|
|
|
Rok 1965, Numer 8 |
OŚwiadczenie Apostoła: "Bóg nie ma względu na osoby", jest przez wielu źle zrozumiane. Słowom tym nadawane jest znaczenie zupełnie odmienne od tego co Apostoł wyraził. Św. Piotr rozumiał, że Bóg ma wzgląd na charakter człowieka, ale nie ma względu na wygląd zewnętrzny, warunki, kolor skóry, narodowość itd. Że takie było znaczenie jego słów uwidocznione jest w jego następnym oświadczeniu: "Ale w każdym narodzie, kto się Go boi i czyni sprawiedliwość, jest Mu przyjemnym". Zwykłym lecz mylnym mniemaniem jest, że ktokolwiek i każdy może przystępować do Boga na warunkach poufałości i zażyłości. W rezultacie takiego pojmowania wielu przystępuje do tronu niebiańskiej łaski, bez upoważnienia, bez zaproszenia i bez przyjęcia! - ponieważ (w przeciwieństwie do słów Apostoła), nie boją się Boga, nie czynią sprawiedliwości i nie są Jemu przyjemni.
Brak odpowiednich instrukcji i mylne nauki pomiędzy chrześcijanami są odpowiedzialne za ten niewłaściwy stan rzeczy w nominalnym chrześcijaństwie Nauczymy się przestrzegać bacznie biblijnych przepisów i nie ulegajmy mylnemu wrażeniu, że Bóg nie ma względu na charakter. Przeciwnie, za przykładem Piotra wykazujemy, że cześć dla Boga jest nieodzowna - że staranność aby żyć sprawiedliwie jest konieczna, - ale nawet reforma życia, odwrócenie się od grzechu do sprawiedliwości itd., nie mogą nas uczynić przyjemnymi Bogu, jeżeli nie przystąpimy do Niego w naznaczony sposób - przez wiarę w pojednawcze dzieło Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Korneliusz, setnik, którego przyjęcie przez Boga jest przedmiotem niniejszej lekcji, był widocznie nawróconym do wiary w Boga i do sprawiedliwości, kilka lat przed opisanym tu wydarzeniem. Świadectwo o nim jest, że on był chwalcą Boga, hojnym w udzielaniu jałmużny, a jego zamiłowanie do sprawiedliwości i życie bogobojne było poświadczane przez tych co go znali; a jednak coś więcej było potrzebne, zanim on mógł być przyjętym przez Boga, we właściwem znaczeniu tego słowa. Znajduje się w tym nauka, dla tych, którym się zdaje, że cześć dla Boga i moralne życie jest wszystkim co potrzeba aby dostąpić Boskiego przyjęcia. Ponieważ Korneliusz posiadał te zalety w znacznej mierze, przez pewien czas zanim był przyjętym, Boskie potraktowanie go może być dobrym wskaźnikiem dla wszystkich, którzy pragną przybliżyć się do Boga i być z Nim w społeczności.
Chociaż, jak to już zauważyliśmy, Korneliusz był człowiekiem pobożnym itd., on nie był Żydem i uważał siebie oddalonym od specjalnej łaski Bożej. Jednak modlił się do Boga; - a chociaż nie mamy powiedziane o co się modlił, przypuszczać możemy, zgodnie z tym co jest o nim napisane, że modlił się o oświecenie względem Boskiego charakteru i planu, oraz o bliższy dostęp i lepsze zrozumienie Boskiego przyjęcia i Jego łask. Możliwie, że on słyszał o Jezusie i był tą sprawą zakłopotany; może to pobudziło go do żarliwszej modlitwy, którą Bóg uznał za właściwe wysłuchać w sposób cudowny, posyłając do niego anioła, który go zapewnił, że jego modlitwy i jałmużny wstąpiły na Boską pamięć, jako dowody jego pobożności (Dz. Ap. 10:4). Anioł dał mu do zrozumienia, że potrzeba było czegoś więcej aniżeli modlitwy i dobrych uczynków; lecz co jeszcze było potrzebnem, aniołowi nie było polecone oznajmić. Korneliusz potrzebował jeszcze poznać Jezusa z właściwego stanowiska; potrzebował uwierzyć w Nieg
o jako swego Odkupiciela, zanim jego modlitwy i dobre czyny mogły mieć zupełne uznanie przed Bogiem i doprowadzić go do pożądanej społeczności i zupełnej łaski z Bogiem.Wiemy dobrze, że Bóg mógłby zaznajomić Korneliusza z Ewangelią przez aniołów; lecz tu jak i w innych miejscach sprawdzamy, że nie taki był Jego cel - że Jemu upodobało się używać poświęconych synów ludzkich za Swoich przedstawicieli w ogłaszaniu owej "wesołej nowiny" - wszystkiemu ludowi.
Co za chwalebny zaszczyt Bóg dał przez to nam, którzy z natury "jesteśmy dziećmi gniewu, jako i drudzy" z naszego rodzaju, ale gdy przyjęliśmy Boską łaskę w Chrystusie, byliśmy nie tylko przyjęci w Onym "Umiłowanym" ale nadto uczynieni zostaliśmy przewodami Boskich błogosławieństw i w powoływaniu drugich. Boski sposób działania w tym względzie był nie tylko zaszczytem dla Jego przybranych dzieci ale w dodatku i błogosławieństwem bo który chrześcijanin nie wie, z własnego doświadczenia, jak wielkim błogosławieństwem jest służyć wiernie Słowem Bożym drugim.
Korneliusz był poinformowany przez anioła, aby posłał po apostoła Piotra a ten mu oznajmi, jakie jeszcze rzeczy były ważne i konieczne do dalszego postępu w znajomości i wierze; a przez te, również do Boskiej łaski. Umysłowa gotowość Korneliusza okazana była w jego natychmiastowym posłuszeństwie. On nie tylko modlił się ale gotowym był współdziałać z Bogiem, według tego jak modlitwa jego byłaby wysłuchana.
Trzech posłanych (dwóch było domowymi sługami, a jeden żołnierz, wszyscy mężowie bojący się Boga) dostarcza nam dobry dowód, że ów poganin szukający Boga i starający się, na ile go było stać, podobać się Bogu, nie trzymał swego światła wiary' pod korcem. Światłem tym przyświecał rodzinie, sługom i żołnierzom, nad którymi był setnikiem. Takim, Bóg z przyjemnością udziela Swego uznania, bez względu na ich narodowość lub kolor skóry; i takich On przyjmuje i darzy światłem i prawdą ponad innych - od czasu gdy Jego specjalna łaska dla figuralnego Izraela zakończyła się. Tu zawiera się pewna nauka, jakiej niektórzy z wiernych Pańskich potrzebują. Nauką tą jest, że oni powinni prawdą przyświecać wszystkim, z którymi mają kontakt - że duch pobożności powinien przenikać członków rodziny i domowników, włączając sług.
