Logo Straży

  • Bój żołnierza Chrystusowego - W.T.3857
  • Jezus zdrazdony i opuszczony - W.T.2778
  • Myślącym pod Rozwagę - Wpływ Myśli na Okoliczności.
  • Zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych - W.T.4989
Rok 1945,
Numer 2


Lekcja z Listu Apostoła Pawła do Galacjan 5:15-26; 6:7-8

Wielu śpiewa: "W imieniu Jehowy zaczyna się znój, Żołnierz Chrystusowy wychodzi na bój," lecz nie pojmuje dobrze znaczenia tych słów, jaki jest właściwy bój chrześcijanina. Jest to walka o wolność w najwyższym i najlepszym znaczeniu tego słowa. Z powodu nieświadomości walka jest ludziom opacznie przedstawiana. Za ilustrację może nam posłużyć pewne wydarzenie z dawnych czasów. Koloniści przybyli z Europy, zabili jednego ze swoich towarzyszy za to, że przestąpił ich reguły. Jakież było ich zdziwienie, gdy policja wszczęła dochodzenie w tej sprawie. Im się zdawało, że oni przyjechali do wolnego kraju. Zdziwili się, gdy się dowiedzieli, że tu jest wolność czynić tylko to, co jest sprawiedliwe, wolność ograniczona prawem, przyjętym przez większość. To wydarzenie w dużej mierze ilustruje nam anarchistyczny stan cielesnego, nieoświeconego umysłu.

Cywilizacja, opierając się po części na zasadach sprawiedliwości a po części na doświadczeniu z historii, stara się tak ułożyć prawa krajowe aby były ochroną dla wszystkich. - Nie dziwi nas to, że z powodu samolubstwa, jakie owładnęło serca ludzkie, prawa ani postępki ludzi nawet najbardziej cywilizowanych nie są doskonałe. Z tego powodu można powiedzieć, ludzie nie zawsze dostępują odpowiedniej ochrony i osobistej wolności. Gdy weźmiemy pod uwagę, że ci, co stanowią prawa i ci, co te prawa mają wprowadzić w życie, są ludzie niedoskonali, zboczeni i samolubni, to poniekąd będziemy zdumieni, że świat osiągnął tak znaczny stopień sprawiedliwości i wolności. Gdyby ci, co ustanawiają prawa, byli świętymi, w zupełnej zgodzie z Boskim porządkiem, a tylko do pewnego stopnia ograniczonymi z powodu ich niedoskonałego śmiertelnego ciała, to nawet wtedy nie moglibyśmy się spodziewać wiele lepszych praw od tych, jakie dziś są na świecie. Gdyby nie to, że Pismo Święte zapewnia, że Kościół czyli przyszli królowie i kapłani, będą pod każdym względem absolutnie doskonałymi, obdarzeni mądrością i mocą Bożą, to nie moglibyśmy się od nich spodziewać czego lepszego w Tysiącleciu aniżeli mamy obecnie pod ustrojem rządowym.

Porównując różne stopnie cywilizacji w całym świecie stwierdzamy, że narody, które najwięcej poważają Boskie objawienie, czyli Biblię, posiadają mądrzejsze i lepsze prawa, również cieszą się większą i prawdziwą wolnością. To dowodzi, że Słowo Boże wywiera dodatni wpływ nie tylko na maluczkie stadko, które bierze sprawy poważnie, odsuwa wszelki ciężar, zawady i światowe ambicje, aby cierpliwie biec w ślady Jezusa, ale także i na tych, którzy nie uczynili zupełnego poświęcenia. Wolność, którą Chrystus wolnymi nas uczynił, nie jest wolnością wymuszoną, ale wypływa z rozsądku, ze sprawiedliwości i miłości. Im więcej kto wnika w ducha Boskich nauk, tym więcej staje się wolnym. Dziękujemy Bogu za tę miarę wolności, jaka panuje obecnie na świecie, jednak jasno widzimy z proroctw biblijnych, jak również z wiadomości podawanych w codziennej prasie, że opaczne tłumaczenie wolności, jakie szerzy się szybko po całym świecie, zamieni dzisiejszą cywilizację w anarchię.

Najwyższe wyobrażenie wolności

Cywilizowany świat, podobnie jak szkoła, dzieli się ma kilka klas, jedne mniej a drugie więcej zaawansowane. Najniższa klasa pojmuje wolność zupełnie źle; rozumie, że wolność nie ma być wcale ograniczona, samowolna; nie uznaje wcale faktu, że samolubstwo kontroluje i szkodzi interesom. Takie wyobrażenie wolności jest nierozsądne i szkodliwe. Druga klasa ocenia wolność i rozumniej ulega tam gdzie zmuszają do tego konieczności, a nie więcej. U takich ludzi wolność jest sprawą wyrachowania a nie zasadą. Przyznają wolność masom, bo inaczej te masy zbuntowałyby się. Sami jednak starają się rozszerzyć swoje przywileje tak dalece jak większość na to pozwala. Jeżeli gdzie ustępują wolności innym, czynią to z samolubstwa, aby sobie zapewnić więcej wolności i przywilejów aniżeli dają innym. Tylko konflikt obecnych zainteresowań zapewnia tę miarę wolności, jaką się dziś świat cieszy.

Trzecia klasa pojmuje wolność tak, że żadna z powyższych klas nie może tego zrozumieć ani ocenić. Jest to wolność służenia i czynienia dobrze wszystkim ludziom, nie z samolubstwa, ale z miłości do wszystkich. Ten ideał chrześcijański jest głupstwem dla ogółu tego świata. Chociaż ludzie światowi oceniają do pewnego stopnia Onego Wielkiego Nauczyciela i Jego Apostołów, którzy wystawili ten wzór wolności, to jednak czują się uprzywilejowanymi do nazywania głupimi tych, co są żywymi przedstawicielami tej nauki, że prawem wolności jest miłość i służenie Bogu i bliźniemu. Ci, co zalecają innym i sami postępują w miłości według tego wzoru biblijnego, uznawani są przez ich współbliźnich za głupców i niepraktycznych, a niekiedy za obłudników.

Bój o wolność

Świat drogo zapłacił za wolność, jaką dziś posiada; nie otrzymał jej bez ofiar. Dlaczego? Dlatego, że samolubstwo jest tak zakorzenione w rodzaju ludzkim, że ci, co mają władzę, przywileje i sposobności, starają się je zatrzymać dla siebie ze szkodą dla drugich. Tych drugich starają się utrzymać w niewoli, aby nie walczyli o swoje prawa i wolność. Patrząc wstecz na historię narodów, myślący człowiek, chociaż nie sprzyja wojnie, przyznać musi, że tylko przez wojny narody otrzymywały wolność. Omyłką, jaką dziś wielu popełnia, jest mniemanie, że ludzkość przy pomocy praw, wojen i innych środków, jakimi rozporządza, z czasem zdobyłaby zupełną równość dla wszystkich klas i pozbyłaby się samolubstwa.

Pismo Święte podaje pewne granice, poza którymi nie możemy spodziewać się dalszego postępu w wolności. Większy postęp ponad te granice przyjdzie tylko z góry, przez ustanowienie królestwa miłego Syna Bożego. W międzyczasie, chociaż klasa bogatych, wpływowych i utalentowanych ustąpi nieco na korzyść mas, dla własnego bezpieczeństwa i wzmożenia się, to jednak nie ustąpi zupełnie; raczej dozwoli, aby cała społeczna struktura runęła, aniżeli dopuści do zupełnego zrównania klas, do jakiego dąży socjalizm. Chociaż socjalizm nie dąży do anarchii, to jednak wytworzy ją, czyli dążąc do wolności i upowszechnienia błogosławieństw ziemi, raczej spowoduje ich zniszczenie. Dzięki niech będą Bogu, że na miejsce tych zniszczonych instytucyj Bóg, przez Chrystusa i Jego współdziedziców, zaprowadzi prawdziwą wolność na podstawie miłości.

Bój chrześcijanina

Jeżeli walka była potrzebna o wolność, to tym więcej ci, co przyjęli wyższy wzór biblijnej wolności, którą nas Chrystus wolnymi uczynił (Gal 5:1), mogą spodziewać się walki. Powyższe pismo mówi, że Chrystus daje wolność, lecz z innych pism dowiadujemy się, że On daje wolność tylko tym, którzy pragną jej i walczą o nią. Oni nie walczą cielesną bronią, prawo miłości zabrania tego. Ich walka musi być z mocy Bożej, burząca twierdzę błędu. Przeciw czemu oni walczą? Odpowiadamy, że ich główna walka jest przeciwko niskim skłonnościom w ich Własnym jestestwie. Oni przekonywują się, że przez długie wieki stopniowego upadku, grzech zakorzenił się w ich ciele do tego stopnia, że nowy umysł zmuszony jest toczyć walkę. Ten nowy umysł otrzymali oni przez przyłożenie swych serc i uszu do Słowa Pańskiego, które mówiąc o pokoju i przebaczeniu grzechów przez wiarę w Chrystusa, zarazem zaprasza do nowości natury i współdziedzictwa z Chrystusem, przez zupełne poświęcenie wszystkiego na służbę Bogu, prawdzie i sprawiedliwości. Gdy wierzący czyni z siebie poświęcenie, staje się dobrym żołnierzem Pana Jezusa i jest zaangażowanym do walki przeciw grzechowi i samolubstwu, zgodnie z rozporządzeniem wystawionym przez głównego Wodza.

