|
|
|
Rok 1966, Numer 3 |
Argumentem Apostoła Jest, że umarli nie mogą grzeszyć; i że poświęceni Panu, ofiarowani i oddani Bogu aż do śmierci, liczą się już teraz jako "umarli grzechowi, ale żywymi Bogu w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rzym. 6:11). Staliśmy się naśladowcami Tego, który rozumiejąc jak grzesznym jest grzech i że pod panowaniem grzechu cały rodzaj ludzki był bezsilny, wydał Samego Siebie na śmierć, aby mógł nas wykupić z grzechu i jego kary- śmierci.
Jeżeli oceniamy dzieło naszego Pana, Jego umiłowanie sprawiedliwości i Jego ofiarę za nas; i jeżeli prawdziwie chcemy być Jego uczniami i naśladowcami to będzie znaczyć, że "uzbroimy się tym samym duchem" jakiego On miał- taką samą opozycją do grzechu, tą samą determinacją, aby życie swe złożyć na zwalczanie grzechu i na dopomaganie drugim chcącym wydostać się z pod jego kontroli. Nie aby jakakolwiek ofiara z naszej strony mogła dokonać zgładzenia Boskiego wyroku, ale ponieważ ofiara naszego Pana dokonała tego w zupełności, uprzywilejowani zostaliśmy aby okazać swoje przywiązanie do Niego i do zasad, którymi On rządził się w Swoim postępowaniu. Dana jest przy tym zachęta, że jeżeli z Nim cierpimy, będziemy też z Nim uczestniczyli w Jego chwale, królestwie i nieśmiertelności.
Ci, którzy uczynili takie poświęcenie do śmierci w opozycji do grzechu, zapewne nie będą grzeszyć dobrowolnie, bo czyniąc to, daliby dowód, że zmienili swoje postanowienie, że nie są więcej spłodzonymi z nowej woli, z nowego umysłu, z świętego ducha, czyli usposobienia, ale stali się ponownie żywymi jako słudzy grzechu. Takie postępowanie dowodziłoby, że dane osoby przestały być Nowym Stworzeniem a stracenie tego nowego życia znaczyłoby dla nich śmierć wtóra. Lecz dokąd oni pozostają wiernymi swojemu ślubowi współuczestniczenia z Chrystusem w Jego ucierpieniach i w Jego opozycji grzechowi - dokąd w taki sposób poczytani są za umarłych grzechowi a za żywych jako Nowe Stworzenia, oni dobrowolnie i świadomie nie grzeszą; jak to wyraził Apostoł: "Wszelki, kto w Nim mieszka nie grzeszy; ale ktokolwiek grzeszy nie widział Go, ani Go poznał ... wszelki co się narodził (spłodzony został) z Boga, grzechu nie czyni, iż nasienie Jego w nim zostaje, i nie może grzeszyć, iż z Boga narodzony (spłodzony) jest." - l Jana 3:6,9.
Myślą tego nie jest, iż wierni Pańscy są doskonałymi w ciele, tak że nigdy nie błądzą myślą, słowem ani czynem; ale, że nowa wola liczy się jako Nowe Stworzenie, odłączone i odmienne od ciała, tak że dokąd ta wola, serce jest w zupełności wierne Bogu a przeciwne grzechowi, ciało liczy się umarłe dla grzechu, przeto wszelkie słabości i niedoskonałości ciała, które są mimowolne, bez zezwolenia nowej woli, nowego stworzenia, nie są liczone przez Boga, który zna nas nie według ciała ale według ducha. Z tego to stanowiska apostoł Paweł oświadcza, że "ona sprawiedliwość zakonu wypełniona jest w nas, którzy nie według ciała chodzimy (nie staramy się służyć ciału), ale według ducha (starając się pełnić wolę Bożą)." - Rzym. 8:4-8.
"Przeszły czas żywota," wspomniany w wierszu 3 naszej lekcji, tyczy się czasu kiedy byliśmy cielesnymi, zanim staliśmy się nowymi stworzeniami, spłodzonymi z ducha Pańskiego. Czas ten przeszedł, dosyć mieliśmy tych doświadczeń życia - nie chcemy ich więcej, znaleźliśmy lepsze życie. Nie chcemy powrócić do poprzedniego stanu cielesności pod żadnym warunkiem. "Lubości pogan" wspomniane przez Apostoła- "rozpusty, pożądliwości, opilstwa, biesiady, pijaństwa i sprośne bałwochwalstwa" - nie były jednakowe we wszystkich nas, ale pewna miara ich była w każdym wypadku. Niektórzy z rychłych chrześcijan byli podniesieni łaską Bożą z bardzo głębokiego zdegradowania umysłu i ciała, i niektórzy z obecnego ludu Bożego też byli podniesieni z głębin grzechu, podczas gdy inni, nie będąc tak bardzo zdegradowanymi, nie byli podniesieni z takich głębokości. Jednakowoż wszyscy, mający ów nowy umysł poświęcenia się Panu, rozpoznawają wielką różnicę ich obecnego umysłu, czyli usposobienia od tego, jakie mieli z natury.
Nawet ci, którzy byli zrodzeni z rodziców chrześcijańskich, a więc byli zrodzeni na poziomie usprawiedliwienia, rozumieją, że ich cielesne skłonności chyliły się mniej lub więcej do rzeczy grzesznych, nawet do bałwochwalstwa - do hołdowania sobie lub innym, albo mamonie, sławie, wpływom lub czemukolwiek. Zmiana nastąpiła we wszystkich, lecz stopień zmiany zaznacza się stopniem degradacji, w jakiej znajdowali się przed poświęceniem. Jak wdzięcznymi możemy być, że w Boskiej opatrzności byliśmy zrodzeni z rodziców chrześcijańskich i pod wpływami chrześcijańskimi byliśmy wychowani! Jak bacznymi powinni być wierni Pańscy aby dzieci, które przez nich na ten świat przywiedzione były, albo jeszcze będą, znalazły się pod możliwie jak najkorzystniejszymi warunkami do uczynienia ich sposobnymi do "rozumnej służby" zupełnego poświęcenia się Bogu!
