Mówionymi jest tu w Polsce pomiędzy braćmi wolnymi, a niedawno temu nawet rozesłane były ostrzegające listy że połączenie się braci w Ameryce było kosztem karności, że połączeni bracia lekceważą biblijną karność, nie dbają o moralną wartość członków, przyjmują wyłączonych ze zborów itp. Pytamy więc, czy zarzuty te są uzasadnione i prawdziwe?
Przykro nam poruszać tę sprawę i gdyby nie potrzeba lepszego uświadomienia braci będących w zakłopotaniu z powodu tych różnych wieści, wolelibyśmy o tym wcale nie pisać. Zaznaczamy więc i prosimy braci aby w takich spornych kwestiach starali się, na ile tylko jest możliwym, zachować w spokoju. Nie przejmować się różnymi obmowami ani też nie być ich dalszym, powodem. Obserwacja i doświadczenie uczą nas, że w nieporozumieniach, czy to z ludźmi światowymi czy z braćmi, najlepszą metodą i najprędszą do zażegnania nieporozumień i zwad, jest cierpliwe znoszenie różnych zarzutów; "nie oddawając złego za złe ani łajania za łajanie." - 1 Piotra 3:8-14.
Nie będziemy więc wchodzić w dalszą polemikę z braćmi, którzy widocznie źle nas rozumieją, a tego, cośmy dotąd powiedzieli w wyświetleniu naszego stanowiska, nie przyjmują, ale wolą pozostawać w swoich złych domysłach względem nas i sprawy połączeniowej. Oświadczamy tylko krótko, ze o ile to się tyczy nas braci w Ameryce, a szczególnie członków zarządu pracy międzyzborowej, zarzuty nam czynione, co do lekceważenia biblijnej karności itp., się przesadne i nieuzasadnione. Zauważyliśmy również, że sama zasada karności jest często źle pojmowana, a w rezultacie tego także sromotnie gwałcona właśnie przez tych, którzy mienią się być jej gorliwymi obrońcami. Wobec tego biblijną zasadę karności, zamierzamy przy Boskiej pomocy, pojaśnić w niedalekiej przyszłości, w osobnym artykule.
Straż 1948.5