Każdy żołnierz Chrystusowy zdziwi się gdy zauważy, że największe walki musi staczać z samym sobą. Prawda, że i świat jest przeciwnikiem jego zupełnego poświęcenia czasu, talentu i wpływu na służbę dla prawdy. Świat nie jest przygotowanym na taką krańcowość, która mniej lub więcej strofuje jego grzech i samolubstwo, dlatego szydzi z niego, nazywa go hipokrytą, świętoszkiem itp., odsuwając się od poświęconego. Kto chce być dobrym żołnierzem, musi być ma to przygotowanym i mieć obuwie gotowości głoszenia Ewangelii, bo inaczej trudności, zwalone na jego ścieżkę przez świat, poranią mu nogi do tego stopnia, że będzie gotów wrócić się z drogi, nie dotrzyma warunków poświęcenia aż do śmierci. Przeciwnik szatan też jest nieprzyjacielem, z którym trzeba się liczyć. On chytrze atakuje w różny sposób. Wódz żołnierza Chrystusowego zapewnia, że wszelkie sztuczki przeciwnika są Mu znane i że On będzie strzegł swojego żołnierza, dokąd ten będzie wierny Jemu i swojemu powołaniu i poświęceniu.

Jednakowoż, jak zaznaczyliśmy to powyżej, głównym oponentem żołnierza Chrystusowego jest ciało - słabości, wymagania, pożądania i subtelne pokusy jego upadłego ciała i umysłu. Ku swemu zdziwieniu spostrzeże, że jest on niewolnikiem własnych słabości i że musi staczać walkę codzień i niemal w każdej godzinie, aby zwyciężyć i dopiąć zupełnej wolności, którą nas Chrystus uczynił wolnymi. Z tego punktu zapatrywania, wszystkie nasze walki przeciw własnych słabościom cielesnym - naszym cielesnym instynktom i skłonnościom, są walką o wolność, o sprawiedliwość - walką po stronie Pana. Nasz wielki Wódz nie tyle chce abyśmy Jemu pomagali w walce, ile raczej abyśmy prowadzili dobry bój wiary w nas samych. On gotów jest nam pomagać, bo bez Jego pomocy nie moglibyśmy nic uczynić. Prawda, że walka ta rozciąga się i poza nas samych, gdy niekiedy, czy to w zborze między braćmi, czy to przy zetknięciu się z światem, potrzeba nam bojować o prawdę i słuszność.

"Jeżeli kąsacie i pożeracie"

Nawet za czasów apostolskich między ludem Bożym niekiedy zamiast walki z przeciwnikiem, duchem tego świata i własnymi słabościami, była skłonność do wzajemnej walki. Skłonność do walki może żołnierzowi Chrystusowemu uczynić wielką przysługę, gdy będzie zastosowana przeciw własnym słabościom i upadkom, lecz jeżeli zapomni o własnych słabościach to, powodowany tą skłonnością, stanie się swarliwym, wszczynającym spory z braćmi, często o drobnostki, wyolbrzymiając ich znaczenie. Tacy powinni pamiętać na orzeczenie Pisma Świętego, że "Kto panuje sercu swemu większy jest niżeli ten, co zdobył miasta." (Przyp. 16:32.) Apostoł właśnie odnosi się do tego używania osobistej energii w niewłaściwym kierunku przez chrześcijan, którzy kąsają i pożerają się wzajemnie, bo to prowadzi do zniszczenia całej duchowości wśród ludu Bożego. To nie znaczy, że apostoł sprzyjał opieszałości względem podstawowych nauk Słowa Bożego, albowiem on sam zachęca, abyśmy bojowali o wiarę raz świętym podaną (Juda 3), lecz to gorliwe bojowanie nie ma być w rodzaju kąsania i pożerania, ale w cierpliwości, wytrwałości i w braterskiej miłości.

Lud Boży, jako nowe stworzenie, spłodzone z Ducha Świętego: ma postępować według ducha a nie według ciała; musi zawsze pamiętać na to, aby pilnie postępować według zasad prawdy. Mając to na uwadze nie będzie wypełniał pożądliwości ciała. Apostoł zaznacza, że to jest stanowcza reguła, bez wyjątku. Ciało z jego naturalnymi skłonnościami i pożądliwościami jest przeciwne duchowi, tak jak duchowe pragnienia są przeciwne ciału. Te dwa odmienne pożądania są sobie przeciwne i obu zadowolić nie możemy. Jeżeli jedno zadawalamy, to dzieje się to kosztem drugiego. Jeżeli chcemy dopiąć wolności, którą Chrystus czyni nas wolnymi, to wiedzmy o tym, że możemy to uczynić tylko przez wytrwały bój nowego umysłu, przeciw pewnym skłonnościom i zboczeniom starej natury. To nie jest walka nowej woli przeciw starej, bo stara wola liczy się umarłą. Jest to raczej walka nowej woli przeciw ciału, które dawniej było pod kontrolą starej woli, i które w dalszym ciągu ma złe skłonności.

Nasza wola potrzebuje więc tyle siły ile tylko może zdobyć. Wiele tej siły jest dostarczone przez odżywianie się i wzmacnianie Słowem Bożym, w którym wielkie i kosztowne obietnice są nam darowane na to, aby przez wiarę wzmocnić nową wolę w Panu i w sile mocy Jego, aby mogła zwyciężyć we wszystkich potyczkach z ciałem.

Oświadczenie apostoła, "Abyście nie to, co chcecie czynili," zgadza się zupełnie z naszymi doświadczeniami. Niekiedy możemy czynić to co chcemy, w niektórych sprawach możemy przezwyciężyć pewne cielesne wady, ale niektóre słabości, wady i upadki są tak silne, że nowy umysł nie może ich zupełnie opanować, tak jakby chciał. W każdym razie we wszystkich takich walkach nowy umysł nabiera coraz więcej siły, podczas gdy ciało staje się coraz słabszym. Według orzeczenia Pisma Świętego, mamy się spodziewać mniejszej lub większej walki aż do śmierci. Dzięki Bogu, że wtedy te zapasy skończą się, bo według obietnicy, przy zmartwychwstaniu otrzymamy nowe, doskonałe ciało, w którym nowy umysł będzie mógł działać bez współzawodnictwa. To jest odpocznienie, jakie lud Boży otrzyma, włączając w to i inne błogosławieństwa, zaszczyty, dostojeństwa i odpowiedzialności, które Bóg obiecał.

Nie jesteście pod zakonem

Zakon żydowski był poważany w rychłym Kościele z powodu, że większość tych, co przyszli do Chrystusa, byli z Żydów. Zakon miał pewne wymagania, żądania i potępienia. Dla wczesnego Kościoła trudno było pojąć tę wolność, jaka im się słusznie należała w Chrystusie. Nie byli zdecydowani czy trzymać się łaski w Chrystusie, czy nagrody za wypełnienie zakonu, dlatego stale byli zakłopotani, bo wiedzieli, że ich ciała są niedoskonałe. Apostoł udowadniał, że ci, co przyjęli Chrystusa, nie są więcej pod przymierzem zakonu i nie mogą spodziewać się otrzymania żywota wiecznego na tych niemożliwych do wykonania warunkach. Zakon mógł uznać tylko to, co jest doskonałe, a chociaż wierzący rozumieli, że ich serca, wola i intencje były doskonałe, to jednak rozumieli i to, że ich ciała były nadal niedoskonałe.

Argumentem apostoła więc jest: "Jeżeli duchem bywacie prowadzeni, nie jesteście pod zakonem." (Gal. 5:18.) Innymi słowy: Wy, którzyście przyjęli Chrystusa i postępujecie według nowego umysłu, według ducha, na ile was stać, nie macie nic wspólnego z zakonem. Zakon nie może was potępić za to, że jesteście pod osłoną szaty sprawiedliwości Chrystusowej. Według Boskiego rozporządzenia, jeżeli postępujecie według ducha, według nowego umysłu, a nie według ciała, jesteście usprawiedliwieni, przyjęci przez Boga, a wszystkie niedoskonałości waszego ciała, które są przeciwne waszym dobrym dążeniom, nie są wam poczytane, one są raczej włożone na Pana Jezusa. Wszystkie nasze mimowolne niedoskonałości zostały włożone na Niego, On przyjął na się nasze grzechy i poniósł je na krzyż, a jego doskonałość jest nam przypisana przez wiarę i pokrywa nasze mimowolne upadki.

"Przeciwko takim nie ma zakonu"

Że przymierze zakonu zostało przybite do krzyża Jezusowego, nie znaczy, że lud Boży nie ma żadnego zakonu. Główną esencją Boskiego zakonu jest miłość do Boga i do ludzi. Apostoł zaznacza, że nasze postępowanie według ducha nie może być potępione żadnym Boskim zakonem, lecz gdybyśmy postępowali według ciała, zaniedbali nasze poświęcenie, to zostalibyśmy potępieni, bo jesteśmy sądzeni według ducha, czyli według naszych serdecznych intencyj i dostępujemy uznania lub nagany na podstawie Boskiego zakonu miłości. Uczynki ciała wymienione przez apostoła są przestępstwem prawa miłości, na podstawie którego nowe stworzenie w Jezusie Chrystusie jest sądzone. Wszystkie te uczynki pochodzą z samolubstwa i są szkodliwe dla naszych bliźnich. Apostoł wymienia je jak następuje: "Cudzołóstwo, wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, nieprzyjaźni, swary, nienawiści, gniewy, spory, niesnaski, kacerstwa, zazdrości, mężobójstwa, pijaństwa, biesiady, i tym podobne rzeczy." (Gal. 5:19-21.) Apostoł wykazuje, że gdyby ktoś spłodzony z ducha postępował czyli żył według tych uczynków ciała, nie może mieć nadziei jakiegokolwiek udziału w królestwie niebieskim. Nie mówi, że wszyscy tacy umrą wtórą śmiercią; pewnym jednak jest, że jeżeliby kto pozostawał w takim stanie, to ostatecznie skończyłby wtórą śmiercią. To powinno dla nas wystarczyć i możemy poprzestać na tym, co apostoł powiedział, lecz pamiętać, że nie ma żadnych widoków uczestniczenia w królestwie dla tych, co pełnią te uczynki ciała i diabła.