Korneliusz widocznie wierzył Bogu w zupełności. Nie czekał ażby Piotr przyszedł; on wiedział, że przyjdzie, uwierzył w Boską obietnicę daną mu przez anioła i według tej wiary zwołał swoich przyjaciół, krewnych i domowników - wszystkich, nad którymi miał pewne wpływy i którzy, tak jak on, pobożnie i szczerze pragnęli poznać wszystko co mogłoby ich pouczyć o drodze żywota - o drodze pojednania i harmonii z Bogiem, i o zasadach sprawiedliwości, które On przedstawia.
W międzyczasie Piotr, pełen uprzedzeń, w jakich Żydzi znajdowali się od wieków, potrzebował pewnego przygotowania, aby tego pierwszego poganina mógł przyjąć do członkostwa w kościele. To było uczynione za pomocą wizji okazanej Piotrowi, tak że on i sześciu braci z Joppy udali się następnego dnia do domu Korneliusza - "nie wątpiąc", ponieważ widzieli, że Pan ich prowadził w tej sprawie. My również widzimy, że z wszystkich uczni Piotr był najodpowiedniejszy do tej sprawy, z powodu jego prędkiego usposobienia i gorliwości w pełnieniu Pańskich poleceń szybko i wiernie; a także dla tego, że on był najstarszym z Apostołów i pod wielu względami najwpływowszym, więc jego postępek miał większą wagę u innych.
Dla nas trudnem jest wyobrazić sobie to wiekowe uprzedzenie w umysłach Żydów, przeciwko jakiejkolwiek myśli aby poganie mogli stać się współdziedzicami obietnicy Abrahamowej, a raczej obietnicy Bożej danej Abrahamowi. Oni uważali za sprawę ustaloną, że łaska Boża została przyznana tylko ich narodowi i że nie było możliwem aby poza ich narodem dosięgnęła też i innych, czyniąc ich tak samo przyjemnymi Bogu. Ten pogląd uzasadniali, pierwsze, na Boskich obietnicach danych Abrahamowi: "Nasieniu twemu" itd.; drugie, że Izraelitom nie dozwolono mieszać się z poganami związkami małżeńskimi itd.; trzecie, rządcy żydowscy poszli jeszcze dalej i do pewnego stopnia wyolbrzymili te różnice.
Lecz teraz rozpoczęła się nowa dyspensacja; "siedemdziesiąt tygodni" łaski dla Izraela skończyły się i łaska Boża zaczęła rozszerzać się poza naród żydowski jak już zauważyliśmy, do Samarytan i do Murzyna, rzezańca z Etiopii. Możemy łatwo domyśleć się, że te wypadki, chociaż zadziwiły Apostołów, były łatwiejsze do zrozumienia aniżeli przejście łaski od pogan; jednak te pierwsze, prawdopodobnie utorowały drogę tym ostatnim.
Gdy Piotr przyszedł do domu Korneliusza i ten poznał w nim sługę Bożego, który naznaczony został do przyniesienia mu poselstwa prawdy, Korneliusz przypadł do nóg Piotrowych z uszanowaniem. Jak bardzo Korneliusz różnił się od innych Rzymian, a szczególnie od rzymskich żołnierzy i oficerów! Zamiast spoglądać na Żydów z góry i myśleć o sobie jako o przedstawicielu ówczesnego najwyższego rządu na świecie, Korneliusz był pełen pokory a fakt, że jego gość przedstawiał Pana, rozbudził w nim takie same uczucie do Piotra, jakie odczuwał w swoim sercu do Boga - uczucie szacunku i czci.
Jeżeli ów setnik był zacnym i pokornym to i Apostoł okazał się nie mniej szlachetnym i wiernym Bogu, albowiem natychmiast podniósł Korneliusza, mówiąc: "Wstań! i jamci jest człowiek" (wiersz 26). Piotr przemawia do naszych serc tym szlachetnym postępkiem - że nie przyjął nieupoważnionego pokłonu, a tym samym uwolnił się od więcej doświadczeń przez takie prędkie odmówienie sobie wyższych zaszczytów i autorytetu - przez rozpoznanie swego istotnego stanu, że był jedynie złamanym i próżnym naczyniem, wartościowym tylko o tyle ile w tym naczyniu mieści się ducha Pańskiego - rozpoznanym jedynie dla tego, że upodobało się Bogu użyć go za naczynie miłosierdzia i prawdy.
W obecnej dobie, nie wielu jest skłonnych hołdować swoim współbliźnim; i nie wielu, oprócz wyższych dygnitarzy w nominalnych kościołach, takich jak papieże, prałaci itd., godzą się na przyjmowanie takiego hołdownictwa; a ci co przyjmują, zganieni są postępkiem apostoła Piotra w tym wypadku. Prawdopodobnie mało jest dziś niebezpieczeństwa, aby który z "braci" przyjmował za dużo zaszczytu od ludzi, bowiem duch naszych czasów skłania się w kierunku przeciwnym. Mimo to gdziekolwiek duch hołdownictwa się przejawia, obowiązkiem brata, któremu byłoby to okazywane, jest sprzeciwić się i wskazać takiemu współsłudze na Pana jako istotnego dobroczyńcę - od którego pochodzi wszelki dar dobry i doskonały, bez względu na przewód przez Niego używany.
Piotr wszedłszy do domu Korneliusza i widząc zgromadzenie gorliwych, bojących się Boga pogan, stawił pytanie: "Dla czegoście mię wezwali?" (Wiersz 29). Korneliusz opowiedział nieco o swoich przeszłych doświadczeniach, o jego szukaniu za bliższą społecznością z Bogiem, o swoich staraniach aby wieść życie przyjemne Bogu, o wizji jaką otrzymał, a teraz gdy w odpowiedzi na tę wizję Piotr przyszedł, on spodziewał się usłyszeć od niego to, co było mu obiecane - "słowa, przez które zbawiony będziesz ty i wszystek dom twój" (Dz. Ap. 11:14). Korneliusz nie był zbawiony przez udzielanie jałmużny, nie przez modlitwy, ani nawet przez poselstwo, które Piotr jemu przyniósł, ale Piętrowe poselstwo, "słowa", objaśniające sprawę, umożliwiły Korneliuszowi i jego domownikom uchwycić wiarą ono wielkie odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie, aby przez to mogli być zbawieni. Zbawieni zostali natychmiast od potępienia i ze stanu nieprzyjaźni z Bogiem jako grzesznicy, co było zadatkiem onego zupełnego zbawienia, które dane im będzie przy wtórym przyjściu Pana.
