Logo Straży

  • Czy jesteś skłonny przebaczać? - Autor nieznany
  • "Obleczcie Go w oną przednią szatę." - W.T.3360-1904
  • Trzy dary Boże. - "The Dawn"-II,1968
Rok 1969,
Numer 6


Czy jesteś skłonny przebaczać?

"Odpuszczajcie jedni drugim, jako wam Bóg w Chrystusie odpuścił"; napisał Apostoł Paweł w Liście do Efezjan 4:32.

Czyś zastanowił się kiedy ile uduchowienia znajduje się w Tobie? Czy uduchowienie może być mierzone? Ono zapewne nie może być mierzone modlitwami. Za wiele jest modlenia dla wywarcia wrażenia na "słuchających" a nie dla korzyści modlącego. Nie można też mierzyć uduchowienia z głośnych świadectw ani z wykrzykników "Amen" i "Alleluja," które często powodują zamieszanie niż zbudowanie. Nawet hojność w udzielaniu, nie zawsze jest nieomylnym świadectwem uduchowienia, bo może być czynione w celu zdobycia uznania ;albo dla uspokojenia sumienia. Im więcej zastanawiamy się nad istotnym uduchowieniem, tym bardziej przekonywujemy się, że najpewniejszą próbą, prawdopodobnie, czyjegoś uduchowienia jest cnota przebaczania.

Zapytaj więc sam siebie: Czy trudno mi przebaczyć urazy bratu? Duchowo wzrastamy gdy wpatrujemy się w Jezusa i naśladujemy Go. Im więcej stajemy się podobni Jemu tym łatwiej będzie nam przebaczać drugim. Gdy wspomniemy jak wiele On nam przebaczył, powinniśmy z gotowością przebaczać drugim, tak jak "Bóg w Chrystusie przebaczył nam." Efez. 4:32.

Razu pewnego Jan Wesley podróżował z pewnym generałem, który mocno gniewał się na jednego ze swoich podwładnych. Ten przystąpił do owego generała i pokornie prosił o przebaczenie, lecz generał z gniewem odrzekł: "Ja nigdy nie przebaczam!" Wesley spojrzał w oczy generała i rzekł: "To ty, Panie, chyba nie grzeszysz." Czy chciałbyś aby Bóg przebaczał Tobie, tak jak Ty przebaczasz drugim? Wzrost w łasce jest wzrostem łaskawości w przebaczaniu.

Twoja gotowość do przebaczania jest najlepsza miara Twojego uduchowienia. Rozważ to dobrze i przebacz, jeżeli masz przeciwko drugiemu skargę. - Kol. 3:13.

Dla lepszej nauki pod tym względem, warto przeczytać Ew. Mat. 5:23-26 i Łukasza 18:10-14; a także słowa Chrystusa Pana: "Jeźli nie odpuścicie ludziom upadków ich, i Ojciec Wasz nie odpuści wam upadków waszych." Mat. 6:14

Autor nieznany


"Obleczcie Go w oną przednią szatę."

Lekcja z Ew. według św. Łukasza 15:11-24.

Złoty Tekst: "Pójdźcie a nawróćmy się do Pana". - Oze. 6:1.

Pan nasz Jezus dał trzy przypowieści ilustrujące Boską dobrotliwość

  1. Przypowieść o stu owcach, z których jedna zaginęła i była troskliwie poszukiwana.
  2. Przypowieść o dziesięciu groszach, z których jeden był zgubiony i z pilnością szukany.
  3. Przypowieść o dwóch synach, z których ten, który zaginął był, po powrocie, tak radośnie przyjęty.

Faryzeuszowie, ufni sami w sobie, że byli sprawiedliwymi, pogardzali innymi. Oni mieli formę sprawiedliwości, ceremonie, zewnętrzne posłuszeństwo Bogu i Jego prawom, powierzchowną pobożność i świętobliwość. Możemy wnosić, że niektóre z tych wypływały ze szczerości - z serca, a nie jedynie z formalności; lecz są silne dowody, że z tych co mienili się być "świętymi," bardzo mało było prawdziwie świętymi według probierza Pańskiego. W żniwie wieku żydowskiego zapewne wybrani byli wszyscy stanowiący prawdziwą pszenicę, wszyscy prawdziwi święci, a na ile nam jest wiadomem stosunkowo mało było między nimi takich, którzy rościli, iż są więcej pobożnymi, świętymi - czyli mało Faryzeuszów.