Niektórzy nie mogą pojąć rozciągłości tego świadectwa. Im zdaje się, że tylko takie przestępstwa jak cudzołóstwo, pijaństwo lub morderstwo mogą być przeszkodą do udziału w królestwie. Oni przeoczają fakt, że według Pańskiego określenia już samo pożądanie niewiasty równa się cudzołóstwu, a nienawiść do brata przedstawia morderczy stan serca. Tacy przeoczają oświadczenie apostoła wypowiedziane razem z tą listą, że duch ambicji i zazdrości, duch nienawiści i rozerwania jest cielesnym i przeciwnym nowemu stworzeniu, które ma być wiedzione Duchem świętym. O, Jak wielką korzyść, jak wielkie błogosławieństwo lud Boży otrzymałby gdyby pamiętał na te próby, jakie go nawiedzają i strzegł ich się! Wiele słabości cielesnych mogliby wierni uniknąć i dochodzić do coraz większej wolności nowego stworzenia i ostatecznie do chwały, czci i nieśmiertelności z Panem w królestwie.

Owoce Ducha

Apostoł, po wykazaniu jakie jest postępowanie według ciała, opisuje warunki i doświadczenia, które powinny zapewniać lud Boży nie tylko, że są żołnierzami krzyża i naśladowcami Baranka, ale w dodatku, że bojują dobry bój i przezwyciężają ciało. Zapewnia, że jeżeli jesteśmy spłodzeni z Ducha i wiedzeni przezeń, to w życiu naszym okażą się owoce, które będą widoczne dla nas samych, również inni zauważą je do pewnego stopnia. Te owoce ducha są: "Miłość, wesele, pokój, nieskwapliwość, dobrotliwość, dobroć, wstrzemięźliwość." (Gal. 5:22.)

Boskie prawo nie sprzeciwia się tym przymiotom i charakterystykom nowej natury i rzadko kiedy można znaleźć prawo ludzkie, któreby się temu sprzeciwiało. Ci, co żyją według tych charakterystyk, nie są popularni u świata i onego złego i z tego powodu będą mieli różne próby - jeżeli jednak wytrwają w tych próbach, one będą dla nich sprawować wieczną wagę nader zacnej chwały. (2 Kor. 4:17.) Jeżeli zaś komu brak tych owoców w jego sercu i umyśle; jeżeli nie przejawiają się w jego życiu, taki nie ma dowodów, że jest wiernym i dobrym żołnierzem, walczącym przeciw starej naturze. Taki nie będzie miał zupełnego zapewnienia wiary, a bez tego nie ,można mieć pokoju i radości, jakie są udziałem nowego stworzenia. Łatwo możemy zauważyć, że wszystkie owoce ducha są przeciwne samolubstwu. Gdyby wierni mogli przyswoić sobie zwyczaj egzaminowania samych siebie każdodziennie, rano, w południe i w wieczór, aby upewniać się czy wzrastają w tych owocach ducha, czy też wykonywają uczynki ciała, to dostępowaliby z tego wielkiej zachęty i pociechy wszyscy, którzy są we właściwym stanie serca. Taka egzaminacja może spowodowałaby zniechęcenie u niektórych, lecz to byłoby na ich korzyść, bo przestrzegałoby ich przed zupełnym wykolelejeniem się.

Krzyżowanie ciała

Apostoł, prowadząc dalej swój przedmiot, wykazuje dlaczego mamy walczyć przeciw naszym naturalnym pożądliwościom, zboczeniom, samolubstwu i grzechowi. Zaznacza, że ci, co są w Chrystusie (poświęceni, przyszli członkowie Jego oblubienicy), ukrzyżowali ciała swoje z namiętnościami i pożądliwościami. Co mamy przez to rozumieć? Mamy rozumieć, że ci, co przyjęli Chrystusa jako ofiarę za swoje grzechy, wierzą, że On przez ukrzyżowanie złożył Okup za innych i ze swej strony oni uważają ciała swoje za ukrzyżowane z Chrystusem. Tacy jakoby mówią: Jeżeli grzech był powodem ukrzyżowania naszego Odkupiciela, to jesteśmy przeciwni grzechowi i umieramy grzechowi na zawsze. Myśl w tym jest, że kto świadomie i z rozwagą przyjął Chrystusa jako swego Odkupiciela, będzie się sprzeciwiał grzechowi i wszystkiemu, co z grzechem złączone do tego stopnia, że swoje ciało będzie uważał za umarłe, będzie pragnął ażeby jego ciało stopniowo umierało aż do ostatniego tchu i aby później otrzymał nowe, duchowe ciało; tak silną będzie jego sympatia z Bogiem i Zbawicielem i z świętością, którą On reprezentuje.

"Jeżeli duchem żyjemy, duchem też postępujmy," dodaje apostoł. To znaczy, że będąc spłodzeni z ducha, uważamy siebie za nowe stworzenia, za duchowe istoty, w stanie jeszcze niedoskonałym. Dla nas stare rzeczy przeminęły (wszystko co grzeszne), a wszystkie stały się nowymi, w harmonii z nowymi i kosztownymi nadziejami, jakie zostały zaszczepione w nas przez Boskie obietnice. Jeżeli tak się rzecz ma z nami w rzeczywistości, to stosownie do tego postępujmy, czyli żyjmy każdodziennie, w harmonii z tymi myślami, jako nowe stworzenia w Chrystusie, a nie jako ludzie pobudzani przez własne ambicje i projekty, lubujący się w rzeczach przeciwnych nowej naturze.

"Jedni drugich wyzywając"

Jak zaznaczyliśmy, te różne trudności naszego upadłego ciała mogą się również przejawiać w sprawach zgromadzenia. Stary duch samolubstwa może nas pobudzać do ambicji, ażeby mieć wpływ, władzę, autorytet i sławę wśród braci. Możemy przeoczyć fakt, że taka próżna chwała i zazdrość jest zupełnie przeciwna duchowi Bożemu, z którego zostaliśmy spłodzeni. Możemy zupełnie przeoczyć fakt, że gdyby ten ambitny duch rządził nami w jakiejkolwiek mierze, to nie nadawalibyśmy się do królestwa i w proporcji do tego mielibyśmy coraz mniej łaski i kierownictwa Bożego w naszym umyśle i sercu. Dlatego apostoł ostrzega nas, "Nie bądźmy chciwi próżnej chwały, jedni drugich wyzywając, jedni drugim zajrząc." Jeżeli w kim przejawiałby się duch próżnej chwały, to będzie pokusą ipobudką dla drugich, aby zwalczać to i w taki sposób powstają wzajemne spory i pobudzania do złego. Apostoł nalega, aby nowe stworzenia w Jezusie Chrystusie raczej zachęcali i pobudzali jedni drugich do miłości i do dobrych uczynków, co byłoby dla ich wspólnej korzyści i rozwoju.

"Bóg sie nie da z siebie naśmiewać"

Całość tej lekcji nasuwa myśl zawierającą się w liście do Galatów 6:7-8. Jest to ten sam przedmiot. Moglibyśmy zwodzić samych siebie, a może i drugich, w mniemaniu, że postępujemy według ducha, chociaż w rzeczywistości bylibyśmy wyniosłymi, zarozumiałymi, chciwymi, zazdrosnymi, chciwymi próżnej chwały itp., ale Boga nie zwiedziemy. Ktoś taki, gdyby twierdził, że postępuje według ducha a nie według ciała, to jakoby naśmiewał się z Boga, jakoby chciał twierdzić, że Bóg nie może rozpoznać pobudek i czytać serca. Apostoł oznajmia, że według Boskiego zarządzenia, będziemy żęli to, cośmy siali. Jeżeli w naszym codziennym życiu z rodziną, braćmi i z światem dozwolimy ażeby duch nienawiści, samolubstwa, ambicji, złości, zazdrości, niezgody i próżnej chwały rządził mami w mniejszym lub większym stopniu, to nie możemy się spodziewać, że będziemy żęli coś lepszego. Zamiast przemiany na podobieństwo Syna Bożego w pierwszym zmartwychwstaniu, przekonamy się, że wcale nie nadajemy się do klasy wybranych.