Bałwochwalcze towarzysze tych, którzy poprzednio żyli w grzechu, niezawodnie nazywali obłudnikami takich, którzy odwrócili się od tych rzeczy, stali się dla nich umarłymi a żywymi ku Bogu i Jego służbie. Skłonni byli przypisać tę zmianę jakimś bezecnym motywom. Było to ponad ich zrozumienie, aby ktoś dobrowolnie uczynił taką zmianę, bowiem prawdziwie powiedzieć mogliby, że taka zmiana nie była "naturalną".
W.T.3246-1903.
"Język sprawiedliwego jest jako wyborne srebro; ale serce niezbożnych małą ma wartość." "Zdrowy język jest drzewo żywota; ale przewrotność z niego jest jako zdruzgotanie od wiatru" (Przyp. Sal. 10:20; 15:4). "W wielu upadamy wszyscy. Jeżeli kto nie upada w słowie, ten jest doskonałym mężem, który też może na wodzy trzymać i wszystko ciało. Oto koniom wędzidła w gębę wprawujemy, aby nam powolne były, i wszystkiem ciałem ich kierujemy. Oto i okręty choć tak wielkie są, i tęgiemi wiatrami pędzone bywają, wszak i najmniejszym sterem bywają kierowane, gdziekolwiek jest wolą sternikowa. Tak i język mały jest członek, wszakże bardzo się wynosi. Oto maluczki ogień 'jako wielki las zapala! I język jest ogień i świat niesprawiedliwości; takci jest postanowiony język między członkami naszymi, który szpeci wszystko ciało, i zapala koło urodzenia naszego, i bywa zapalony od ognia piekielnego (Gehenna). Albowiem wszystko przyrodzenie i dzikich zwierząt, i ptaków, i gadzin, i morskich potworów bywa ukrócone, i jest ukrócone od ludzi, ale języka żaden z ludzi ukrócić nie może, który jest nieukrócone złe, i pełne jadu śmiertelnego. Przezeń błogosławimy Boga i Ojca, i przezeń przeklinamy ludzi, którzy na podobieństwo Boże stworzeni są. Z jednychże ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Nie tak ma być, bracia moi!" - Jak. 3:2-10.
"Śmierć i życie jest w mocy języka" (Prz. 18:21). Te wiersze i inne podkreślają olbrzymią moc języka. Nie można niedoceniać mocy słów, dla dobra lub dla zła. Prawie wszystkie czynności rodzaju ludzkiego bywają zapoczątkowane i doprowadzone do skutku słowami. Także słowami zapisanymi w Biblii, Bóg objawił nam swój plan wieków. Słowami szatan zwiódł ludzkość co do charakteru Boga. Tak samo ci, którzy dowiedzieli się cośkolwiek o długości, szerokości, wysokości i głębokości charakteru Bożego, usiłowali słowami wykazać swe przywiązanie i uwielbienie dla Niego. Słowami szatan wpajał błąd względem wielkich podstawowych prawd Słowa Bożego. Także ci, wśród nas, którzy poświęcili się by poznać i czynić wolę Bożą, usiłowali słowami oświecać innych względem chwalebnego przyszłego Królestwa, gdy wola Boża będzie wykonywana na ziemi jak jest w niebie.
Nasze słowa wywierają wpływ na innych ku ich dobremu lub złemu. Dlatego, jako dzieci Boże, powinniśmy nieustannie modlić się i codziennie postanawiać i usiłować by nasze słowa były przyjemnymi i przyniosły wszystkim błogosławieństwo.
Według zapisków historycznych, język doprowadził wiele osób do śmierci. Język rozbudził w człowieku najgwałtowniejsze namiętności, którym ludzkość podlega. Język również pobudził człowieka do wypowiadania najpiękniejszym uczuć i do osiągnięcia najwyższych ideałów. Słowa zachęcały innych do poświęcenia się Bogu, aby Mu służyć, poznawać Jego wolę i czynić ją.
Apostoł mówi, że człowiek będzie zawsze popełniał omyłki swym językiem, chyba że byłby doskonałym. "Kto nie upada w słowie, ten jest doskonałym mężem" (Jak. 3:2). Ktokolwiek nigdy nie popełnił omyłki językiem, byłby człowiekiem doskonałym - doskonałym mężczyzną, lub doskonałą niewiastą. Z tej racji powinno być łatwem dla każdego z nas zrozumieć ograniczenia.
Apostoł Jakub także mówi, że możemy sterować okrętem; możemy wprawić wędzidła w gęby koniom, aby nam powolne były i wszystkiem ciałem ich kierujemy (Jak. 3:3); możemy też kierować samochodem, aby zajechać na zebranie lub na konwencję. Jeżeli chodzi o sterowanie okrętem, opanowanie konia, lub kierowanie samochodem, zazwyczaj nie doświadczamy kłopotu, lecz gdy przyjdzie do kontrolowania swego języka, sprawa bierze inny obrót.
Co to ma znaczyć? Czy ma znaczyć, że ponieważ nie możemy kontrolować języka, nie warto czynić usiłowań w tym względzie? Nie tak mamy to rozumieć. Św. Jakub dowodzi, że język jest cudownym sługą, lecz on jedynie daje wyraz myślom swego pana. Możemy więc powiedzieć, że jesteśmy panami swych języków, chociaż nie jesteśmy w stanie zupełnie ich opanować.
Pismo św. mówi, że "z obfitości serca usta mówią" (Mat. 12:34; Łuk. 6:45); jednak nie w każdym przypadku, ponieważ nieraz się coś wypowie co nie wyszło z głębokości serca. Jednakowoż, w przeważającej części, mówimy o rzeczach, którymi nasze serce jest przepełnione, i o których najwięcej myślimy. Przeto, jest właściwem powiedzieć, że nasze słowa wykazują co jest w naszym sercu. Czyli słowa wykazują jaki w danym czasie jest stan serca chrześcijanina.
Badając dziecko, lekarz czasami powie: "Pokaż mi twój język." Z języka, lekarz może nam powiedzieć coś o stanie naszego żołądka, czy jest w stanie słodkim czy kwaśnym. W sprawach duchowych, język też objawia czy w sercu jest słodycz czy gorzkość. Jako dzieci Boże pragniemy by serca były przepełnione słodyczą. "Nad wszystko, czego ludzie strzegą, strzeż serca twego; bo z niego żywot pochodzi" (Przyp. Sal. 4:23). Tu mamy napomnienie, że przez pilne strzeżenie serca możemy, do pewnego stopnia, kontrolować swój język.