Z wielkim zainteresowaniem badamy owe kazanie Apostoła, abyśmy mogli jak najdokładniej rozpoznać to życiodajne poselstwo, które Piotr tam głosił i przez które Korneliusz i jego domownicy doszli owej zbawiennej wiary. Znajdujemy, że kazanie Piętrowe było tym samym poselstwem ewangelicznym, jakie on już poprzednio często ogłaszał. Głównym przedmiotem tego poselstwa był Jezus - Jego wierność i posłuszeństwo - oraz ofiara za grzechy, którą On dokonał gdy umarł na krzyżu. To było poselstwem nadziei zmartwychwstania przez Chrystusa, co było poświadczone tym, że i On został wzbudzony od umarłych wielką potęgą Bożą. Było również poselstwem, że, Okup za grzeszników został złożony do rąk Sprawiedliwości i że, na podstawie tegoż okupu, Bóg może przyjąć grzeszników, na warunkach wiary, pobożności i posłuszeństwa, według ich zdolności.
Kazanie św. Piotra było ona "starą powieścią", która dla wielu stała się nudną i niesmaczną, lecz dla duszy będącej we właściwej postawie, ona jest poselstwem Boskiego przebaczenia i pojednania, przez śmierć Jego syna. Takie same poselstwo Bóg posyła dotąd przez Swoich prawdziwych przedstawicieli. Innej Ewangelii nie ma, a ci co inne poselstwo ogłaszają, nie są przedstawicielami Bożymi, nie są Jego posłańcami ani mówczymi narzędziami Jego ducha.
W.T.2988-1902
Członkowie rychłych kościołów, czy pochodzili z Żydów, czy z pogan, aczkolwiek przyjęli Chrystusa i stali się Jego naśladowcami, znajdowali się do pewnego stopnia pod wpływem niektórych poprzednich pojęć i uprzedzeń żydowskich. Szczególnie ci z Żydów, byli powolnymi do uwierzenia, że oni teraz znajdowali się na równi z ich braćmi z pogan, że nie mają żadnego pierwszeństwa od tych z pogan. Jedyną ich łaską specjalną było to, że przywileje ewangeliczne były im najpierw ofiarowane. To było wielką łaską, lecz oni tego nie pojmowali.
Z drugiej strony, nawróceni z pogan, przyzwyczajeni uważać Żydów za naród wybrany przez Boga, byli skłonni przyznawać im pierwszeństwo i nakłaniać się do ich zakonnych przepisów i uprzedzeń. Dokąd te uprzedzenia nie zostały pokonane, wzrost w łasce, w znajomości prawdy i w zupełnym zapewnieniu wiary był znacznie utrudniony. Aby ocenić wielką rozległość Boskiego planu, te zapożyczone pojęcia względem poprzedniego postępowania Boga z Izraelem, jako narodem figuralnym, musiało być porzucone.
W tej właśnie myśli aby dopomóc tym z żydów do skromniejszego pojmowania swego stanowiska, a tych z pogan aby zachęcić i wzmocnić, św. Paweł napisał swój wymowny list do Rzymian (do grona wiernych), jak i listy do innych zborów. Żydzi wierzyli mocno w naukę o wybraniu. Oni wiedzieli i szczycili się z tego, że byli wybranymi, że Bóg dał ich narodowi pewne obietnice jeszcze w Abrahamie, długo przed ich narodzeniem się i że, gdy nie zwracał żadnej uwagi na inne narody, ich narodowi dawał nieustanne dowody Swej łaski i opieki; nadzorował ich sprawami narodowymi, dał im Swój zakon, naznaczył sędziów, pokonywał ich nieprzyjaciół, karał ich za grzechy a przywracał im pociechę i błogosławieństwo gdy odwracali się od grzechu do sprawiedliwości. W końcu Syna Swojego posłał do nich, aby był ich Prorokiem, Kapłanem i Królem. W taki sposób Bóg był dla nich Ojcem, opiekował się nimi jako Swymi dziećmi, gdy zaś inne narody, jakoby ignorował. Obietnicą Jego było, że w czasie słusznym, inne narody błogosławione będą przez nich.
Jednak te wszystkie łaski udzielone Izraelowi, nie sprawiły w nich miłościwego posłuszeństwa i serdecznego współdziałania z Boskim planem, ani pokornego, wdzięcznego uznawania swej zależności od Niego. Przeciwnie, okazali się "domem sztywnego karku i buntowniczym", nadętymi pychą potrzebującymi częstego karania i naprawiania. Pysznili i szczycili się, że są dziećmi Abrahamowymi, któremu Bóg uczynił wiele chwalebnych obietnic a chociaż niegodnymi byli Boskich łask, gotowi byli rościć do nich pretensje na podstawie godności, jakoby na nie zasługiwali przez zachowywanie zakonu.
Mniemali, że oni byli "wybranymi", którym należało się "przysposobienie synowskie", wszystkie obietnice i chwała od Boga. Prawdziwie, oni byli "wybranymi" i dziedzicami obietnic danych Abrahamowi, w tym jednym znaczeniu, w jakim oni i Abraham mogli to rorozumieć; lecz było pewne wspanialsze znaczenie tych obietnic, zamierzonych dla duchowego nasienia Abrahamowego, które było zupełnie ukryte, aż do zarania wieku ewangelicznego, kiedy zostało objawione przez Jezusa i Apostołów - Żydom najpierw a później także poganom.
List św. Pawła do Rzymian był częścią jego wysiłku aby tak Żydów jak i pogan uwolnić od dawnego jarzma judaizmu, prowadząc ich do zupełnego polegania na Chrystusie, który stał się końcem zakonu dla każdego wierzącego, bądź Żyda, bądź poganina, aby mogli tym lepiej ocenić główną łaskę, jaką teraz Bóg zaofiarował i warunki jej osiągnięcia.