Gdy zaś będziemy siali duchowi, starać się będziemy każdodziennie, we wszystkich sprawach naszego życia, mieć nasz umysł i serce w zupełnej zgodzie z Duchem Bożym, tak jak nam zaleca Słowo Boże i będziemy wzorować się na naszym Odkupicielu i apostołach, to możemy być pewni, że Bóg nas nigdy nie opuści, bez względu jak słabi i małoznaczni bylibyśmy według ciała. Bóg będzie o nas pamiętał i przy pierwszym zmartwychwstaniu da nam udział w królestwie z wszystkimi zwycięzcami, czyli, jak apostoł zaznacza, będziemy "z ducha żęli żywot wieczny," w ciałach duchowych. "Bo kto sieje ciału swemu, z ciała żąć będzie skażenie (śmierć), ale kto sieje duchowi z ducha żąć będzie żywot wieczny." (Gal. 6:8.) Mamy pamiętać, że nowe stworzenie, nowy umysł, nowa wola jest tym, co sieje lub żnie, a nie ciało. Bóg patrzy na nasze serca, nasze intencje i wolę. Stosownie do pragnień i usiłowań naszych serc będziemy nagrodzeni lub potępieni. Bóg uzna nas za zwycięzców, jeżeli wiernie, niezachwianie i wytrwale będziemy zarosić trudy, jako dobrzy żołnierze aż do końca.

Nasz złoty tekst

Niektórzy z tych, co nakreślają niedzielne lekcje, naznaczyli te teksty jako lekcję wstrzemięźliwości i na złoty tekst wybrali (Przyp. 20:1): "Wino czyni naśmiewcę, a napój mocny zwajcę." Sądzimy, że z czytelników niniejszego pisma mało potrzebuje specjalnego napomnienia pod tym względem. Wyrażamy jednak naszą zupełną sympatię z ruchem wstrzemięźliwości. Mogliśmy zaobserwować, że upajające trunki, chociaż nie są korzeniem wszystkiego złego, to jednak są przyczyną wielu przestępstw w dzisiejszych czasach. Z pewnością poświęcone dziecko Boże nie mogłoby o sobie rozumieć, że jest w zgodzie z wolą Bożą, gdyby się lubowało w trunkach i upijało się. Jeżeliby to ktoś czynił a nie wstydziłby się tego, to napewno serca zdrowo myślących świętych ubolewałyby nad takim.

Koszt trunków zużywanych w tak zwanym chrześcijaństwie jest tak ogromny, że już to samo jest niezbitym dowodem, iż nazwa "chrześcijaństwo" (co oznacza Królestwo Chrystusowe) jest mylnie zastosowana. Gdy Królestwo Chrystusowe zapanuje nad światem, to uczyni wielki postęp ku wstrzemięźliwości. Stratę ponoszoną z pijaństwa nie należy mierzyć tylko ceną zużytych trunków, ale i zbrodniami jak i chorobami spowodowanymi pijaństwem.

Narodowy rachunek za trunki (W Roku 1905)

Pewne amerykańskie pismo handlowe podało roczne obliczenia za trunki zużyte w Stanach Zjednoczonych. Obliczenia te, choć nie są oficjalne, są jednak uznawane za miarodajne w tej sprawie. Ze sprawozdań daje się zauważyć, że obliczenia te są oparte na następującej podstawie: Z galona liczy się po sześćdziesiąt kieliszków, po cenie siedem i pół centa za kieliszek. Cały rachunek za różne (napitki w roku 1905 wyniósł olbrzymią sumę jednego i pół biliona dolarów. Było to daleko więcej aniżeli cały ówczesny dług Stanów Zjednoczonych, a niemal trzy razy tyle ile wynosiły wydatki rządowe, z wyłączeniem wydziału pocztowego. Z tej sumy przypada więcej niż osiemmaście dolarów na każdą osobę. Na mniej szkodliwe napitki, jak kawa, herbata i kakao przypadało mniej niż trzy dolary na osobę, a reszta na trunki alkoholiczne. Naturalnie, spora część z tych pieniędzy poszła do kasy rządowej, w postaci podatków, cła, za licencje itp. W każdym razie ten rachunek jest wielkim ciężarem dla ludzi. Ciężar ten okaże się tym większym gdy do tych ogromnych kosztów za zużyte trunki doda się wynikłe z pijaństwa przestępstwa i ubóstwo tysięcy rodzin w tym kraju. Gdyby to dodać, to ów rachunek za trunki i tak już bardzo wysoki, wzrósłby do cyfr wprost przerażających.

Trochę zgniłego jęczmienia,
Ten sok przegniłego zboża
W tym się alkohol zaczyna.
Wiedzie wielu na bezdroża,
Psuje mężczyzn i kobiety;
Paczy radość i podniety;
Wielu do nędzy doprowadza,
A innych za kraty wsadza.
Szkodzi prawu i głosowaniu,
Psuje cele już w zaraniu. -
Kto się w tym soku lubuje,
Ten zgniliznę produkuje.

W krajach azjatyckich krąży powiastka o pewnym mądrym przywódcy plemienia, który wezwał do siebie księcia arabskiego, z którym miał się rozstać, dał mu spis przestępstw i kazał mu wybrać jedno z nich, które, jego zdaniem, byłoby najmniej szkodliwe. Młody człowiek ze wstrętem odwrócił się od morderstwa, kradzieży i wszeteczeństwa, a wybrał pijaństwo, jako najmmiej szkodliwe. Stary patriarcha powiedział: "Wybrałeś to, które cię wciągnie we wszystkie inne przestępstwa."

W.T.3857


Lekcja z Ewangelii według Św. Jana 18:1-14.
"Izali nie mam pić kielicha tego, który mi dał Ojciec? " - Ew. Jana 18:11.

Nic tak silnie nie przemawia do rozsądku ludzkiego jak prostota Ewangelii i jej opowiadań. Fakt że słabości, uchybienia i upadki apostołów były wiernie zapisane bez usprawiedliwień lub starań aby zakryć niedoskonałości, wskazuje na szczerość i prawdziwość rzadko znajdowaną w innych pismach. Nigdzie nie jest to tak widocznym jak w niniejszej lekcji, w której zapisana jest bezwstydna zdrada Judasza i słabość pozostałych jedenastu, którzy w najciemniejszej godzinie Pana, opuścili Go, szukając osobistego bezpieczeństwa - a jeden się Go nawet później zaparł. Możnaby nawet przebaczyć pisarzom Ewangelii gdyby starali się uniewinnić, podając wyjaśnienia, które usprawiedliwiałyby ich postępki; lecz opis jest o wiele silniejszy tak jak opiewa, a być może, że jesteśmy tym skłonniejsi usprawiedliwić tych, których usprawiedliwień nie chcielibyśmy przyjąć gdyby nam były podane przez nich samych.

Zauważmy, że dwóch z nich miało miecze i to z dozwolenia Pańskiego, chociaż może nie z Jego rozporządzenia (Łuk. 22:35-38), aby było widocznym, że Pan nie został obezwładniony przez sługi najwyższego kapłana, ale raczej poddał się dobrowolnie aresztowaniu. Apostoł Piotr widocznie rozumował, że jeśli Pan kazał im przynieść miecze, to niezawodnie do użycia a nie do ozdoby, przeto z pochwały godną odwagą wydobył miecz i stanął w obronie Pana, przeciwko pierwszej osobie, która chciała Go pojmać. Uderzenie widocznie było skierowane ku głowie, lecz być może opatrzność tak zarządziła, że tylko ucho zostało uszkodzone. Niezawodnie wielkie zdumienie ogarnęło Piotra i innych gdy Mistrz zganił ich za to, że Go chcieli bronić, a nawet uleczył tego, który został zraniony. Nie trudno zauważyć, że wobec takiego stanu rzeczy jedenastu wiernych mogło uczynić tylko jedno z dwojga: pozostać z Mistrzem i, podobnie jak On, poddać się aresztowaniu, albo uciec i zabezpieczyć swoją osobistą wolność, której ich Mistrz widocznie nie starał się zabezpieczyć ani dla siebie ani dla nich.

Możemy sobie wyobrazić, że jedenastu silnych mężczyzn w kwiecie wieku, chociaż miało tylko dwa miecze, mogłoby poważnie uszkodzić tych, którzy przyszli aresztować Pana; lecz gdy ktoś, podniecony i gotowy do walki, zmuszonym jest pozostać bezczynnym i nie może podnieść ręki we własnej obronie wobec uzbrojonego wroga, to jest bardzo zniechęcającym. Naturalna skłonność u każdego w podobnych okolicznościach byłaby do ucieczki, a nawet sam Mistrz w tym wypadku podsunął taką myśl, gdy rzekł: "Zaniechajcie aż póty." Biorąc więc pod rozwagę okoliczności, musimy zwolnić apostołów z oskarżenia, że byli tchórzami i musimy przyznać, że w podobnych warunkach niewielu z ludu Bożego wiedziałoby co innego uczynić jak uciec, tak jak ci uczynili.

Zgraja, którą Judasz prowadził, aby aresztować Pana, nie składała się z rzymskich żołnierzy, ale ze sług z domu najwyższego kapłana; uzbrojonych w co tylko mogli znaleźć, to jest kije, szable itd. Rzymska militarna władza, reprezentowana przez Piłata, nie rozpatrywała sprawy Jezusa i Jego pracy aż dopiero w następny dzień, kiedy to kapłani, przełożeni i cała zgraja podburzonych sług i ludzi, zaprowadzili Go przed trybunał i domagali się Jego egzekucji.

Opis Św. Jana nie podaje o bezczelnym czynie zdradzieckim, jakim Judasz wskazał, który z dwunastu był Jezusem, czyli o zdradliwym pocałunku, ani słów Pana: "Przyjacielu! na coś przyszedł? Pocałowaniem wydajesz Syna człowieczego?" Judasz widocznie wystąpił na przód zgrai, aby według poprzedniej umowy takim przywitaniem objawił tego, którego szukali.

