogrzebali go i o tym wydarzeniu donieśli Jezusowi (Mat. 14:12). Jezus wypowiadając potępienie narodu izraelskiego za prześladowanie proroków powiedział: Aby obciążyła was cała sprawiedliwa krew przelana na ziemi – od krwi sprawiedliwego Abla aż do krwi Zachariasza, syna Barachiaszowego, którego zabiliście między świątynią a ołtarzem. Zaprawdę powiadam wam, spadnie to wszystko na ten ród – Mat. 23:35-36. Chrystus Pan nie wliczył do tego potępienia śmierci Jana Chrzciciela i tym nie obciążył Żydów, ponieważ Jan zginął z rąk Idumejczyka.
Uczniowie Janowi po śmierci swego nauczyciela długo prowadzili tę działalność nie tylko w Judei, ale i w diasporze. Apostoł Paweł w czasie pobytu w Efezie znalazł dwunastu uczniów Janowych (Dzieje Ap. 19:1-7). Apollos był wybitną postacią w pierwotnym chrześcijaństwie i oddał nieocenione usługi na niwie Chrystusowej. Poprzednio był uczniem Janowym, następnie Pryscylla i Akwilas pomogli mu dokładnie zrozumieć drogę zbawienia (Dzieje Ap. 18:24-28).
Za śmierć proroka kara dosięgła również i Heroda, ponieważ sprawiedliwości musi się stać zadość. Herod rozwiódł się z córką Aretasa, króla Arabii, wówczas Aretas wypowiedział Herodowi wojnę i pokonał go. Herodiada namówiła Heroda, aby pojechał do Cesarza Kaliguli i prosił go o tytuł króla (bo do tej pory był tylko tetrarchą). Herodiada towarzyszyła mu w tej podróży do Rzymu. W tym czasie Agrypa napisał list do Cesarza i oskarżał Heroda o zdradę. W czasie posłuchania u Cesarza dotarł posłannik. Cesarz przeczytał list, w którym Agrypa oskarżał, że Herod należał do spisku przeciw Tyberiuszowi, że dotąd prowadzi korespondencję z Artabanem, królem partii przeciw Rzymowi. Jako dowód podał, że Herod w swoich arsenałach ma zgromadzoną broń, w którą może wyposażyć 70.000 ludzi. Cesarz Kaligula, rozgniewany, zapytał, czy to prawda. Zamiast otrzymania tytułu króla Herod został skazany na wygnanie do Lugundy w Galii. Herodiadę chciał cesarz ułaskawić, lecz ona podzieliła los z Herodem. Choć dokładnej daty śmierci nie ma, lecz jest pewne, iż oboje zmarli na wygnaniu. Według podań Józefa Flawiusza, Herod zmarł w Hiszpanii.
Piękna lekcja pokazana jest dla ludu Bożego w życiu Jana. Był on prekursorem Pana Jezusa i za swą działalność był prześladowany przez Heroda i Herodiadę – podobnie jak Eliasz był prześladowany przez Achaba i Jezabelę. Kościół również był prześladowany przez całe wieki przez władze cywilne i kościelne. Jak Eliasz znalazł w Izraelu kilku wiernych sprawie Bożej, tak Jan znalazł nieliczne grono uczniów, którzy w większości poszli za Jezusem. Podobnie Kościół ma stanowić Maluczkie Stadko. Eliasz musiał uciekać przed ręką prześladowczą, a Jan został ścięty, tak i Kościół przechodził próby i prześladowania i też znajdował się na puszczy (Obj. 12:6).
Powracając do naszego tekstu naczelnego – Jana niektórzy określali jako trzcinę chwiejącą się od wiatru, podobna istnieje opinia o ludzie poświęconym, że są to chrześcijanie niezdecydowani, chwiejni, na których nie można polegać. Inni mówili: człowiek w miękkie szaty odziany – podobne określenia są i dziś, że lud ten jest przez kogoś finansowany, że są to ludzie, którzy poświęcają się za rzeczy materialne, za dolary. Są to niesłuszne paszkwile. Trzecia wersja o Janie była taka, że to prorok – podobnie i teraz niektórzy widzą w wierzących ludzi szlachetnych, zdolnych kaznodziei mówców, ale nic więcej. Chrystus Pan widział w Janie największego proroka, natomiast w swoich naśladowcach widzi zarówno On, jak i Pan Bóg dzieci Boże, które kiedyś znajdą się w Królestwie Niebios.
Jan był największym człowiekiem, jacy rodzą się z niewiast. Kościół natomiast rodzi się z wody i ducha, dlatego najmniejszy członek klasy niebiańskiej większym jest od Jana Chrzciciela. Jan będzie tylko książęciem w wieku przyszłym, a urodzeni z ducha świętego będą królami i kapłanami. Błogosławiony i święty ten, który ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu; nad nimi druga śmierć nie ma mocy, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i panować będą przez tysiąc lat – Obj. 20:6.