Nawet pomiędzy Żydami, którzy uwierzyli w Chrystusa, była pewna skłonność nakładać na wiernych z pogan jarzmo judaizmu, aby nadal, do pewnego przynajmniej stopnia, polegali na zakonie, w dostępowaniu łask teraz obiecanych przez wiarę w Chrystusa. Ich doświadczenia przez blisko dwa tysiące lat minionych, powinno były ich przekonać ponad wszelką wątpliwość, o ich niemożliwości zachowania zakonu by przez to zasłużyć na Boską łaskę; i gdyby nie byli tak dumni i zatwardziali, z radością przyjęliby to uwolnienie od potępienia zakonu, przyjmując łaskę Bożą w Chrystusie, na warunkach takich samych jakie były zaofiarowane poganom - na których jedynie mogli ich dostąpić.
Argumentem św. Pawła w liście do Rzymian, nie było aby udowadniać lub zbijać naukę o wybraniu: nauka ta była już przyjęta. Lecz Apostoł starał się wykazać z Pism, że chociaż Bóg w przeszłości wybrał Izraelitów za Swój lud, to wcale nie dowodziło, że oni zawsze będą ludem Bożym dostępującym Jego specjalnej łaski. Oni w swej pysze i zatwardziałości serc, nie powinni sobie schlebiać tą myślą, że mają ojca Abrahama; "albowiem powiadam wam" - oświadczył Jan Chrzciciel - "iż Bóg z tych kamieni wzbudzić może dzieci Abrahamowi". - Mat. 3:9.
Bóg nigdy nie zamierzył aby tacy jakimi oni byli w swych sercach, stali się dziećmi Jego najwyższej obietnicy i łaski; albowiem obietnica ta była zawarunkowana: - "Jeżeli słuchając posłuszni będziecie głosu Memu i strzec będziecie przymierza Mego, będziecie Mi własnością nad wszystkie narody. I będziecie Mi królestwem kapłańskim i narodem świętym." - 2 Moj. 19:5-6.
Główna łaska była stracona dla Izraelitów jako narodu; chociaż wciąż jeszcze była do osiągnięcia dla jednostek z tego narodu, którzy wraz z ich braćmi z pogan, zastosowali się do warunków i stali się dziedzicami obietnicy.
Św. Paweł oświadczył (Rzym 9:1-5), że on miał wielki smutek i nieustanny ból w sercu, iż Izraelici, jego bracia według ciała, byli tak nierozsądni i zaciemnieni, że nie mogli dostrzec onej wielkiej łaski im zaofiarowanej najpierw, jako ostatni znak specjalnej łaski.
Następnie Paweł dodał (w wierszach od 6), że ich uchybienie nie mogło zniweczyć Boskiej obietnicy. Fakt, że Bóg nie mógł użyć Izraelitów jako narodu do błogosławienia wszystkich rodzajów ziemi, nie mógł zepsuć Boskiego planu. Przeciwnie, Paweł wykazał (od wiersza 8), że dwóch synów Abrahama, Ismael i Izaak ilustrują, iż cielesne nasienie Abrahamowe (Izrael według ciała) nie odziedziczy głównych błogosławieństw, bowiem Ismael narodzony został w rezultacie naturalnego rozwoju spraw, gdy zaś Izaak, który był typem na prawdziwych dziedziców, nie był zrodzony w takich okolicznościach, ale pod działaniem Boskiej mocy- nie z woli ciała, ale z woli Boga, bowiem Sara była nie tylko niepłodna ale i w wieku już podeszłym. - Żyd. 11:11, 12; Jan 1:13.
Argumentem Apostoła jest, że przez pominięcie pierworodnego, według ciała narodzonego syna, w figurze, i przekazanie błogosławieństwa temu, który zrodzony był nie z woli ciała ale przez Boską interwencję i zgodnie z pierwotną obietnicą, było pokazane, że naturalne, czyli cielesne potomstwo nie miało dostąpić onej obiecanej wielkiej łaski, ale że inne nasienie, duchowe, miało być z czasem rozwinięte; że nasienie to miało być spłodzone z Boga Słowem prawdy, i że ono odziedziczy wszystkie przywileje i zaszczyty zawarte w tych obietnicach.
Fakt, że naturalni dziedzice mieli być usunięci a później zrodzeni mieli otrzymać to zaszczytne miejsce, zilustrowany był również w dwóch synach Izaaka - Ezaw, pierworodny, był pominięty a Jakub został uznany jako spadkobierca obietnic danych Abrahamowi.
Odrzucenie Ismaela i Ezawa nie było niesprawiedliwością, w żadnym znaczeniu ani stopniu, nie tyczyło się ich przyszłego, wiecznego dobra. Bóg zamierzył pewne szczególniejsze błogosławieństwo, a Ismael i Ezaw byli uczynieni typem dla zilustrowania niegodności cielesnego Izraela do odziedziczenia tego wielkiego błogosławieństwa; Izaak i Jakub uczynieni byli typem ilustrującym wybranie Chrystusa i Kościoła, aby byli przewodem błogosławieństwa wszystkiego świata, w czasie słusznym. Odrzucenie Ismaela i Ezawa, oraz cielesnego Izraela, na którego tamci byli typem, nie postawiło ich w stan gorszy, ale na równi z ogólnym stanem z wszystkimi ludźmi i narodami, z wyjątkiem "dziedziców Królestwa". Faktycznie, oni mają pewne korzyści nad innych, z powodu ich bliskiego pokrewieństwa z "dziedzicami" i oni będą pomiędzy pierwszymi z tych, co dostąpią błogosławieństwa, kiedy prawdziwe nasienie zostanie dopełnione i otrzyma władzę do błogosławienia i odrestaurowania świata.
Obietnica uczyniona Abrahamowi wypełni się, nie tylko w onym wyższym znaczeniu, dziatkom Bożym - Jezusowi i członkom Kościoła, na których typem byli Izaak i Rebeka, którzy stali się jego dziedzicami - ale także Abrahamowi osobiście i tym z jego cielesnego nasienia, którzy przyszli lub przyjdą do harmonii z Boskim planem; albowiem będą dwie fazy Królestwa Bożego, które będą błogosławić wszystkie narody, faza ziemska i faza niebiańska. (Zob. Wykłady Pisma Św., tom l, rozdział 14).