Czytając opis o Judaszu, trudno jest szlachetnej osobie powstrzymać się od głębokiego uczucia sprawiedliwego oburzenia na podły charakter, który mógł zdradzić za trzydzieści srebrników Tego, którego uważał za najszlachetniejszego z ludzi, bez względu na to, że nie był pewien czy był On Mesjaszem. Możemy tu zaznaczyć, że Judasz nie stoczył się do tak niskiego poziomu niegodziwości odrazu, lecz to złe usposobienie wzrastało w nim stopniowo podczas trzech lat towarzyszenia z Jezusem, gdy właściwie usposobienie przeciwne temu powinno było mieć w nim kontrolę. Gdy Judasz był wybrany na apostoła, niezawodnie był on uczciwym człowiekiem, o ile wskazywały na to zewnętrzne pozory. Jego imię, które oznacza "Chwała," zdawało się wskazywać, że rodzice jego byli pobożnymi ludźmi i życzyli sobie, aby on był użyty przez Boga do zwiastowania Jego chwały. Co za przywilej i sposobność miał on w tym kierunku!

Z nielicznych wzmianek podanych w Ewangeliach możemy słusznie wnioskować, że upadek Judasza miał początek w jego zamiłowaniu do pieniędzy. Zamiast gromić i powściągać takiego ducha i starać się wyrabiać w sobie szczodrobliwość, miłość i dobroczynność, on dozwolił samolubstwu kontrolować jego sercem i życiem. Możemy domyślać się, że sam obrał stanowisko skarbnika tej małej gromadki, chociaż powinien był raczej wymówić się z tego wiedząc, że posiadał za wiele pociągu do pieniędzy i że władanie funduszami mogłoby dla niego stanowić dalszą pokusę. On jednak starał się o to stanowisko, otrzymał je i nosił mieszek z pieniędzmi, a apostoł Jan mówi, że był złodziejem. (Św. Jana 12:6.) Ta chciwość pieniędzy, tak jak wszystkie inne nienormalne skłonności upadłej natury, wzrastała w sile w miarę jak była zachęcana i uprawiana, aż wreszcie nie miała granic do tego stopnia, że był gotów sprzedać swego umiłowanego Mistrza za trzydzieści srebrników.

Nienawidząc taki charakter i brzydząc się nim oraz starając się na ile to tylko możliwe, aby wyrabiać w sobie charakter przeciwny temu, nie zapominajmy jednak, że znajduje się wielu pomiędzy Pańskimi uczniami, którzy w mniejszym stopniu popełniają przestępstwo podobne do Judaszowego - sprzedają i zdradzają Pana, podczas gdy wyznają, że Go miłują. Prawda, że zbrodnia ta nie może być popełniona dzisiaj w literalny sposób; lecz z żalem musimy przyznać, że ten sam duch przejawia się niekiedy; znajdujemy niektórych prawdziwie wierzących w Jezusa, takich co poświęcili swe życie aby stać się Jego naśladowcami, a niektórzy nawet zajęci są w poselstwie głoszenia Jego Prawdy, ale jak Judasz, są gotowi sprzedać Pana za potrawę z soczewicy - dla rzeczy doczesnych - dla pensji, dla stanowiska w towarzystwie, dla zaszczytu i uznania pomiędzy ludźmi, dla popularności i tytułów - którzy są gotowi nawet sprzedać swe usta, tak jak to uczynił Judasz, wyznawając że czczą i służą Panu, a jednocześnie przyłączają się do tych, którzy opacznie przedstawiają Jego charakter, Jego plan i Jego Słowo - gotowi są cieszyć się z tymi, którzy chcą zamordować Pana. Jak dobrze byłoby, aby każdy zadał sobie to samo pytanie powtarzane przy Wieczerzy: "Azażem ja jest, Panie?" i niech nikt nie spieszy się z wymówkami, ale niech wglądnie i zbada swe własne serce, życie i postępowanie, aby się dopatrzyć czy nie poświęca prawdy i życia w zamian za cokolwiek innego.

Nasz bój nie jest cielesną zbroją

Mówiąc Piotrowi, aby schował miecz do pochwy, Pan nasz dał lekcję, której wcale nie nauczyli się dobrze myślący naśladowcy Pana. W wiekach średnich, miecz - władza militarna - była wzywana i używana to przez jedną partię to przez inną, mieniącą się być naśladowcami Chrystusa; używana nieraz przeciwko niewierzącym, a bardzo często przeciwko współwyznawcom. Miecz pozostawił krwawe piętno na nominalnym kościele i stał się przyczyną zgorszenia dla niektórych w świecie, którzy widzą jak wielce różni się takie postępowanie od tego, jakie nasz drogi Odkupiciel wskazał Swoim naśladowcom. Lekcja ta nie była nigdy bardziej potrzebna dla nominalnego chrześcijaństwa jak dziś, kiedy to duch militarny przenika wszystkie partie i denominacje. Oto żołnierze tak zwanych narodów chrześcijańskich znajdują się obecnie (w roku 1901) pomiędzy biednymi poganami w Chinach, "mszcząc" się za śmierć chrześcijańskich misjonarzy i innych. Ci sami przedstawiciele tak zwanych narodów chrześcijańskich wystawiają taki niemoralny przykład poganom, że ich złe prowadzenie się wysławia niektórych żołnierzy pogańskich odznaczających się większym miłosierdziem i wstrzemięźliwością od tak zwanych chrześcijan.

Prawda że winy za to, co ci żołnierze czynią, nie można przypisać sprawie Chrystusowej. Zaprzeczamy, że są to narody chrześcijańskie lub że to żołnierze chrześcijańscy. Twierdzimy, że żołnierze ci są "dziećmi tego świata" i że walczą jako przedstawiciele "królestw tego świata" pod "księciem tego świata." Jednakowoż, gdy wnikniemy w tę sprawę, znajdujemy na podstawie dobrego autorytetu, że duchowni i misjonarze chrześcijańscy apelowali do rządu Stanów Zjednoczonych, aby się pomścić na Chińczykach. Z opisów w publicznej prasie wnioskujemy, że większość apelacji o miłosierdzie i umiarkowanie pochodziła od nominalnych światowych ludzi i że większość tych apelacji o silne kroki była od tych, którzy są nominalnymi ministrami, sługami, przedstawicielami tego Jezusa, który powiedział Piotrowi, "włóż miecz twój w pochwę."

Lecz i tu musimy nakreślić granicę i domyślać się, że tak, jak w dawnych czasach apostoł powiedział: "Nie wszyscy z Izraela są Izraelem," podobnież obecnie nie wszyscy z chrześcijaństwa są prawdziwymi chrześcijanami. Musimy polegać na prawdziwości słów apostoła, że: "Jeśli kto nie ma ducha Chrystusowego, ten nie jest Jego." Musimy przypuszczać, że brak ducha miłości, łagodności i pokory jest dobrym dowodem, że dana osoba, bez względu na jej wyznanie, nie jest sługą Chrystusowym; nie jest przedstawicielem prawdziwej Ewangelii, lecz jest tylko przedstawicielem ludzkiej denominacji i fałszywej ewangelii, która sprzeciwia się prawdzie.

Byłoby tu na miejscu zauważyć jak dalece rozpostarł się duch goryczy, mściwości i okrucieństwa pomiędzy ludźmi, którzy mienią się być pobożnymi i od których należałoby się lepszych rzeczy spodziewać. Jako dowód tego ducha zapalczywości i goryczy, widzimy przytrafiające się od czasu do czasu gwałty wymierzania przez motłoch doraźnej kary w tym oświeconym kraju. Opisy tych gwałtów ("lynchings") zdają się wskazywać, że głęboko w sercach wielu ludzi, którzy pozornie prowadzą dobre i umiarkowane życie, znajduje się brutalny barbarzyński instynkt, nigdy nie przekształcony przez odnowienie umysłu mocą ducha świętego. Trudno powiedzieć, do czego to doprowadzi w przyszłości, lecz jest ono częścią ducha anarchii, który, jak nas Pisma zapewniają, rozszerzy się po całym chrześcijaństwie, wynikiem czego będzie czas wielkiego ucisku, tak dawno przepowiedziany, w którym to wszelkie prawa i porządek załamią się pod rozgniewaną zapalczywością ludzkości.

To nieumiarkowanie w myślach i uczuciach przejawia się często tylko w słowach, jednakowoż jest ono częścią tej samej materii, a więc karygodne. Jako ilustrację tego nieumiarkowania w myślach i wyrażeniach przytaczamy tu krańcowe i nie dające się usprawiedliwić -wypowiedzenie metodyskiego biskupa, które cytujemy z gazety N. Y. Sun (było to w roku 1901, krótko przed wyborami narodowymi, kiedy to kandydatem na Prezydenta Stanów Zjednoczonych na tykiecie demokratycznym był Mr. Bryan. - Przyp. tłumacza) :

"Czy mamy obrać Bryan'a? Nie! Po tysiąc kroć razy nie! Wolałbym raczej udać się na morze w okręcie z kamienia, z żaglami z miedzi, z wiosłami z żelaza, i z wiatrem gniewu Bożego a piekłem za port."

