Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia Gdańska - Betania - Strona główna - Szukaj


Drukowanie Drukowanie
Drukuj Artykuł
Drukuj Cały Numer
1949 Numer 1.
Straż i Zwiastun Obecności Chrystusa
Biblioteka
 

Bieg, nagroda, meta

Apostoł Paweł w dwóch swoich listach przedstawia chrześcijanina jako biegnącego w zawodzie, aby dostąpić nagrody. Jednakowoż, jak to zwykle rzecz się ma z określeniem obrazowym i z przypowieściami, możliwym jest różnie tłumaczyć takowe, a raczej w rozmaity sposób można stosować mowę obrazową do znanych faktów. Możemy być radzi, że fakta są zazwyczaj dobrze rozpoznane, co w każdym razie jest rzeczą najważniejszą.

Gdy apostół Paweł był już zasądzony na śmierć, napisał on, krótko przed egzekucją, następujące oświadczenie: "Dobrym bój bojował, biegem wykonał, wiarem zachował; zatym odłożona mi jest korona sprawiedliwości, którą mi odda w on dzień Pan, Sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie ale i wszystkim, którzy umiłowali sławne przyjście Jego" (2 Tym. 4:7-8). Czy mamy rozumieć, gdyby tu było napisanym sześć miesięcy przed jego śmiercią, albo miesiąc lub sześć dni, to w tych dniach, miesiącach lub roku zanim on umarłby oświadczenie to nie byłoby prawdziwym? Nie zdaje się nam abyśmy potrzebowali to tak rozumieć. Powinniśmy raczej wierzyć, że gdy na pewien czas przedtym Apostół pisał: "Jestem ściśniony od tego obojga" (Filip. l:23), czy miałby wybrać życie lub śmierć, on musiał czuć się tak samo pewnym, że znajdował się u mety zapewniającej mu oną wysoką nagrodę.

Nie możemy jednak wnosić, że Apostół zawsze znajdował się u tej mety. Zapewne że on, tak jak każdy z nas, był najpierw spłodzony duchem świętym, a następnie tymże duchem był ożywiony (podniecony, pobudzony do coraz gorliwszej służby Bożej). Zapewne iż w okresie pomiędzy spłodzeniem a ożywieniem on nie mógł znajdować się u mety zapewniającej jemu oną wielką i wysoką nagrodę, ani też my tam nie znajdowaliśmy się.

Musimy więc uznawać pewną metę. czyli pewien probierz (wzór, ideał) charakteru potrzebny .dla zwycięzców, jakiego nie mają na początku ich biegu ani przez pewien czas, lecz dochodzą do tej mety. czyli do tego rozwoju charakteru z czasem i że mogą do tego dojść na pewien dłuższy czas przed śmiercią. Ponieważ "miłość jest wypełnieniem Boskiego zakonu," czy nie byłoby właściwym rozumieć, że właśnie odpowiedni stopień miłości jest tą metą, czyli tym pobierzem charakteru? Wnosimy więc, że doskonała miłość jest probierzem naszego uznania od Boga - uznania nas za godnych życia wiecznego; i że gdybyśmy umarli przed osiągnięciem tej mety, wysokiej nagrody nie otrzymalibyśmy, gdy zaś zakończenie życia kiedykolwiek po dobiegnięciu do tej mety, zapewniłoby nam koronę żywota.

Doskonała miłość zawiera w sobie miłość do Boga, do braci, do krewnych, do bliźnich i do nieprzyjaciół. Wiele nauk Pisma Świętego poświęconych jest na określenie tej doskonałej miłości i na zachęcenie wiernych Pańskich do rozwijania w sobie tej cnoty; albowiem ona obejmuje w sobie wszystkie owoce ducha, które muszą rosnąć, czyli rozwijać się jako owoce duchowego winnego krzewu. Obcinanie, czyli oczyszczanie latorośli, ma doprowadzić te owoce do doskonałości, a latorośle nie przynoszące owocu są odcinane.