W taki sposób obietnica uczyniona Abrahamowi będzie "pewna wszystkiemu jego nasieniu, nie tylko tym co są pod zakonem (cielesne nasienie), ale i tym, którzy są z wiary Abrahamowej, który (jako figura, czyli typ Boga) jest ojcem nas wszystkich. ... przed Bogiem, któremu uwierzył, Który ożywia umarłych i Który przywołuje te rzeczy, których nie ma, jakoby były" (Rzym. 4:16-17). Ten Boski zamiar, aby w przymierze błogosławienia włączyć więcej aniżeli Izraela, pokazany był w Boskim oświadczeniu Abrahamowi: - "Ojcem wielu narodów wystawiłem cię" (l Moj. 17:4; Rzym. 4:17). To udowadnia, że od samego początku Bóg miał w planie aby wybrać specjalne "nasienie" ku ubłogosławieniu wszystkich, a głową tego nasienia jest Chrystus, nasz Pan i Odkupiciel. - Gal. 3:16,29.
W jaśniejszym świetle rozpoczynającej się naonczas nowej dyspensacji, Paweł apostoł wykazał, że wierzący z Izraela nie mieli się czym szczycić ponad braci z pogan wierzących w Chrystusa; że chociaż Izraelici byli wybranym ludem Bożym od początku ich historii, ich trwanie w tej łasce poza okresem ich specjalnej dyspensacji, zależało od ich godności - innymi słowy, od ich pokory i wiary w Mesjasza i w wyższe prawdy nowej dyspensacji, ogłaszane naonczas przez wiernych apostołów.
Izraelici jako naród stracili swoje przywileje bliższej społeczności z Bogiem, lecz jednostkom z tego narodu, będącym w odpowiednim stanie serca, ta wyższa łaska była najpierw zaofiarowana, ale na warunkach takich samych jak nieco później zaofiarowana była wierzącym z pogan. "Gdyż" - dodaje Apostoł (w roz. 10:12) - "niemasz różności między Żydem i Grekiem; bo tenże Pan wszystkich, bogaty jest ku wszystkim, którzy Go wzywają." Klasa, którą Bóg "przeznaczył" do tej łaski najwyższej, ma składać się jedynie z takich, którzy będą "przypodobam obrazowi Syna Jego" (Rzym. 8:29). Wszyscy oni muszą być Jemu podobni, muszą być cichymi i pokornego serca, pragnący i czyniący wolę Bożą za wszelką cenę i z poświęceniem własnej woli.
Dla tej klasy przez Boga przewidzianej i przeznaczonej do dostąpienia "tłustości obietnicy Abrahamowej" - wszystkim stanowiącym tę klasę, czyli znalezionym z Żydów, czy z pogan, obietnica ta jest pewna. Oni będą współdziedzicami z Jego Synem w chwale Jego Królestwa - i pomiędzy nimi wszelkie różnice narodowościowe są zatarte; bowiem dla Jego czci oni byli przenaznaczeni przed założeniem świata. Ci są tym pozafiguralnym nasieniem Abrahamowym, dziećmi Bożymi, "wybranymi według przejrzenia Bożego", nie jako jednostki ale jako klasa, do której należą obietnice wiecznej chwały.
Drogi czytelniku, jeżeli jesteś w tej klasie przypodobanej obrazowi miłego Syna Bożego; jeżeli za Jego przykładem twoją wolą i wysiłkiem jest aby poznawać i pełnić wolę Bożą; jeżeli jesteś cichy i pokornego serca, gotowym przyjąć nauki Pana i korzystać z nich za wszelką cenę, to bądź dobrej myśli, bo możesz mieć to zapewnienie, że jesteś jednym z powołanych do członkostwa w tej klasie, że powołanie to przyjąłeś i w Boskim planie zostałeś przyjętym jako próbny członek tej przeznaczonej klasy, która dostąpić ma Boskiej chwały w Królestwie. Lecz jeżeli nie masz w sobie tego obrazu Chrystusowego, to nie zwódź samego siebie, bo nie jesteś w tej klasie; "jeżeli kto ducha Chrystusowego nie ma (niema w sobie Jego podobieństwa), ten nie jest Jego." - Rzym. 8:9.
Ach! - powie ktoś w zakłopotaniu - ale ja czuję się tak niegodnym; to nie może być dla mnie; każdej chwili świadomy jestem swoich braków i niedoskonałości.
To zapewne jest prawdą; jeżeli jednak masz w sobie ten obraz wyżej wspomniany, nagroda jest dostępna dla ciebie. Bóg zna twoje słabości i niedoskonałości; On znał je zanim cię powołał; wiedział, że zachować zakonu doskonale nie możesz, bez względu jakbyś chciał i próbował zachować; przeto zanim cię powołał, uczynił hojne zarządzenie ku usprawiedliwieniu. Zostałeś usprawiedliwiony darmo, przez śmierć Chrystusa, twego odkupiciela (Rzymian 3:24). "Których powołał, tych też usprawiedliwił." Żaden nie został "powołany", czyli zaproszony do ubiegania się o tę królewską nagrodę, któryby wpierw nie był usprawiedliwionym; więcej nawet, "których usprawiedliwił, tych też zaszczycił" (doxazo, zaszczycił; "uwielbił" nie jest tłumaczeniem prawidłowym) "wezwaniem" (Rzym. 8:30). Zatem każdy wezwany, czyli powołany jest usprawiedliwionym, a każdy usprawiedliwiony jest zaszczycony wezwaniem. Usprawiedliwienie jest w tym właśnie celu aby umożliwić im wysokie powołanie, bowiem w tym wieku, usprawiedliwienie znaczy uznanie kogoś sprawiedliwym, przez przepisywanie mu sprawiedliwości Chrystusowej. A żaden nie jest tak usprawiedliwiony przed Bogiem, przez Chrystusa, kto nie (pokutował za grzechy, nie uwierzył w Chrystusa jako swego Odkupiciela i nie stara się w poświęceniu i w pokorze pełnić woli Bożej.
Gdy ci, w taki sposób usprawiedliwieni i powołani przyjmują to powołanie i warunki tegoż - stawiając samych siebie ofiarą żywą Bogu, i w duchu cichości, posłuszeństwa i pojętności usilnie starają się wypełniać te warunki- ci mają zapewnienie, że otrzymają ona nagrodę, najwspanialszą ze wszystkich darów Bożych, chociaż w oczach innych (oprócz Bożych), oni mają wydawać się najmniej godnymi, z powodu ich nieuniknionych słabości i niedoskonałości cielesnych.