W obronie biskupa można dodać, że słowa te były wypowiedziane w gorączce politycznej kampanii; jednakowoż łagodzące okoliczności nie są wystarczające. W żadnej okoliczności lub warunkach nie powinien sługa Ewangelii Chrystusowej używać takich wyrazów, a przytaczamy je tylko aby przedstawić skłonności naszych czasów, tak jak linczowanie i torturowanie niewinnych stworzeń, co wskazuje na dzikie okrucieństwo myśli, które prowadzi chrześcijaństwo i przygotowuje do anarchii, bezprawia i nieumiarkowania we wszystkich rzeczach. Niechaj wszyscy prawdziwi uczniowie Chrystusowi pamiętają na rozkaz Mistrza: "Włóż miecz twój do pochwy." "Miłujcie nieprzyjaciół waszych." "Czyńcie dobrze tym, którzy mają was w nienawiści i prześladują was."

Kielich, który ojciec nalewa

Nasz Złoty Tekst jest treścią całej tej lekcji. Wyraża on pięknie, zwięźle i dobitnie zasady, na których opierało się posłuszeństwo Mistrza do Ojca Niebieskiego i które umożliwiły Mu, że we wszystkim wyszedł zwycięsko. Wszyscy, którzy starają się postępować śladami Jezusa, chcą być uczniami Jego w słowie i uczynku, powinni dobrze zastanowić się nad myślą wyrażoną w słowach: "Izali nie mam pić kielicha tego, który mi dał Ojciec?" Myśl jest jasną. Jezus uznał, że okoliczności i warunki, w których się znajdował nie były spowodowane przez Niego ani też przez Jego nieprzyjaciół. Uznał On Boski nadzór nad wszystkimi Jego sprawami i wiedział, że niemożliwym jest, aby cokolwiek na Niego przyszło bez dozwolenia Ojca; a ponieważ Ojciec tak zrządził i dał Mu ten kielich, przeto było Jego obowiązkiem go wypić.

Nie próbujemy mówić ludowi Pańskiemu, że nie ma szukać ucieczki od grożących prób i trudności, gdyż mamy obietnice Pana, że nie pozwoli abyśmy byli kuszeni nad naszą możność, ale z każdą pokusą zaopatruje nas w możność ucieczki od tych rzeczy, które są za trudne do zniesienia. Zatem gdy czujemy, że nasze znoszenie złego doszło do szczytu; że pomoc powinna nadejść, bo inaczej upadlibyśmy, w tym to czasie mamy rozglądnąć się wokoło nas czy Pan nie otworzy nam drogi do wyjścia. Lecz mamy być pewni, że to Pan zrządził nam tę drogę ucieczki, a nie my sami; albowiem gdybyśmy tylko uciekali od obowiązku, próby i doświadczenia w jednym miejscu, spotkalibyśmy nowe próby i doświadczenia, możliwie trudniejsze, w innym miejscu. Wiemy bowiem naprzód, że próby, trudności, prześladowania, złorzeczenia, obmowy itp. są wszystkie częściami kielicha, który Ojciec dał nietylko dla Głowy ciała, lecz i dla wszystkich członków. Mamy więc być przygotowani znosić przeciwieństwa jako dobrzy żołnierze; nie uciekając, lecz odważnie przyjmując Opatrzność Pańską, cokolwiek On dozwoli by nas doświadczyło, z wyjątkiem gdy widzimy rozumne, słuszne i zacne wyjście, któreby nie gwałciło naszego przymierza lub prawa sprawiedliwości.

Żadna inna lekcja nie jest tak potrzebna naśladowcom Pana, jak ta, aby chętnie pić z kielicha, który nam Ojciec nalewa - uznając, że Ojciec prowadzi i kieruje sprawy nasze, bo jesteśmy Jego, jako członkowie ciała Pomazańca. W tym względzie poświęcony lud Boży zajmuje odmienne stanowisko od ludzi światowych, z którymi Ojciec nie liczy się jako z synami, którzy nie są na próbie ku dostąpieniu czci, chwały i nieśmiertelności i z tego też powodu nie potrzebują pić z kielicha prób, wytrwałości itd. "Kielich, który pijemy, azali nie jest społecznością krwi Chrystusowej?" - udziałem w Jego cierpieniach? "Jeśli z Nim cierpimy, z Nim też królować będziemy; Jeśliśmy z Nim umarli, z Nim też żyć będziemy."

W.T.2778


(Ciąg dalszy z poprzedniego wydania)

W poprzednim rozważaniu podaliśmy kilka przykładów pokazujących, że człowiek sam (najczęściej bezwiednie) spowodował warunki i okoliczności, w jakich się znajduje. Pamiętać jednak trzeba, że okoliczności, chociaż tak głęboko zakorzenione, są tak skomplikowane i warunki szczęścia tak bardzo różnią się w poszczególnych osobach, że wewnętrzny stan człowieka (chociaż może być znany jemu samemu) nie może być sądzony przez drugich z samych tylko widoków zewnętrznych.

Człowiek może być uczciwym pod niektórymi względami, a jednak cierpieć niedostatek, gdy zaś inny, pod wielu względami nieuczciwy, może wzbogacać się. W takich okolicznościach ogólnym mniemaniem jest, że ten pierwszy jest w niedostatku z powodu swej uczciwości, a ten drugi wzbogaca się z powodu swej nieuczciwości. Mniemanie takie jest wynikiem powierzchownego sądu, który wnosi, że ów nieuczciwy człowiek jest w zupełności złym, a ów uczciwy w zupełności cnotliwym. W świetle głębszej znajomości i szerszego doświadczenia, sąd taki okazuje się być mylnym. Człowiek nieuczciwy może posiadać pewne zacne przymioty, jakich ten drugi nie posiada, gdy zaś ów uczciwy może mieć w sobie pewne niedobre wady, jakich ten pierwszy nie ma. I to może być powodem, że ten uczciwy, chociaż zbiera pewne dobre owoce ze swoich uczciwych myśli i czynów, ściąga także na siebie cierpienia spowodowane wadami. Podobnie i ów nieuczciwy zbiera swoje własne cierpienia i powodzenie.

Ludzkiej próżności schlebia to mniemanie, że ktoś ponosi cierpienia tylko dla swej cnotliwości; lecz dokąd człowiek nie wykorzenił ze swego umysłu wszelkiej chorobliwej, gorzkiej i nieczystej myśli i nie zmył z duszy swej wszelkiej grzesznej plamy, nie znajduje się on wcale w pozycji aby mógł wiedzieć i prawdziwie twierdzić, że cierpienia jego są wynikiem jego dobrych a nie złych przymiotów. Ci, co prawdziwie, szczerze i z pokorą dążą do tej doskonałości oczyszczania samych siebie, wiedzą i przyznają, że w ich umyśle i życiu działa Ono Wielkie Prawo Sprawiedliwości, które nie oddaje dobrem za złe ani złem za dobre. Tak pojmując sprawę człowiek, gdy spojrzy na swoją przeszłą nieświadomość i nieumiejętność, zobaczy, że okoliczności układają się i zawsze się układały według sprawiedliwości i że jego przeszłe doświadczenia, bądź dobre bądź złe, były nieuniknionymi wynikami rozwijania się jego nierozwiniętej istoty.

Dobre myśli i czyny nigdy nie wytwarzają złych wyników; a złe myśli i czyny nigdy nie wytwarzają dobrych wyników; podobnie jak z pszenicy nie wyrasta nic innego jak tylko pszenica, a z ostu tylko oset. Ludzie rozumieją to prawo w świecie naturalnym i współdziałają z nim, lecz mało rozumie to w świecie umysłowym i moralnym (chociaż w tym zakresie prawo to działa tak samo prosto i nieodmiennie) i z tego powodu mało jest tych, co współdziałają z tym prawem.

Ciąg dalszy nastąpi.


"Mając nadzieję w Bogu, że będzie, którego i oni oczekują, zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych." - Dz. Ap. 24:15.

Zmartwychwstanie sprawiedliwych nie może oznaczać zmartwychwstania doskonałych, ponieważ niemasz ludzi doskonałych, sprawiedliwych, "niemasz ani jednego" (Rzym. 3:10-12.). "Zmartwychwstanie sprawiedliwych," musi więc oznaczać powstanie tych, którzy byli usprawiedliwionymi; a usprawiedliwionymi są według Pisma Świętego ci, którzy są wiernymi Bogu na wzór Abrahama. Abraham wierzył Bogu i był usprawiedliwiony przez wiarę. Zatem wiara była powodem do usprawiedliwienia, a jego uczynki były zgodne z posiadaną wiarą.

Podobnież rzecz się ma z Kościołem wieku Ewangelii. Apostoł mówi: "Będąc tedy usprawiedliwieni z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa; przez któregośmy też przystęp otrzymali wiarą ku tej łasce, w której stoimy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej." (Rzym. 5:1-2.) Nie tylko, że jesteśmy usprawiedliwieni od grzechów, ale przez wiarę jesteśmy jeszcze dopuszczeni do członkostwa w ciele Chrystusowym i możemy mieć nadzieję w przyszłości stać się uczestnikami chwały królestwa Chrystusowego. Co innego jest być uwolnionym od winy, a co innego być wyniesionym do godności syna i dziedzica Bożego, a współdziedzica Chrystusowego.

O zmartwychwstaniu umarłych jest również w taki sam sposób powiedziane w Ewangelii Jana (5:28-29), gdzie czytamy: "Nie dziwujcie się temu, boć przyjdzie godzina, w którą wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos Jego i wyjdą." Pan Jezus nie mówi, że tylko dobrzy wyjdą, ale zapowiedź Jego obejmuje wszystkich, co są w grobach. W kontekście czytamy, że ci, co dobrze czynili, pójdą na "powstanie żywota"; zaś ci, co źle czynili, na "powstanie sądu." Grecki wyraz "kryzys," który tu przetłumaczono na "sąd," oznacza: zwrotny punkt, decyzja.