Według Izajasza 55:11, Pan posyła Swe Słowo by dokonało w nas coś dobrego, jeżeli pozwolimy by ono regulowało naszymi myślami i naszym życiem. "Słowem" tym jest błogosławione Słowo Boże. "Wszystko Pismo od Boga natchnione, jest pożyteczne ku nauce, ku strofowaniu, ku naprawie, ku ćwiczeniu, które jest w sprawiedliwości, poszczęści mu się w tym na co je poślę." (2 Tym. 3:16). Bóg posłał Słowo to by dokonało w nas chwałę ponad wszelką miarę wielką i wieczną, lecz poszczęści mu się i dokona to w nas tylko wtedy jeśli strzec będziemy serc naszych z wielką starannością; ponieważ strzegąc pilnie serca, będziemy zdolni używać tego sługę czyli języka w użytecznej służbie dla Pana.
Słowo Boże, któremu powiedzie się w nas, jeżeli pozwolimy mu kontrolować nas, posiada literę i ducha. Prawdą jest, że niektórzy znają literę Słowa, i dziękujmy Panu, że i my znamy coś o literze Słowa; lecz ważniejszą jest rzeczą abyśmy znali zarówno "ducha" jak i literę Słowa.
"Bądźcie napełnieni duchem" (Efez. 5:18). To jest dobry tekst! Zachęca nas abyśmy serca nasze napełniali myślami nabożnymi; tak czyniąc będziemy strzec serc naszych, i owe źródło, z którego wychodzą nasze słowa, będzie przepełnione słodyczą. "Izali zdrój z jednego źródła wypuszcza słodką i gorzką wodę? Izali może, bracia moi! figowe drzewo przynosić oliwki, albo winna macica figi? Tak żaden zdrój słonej i słodkiej wody nie wydaje. Jeźli kto jest mądry i umiejętny między wami, niech pokaże dobrym obcowaniem uczynki swoje w mądrej cichości." - Jakub 3:11-13.
W taki sposób strzeżemy swego serca nad wszystko. Z drugiej strony, jeżeli nie uczynimy tego, nasze serce może stać się skażone, samolubne. Jeźli nie będzie napełnione Duchem, napełnione będzie czemś innem. Mogłoby nawet być napełnione rzeczami, które nie są pięknemi, a jeżeli serce napełnione jest złymi rzeczami, wtedy, naturalnie język wypowiadać będzie myśli złe.
Z drugiej strony, jeżeli nasze serce napełnione jest Duchem; jeżeli opływa miłością Bożą i oceniamy fakt, że Pan powołał nas z ciemności do dziwnej Swojej światłości; jeśli jest napełnione oceną Pańskiej czułej miłości i opieki zamanifestowanej w naszym życiu, wtedy damy wyraz takim myślom, ponieważ "z obfitości serca, usta mówią."
"Panie! połóż straż ustom moim; strzeż drzwi warg moich" (Ps. 141:3). Słowo "straż" obejmuje myśl czuwania zanim się coś wypowie. Jeżeli ustawimy "straż" zanim słowo dojdą naszych warg, z pewnością dopomożemy językowi być dobrym i użytecznym sługą.
Jeżyk jest sługą. Pytanie zachodzi, komu służy? Jest możliwem, że czasami, jeśli na te pozwolimy, jesteśmy opieszałymi i nie dosyć strzeżemy swego serca, tedy umożliwiamy językowi służyć ciału, światu, szatanowi. Ten sam język może służyć Nowemu Stworzeniu; a Nowe Stworzenie służy Bogu, pragnie poznać wolę Bożą, aby mogło Mu lepiej służyć. Pamiętajmy więc, bracia, że język jest sługą i w naszym życiu powinien być sługą Nowego Stworzenia.
Język wykaże, że jesteśmy niedoskonali, lecz nawet wtedy jest on zdumiewającym członkiem ciała. Często słyszymy, że umysł jest polem walki, boju. Jest to właściwe wyrażenie. Walkę tą możemy przegrać w umyśle. Ewangelista Jan (13:2) wspomina jedną z takich walk - "a diabeł już był wrzucił w serce Judasza aby zdradził Jezusa". Ta walka była tracona. Diabeł wsunął do serca Judaszowego myśl, aby zdradził Jezusa i Judasz przegrał. Stracił jeden z największych przywilejów, jakie kiedykolwiek zostały zaofiarowane którymkolwiek z ludzi. Lecz najważniejszem dla nas jest pamiętać, że jeżeli diabeł mógł nasunąć tak nikczemną myśl Judaszowi, on może podobny wpływ wywierać i na nasze serce. Dlatego musimy walczyć i zwyciężyć.
On wielki przeciwnik, szatan, posiada różne sposoby. Pismo św. mówi, że zamysły jego nie są nam tajne. Szatan może podsunąć do serc braci chęć aby sądzić współbraci. To może wydawać się dziwnem. Wszyscy wiemy, że świat nie lubi nas; tak samo diabeł nie lubi nas. Wiemy, że naszymi braćmi są ci, którzy zostali powołani z ciemności do światłości; i że "Język mój będzie opowiadał przez cały dzień sprawiedliwość twoje; bo się zawstydzić i hańbę odnieść musieli ci, którzy szukali nieszczęścia mego." - Psalm 71:24.
"Niech Cię wysławiają, Panie! wszystkie sprawy Twoje, a święci Twoi niech Ci błogosławią; aby oznajmili synom ludzkim mocy Jego, a chwałę i ozdobę królestwa Jego. Królestwo Twoje jest królestwem wszystkich wieków, a panowanie Twoje nie ustaje nad wszystkimi narodami". - Palm 71:24.
Tu mamy przykłady do czego możemy używać swego języka. W tych rzeczach winniśmy ćwiczyć się. Władza wymowy pochodzi od Pana. Jest to cudowny przywilej używać władzy zgodnie z wolą Bożą.