Co za wspaniałe zarządzenie znajduje się w tym dla nas! Ktokolwiek jest wybranym, z Żydów czy z pogan, niewolnik czy wolny, bogaty czy biedny, uczony czy prostak, słaby czy mocny, obietnica ta - wszystko co zawierało się w obietnicy danej Abrahamowi - jest dla niego, jeżeli on jest Chrystusowy, przypodobany Jego obrazowi i wiernym pozostanie aż do śmierci.
"A wiemy, iż tym, którzy miłują Boga, wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu, to jest tym, którzy według postanowienia Bożego powołani są" (Rzym. 8:28). Nie mamy obiecane luksusów w tym życiu - dostatków, wygód, dobrego zdrowia, przyjaciół itd. itd. Przeciwnie, ostrzeżeni jesteśmy aby spodziewać się trudności - nieprzyjaźni, prześladowań i utraty wiele rzeczy ziemskich, lecz wraz z tym mamy obiecane, że gdy trudności obecnego czasu znosić będziemy cierpliwie i wiernie dla prawdy, one sprawować w nas będą "nader zacnej chwały wieczną i przewyższającą nagrodę" (2 Kor. 4:17-18), a wszystkie rzeczy będą, nam dopomagać ku dobremu.
"Cóż tedy rzeczemy na to? Jeżeli Bóg za nami, któż przeciwko nam?" Jeżeli Bóg z całą Swoją potęgą, mądrością i miłością jest za nami, to któż może być przeciwko nam? On, który nie szczędził Swego Syna, ale wydał Go za nas wszystkich; jakożby wszystkiego nie darował nam w Nim? Czyż mógł On okazać Swoją miłość w wyraźniejszy sposób? Czy mógł dostarczyć silniejszego dowodu, że da nam te wszystkie rzeczy, co do których wzbudził w nas nadzieję, Swoimi kosztownymi obietnicami? Jeżeli chcemy mieć jeszcze silniejsze zapewnienie dla naszej wiary to wspomnijmy na słowa naszego Pana: - "Nie bój się o Maluczkie Stadko; albowiem upodobało się Ojcu waszemu dać wam Królestwo"; "albowiem sam Ojciec miłuje was". - Łuk. 12:32; Jan 16:27.
Dobrze więc będzie stawić sobie pytanie: Jeżeli Bóg jest za nami, to któż może być przeciwko nam? Wątłe, zaiste, jest ramię, które podniosłoby się przeciwko świętym zuchwale wbrew Wszechmocnemu. Któż będzie skarżył na wybranych Bożych? Bóg sam ich usprawiedliwił. Najwyższy Sędzia uniewinnił raz na zawsze wszystkich, którzy są w Chrystusie.
Któż ich potępi? Zapewne nie Pan nasz Jezus, bo On zalecił Swoją miłość ku nam przez dobrowolne wydanie Swego życia okupem za nas, Więcej nawet, On jest teraz po prawicy Bożej, aby stawiać się za nami - nie w znaczeniu błagania Ojca aby uczynił dla nas to co On już Sam zamierzył i uplanował uczynić, ale ta Jego obecność po prawicy Bożej jest nieustannym wstawiennictwem ku naszemu zbawieniu, dowodem, że Boskie prawo zostało zaspokojona że wymaganiom Sprawiedliwości, które były^ przeciwko nam, stało się zadość zupełnie i na zawsze. Któż tedy jest ten, który chciałby nas potępić, że wciąż jeszcze podpadamy pod potępienie, że nie zostaliśmy od wszystkiego usprawiedliwieni kosztowną krwią Chrystusową ? Jest nim nasz wielki przeciwnik! Strzeżmy się jego zwodniczych podszeptów, czy są one z wewnątrz, czy z zewnątrz, lub czy jego mówczymi narzędziami są święci, czy grzesznicy.
Jeżeli taką jest miłość Chrystusowa, to kto odłączy nas od Jego miłości? Możemy być niepowabnymi w oczach świata; może jesteśmy starymi, zgrzybiałymi, nieudolnymi, kalekami, ślepymi, głuchymi, nieuczonymi, analfabetami, chorymi, wzgardzonymi, wyszydzanymi, znienawidzonymi, biednymi i prześladowanymi, lecz bez względu na to wszystko, nic nie zdoła nas odłączyć od miłości naszego Ojca i od miłości Chrystusowej, jeżeli jesteśmy przypodobanymi Jego obrazowi.
"Słuchaj córko" - mówi Psalmista (45:11-12) - "obacz i nakłoń ucha twego a zapomniej narodu twego i domu ojca twojego" - zapomnij o tym świecie, nie pożądaj ani pragniej jego uznania i względów; uczucia twoje niech będą przywiązane do Chrystusa i raduj się z tego, że zostałeś (lub zostałaś) powołany do klasy Jego oblubienicy. "A zakocha się Król w piękności twojej." Każdy z powołanych jest już piękny w Jego oczach, bo On patrzy na serce i widzi w nim wierność ku Niemu.
To też Apostoł dodaje: "Pewienem tego, że ani śmierć, ani żywot, ani aniołowie, ani księstwa, ani teraźniejsze ani przyszłe rzeczy, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne stworzenie nie będzie nas mogło odłączyć od miłości Bożej, która jest w Jezusie Chrystusie Panu naszym". - Rzym. 8:38-39.
Gdy przechodzimy gorzkie prześladowania i utrapienia a światowi chrześcijanie widząc to mówią: On jest złym człowiekiem dla tego Pan nie daje mu powodzenia - nie zważajmy na to, ale radujmy się w Panu, że mamy przywilej ponosić nieco z tych urągań jakimi urągano Jemu, a pociechą niech nam będą Jego słowa: "Na świecie ucisk mieć będziecie, ale we Mnie, pokój" (Jan 16:33). Przeto zapomniejmy o tym świecie i jego opinii, abyśmy tym więcej mogli radować się pokojem Bożym, który przewyższa wyrozumienie wszystkich innych, oprócz tej klasy wybranych.