Celnicy i Grzesznicy

Było nieco prawdy w twierdzeniu Faryzeuszów, że większość ludu żydowskiego żyła w grzechu, zaniedbująca Boski zakon, żyjąca według obyczajów pogańskich, bez Boga i bez nadziei na świecie. Lecz nasz Pan pragnął, aby oni rozpoznali, że zajęli niewłaściwy pogląd na tę sprawę. Zamiast trzymać się z dala od swoich ziomków, swoich braci żydów, oni powinni byli być nimi głęboko zainteresowani i być chętnymi uczynić cokolwiek było w ich mocy, aby dopomóc im do powrócenia do harmonii z Bogiem i społeczności z sobą. Zamiast tego Faryzeuszowie raczej chlubili się, że są dziedzicami łaski Bożej, a że drudzy są dalekimi od Boga.

Ci oddaleni od Boga nazywani byli celnikami i grzesznikami. Grzesznicy byli mniej lub więcej niemoralni, nie rościli pretensji do zachowywania zakonu Mojżeszowego, ani jego przepisów względem obserwowania obrządków i rytuałów, świąt itd. Co prawda, oni uczestniczyli w niektórych świętach, lecz przeważnie ze względu na przestrzeganie praw Bożych. względu na przestrzeganie czci nabożeństwa. Celnicy byli to żydzi, którzy do pewnego stopnia zaniedbali zakon i patriotyczne uczucia narodowe i służyli rzymskiemu rządowi jako kolektorzy podatków. Oni byli w pogardzie u tych, którzy mienili, że jako nasienie Abrahamowe i dziedzice Boskich obietnic, oni nigdy i w żadnym znaczeniu tego słowa, nie powinni stać się sługami obcych panów, a szczególnie nie powinni służyć im w pobieraniu podatków od swoich braci, utrzymując, że było niewłaściwem aby oni płacili podatki rządowi rzymskiemu.

Nasz Pan, chociaż uważał na wszelkie obowiązki żyda pod Zakonem, nie miał nic wspólnego z takim Faryzeuszostwem, aczkolwiek zamiast trzymać się z dala od celników i grzeszników, "pospólstwa," On głosił Swoje poselstwo wszystkim, którzy mieli "uszy ku słuchaniu," nie czyniąc wyróżnień między nauczonymi w piśmie i Faryzeuszami, a celnikami i grzesznikami. Za to Faryzeuszowie gardzili Nim uważając, że tak On sam jak i Jego nauki były na niższym poziomie, nadające się więcej dla ludzi zwykłych, dla klasy grzeszników.

Trzy wyżej wspomniane przypowieści były wypowiedziane szczególnie jako nagana dla Faryzeuszów - aby wykazać niewłaściwość ich stanowiska wobec rzesz, "ludu pospolitego."

Pan Jezus me zaprzeczała że celnicy i grzesznicy źle postępowali, że pod pewnymi względami byli bardziej oddalonymi od Boga aniżeli Faryzeuszowie; lecz On pragnął, aby ci ostatni poznali, że ich serca nie były zgodne z duchem Bożym, bo inaczej nie byliby tak obojętnymi wobec swych braci. Te trzy przypowieści były naukami wzięte ze zwykłych spraw życiowych - który z was mający sto owiec, gdyby stracił jedną, czy nie starałby się znaleźć ją?, albo któraż niewiasta, mająca branzoletę z dziesięcioma srebrnymi ozdobami, cenioną jako pamiątkę zamążpójścia, czyżby pilnie nie szukała, gdyby zgubiła jedną z tych ozdób?, a jeżeli tak, to czyż nie powinni oni brata swego cenić więcej, aniżeli jedną owcę lub monetę, czemuż więc nie poszukiwać go i starać się przywieść go z powrotem?

Na zapieczętowanie tej nauki Pan wypowiedział jeszcze przypowieść o synu marnotrawnym, która stanowi niniejszą lekcję. Ona przedstawia naszego Ojca Niebiańskiego i Jego stanowisko wobec tych dwu klas. Starszy syn przedstawiał Faryzeuszów, młodszy, marnotrawny, przedstawiał celników i grzeszników, a ów ojciec przedstawiał Boga. Przypowieść pokazuje Boską gotowość przyjęcia z powrotem pokutującego, a także dosadnie przedstawia niewłaściwość Faryzeuszów i ich brak gotowości w nawracaniu swoich braci z drogi złej, i powrócenia do rodziny Bożej.