Pan zbawił nas łaską przez wiarę. Udzielił nam Swego Ducha, zachował nas od upadku, polecił nam miłować jedni drugich i okazywać tą miłość w naszej postawie i usposobieniu.
Miejmy więc w pamięci co Apostoł Jakub usiłował powiedzieć nam, jako poświęconym dzieciom Bożym - że jedynie pewny sposób kontrolowania naszego języka jest przez strzeżenie swego serca, aby było czyste i napełnione chęcią opowiadania o "potężnych dziejach" Bożych.
W ten sposób rozmowa nasza będzie dobra, ku wspólnemu zbudowaniu i uświęceniu - będzie "Przyjemna słuchającym" (Efez. 4:29). "Nad wszystko, czego ludzie strzegą, strzeż serca twego, bo z niego żywot pochodzi" (Przyp. Sal. 4:23). Strzeżmy swego serca z całą pilnością i starannością, bo z serca pochodzi żywot lub śmierć; życie jest w mocy języka. Obyśmy umieli posługiwać się naszym językiem jako przystoi na tych, którzy mianują imię Boże, abyśmy wiedzieli jak i kiedy udzielić słów pociechy i zachęty tym, którzy są strudzeni i obciążeni, a Pan da nam odpocznienie!
"The Dawn"-II,1965.
Zamiast stawać się zapominającymi słuchaczami kosztownych i zachęcających obietnic Bożych i przez to tracić ufność w wierność naszego Mistrza, stając się zniechęconymi w swoim bieżeniu w zawodzie, wierzmy pocieszającym słowom Pańskim wypowiedzianym do figuralnego Izraela i miejmy w pamięci wszystkie drogi, którymi nas prowadzi Pan, Bóg nasz (5 Moj. 8:2). Pamiętajmy o nieodmienności Bożej; i że niesprzyjające i przykre doświadczenia są częścią kierownictwa Pańskiego, tak samo jak te co są sprzyjające i zachęcające. Zamiast być zniechęconymi cieniami, jakie krzyżują nasze plany i chcą nam przeszkodzić w bieżeniu w zawodzie, możemy powiedzieć wraz z Psalmistą: "Na wieki nie zapomnę na przykazania Twoje, gdyżeś mię w nich ożywił." (Ps. 119:93); albowiem dobroć i miłosierdzie pójdą za nami po wszystkie dni naszego życia. A gdy nasz teraźniejszy lekki ucisk przeminie, niech wiara będzie zdolna nas zapewnić: "Będę mieszkał w domu Pańskim na długie czasy." - Psalm 23:6.
"The Dawn"-XII,1964.
Kapłan, w prawdziwym znaczeniu tego słowa jest pośrednikiem pomiędzy Bogiem a upadłymi stworzeniami, aby zaprowadzić harmonię na legalnej podstawie. Zapytuję więc: Czy Jezus nie jest Kapłanem dla Kościoła? A jeżeli jest, czy to nie znaczyłoby, że On jest też Pośrednikiem dla Kościoła, aby przywrócić i ustanowić harmonię na podstawie legalnej?
Odpowiadamy: Nie! Po staniu się członkami Kościoła Chrystusowego, staliśmy się Nowymi Stworzenimi, dla których stare rzeczy przeminęły i wszystkie się nowymi stały, i przeciwko którym nie masz żadnego potępienia. Te nowe stworzenia nie są przywracane do stanu pierwotnego. Nie jest prawdą, że pierwotnie byliśmy nowymi stworzeniami, odpadliśmy od tego stanu i że mamy być do tego przywróceni. Upadliśmy jako istoty ludzkie i jako tacy nigdy nie będziemy przywróceni do harmonii z Bogiem na legalnej podstawie. Taką restytucję Bóg ma przygotowaną dla ludzkości w Tysiącleciu, ale nie dla kościoła. Jako nowe stworzenia jesteśmy członkami Onego Kapłana, który ma przywrócić świat do harmonii z Bogiem - Pan jest Głową tegoż Kapłaństwa a myśmy "członkami." Obraz tego na przyszłość jest w Melchisedeku, który był kapłanem na swym tronie.
Gdy czytamy: "Obaczcie Jezusa, najwyższego Kapłana wyznania naszego" - znaczeniem tego jest, że Jezus jest Arcykapłanem naszego obrządku kapłańskiego. Mamy uważać Go jako nasz wzór, abyśmy jako członkowie, mogli stawić samych siebie w ofierze, jak to On, nasz Poprzednik, uczynił. Jako kapłan przyjmujący nas za członków Swego ciała, którym jest kościół. Jego stosunek do nas z konieczności jest inny od pokrewieństwa do którego jesteśmy przyjęci.
Jezus przyjął apostołów na podstawie ich wiary i poświęcenia, zanim On umarł za ich grzechy i zanim "okazał się przed Boską oblicznością za nami", w celu pojednania za grzechy ich i nasze, i aby zapewnił dla nich i dla nas dowód pojednania z Ojcem - spłodzenie z Ducha świętego. On okazał się za wszystkich tej klasy - nie jako Pośrednik, ale jako Orędownik, zastosował Swoją krew za nas z powodu naszej wiary i posłuszeństwa.
Zauważyłem, że czynisz wyraźną różnicę między kościołem a światem w sprawie pojednania za grzech - dowodząc (biblijnie), że dotąd nasz Pan dokonał przejednania sprawiedliwości tylko za poświęconych wiernych i że przejednanie za grzechy świata nie będzie dokonane prędzej aż po zakończeniu się wieku ewangelicznego, kiedy Arcykapłan zastosuje zasługę Swej ofiary za świat, tak jak obecnie jest zastosowana za kościół, z tą tylko różnicą, że obecnie przyznana jest kościołowi jako podstawa do poświęcenia na śmierć ciał jego członków i ich wszystkich ziemskich przywilejów, w przyszłości zaś, zastosowanie tej zasługi światu będzie ku żywotowi i istotnej restytucji.
Zauważyłem też twoje tłumaczenie, że pociąganie świata będzie w Tysiącleciu i to przez wielkiego Mesjasza, pod zarządzeniami Nowego Przymierza, podczas gdy wzywanie wierzących w wieku Ewangelii, nie jest przez Syna ale przez Ojca i nie pod Nowym Przymierzem, ale pod Przymierzem Abrahamowem. Przyznaję, że Pisma przez ciebie przytoczone podtrzymują to twoje stanowisko.