Dla naszej pociechy, możemy też przywodzić sobie na pamięć, iż wszyscy wybierani przez Boga, do jakiegokolwiek stanowiska byli wezwani, zawsze byli podobnie doświadczani. Św. Paweł w liście do Rzymian, w rozdziale 9,
wspomina o Jakubie i Ezawie. Jakub był wybranym i umiłowanym a Ezaw był mniej miłowanym i niewybranym; jednak Jakub był tym, który ponosił różne utrapienia, podczas gdy Ezaw miał powodzenie i wzbogacił się. Podobnie wybrany naród Izraelski ponosił częste chłosty i cierpienia, gdy zaś inne narody, aczkolwiek nie były lepszymi, nie doznawały tyle chłost. Czas teraźniejszy jest czasem ćwiczeń dla wybranych. Któryż jest syn, któregoby ojciec nie ćwiczył? Jeżeli ćwiczeń nie otrzymujemy, możemy być pewni, że nie Jesteśmy synami.
Co tedy powiemy na to? Czy jest jakieś miejsce do zwątpień i obaw? Czy nie możemy mieć zupełnego zapewnienia wiary w proporcji jak wiernie dochodzimy do obrazu miłego Syna Bożego? Obietnica Boża nie jest dla bojaźliwych i niewiernych, ale dla takich, którzy, na podobieństwo Jozuego i Kaleba mogą powiedzieć: "Jeżeli Bóg nas powołał, będziemy w zupełności zdolnymi iść i posiąść tę ziemię obiecaną. Co Bóg obiecał, jest w stanie dokonać." "Wierny jest Ten, który was powołał, który też to uczyni" (l Tes. 5:24). Obietnica ta jest dla powołanych, wybranych (przyjętych) i wiernych. Okażmy się więc wiernymi. - Obj. 17:14.
W.T.1140-1889
Drugie: jak trudnem było dla Żydów zrozumieć, że łaska Boża rozszerzy się poza ich naród także na pogan, tak obecnie trudnem jest dla chrześcijan zrozumieć, że Boska łaska nie skończy się wybraniem chrześcijańskiego kościoła, ale że w słusznym czasie, w nowej dyspensacji, w Tysiącleciu, błogosławieństwo Boże spłynie, przez kościół, na wszystek świat. Jak św. Piotr był cierpliwym w wykładaniu Pańskiego kierownictwa i opatrznościowych wskazówek względem długości i szerokości Boskich łask, tak też i teraz potrzeba wielkiej cierpliwości, łagodności i roztropności w przedstawianiu współ-chrześcijanom, prawdziwym Izraelitom duchowym, dostarczone nam opatrznościowo dowody względem Boskich błogosławieństw dla świata i że one są już blisko. Bardzo stosowne są, w tych okolicznościach słowa naszego Pana: "Bądźcie roztropnymi jako węże, a szczerymi jako gołębice". - Mat. 10:16.
Piotr wytłumaczył swoim słuchaczom ono proste poselstwo ewangeliczne, jakie przedstawił tym pierwszym z pogan i które oni tak radośnie przyjęli, że ono w niczem nie przekręcało poselstwa głoszonego Żydom i że warunki ewengeliczne w żadnym stopniu nie były zmodyfikowane aby pozyskać pogan; ta sama Ewangelia, która ubłogosławiła ich, obecnie ożywiła i ubłogosławiła pogan. Opowiedział im o swoim zdziwieniu, że Pan zamanifestował Swoje uznanie pogan, przez udzielenie im darów Ducha świętego, tak samo jak udzielił je wiernym z Żydów, w dniu Pięćdziątnicy, a później przekazywał je drugim przez apostołów. Oświadczył, że ta manifestacja Boskiej łaski przypominała im słowa samego Pana: "Jan chrzcił wodą; ale wy będziecie ochrzczeni Duchem świętym". - Dzieje Ap. 1:5.
Z tego św. Piotr zrozumiał, że chrzest Ducha świętego był ważniejszym od chrztu wodnego; zrozumiał także, iż tylko klasa "wy" miała być ochrzczona Duchem świętym, a ponieważ nie mógł logicznie przeoczyć tego faktu, że i ci z pogan, otrzymawszy tego samego Ducha, chyba byli przez Boga uznani za członków tego samego ciała Chrystusowego, stali się też odpowiednimi do chrztu itd. Zakończył swój argument pytaniem, które musiało przemówić do przekonania wszystkich słuchaczy ...: "Któżem ja, abym mógł zabronić Bogu?" - Wiersz 17.
Całe grono uznało, że Piotr nie miał prawa sprzeciwić się Boskiej woli; że było w zupełności właściwem zastosować się do Boskich zarządzeń. Tak więc, po umiejętnym wytłumaczeniu sprawy przez Piotra, całe grono znalazło się w zupełnej harmonii serca i umysłu w sprawie tak ważnej, która gdyby nie była tak roztropnie załatwiona, mogłaby wywołać poważne zatargi w rychłym kościele i spowodować dwie lub więcej partie takich, którzy całem sercem pragnęliby czynić dobrze i współdziałać z Boską wolą. Niechaj każdy z nas postanowi naśladować Piotra w podobnych sprawach i tym sposobem starać się o dobro, zbudowanie i pokój w Syjonie.
Decyzją tej konferencji było, że świadectwo Piotrowe wykazało bez kwestii, iż w Boskim planie nowe działania zaczęły rozwijać się; że odtąd Bóg udzielił poganom, tak samo jak żydom sposobność "pokuty ku żywotowi." Żaden z obecnych nie kwestionował Boskiego prawa i wolności w sprawie udzielenia komukolwiek sposobności pokuty ku żywotowi.
Ci wierni bracia nie byli skłonni posuwać się do którejkolwiek z dwu krańcowości zwykłych w czasie obecnym-nie twierdzili, że Bóg był obowiązany ograniczyć Swe łaski tylko do Izraela ani też nie mówili, że sposobność pokuty ku żywotowi powinien dać każdemu jednakowo. Niektórzy obecnie posuwają się do jeszcze dalszej krańcowości i twierdzą, że Bóg nie tylko da sposobność pokuty ku żywotowi wszystkim, ale że ewentualnie wszystkich zbawi - wszystkim udzieli wiecznego żywota. Niechaj wszyscy wierni Pańscy wystrzegają się dyktowania Wszechmocnemu czegokolwiek; niech raczej uznawają Jego władzę najwyższą i niech starają się poznać Jego wolę, a nie dyktować Jemu wolę swoją.