Przypowieść ta dosadnie ilustruje złą drogę postępowania celników i grzeszników; byli oni w łasce u Boga pod Mojżeszowym Zakonem, lecz uprzykrzywszy sobie ograniczenia rodzinne, ograniczenia zakonu Mojżeszowego, odwrócili się od Boga na drogę grzechu i cierpień, goniąc za przyjemnościami i dobrobytem w niewłaściwym kierunku. Oni powinni byli radować się w pozostaniu pod Boską ochroną i opieką, radować się przywilejami domu Ojcowskiego i wszystkich błogosławieństw. Powinni byli zrozumieć ów chwalebny przywilej, iż byli odłączeni przez Pana od innych narodów ziemi; lecz oni nie ocenili tego i popadli w różne grzechy. Chociaż byli Izraelitami, żyli według obyczajów pogańskich a nawet gorzej aniżeli niektórzy z nich. Służyli szatanowi a wiele ich chorób było wynikiem tego, także wiele z ich niedostatków, a szczególnie moralna degradacja.

Boskie przymierze z nimi jako Żydów opiewało, że gdy będą posłuszni jego ustawom, będą mieli doczesne powodzenie. Pod tym względem ich pozycja była odwrotna od naszej; w okresie ewangelicznym Pan obiecał wiernym duchowe powodzenie wśród doczesnych trudności i niepowodzeń.

Można powiedzieć, że szatan jest panem owej dalekiej krainy - dalekiej od Boga, od Jego miłości, ochrony i protekcji. Szatan był tym, który zdegradował ich do poziomu świń i w jego służbie oni głodują za lepszą cząstką. Świnie w owej przypowieści przedstawiają ludzi światowych zagłębionych w rzeczach doczesnych, a zupełnie obojętnych na rzeczy duchowe. ów marnotrawny przedstawiony jest jako mający nic więcej posiłku od światowych; a jednak była różnica między nim a świńmy, bowiem podczas gdy świnie mogły napełniać swe brzuchy tą paszą i nabierać sił, onemu marnotrawnemu było trudnem podtrzymać życie na takiej diecie. Zrozumiał swoją degradację - "przyszedł do siebie" - zrozumiał, że był niemądrym, szalonym marzycielem, gdy opuścił tak życzliwy dom ojca i tak wielkie błogosławieństwa, jakimi kiedyś się rozkoszował, a teraz doszedł do stanu tak zdegradowanego, że cała jego istota zatęskniła za błogosławieństwami, które był opuścił.

Postanowił więc powrócić do ojca i według tego postanowienia postąpił. Postanowienie byłoby niczem, gdyby nie było poparte czynem, lecz czyn nie mógłby poprzedzić woli, czyli chęci.

Obraz obdartego i wynędzniałego syna marnotrawnego ze spojrzeniem pełnego wstydu i bojaźliwego oczekiwania jakiego przyjęcia dozna przez ojca i swego brata, jest graficznie przedstawiony przez Pana w tej przypowieści. Jego starszy brat, przedstawiający Faryzeuszów, nie wyglądał jego powrotu; lecz ojciec, przedstawiający Boga, widział go z daleka - wyczekiwał go, litował się nad nim, i aby czasem ten nie stracił odwagi, wybiegł naprzeciwko niemu. Przyjął go jakoby nigdy nie zgrzeszył; najpiękniejsza szata, obuwie, pierścień były mu dane, a przyrządzona uczta była proklamacją radości ojca ku wszystkim domownikom. W ten sposób Pan pokazał Faryzeuszom jak Bóg patrzy na pokutujących celników i grzeszników przyjmujących poselstwo ewangeliczne i powracających do sprawiedliwości i harmonii z Bogiem.

Nauczeni w Piśmie i Faryzeuszowie Starszym Synem

Większość naśladowców Pana była z tej klasy grzeszników a Faryzeuszowie, zamiast nienawidzieć Pana i Jego poselstwo, które pociągało tych byłych tułaczy z powrotem ku miłości nadziei i społeczności z Bogiem, powinni byli radować się z tego. Następnie, przedstawiając Faryzeuszów i ich stanowisko w tej sprawie, Pan wykazał im, że oni gniewali się na Boga za Jego dobroć i odmówili wzięcia udziału w uczcie, na którą byli przez Ojca zaproszeni i z której powinni byli radować się razem z tymi powracającymi marnotrawnymi. Było to ich strata, a zyskiem dla pokornie usposobionych. Ojciec, któremu upodobało się darzyć ich Swoimi błogosławieństwami i był nadal chętny je udzielać, nie zmuszał ich do przyjęcia Jego łask, chociaż z natury byli oni Jego wybranymi. Jeżeli nie chcieli przyjąć gościnności Ojca łącznie z powrotem marnotrawnego, nie będą mogli mieć żadnego udziału. Uczta ewangeliczna jest tylko jedną ucztą i wszyscy w niej uczestniczący muszą wchodzić na warunkach i według zarządzeń Ojca.