Zauważyłem także twoje twierdzenie, że ci, których Ojciec pociąga w tym wieku Ewangelii, różnią się w charakterze od ogólnej ludności tego świata i że to tłumaczy Boskie specjalne obchodzenie się z nimi - ich usprawiedliwienie z wiary i zaofiarowanie im działu w ofierze Chrystusowej i działu w chwale Jego tysiącletniego Królestwa. Lecz tu doznaję pewnego zakłopotania i nasuwa mi się następujące pytanie:
Jak można to tłumaczenie pogodzić z orzeczeniem Apostoła, który wspominając o ludności tego świata mówi, że i my, którzyśmy przyjęli Chrystusa, byliśmy kiedyś w podobnym, bezbożnym stanie. Oto jego słowa: "W którycheście niekiedy chodzili według zwyczaju świata tego i według księcia, który ma władzę na powietrzu, ducha tego, który teraz jest skuteczny (czynny) w synach niedowiarstwa. Między którymi i my wszyscy obcowaliśmy niekiedy w pożądliwościach ciała naszego, czyniąc to co się podobało ciału i myślom, i byliśmy z natury dziećmi gniewu jako i drudzy" (Ef. 2:2-3). Jeżeli tedy świat potrzebuje Pośrednika, czemu nie potrzebuje go kościół?
Jest w zupełności prawdą, że wszyscy z dzieci Adamowych uczestniczą w jego upadku i stali się "z natury dziećmi gniewu". Jednak zachodzi pewna różnica między tymi "synami gniewu". Chociaż wszyscy są niedoskonali i sami nie mogą zalecić się Bogu dobrymi uczynkami, tak aby zasłużyć na żywot wieczny i Boską łaskę, to jednak niektórzy z nich są dobrymi w sercu, mają dobre intencje i skrycie, o ile nie jawnie, tęsknią za sprawiedliwością i za społecznością z Bogiem. Jak, naprzykład, św. Paweł opisał swój stan jako żyda, i prawdopodobnie stan wielu innych żydów, gdy powiedział: "Nędznyż ja człowiek! ... gdyż wiem, że nie mieszka we mnie (to jest w ciele moim) dobrze". (Rzym. 7:24, 18). Jego umysł przyznawał, że Boskie wymaganie "jest święte, sprawiedliwe i dobre," i pragnął żyć według tego chwalebnego ideału, aby być godnym żywota wiecznego. Lecz cieleśnie odziedziczył niedoskonałości, które wstrzymywały go od pełnienia pragnień jego umysłu i od zachowania Boskiego zakonu. Stąd to jego wołanie: "Nędznyż ja człowiek! Któż mię wybawi z tego ciała śmierci?"
On rozumiał, że ciało jego było niedoskonałe i pod Boskim zakonem skazane na śmierć; ale umysł jego był doskonały, wierny Bogu. Gdyby on tylko mógł pozbyć się tego ciała niedoskonałego i w jakiś sposób otrzymać nowe ciało to mógłby żyć i żyłby według Bokiego ideału i mógłby otrzymać żywot wieczny według zakonu. O! któż go wybawi z tego ciała śmierci?
Następnie Apostoł dziękował Bogu, że wybawienie z tego grzesznego ciała zostało przygotowane przez Jezusa Chrystusa Pana naszego. Jest to wierna ilustracja tych wszystkich, którzy obecnie są przyjmowani przez Boga, pod wezwaniem ewangelicznym, jako pozafiguralni kapłani i Lewci. Zewnętrznie jesteśmy "dziećmi gniewu, jako i drudzy", lecz gdy odwróciliśmy się od grzechu, oczom naszej wiary objawiony został Chrystus i wiarą przyjęliśmy Go i Jego krzyż, i zostaliśmy przyjętymi przez Boga.
Najpierw byliśmy pociągnieni, natchnieni ku Bogu i ku sprawiedliwości, obrzydziwszy sobie grzech. Następnie, pod Boską opatrznością, byliśmy skierowani do Jezusa Odkupiciela świata i byliśmy poinformowani, że chociaż czas zbawienia dla świata jeszcze nie nadszedł, jednak znajdujemy się w czasie wybierania kościoła, Jego "członków", Jego oblubienicy i że o ile pragniemy przebaczenia i zupełnego pojednania z Bogiem, powinniśmy przyjąć Jego warunki, stawić swoje ciała ofiarą żywą i przyjąć spłodzenie z Jego Ducha; wtedy będziemy uczeni w szkole Chrystusowej i próbowani pod względem naszej wierności dla sprawiedliwości, a później zostaniemy przyjęci do chwały i wpółdziedzictwa w wielkim Królestwie Mesjaszowym, przez które błogosławieństwo zbawienie i restytucja spłyną na całą ludzkość.
Pismo święte nie uczy, że wszyscy w klasie "wybranych" byli zrodzeni w tym stanie upodobania raczej sprawiedliwości aniżeli grzechu, w stanie szukania za Bogiem; lecz ono daje do zrozumienia, że dokąd nie doszliśmy do tego stanu, czy to starzy czy młodzi, nie byliśmy przygotowani do przyjęcia daru Bożego - przebaczenia grzechów i próbnego członkostwa w ciele Chrystusowym. Którzy do tego stanu dochodzą, nie potrzebują pośredniczego królestwa, które nakłoniłoby ich i stopniowo, w czasie Tysiąclecia, doprowadziłoby ich do doskonałości aby mogli być przedstawieni wyjątkowe zarządzenie usprawiedliwienia z wiary, zamiast istotnego usprawiedliwienia, czyli restytucji. Skoro tylko oni przyjmują wiarą ten fakt ich odkupienia i ofiarują te odkupione prawa do ziemskiego żywota, tak prędko stają się oni przyjemnymi Bogu i są uznawani za Jego dzieci, przez Ducha świętego, którego On udziela.