Bracia widocznie przyswoili sobie lekcję, jakiej Pan chciał ich nauczyć; mianowicie, że odtąd Bóg był gotowym udzielić przebaczenia grzechów, tak samo wierzącym z pogan jak i z Żydów, którzy pokutując, będą pragnęli być w harmonii z Nim. Nie wyrażamy tu myśli o jakimkolwiek przymuszaniu, lub o przyjęciu na innych warunkach aniżeli pokuta i odpuszczenie grzechów, a to włącza też wiarę w Jezusa i w Jego dzieło okupu za grzeszników, nawrócenie się do Boga w szczerości serca i, na ile to możliwe, czynienie tego co Jemu podoba się. Takim jest stanowisko ludu Bożego i takim ono musi pozostać aż do końca tego wieku, albowiem jest ono podstawową zasadą wszystkich działań i obietnic Bożych.
Nasz tekst naczelny jest w zupełnej zgodzie z powyższem. Figuralne odpuszczenie grzechów w każdym roku było jedynie dla Izraelitów w ich wieku; lecz gdy dokonana została prawdziwa ofiara, przywilej pokuty i odpuszczenia grzechów (ograniczony przez trzy i pół lat do żydów), otworzony był dla wszystkich jednakowo - "Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha" i "przez imię Jego (Jezusa), odpuszczenie grzechów weźmie każdy, co weń wierzy." - Dzie. Ap. 10:43.
Nie ma innego sposobu przybliżenia się do Boga jak tylko przez odpuszczenie przykrycie grzechów, i nie ma innego sposobu przykrycia grzechów jak przez wiarę w kosztowną krew Zbawiciela. "Żaden nie przychodzi do Ojca, tylko przez Mię" - powiedział Jezus; i "nie ma innego imienia pod niebem, danego ludziom przez które byśmy mogli być zbawieni." - Jan 14:6; Dz. Ap. 4:12.
Wszelkie mniemania o zbawieniu bez Jezusa, jak i mniemania o zbawieniu pogan, będących w nieświadomości; wszelkie myśli, że znajomość o Chrystusie nie jest konieczna, że wystarczy duch sprawiedliwości; wszelkie myśli zbliżenia się do Boga inaczej jak przez wyznaczonego "Pośrednika" otrzymują zupełne potępienie słowami tego tekstu. Cały plan Boży wystawia i czci nie tylko Boską sprawiedliwość, mądrość, miłość i moc, ale tak samo wystawia i czci Pana Jezusa jako jedynego, przez którego można przybliżyć się do Ojca i osiągnąć żywot wieczny.
Mając na względzie te ograniczenia, jak pocieszającym jest to zapewnienie Pisma świętego, że dla większości naszego rodzaju, czas osiągnięcia znajomości, a więc czas próby ku żywotowi wiecznemu, należy jeszcze do przyszłości - do wieku Tysiąclecia. W tym to "czasie słusznym", uszy głuchych zostaną otworzone i usłyszą głos Syna Człowieczego (i Jego uwielbionej oblubienicy), "a którzy usłyszą (okażą się posłusznymi), żyć będą". Jest tez wielkim powodem do radości, że ta sposobność zmartwychwstania i sądzenia przez tak łaskawego sędziego, zapewniona jest "wszystkim, którzy są w grobach." - Jan 5:25,28; l Tym. 2:6.
W.T.2995-1902
W Ew. Jana 21:25 czytamy: "Jest też jeszcze i innych wiele rzeczy, które czynił Jezus; które gdyby miały być wszystkie z osobna spisane, tuszem iż i sam świat nie mógłby ogarnąć ksiąg, któreby napisane były." Nie jest to zapewnię prawdą literalnie, jak więc może to być wytłumaczone?
Orzeczenie to nie jest częścią natchnionych Pism; nie znajduje się w najstarszych znanych manuskryptach. Ono było widocznie później dodane do manuskryptu, z którego dokonano naszego i wiele innych tłumaczeń Biblii. Dodane to było prawdopodobnie przez jakiegoś przesadnie gorliwego kopistę. Ponieważ to przesadne orzeczenie w rzeczywistości nie jest częścią Biblii, nie ma potrzeby aby je wyjaśniać.
"The Dawn"
Jezus powiedział: "Gdy się modlisz, wnijdź do komory swojej" (Mat. 6:6). Czy to znaczy, że publiczne modlitwy, takie jak w kościołach, nie są przyjemne przed Panem?
Nie koniecznie! W wierszu poprzednim Jezus ostrzega aby nie modlić się jako "obłudnicy ; albowiem się oni radzi w bóżnicach i na rogach ulic stojąc, modlą, aby byli widziani od ludzi." Wierzymy jednak, że dla poświęconego dziecka Bożego możliwem jest modlić się w obecności drugich, bez tego pragnienia aby być widzianym od ludzi.
Modlitwa jest świętym przywilejem, z którego chętnie korzystają wierni Pańscy. Wszystkie modlitwy winne być nabożne i skierowane do Boga samego. Wierni Pańscy, gdy słyszą kogoś modlącego się, powinni sercami swymi wnikać w ducha tego co jest wypowiadane; modlący, natomiast, nie powinien kierować swej modlitwy do nich, ale do Pana.
Duch szacunku dla Boga powinien mieć pewien wpływ na rodzaj naszych próśb. Często bywa, że w modlitwach publicznych skłonnością tego co się modli jest, aby wypowiadać modlitwę tak jakoby ona była dla słuchaczy a nie stosowana do Boga. W modlitwach swych niektórzy chcą naprawiać złe wrażenie, jakie myślą, że ktoś mógł odnieść ze słów drugiego. Czasami, gdy ci, co przemawiali do zgromadzenia, powołani są do modlitwy na zakończenie, w modlitwie tej starają się dokończyć coś co zapomnieli powiedzieć w wykładzie.
Takie modlitwy nie są przyjemne Bogu. One raczej objawiają brak uszanowania dla świętego imienia Bożego. Modlitwy publiczne powinny być przede wszystkim bardzo krótkie i winne wyrażać szczerą prośbę o Boskie błogosławieństwo na zgromadzonych. Modlitwy nie są sposobnościami wykładania Boskiego planu zbawienia. Przeto, chociaż uważamy, że jest w zupełności właściwem modlić się w zgromadzeniu ludu Pana i publicznie prosić Boga o błogosławieństwo na zebraniu, gdzie dane ma być świadectwo o prawdzie, jednak modlitwa nie powinna nigdy być wyrażana dla wywarcia wrażenia na zgromadzonych, ale powinna być wypowiadana Bogu, w celu wyrażenia wdzięczności za Jego miłość i prośby o Jego błogosławieństwo na dane zebranie.
"The Dawn"