Prawda, że pewne rzeczy są nam przypisane zaraz od chwili gdy stajemy się członkami w ciele Chrystusowym. Przypisaną nam jest czystość, lecz owoc winnego krzewu - miłość - nie jest nam przypisana, ona musi być wyrobiona. Ta kładzie na każdego chrześcijanina obowiązek biec, starać się, aby ten pożądany probierz czyli ideał charakteru osiągnąć. Wszystko to jest niechybnie prawdą, bez względu czy Apostół miał na myśli ilustrację wyścigów czy nie.

Gdy Apostół napominał: "Wszystko wykonawszy, stójcie," wyrażał myśl, że bieg był czyniony i pożądana meta charakteru powinna być osiągnięta przed śmiercią. I czyż nie podobnie sprawa się ma z wszystkimi "zwycięzcami?" Czy nie jest prawdą, że naszą drogę chrześcijańską rozpoczęliśmy zaledwie z obowiązkową miłością ku Bogu i braciom? czyż nie dążyliśmy do doskonałości, czyli do coraz doskonalszej miłości? Prawda, że apostół Paweł powiedział: "Nie iżbym już doskonałym był" - i my dobrze zrobimy gdy za jego wzorem nie będziemy rościć pretensji do doskonałości; lecz od czasu gdy on w sercu swoim doszedł do mety doskonałej miłości, sprawiedliwość, czyli doskonałość zakonu była mu przypisana. Stąd tez dodał: "Ilu tedy nas doskonałych, toż rozumiejmy." - Filip. 3:12-15.

Ktoś mógłby tedy zapytać: Cóż więc spodziewanym jest od tych, co dosięgną tej mety doskonałej miłości? Dosyć dużo! Po dojściu do tej mety, oni właściwie dopiero zaczynają kroczyć śladami Jezusa wokoło tejże mety i po obu jej stronach. Pan Jezus, będąc doskonałym, nie potrzebował biec aby dosięgnąć tej mety; albowiem On w rzeczywistości tam był jako człowiek doskonały. Jego zadaniem było aby przy mecie tej stać mocno i niezachwiannie, tak jak nam jest powiedziane, że "wszystko wykonawszy" mamy stać, dopełnieni w Nim. To stanie przy mecie jest rzeczywistym doświadczeniem, rzeczywistą próbą. Stać tam znaczy być zwycięzcą świata, ciała i diabła. Dochodzenie do tej mety jest niekiedy mozolne i powolne, chociaż takim być nie powinno, Ponieważ jest to głównie stanem umysłu, więc możliwym jest do osiągnięcia dość prędko, gdy zaś z braku gorliwości, niektórym zabiera to wiele czasu, a inni wcale nie dochodzą - nigdy nie bywają ożywieni i z tego powodu nigdy też nie będą narodzeni z ducha.

Po osiągnięciu tej mety doskonalej miłości, my, na podobieństwo naszego rana, musimy znosie rożne trudności i bojować on dobry bój. Zachęta nam wystawiona jest nader wielka i wieczna chwała, obiecana tym, którzy okażą największe męstwo w służbie Królowi.

Gdy Apostół powiedział: "Żaden nie bywa koronowany, jeźliby się przystojnie nie potykał," on właściwie dowodził, że człowiek musi być u mety doskonalej miłości (co jest wypełnieniem zakonu), zanim może mieć jakąkolwiek wartość, czyli być przyjemnym w oczach Bożych.

Inny możliwy pogląd na nasz bieg jest wyobrażać sobie pewną granicę i że tą granicą jest doskonała miłość, a każdy biegnący w zawody ma trzymać się tej granicy możliwie jak najbliżej, aż do końca swego życia. Lecz ten pogląd nie nastręcza nam ani tłumaczy tej myśli, że Św. Paweł dokonał swego biegu na kilka tygodni lub miesięcy przed swoją śmiercią, ani wyjaśnia jego "ściśnienia od obojga," na kilka lat przed śmiercią.

Którykolwiek pogląd najlepiej przedstawia fakta dla naszego umysłu, tego się trzymajmy, radując się, że same fakta tej sprawy są tak jasne i wyraźne, iż nie podlegają żadnej dyspucie.

W.T.4050-1907