Przed ich usprawiedliwieniem, na podstawie ofiarowania ich ziemskiej natury, oni mieli już pragnienie ku sprawiedliwości przyjemne Bogu, i kiedy przyjęli Jego zarządzenia przez zasługę Chrystusową, zostali natychmiast spłodzeni jako synowie i nie potrzebowali pośrednictwa, ani przedtem, ani potem; jedynie potrzebowali aby ich Odkupiciel, Starszy Brat i Oblubieniec w chwale, stał się ich Orędownikiem. "Mamy Orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa Sprawiedliwego", który wstawia się za nami i Swoją zasługą dopełnia naszych mimowolnych niedoskonałości i braków. - l Jana 2:1.
Abraham był usprawiedliwiony z wiary bez pośrednika, jak to wykazałeś. My, czyli kościół, też jesteśmy, jak wykazałeś, usprawiedliwieni z wiary, a nie przez przymierze ani przez pośrednika. Jednak zdaje się być widocznem, że zachodzi pewna różnica, ponieważ Abraham nie miał tych przywilejów jakimi my cieszymy się. Proszę, czy mógłbyś wytłumaczyć różnicę między jego usprawiedliwieniem a naszym?
Śmierć Chrystusowa jest podstawą do wszelkiego pojednania z Bogiem, bądź przez istotną restytucję w Tysiącleciu, bądź przez restytucję przepisaną w wierze w celu poświęcenia, teraz. Wiara usprawiedliwiła Abrahama i wszystkich starożytnych godnych o tyle, że skoro pozafiguralny Dzień Pojednania skończy się a błogosławiony poranek Tysiąclecia i Nowe Przymierze rozpocznie się ci starożytni godni powstaną z grobów doskonałymi - usprawiedliwieni - przywróceni w zupełności, sprawiedliwi i w harmonii z Bogiem.
"Ci wszyscy świadectwo otrzymawszy (od Boga) przez wiarę" - oni zostali usprawiedliwieni do doskonałych warunków ludzkich, za ich wiarę w Boskie obietnice, lecz podstawą do tych obietnic była ofiara Chrystusa (Głowy i ciała); przeto nie mogli obiecanych im błogosławieństw dostąpić prędzej aż uciski Chrystusowe będą dopełnione, aż Wiek Ewangelii, on pozafiguralny Dzień Pojednania, skończy się. Takim jest świadectwo Apostoła, "że Bóg o nas (o członkach wielkiego Kapłana, Pośrednika i Króla) coś lepszego przejrzał, aby oni bez nas nie stali się doskonałymi." - Żydów 11:39-40.
Myśmy więcej uprzywilejowani w tym, że żyjemy już potem kiedy ofiara okupu została złożona na Kalwarii i po zastosowaniu jej zasług za domowników wiary w dniu Pięćdziesiątnicy. Z tego powodu nasze usprawiedliwienie z wiary umożliwia nam nie tylko otrzymać ziemskie prawa restytucyjne przez przypisanie, ale także dostarcza nam sposobności ofiarowania tych ziemskich praw a przez to uczestniczenia w ucierpieniach Chrystusowych i w następnej chwale. - l Piotra 1:5-11.
Przyznaję racjonalność twego stanowiska, że zachodzi różnica między stanem kościoła a świata przed obliczem Bożym - że my byliśmy dziećmi gniewu, ale, z łaski Bożej, nie jesteśmy już więcej takimi, światowi zaś są nadal "dziećmi gniewu". Przyznaję, że "wszystek świat w złem położony jest" (l Jan 5:19) i że to jest pewnym dowodem, że ludność tego świata nie została dotąd pojednana z Bogiem i że Odkupiciel jeszcze nie zastosował Swoich zasług za świat. Przyznaję, że tylko my, którzyśmy uszli potępienia tego, które dotąd jest na świecie, jesteśmy tą klasą, za którą On wielki Arcykapłan już dokonał pojednania - zadośćuczynienia. Przyznaję, że zadośćuczynienie za grzechy świata i ustanowienie Nowego Przymierza między Bogiem a Izraelem przez ręce Pośrednika, uwielbionego Chrystusa składającego się z wielu członków, nastąpi po zakończeniu się tego wieku ofiar. Zgadzam się również w tym, że była różnica między wierzącymi a niewierzącymi nawet zanim jeszcze łaska Boża została zastosowana do tych pierwszych; to znaczy, iż przyznaję, że łaska Boża nie dochodzi do takiego, który trwa w buntowniczym stanie serca, a jedynie do takich, którzy, czy to z urodzenia, czy też przez próby i doświadczenia, doszli do stanu skruchy za grzechy i zapragnęli pojednania z Bogiem.
Jednak tu nasuwają mi się pewne kwestie: Mogę zrozumieć jak ci co pragną w sercu pojednania i społeczności z Bogiem, nie potrzebują pośrednika; i mogę też zrozumieć jak ludzie światowi w Tysiącleciu prawie wszyscy będą potrzebowali pośredniczenia - ćwiczeń i nagród, aby doszli do restytucji. Lecz czy naonczas nie będzie między ludźmi takich, którzy w swych sercach będą pragnąć sprawiedliwości i społeczności z Bogiem, tak samo jak my obecnie pragniemy? Innymi słowy: Czy w wieku ewangelicznym Bóg znajduje, pociąga i przyjmuje każdą jednostkę z ludzkiego rodu, która pragnie odwrócić się od grzechu i być w społeczności z Bogiem? Czy będą niektórzy z tej klasy żyli przy wtórym przyjściu, albo, podobnie jak starożytni Godni, wskrzeszeni od umarłych? A jeżeli będą niektórzy tacy, czy Chrystus będzie Pośrednikiem dla takich, tak samo jak dla zbuntowanych? Czy też Mesjasz będzie Pośrednikiem dla jednych a Orędownikiem dla drugich, czy jak to w ogóle będzie?
Odpowiadamy: Trudnością twoją jest, że o pośredniku myślisz, jako o działającym pomiędzy Bogiem i grzesznikami jako jednostkami. Jest to myśl nieprawidłowa. Uchwyć się mocno tej propozycji biblijnej, że pośrednik ma do czynienia jedynie w łączności z przymierzem i że przymierze nie ma do czynienia z jednostkami ale z narodem, czyli z ludem, zbiorowo. Bóg nie zawrze Nowego Przymierza z każdym członkiem Adamowego rodu i Mesjasz nie będzie pośrednikiem milionom przymierzy. Właściwa myśl różni się zupełnie. Kiedy On wielki Arcykapłan dokończy Swej ofiary, najpierw za Swoich członków i Swój dom, a następnie za wszystkich. On przedstawi tę Swoją ofiarę za świat, odkupując świat (zgodnie z pierwotną intencją, tak jak przeszło osiemnaście stuleci temu odkupił, czyli kupił kościół, to jest dom wiary).