Zmartwychwstanie kościoła

Ci, których wiara czyni zdolnymi utrzymania się bez względu czy o nich mówią dobrze czy źle, i którzy przez to wypełniają Boskie wymaganie, są w swych charakterach przypodobani do obrazu wystawionego w Jezusie. Tacy już przeszli ze stanu potępienia do stanu żywota; jak to apostoł określa: "My wiemy, żeśmy przeniesieni z śmierci do żywota, iż miłujemy braci." (1 Jan 3:14.) To przejście z śmierci do żywota, w obecnym czasie nie jest jeszcze w pełnym znaczeniu tego słowa. Przez wiarę jesteśmy poczytani za umarłych z Chrystusem, za członków Jego ciała. Przyszłe życie jest nam tylko przypisane. Jesteśmy uznani jakbyśmy to życie już mieli, a w tym stanie znaleźliśmy się dzięki temu, że otrzymaliśmy Boskie uznanie.

Ponieważ sprawiedliwego nie ma ani jednego, więc należy rozumieć, że ktoś może dobrze czynić tylko w tym znaczeniu, że doszedł do harmonii z Bogiem przez posłuszeństwo i zawarte z Bogiem przymierze. Przymierze, pod którym znajdowali się patriarchowie Abraham, Izaak i Jakub, lub przez wyższe przymierze, w jakim znajduje się Kościół wieku Ewangelii. Którzy otrzymali świadectwo, że są przyjemnymi Bogu, Bóg w dowód Swego uznania spładza ich Duchem Świętym. Inni zaś, to jest świat cały, są Bogu obcymi i liczą się jako cudzoziemcy. (Ef. 2:19.) Przez tegoż Ducha świętego, to jest "pomazanie, któreśmy otrzymali od onego Świętego," mamy świadectwo, żeśmy przyjemnymi Ojcu.

Ci, których Bóg uzna za godnych, po przejściu potrzebnych prób i doświadczeń (ponieważ On nie przyjmuje za syna takiego, któregoby nie ćwiczył: Żyd. 12:6) - i po udowodnieniu swej wierności aż do końca, zostaną wzbudzeni przez Pana do najwyższego stanu bytu, do chwały, czci i nieśmiertelności. Jest to korona żywota, czyli najwyższy stopień życia, jakie tylko można sobie wyobrazić. Ich zmartwychwstanie nazywa się pierwszym zmartwychwstaniem, a ci, co go dostąpią, będą panować z Chrystusem tysiąc lat. Oni są tą pierwszą klasą wspomnianą przez apostoła, w naszym tekście, ponieważ otrzymali Boskie uznanie, więc powstaną do żywota.

Co znaczy "na powstanie żywota"? Odpowiadamy, że słowa te znaczą powstanie odrazu do doskonałości żywota. Apostoł Paweł określa to na innym miejscu w ten sposób: "Bywa wsiane w niesławie, a będzie wzbudzone w sławie; bywa wsiane w słabości, a będzie wzbudzone w mocy; bywa wsiane ciało cielesne, a będzie wzbudzone ciało duchowe." (1 Kor. 15:43.) Łaski tej, oni dostąpią momentalnie. Ponieważ przeszli już swoją próbę, przeto otrzymają dział w najprzedniejszym, t. j. pierwszym zmartwychwstaniu.

Zmartwychwstanie świata

Pismo Święte uczy, że wszyscy ludzie zmartwychwstaną. Czym tedy będzie się różnić zmartwychwstanie świata od zmartwychwstania Kościoła? Świat, ani poganie nie otrzymali Boskiego uznania, więc apostoł oświadcza: "Jako uwierzą w tego, o którym nie słyszeli?" (Rzym. 10:14.) Zatem nie nadają się do nieba; ani być w gronie aniołów, lub świętych, bez względu jak oni do swego stanu doszli. Oni znaleźli się w tym stanie prawem dziedzictwa, jako dzieci Adama, przeto nie mogą otrzymać tego samego zmartwychwstania, jakie otrzymają ci, którzy w chwili swej śmierci byli wiernymi Bogu i otrzymali obietnicę: "Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota." - Obj. 2:10.

Podobnież rzecz się ma z większością ludzi w krajach chrześcijańskich. Im nie można było mówić, że zasługują na niebo lub na Boską pochwałę, w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa; wreszcie oni sami dobrze wiedzą, że na to nie zasługują, a co nawet sami przyznają. Nikt nie mógłby zaprzeczyć, że dziewięćset dziewięćdziesiąt z każdego tysiąca "żyje według ciała." Oni nie są świętymi; nie mają za sobą czynów, któreby zasługiwały na Boskie uznanie, choć słyszeli jedni więcej a drudzy mniej nieco ze Słowa Bożego.

Ogólne zmartwychwstanie będzie stopniowe

"Ci, którzy źle czynili," pójdą na "powstanie sądu" (greckie "krisis"), to znaczy powstaną na próbę - na wypróbowanie ich. Jakim będzie to zmartwychwstanie? Pismo Święte pokazuje nam, że będzie ono stopniowym. Podczas tysiącletniego panowania Chrystusa ludzie będą przebudzani ze swego grobowego snu. Przebudzanie to będzie tylko dziełem przygotowawczym, nie zupełnym zmartwychwstaniem, bo na uskutecznienie tego ostatniego potrzeba będzie całego tysiąca lat.

Według Boskiego zarządzenia, wszelkie wymagania będą zapłacone za cały świat, a ci, co w przyszłości wyjdą z grobu, znajdą się w rękach Odkupiciela, którego królestwo rozszerzy się na cały świat. Ludzie powstający z grobu otrzymają sposobność podniesienia się do tego stanu, jaki był utracony przez pierwszych rodziców. Przez ludzką doskonałość mamy rozumieć nie tylko doskonałe zdrowie cielesne, ale i doskonałą moc umysłu; bo siła umysłowa zależy od mózgu, z którego wypływa, jak również i z całego ciała, a obecnie zaś jedno i drugie jest niedoskonałe, bo człowiek znajduje się teraz w stanie umierania, tak umysłowo, jak i moralnie i fizycznie.

Nikt (oprócz Ojców świętych) nie będzie w zupełności podniesiony z upadłego stanu do stanu doskonałości prędzej, aż przy końcu Tysiąclecia. Ktokolwiek zastosuje się do przyjaznych rozporządzeń onego czasu, uzyska to, czym cieszył się nasz rodzic Adam na początku, mianowicie doskonałe człowieczeństwo. Ci zaś, co okażą się nieposłusznymi prawom i wymaganiom królestwa Chrystusowego, zostaną wytraceni przez wtórą śmierć. Ponieważ po otrzymaniu zupełnej miary łaski Bożej, zamiast z niej korzystać, odrzucili ją, przeto zginą jako bez rozumne zwierzęta. - 2 Piotr 2:12.

"A insi z umarłych nie ożyli, ażby się skończyło tysiąc lat." (Obj. 20:5.) Po wypowiedzeniu wyroku śmierci na pierwszych naszych rodziców Pan Bóg wypędził ich z Raju. Potomstwo ich zostało zrodzone w stanie umierania i w stanie tym dotąd się znajduje. Przeto podniesienie człowieka z grzechu i śmierci będzie przyprowadzeniem go ponownie do pełnej doskonałości - to jest doskonałego żywota. Będzie to procesem stopniowym. W miarę postępu czasu ludzie stawać się będą coraz bardziej ożywionymi, coraz mniej umierającymi, lecz nikt nie dojdzie do zupełnego zmartwychwstania, do doskonałego żywota prędzej aż dojdzie do stanu doskonałości, to jest do pełnego obrazu Bożego, który został utracony przez Adama.

Spalenie świata jest symboliczne

Pismo Święte oświadcza, że "ziemia na wieki stoi" i że Bóg "nie na próżno stworzył ją na mieszkanie utworzył ją" (Zob. Kaz. Sal. 1:4, Izaj. 45:18.) Ziemia nie osiągnęła jeszcze onego błogosławionego stanu, w którym ma zakwitnąć jako róża, aczkolwiek wstępny proces w tym kierunku odbywa się już teraz. Przy końcu tysiącletniego panowania Chrystusa, cała ziemia będzie doprowadzona do doskonałości. W języku proroczym, góry w symbolicznym znaczeniu przedstawiają królestwa. Słowa apostoła Piotra (2 Piotr 3:12) wskazują, że będzie wielkie wstrząśnienie; że nawet niebiosa będą "rozpalone," lecz potym nastąpi nowy porządek rzeczy, który zajmie miejsce obecnego; oraz że w tym nowym porządku rzeczy urzeczywistni się obiecane błogosławieństwo, które spłynie na wszystkich ludzi. Ogień w tym miejscu. oznacza element niszczący, któremu ulegnie obecny porządek rzeczy, obecnego wieku a nie świata, czyli ziemi, bo jest tu użyty wyraz grecki "kosmos" a nie wyraz "ge," co oznacza zniszczenie obecnego porządku rzeczy, to jest społecznego ustroju, obecnych organizacji społecznych.

Daje się często słyszeć ludzi mówiących: "Na świecie robi się jakoś coraz goręcej!" Tak, walka między kapitałem a pracą staje coraz zawziętsza, jak się to ujawnia w różnych zaburzeniach robotniczych w różnych krajach. Lecz czas ostatecznego wstrząśnienie będzie czasem tak wielkiego zaburzenia, że zburzy cały obecny porządek rzeczy. Będzie to więc zaburzenie przełomowe i zaraz po nim rozpocznie się nowy okres - nowy porządek rzeczy.

Góry przedstawiają królestwa

Przypominamy sobie jak przejeżdżaliśmy raz przez górzyste okolice z pewnym Adwentystą. Brat Adwentysta rzekł: "Czy nie myślisz bracie, iż będzie to chwalebny czas, kiedy te góry zostaną zrównane, i okolica ta stanie się piękną równiną?" Odpowiedzieliśmy mu: "Drogi bracie, góry są bardzo piękne i pożyteczne." On zaś rzekł: "Na górach nie można przecie siać kukurydzy." "Jeżeli ci chodzi o uprawę kukurydzy, "odpowiedzieliśmy, "to udaj się na równiny, których jest pod dostatkiem." Tedy on rzekł: "To jak ty rozumiesz Pisma, które mówią, że jedne góry zostaną zniżone, inne zaś stopnieją jak wosk?" Na to mu odpowiedzieliśmy: "Drogi bracie, te góry przedstawiają królestwa, jako czytamy, że góra Pańska wywyższy się na wierzchu gór; będzie to najwyższa góra, czyli królestwo." - Izaj. 2:2.

Przy zmartwychwstaniu klasy się zrównają

Psalmista mówi nam o trzęsieniu gór i przeniesieniu ich w pośród morza, (Ps. 46.) W miejscu tym przedstawiają one królestwa, rządy i społeczeństwo, a szczególnie ten element społeczeństwa, który popiera rządy. Św. Piotr również wyraża się tak, jakoby cała ziemia miała być pochłonięta przez ogień. Rzeczy te są symboliczne, a znaczenie ich jest, że ludzie znajdujący się teraz w stanie poniżenia, zostaną wywyższeni, a znajdujący się w wywyższeniu, zostaną poniżeni. W taki to sposób góry będą poniżone a doliny podwyższone i nastąpi zrównanie.

Przypominamy sobie co Pan Bóg mówi przez proroka Sofoniasza: "Przetoż oczekiwajcie na mię, mówi Pan." Tutaj Jehowa przemawia do Kościoła oświadczając, żeby lud Boży nie okazywał niezadowolenia (z powodu obecnego porządku rzeczy), nie uprawiał anarchii ani był podburzycielem. Jakoby mówił do nas: Ja Sam zajmę się tymi rzeczami, w czasie właściwym. Wy zachowajcie spokój i starajcie się być zadowolonymi z obecnego porządku rzeczy. "Oczekiwajcie na mię, mówi Pan, do dnia, którego powstanę do łupu; bo sąd mój jest, abym zebrał narody i zgromadził królestwa, abym na nie wylał rozgniewanie moje i wszystką popędliwość gniewu mego; ogniem zaiste gorliwości mojej będzie pożarta ta wszystka ziemia." Że ogień ten nie jest literalnym, dowodzi zaraz następny tekst: "Bo na on czas przywrócę narodom wargi czyste, którymiby wzywali wszyscy imienia Pańskiego, a służyli mu jednomyślnie." - Sof. 3:8-9.

"Duch i oblubienica mówią przyjdź!"

Praca sprawowana w tysiącletnim panowaniu Chrystusa, zaznajomi ludzi z czystym poselstwem Bożym, z czystą nauką Słowa Bożego. Spoglądając wstecz możemy widzieć, że ludziom nie było głoszone czyste poselstwo Boże, ale różne przepisy kościelne i artykuły wiary, coraz to sprzeczniejsze i sprawiające coraz większe zamieszanie. Ale Bóg w swoim czasie wyleje Ducha Swego na wszelkie ciało i znajomością Pańską napełniona zostanie cała ziemia, tak jak morza napełnione są wodami (Izaj. 11:9. Abak.2:14). W Objawieniu zaś jest powiedziane, iż "źródła wody żywej" popłyną obficie. - Obj. 21:6; 22:1-2.

Wiemy, że stolica Boża nie została jeszcze ustanowiona i Małżonka jeszcze się nie nagotowała, lecz oczekujemy za tym czasem, gdy stolica będzie ustanowiona i "wody żywota" z niej popłyną. Z czasem staną się "rzeką czystą wody żywota" To nie mogło nastąpić przed wtórym przyjściem naszego Pana; z czego wynika, że to nastąpi po tym czasie, to jest w chwalebnym Królestwie Chrystusowym, gdy Duch i Oblubienica powie: "Przyjdź! " Kościół Chrystusowy będzie wtenczas ukompletowany; wszyscy ludzie przyjdą do znajomości prawdy i będą mieli sposobność dojścia do zupełnej doskonałości, ponieważ ta sposobność stała się możliwą z powodu okupu złożonego przez Chrystusa.

Stosunek kościoła do ziemskiego społeczeństwa

O stanie duchowym, Pismo Święte mówi jako o stanie niebieskim, w tym znaczeniu, że wyrazy: niebo i niebieskie stosowane są w Piśmie Świętym do rzeczy wyższych. Więc i to niebo, do którego Kościół będzie zabrany, oznacza wyższy stan. Misja Kościoła w przyszłym wieku będzie w łączności z ludzkością. Należy więc rozumieć, że Chrystus i Kościół będą obecnymi na ziemi i będą działać przez ludzkie narzędzia; nadzorując i kierując sprawami świata.

Przykład takiej niewidzialnej władzy mamy w szatanie, który rządził światem przez przeszło sześć tysięcy lat, przy pomocy jednostek ludzkich, jako swych narzędzi. Jego działalność jest zwodniczą. On rządził ludzkością przy pomocy ciemnoty, przesądów itp. Rządzenie Chrystusa zaś będzie w odwrotnym kierunku, bo rozproszy błędy i przesądy. Świat pozna prawdę, a prawda wszystkich wyswobodzi. Ci, co przyjmą prawdę otrzymają wolność i ewentualnie osiągną zupełną wolność, jaką mają synowie Boży. Ludzie będą widzialni dla Chrystusa, lecz Chrystus i Kościół nie będą widzialnymi dla ludzi. Odnośnie tego przyszłego rządu, Pan Jezus powiedział, że Jego dwunastu apostołów zasiądzie z Nim na stolicach, sądząc dwanaście pokoleń Izraelskich, czyli że będą mieli udział z Nim w sądzeniu świata.

Oprócz klasy Kościoła będzie jeszcze inna klasa, o której Pan Jezus powiedział: "Ujrzycie Abrahama, Izaaka, Jakuba i wszystkie proroki w królestwie Bożym" (Łuk. 13:28); lecz Pan nie wspomniał ani słowem, że będą tam widzieć Jego Samego i Jego apostołów. On i Jego apostołowie będą w niewidzialnej fazie królestwa. Jako jest napisane: "Miasto ojców twych, będziesz mieć synów twych, których postanowisz książętami po wszystkiej ziemi. " (Ps. 45:17.) Za synów tych uznani będą święci patriarchowie. Ojciec znaczy życiodawca. Abraham, Izaak i inni patriarchowie mogą być w pewnym znaczeniu uznawani za ojców Chrystusa, lecz przez zasługę Jego dzieła okupu, Chrystus udzieli im życia; oni więc w tym znaczeniu będą Jego synami; dający życie jest ojcem, a ten, co je otrzymuje, jest synem. Gdy patriarchowie dostąpią "lepszego zmartwychwstania, " w nagrodę za ich wierność, będą tymi zapowiedzianymi książętami po wszystkiej ziemi, lecz nie w fazie niebieskiej, ale ziemskiej. Każdy z nich będzie wzorem doskonałego człowieczeństwa, oraz książęciem, czyli władcą. Ich mądrość będzie mądrością nadzorowaną przez Kościół w chwale.

Cel osobistej próby dla ludzkości

Ludzie będą musieli przejść przez próbę w celu doświadczenia; by ich doświadczyć, czy po otrzymaniu odpowiedniej znajomości zechcą przyjąć plan Boży. Ci, co przyjmą, będą osądzeni za godnych wiecznego żywota; zaś ci, co nie przyjmą osądzeni będą za niegodnych żywota ale godnych wiecznej śmierci. Sąd ten będzie wydany przez Chrystusa i Jego Małżonkę.

Widzimy więc, że przychodzi wielki sąd, czyli próba dla świata, która da wszystkim sposobność, aby dowiedli, czy zechcą lub nie zechcą przyjść do harmonii z zarządzeniami królestwa Chrystusowego. Kościół będzie miał udział z Chrystusem w tej pracy sądzenia, jako czytamy: "Bóg postanowił dzień, w który będzie sądził wszystek świat w sprawiedliwości przez męża, którego na to naznaczył" (Dz. Ap. 17:31) - przez Chrystusa, głowę i Kościół, Jego ciało. I znowu: "Azaż nie wiecie, iż święci będą sądzili świat?" (1 Kor. 6:2.) Przeto nasz sąd czyli próba odbywa się przed tym czasem, abyśmy mogli się przygotować do przyszłego sądzenia świata; a przez doświadczenia, jakie teraz przechodzimy, mamy się nauczyć jak w przyszłości dopomagać tym, którzy znajdą się na próbie, pod zwierzchnictwem Chrystusa.

W.T.4989