Wtedy On będzie właścicielem świata i gotowym zająć się ludnością tego świata, darząc restytucją tylu z nich ilu okaże się Jemu posłusznych (Dzie. Ap. 3:23). W tym celu On zapośredniczy Izraelowi Nowe Przymierze, na miejsce ich starego, przywracając temu narodowi stanowisko zaszczytne, jako narodowi wybranemu, cielesnemu nasieniu Abrahama, w którym błogosławieństwo odkupienia rozszerzy się na wszystkie narody. To Nowe Przymierze nie będzie wszakże zawarte z buntowniczymi grzesznikami.
Boskie Przymierze będzie z Pośrednikiem Izraela, gwarantującym przebaczenie i pojednanie wszystkich z cielesnego nasienia Abrahamowego, którzy okażą wiarę i posłuszeństwo Abrahamowe. Dzieło Pośrednika z Izraelem (i z ludźmi całego świata, którzy, aby dostąpić błogosławieństwa muszą stać się Izraelitami prawdziwymi) w Tysiącleciu, będzie pouczaniem, oświecaniem i podnoszeniem z grzechu i śmierci, z nieświadomości i przesądów, ze zdegradowania i niewiary do ludzkiej doskonałości; tak, że przy końcu Tysiąclecia, wszyscy z nasienia Abrahamowego, wszystka jego wiara i posłuszeństwo, dosięgnie ludzkiej doskonałości i ludzkość będzie gotowa by Pośrednik oddał ją Ojcu, aby Bóg był wszystkim we wszystkiem. Niepoprawni i buntownicy, po pewnej słusznej próbie w Tysiącleciu, będą odcięci od żywota śmiercią wtóra.
Starożytni Godni, w Boskiej opatrzności zademonstrowali już swoją wierność Bogu i swoją godność aby dostąpili "lepszego zmartwychwstania" - zmartwychwstania do ludzkiej doskonałości. To nastąpi pod zarządzeniami Nowego Przymierza i pod Pośrednikiem tegoż Przymierza. Starożytni Godni dostąpią swoich błogosławieństw pod tymi zarządzeniami tak samo jak reszta tego świata. Cały świat może być odrodzony jedynie przez wtórego Adama. Żaden nie dostąpi wiecznego żywota w inny sposób.
U niektórych to odrodzenie będzie wynikiem stopniowego podnoszenia się do doskonałości, czyli restytucji, lecz w wypadku starożytnych Godnych, z powodu ich poprzedniego rozwoju w wierze i posłuszeństwie, ich odrodzenie będzie natychmiastową restytucją - zmartwychwstaniem w ludzkiej doskonałości. Oni, tak jak i reszta świata, dostąpią życia restytucyjnego w zasłudze śmierci Chrystusowej, przeto biblijnie będą to dzieci Chrystusowi, On zaś będzie ich Ojcem, czyli życiodawcą. "Nazwą imię Jego ... Ojciec wieczności" (Izajasz 9:6). Jest napisane: "Miasto ojców twych (Abraham, Izaak, Jakub i wszyscy prorocy), będziesz mieć synów twych, których postawisz książętami po wszystkiej ziemi." - Ps. 45:17.
Tu więc widzimy porządek jaki będzie w przyszłości, począwszy od zakończenia tego wieku i dopełnienia Pośrednika, Kapłana i Króla. Nasz Pan i Jego kościół, pozafiguralni Izaak i jego oblubienica, pozafiguralny Melchisedek, Kapłan na swoim tronie, uroczyście zapoczątkują panowanie sprawiedliwości w czasie wielkiego ucisku, jakim ten wiek zakończy się. Starożytni Godni, jako pierworodni z dzieci Pańskich, dostąpiwszy doskonałości i jej przywilejów zaraz na początku, uczynieni będą "książętami po wszystkiej ziemi". Domy, Izraelskie Judzki najpierw zauważą, że w tych zmartwychwstałych Godnych i pod ich nadzorem formuje się ziemskie królestwo, za którym oni tak długo czekali. Obywatele izraelscy i judzcy najpierw dostąpią przywilejów restytucyjnych - zdrowia i dobrobytu.
Świat osłabiony i oszołomiony wielkim uciskiem, z czasem zauważy to ponowne podnoszenie się Izraela do życia narodowego, zauważy też błogosławieństwa na nich spływające. Tedy "pójdzie wiele ludzi mówiąc: Pójdźcie a wstąpmy na górę Pańską, do domu Boga Jakubowego, a będzie nas uczył dróg Swoich i będziemy chodzili ścieżkami Jego; albowiem z Syjonu (duchowe Królestwo) wyjdzie zakon, a słowo Pańskie z Jeruzalemu (ziemska faza Królestwa, pod kontrolą owych 'książąt')." - Izajasz. 2:3.
Błogosławieństwa Tysiąclecia zlane będą tylko na chętnych i posłusznych, lecz znajomością sprawiedliwości i prawdy napełniona będzie cała ziemia. Tak od Żydów jak i od pogan będzie wymaganem aby dochodzili do wiary Abrahamowej i do posłuszeństwa, aby ostatecznie stali się "Izraelitami prawdziwymi, w których nie byłoby zdrady." Tylko tacy dostąpią zupełnego błogosławieństwa restytucji i wiecznego żywota. Wszyscy inni zostaną odcięci śmiercią wtóra. Prawem Nowego Przymierza będzie doskonały zakon, jaki był podstawą Przymierza Mojżeszowego. Różnica będzie w tym, że Kapłan będzie wyższego obrządku - królewski Kapłan według obrządku Melchisedeka. Za podstawę do przebaczenia grzechów i restytucji ten będzie miał zasługę swych "lepszych ofiar" dokonanych w wieku ewangelicznym - w pozafiguralnym Dniu Pojednania.
Jak starożytni Godni dostąpią doskonałości natychmiast pod Nowym Przymierzem, a także dostąpią działu w Królestwie, tak wszyscy, w miarę jak zrozumieją i dojdą do jedności z warunkami królestwa, będą mogli, w proporcji do ich szczerości i gorliwości, dochodzić coraz prędzej do doskonałości. Udoskonaleni, oni będą królami w takim znaczeniu jak Adam był królem wyposażonym władzami doskonałego człowieczeństwa nad zwierzętami, ptactwem, rybami, itd. (Ps. 8:6-9). I ci ziemscy królowie będą więcej lub mniej wspólnikami z owymi "książętami" w panowaniu nad ziemią - "chwałę i cześć swoją" przyniosą do Nowego Jeruzalemu. - Obj. 21:24-26.
Zauważyłem twoje objaśnienia względem kielicha, który nasz Pan podał uczniom mówiąc: "Pijcie z tego wszyscy; albowiem to jest krew Moja Nowego Testamentu (Przymierza), która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów. Ale powiadam wam, iż nie będę pił odtąd z tego rodzaju winnej macicy, aż do dnia onego gdy go będę pił z wami nowy w Królestwie Ojca Mego". - Mat. 26:27-29.
Zauważyłem, iż według twojego wyjaśnienia, nasz Pan mówił o tym samym kielichu u Mateusza 20:22, gdy odpowiedział Jakubowi i Janowi, że jedyna nadzieja zasiadania z Nim na Jego stolicy spoczywa w piciu Jego kielicha i w uczestniczeniu w Jego chrzcie - na śmierć. Zapytuję więc: Czy jest to jedyne znaczenie kielicha w Piśmie świętym? W niektórych miejscach zdaje się to więcej stosować do radości i szczęścia raczej aniżeli do cierpień. Na przykład, w Psalmie 23:5 czytamy: "Kielich mój jest opływający;" a w Psalmie 116:13, "Kielich obfitego zbawienia wezmą." Żadne z tych wyrażeń nie zdaje się stosować do kielicha cierpień Chrystusowych - czy tak?
Odpowiadamy: Tak. W obu tych wyrażeniach kielich oznacza to samo. Psalm 23 jest proroczy i stosuje się do Chrystusa i kościoła - określa ich doświadczenia w wieku ewangelicznym. Kielich cierpień naszego Pana zapewne był opływający. I podobnie opływający kielich On przedstawi Swoim wiernym naśladowcom w przeciągu tego wieku. Kielich ten przedstawiał cierpienia i smutki aż do śmierci. Jednak proroczo nasz Pan i Jego naśladowcy są przedstawieni jako radujący się z tego kielicha społeczności w cierpieniach Chrystusowych, przez wzgląd na chwalebne wyniki. Nasz Pan wyraził się względem tego: "Rozkoszą Moją jest czynić wolę Twoją, o Boże". A także : "Izali nie mam pić kielicha tego, który mi dał Ojciec?"
W Psalmie 116:13 ten kielich śmierci jest przedstawiony jako kielich zbawienia, ponieważ tylko przez ten kielich, zbawienie nasze i świata może być osiągnięte. Chrystus i Jego naśladowcy radowali się w swoich uciskach, nie poczytując swego życia za drogie dla nich, aby tylko mogli osiągnąć tę wielką nagrodę. Zauważmy kontekst: "Kielich obfitego zbawienia wezmę, a imienia Pańskiego wzywać będę (o potrzebną pomoc). Śluby moje oddam Panu. ... Droga jest przed oczyma Pańskimi śmierć świętych Jego."
Ślubem Chrystusa i Jego naśladowców jest wierność aż do śmierci - picie kielicha. Obiecaną nagrodą jest korona chwały w Królestwie. Ta chwała przedstawiona jest jako inny kielich w przyszłości. Tylko ci, którzy uczestniczą z Panem w piciu Jego "kielicha Nowego Testamentu", czyli Przymierza, będą uczestniczyć z Nim w kielichu radości i chwały, jaki Ojciec naleje wiernym po zakończeniu pozafiguralnego Dnia Pojednania i jego ofiar.
Zwróciłeś uwagę czytelników na fakt, że baranek wielkanocny zachował od śmierci tylko pierworodnych Izraela i że pozafiguralne znaczenie tego byłoby, iż Pan nasz Jezus, jako Baranek Boży, "który gładzi grzech świata", miał zachować, czyli ochronić od zagłady, jedynie kościół pierworodnych wybierany w wieku Ewangelii - w pozafiguralnej nocy przejścia. Przyjmując to za prawdę, jak mamy rozumieć oświadczenie Jana, że ten Baranek Boży gładzi grzechy świata?
Odpowiedzią naszą jest, że w tym wieku Ewangelii, w miłosierdziu Bożym, przez zasługę ofiary Chrystusowej, pominięci (zbawieni) byli tylko poświęceni domownicy wiary, zwani także "Kościołem Pierworodnych". Jednakowoż Boski plan nie kończy się wybawieniem "kościoła pierworodnych, których imiona są zapisane w niebie", i którzy mają uczestniczyć z Chrystusem w "pierwszym", czyli głównym zmartwychwstaniu. Zastosowanie zasługi Chrystusowej najpierw za kościół jest jedynie ubocznym zarysem Boskiego planu. Wkrótce kościół dopełni uczestnictwa w przywileju danym wierzącym aby teraz stali się umarłymi z Chrystusem korzyściom ziemskim, by w przyszłości, dostąpiwszy pierwszego zmartwychwstania, mogli z Nim żyć jako Nowe Stworzenia.
Zasługa krwi Chrystusa, zabitego Baranka, będzie wtedy zastosowana za całą ludzkość, na legalne "zgładzenie grzechu świata." Tak zastosowana ona natychmiast zaspokoi Boską Sprawiedliwość na korzyść świata i tenże będzie przekazany Odkupicielowi w celu dostąpienia błogosławieństw restytucyjnych. Wtenczas Baranek Boży i kościół, "oblubienica, małżonka Barankowa" dokonają dzieła istotnego zgładzenia grzechu świata podczas Tysiąclecia.
W.T.4553-1910.