Chociaż widocznie ta przypowieść, ściśle mówiąc, stosuje się do żydów i żadne z jej zarysów nie włączają pogan, to jednak możemy ją ilustracyjnie zastosować do naszych czasów. Zauważyliśmy często, że cielesny Izrael był typem, czyli figurą na duchowego Izraela a żniwo wieku żydowskiego było wzorem, czyli przedblaskiem na żniwo wieku ewangelicznego. W szerszeni znaczeniu tego słowa, cały świat może być obserwowany w świetle owej przypowieści. Ci co starali się pozostawać w harmonii z Bogiem - ci co starali się postępować w świętobliwości żywota i w posłuszeństwie Boskiej woli -- mogą być przyrównani do onego starszego brata; zaś młodszy brat przedstawiałby tych opisanych przez apostoła w liście do Rzymian, w rozdziale pierwszym: Którzy "poznawszy Boga, nie chwalili jako Boga ani Mu dziękowali, owszem znikczemnieli w myślach swoich i zaćmiło się bezrozumne serce ich. Mieniąc się być mądrymi, zgłupieli i odmienili chwałę nieskazitelnego Boga" itd. "Przeto podał je Bóg pożądliwością serc ich" itd.... "Dlatego podał ich Bóg w namiętności sromotne ... a jako się im nie upodobało mieć w znajomości Boga, tak też Bóg ich podał w umysł opaczny aby czynili co nie przystoi." - Rzym. 1:21-29.

Z tego stanowiska, nieomal cała ludzkość dotąd znajduje się w owej "krainie dalekiej," w ziemi nieprzyjaciela, pod zaciemniającymi wpływami boga tego świata. A teraz, z łaski Bożej, dowiedzieliśmy się naprzód, że ostatecznie dana będzie sposobność wszystkim wszędzie aby wniknęli w siebie i zrozumieli co stracili, a także, aby zrozumieli gotowość Ojca do przyjęcia ich z powrotem -sposobność reformy w Tysiącleciu, pod dyrektywą Tego, który umiłował nas i kupił Swoją drogocenną krwią. Tym, co znajdują się we właściwej postawie serca, poselstwo to daje radość i wesele, innym zaś już sama myśl aby niepojednany świat miał dostąpić sposobność powrotu do Ojca Niebieskiego i że dana im będzie szata sprawiedliwości Chrystusowej, i że Bóg ich z powrotem przyjmie za synów, jest wstrętna, tak jak myśl o Boskiej łasce dla celników i grzeszników była wstrętna dla większości Faryzeuszów w czasach naszego Pana.

Pierwszymi powracającymi marnotrawnymi w nowej dyspensacji będą nieszczęśni żydzi; albowiem jest napisane: "Przyjdzie z Syjonu Wybawiciel i odwróci niepoboźność od Jakuba. A toć będzie przymierze Moje z nimi, gdy odejmę grzechy ich A tak według Ewangelii nieprzyjaciółmi są dla was; lecz według wybrania są miłymi dla ojców. Albowiem darów swoich i wezwania Bóg nie żałuje." - Rzym. 11:26-30.

Prorok opisuje doświadczenia Żydów jako marnotrawnych, powracających do domu Ojca, mówiąc, że Bóg wyleje na nich ducha łaski i modlitw, i że obaczą Tego, którego przebodli i płakać będą nad Nim. Nie tylko na nich Ojciec wyleje Swego ducha, bowiem napisano: "Potem (po wieku Ewangelii, w którym to czasie Bóg liczył się tylko ze sługami i służebnicami) wyleję Ducha Mego na wszelkie ciało." - Joel 2:28-29.

Ludzkość w Ogólności Marnotrawną Podobna myśl była pokazana w Nabuchodonozorze, który, w ogólnym znaczeniu, przedstawiał szaleństwo tego świata. Przy końcu tych dni - przy końcu okresu jego zwierzęcej degradacji - Nabuchodonozor przyszedł do siebie i czytamy: "Po skończeniu onych dni podniosłem ja, Nabuchodonozor, w niebo oczy moje a rozum mój do mnie się zaś wrócił i błogosławiłem Najwyższego, a Żyjącego na wieki chwaliłem i wysławiałem.... Tego czasu rozum mój wrócił się do mnie, a do sławy królestwa mego ozdoba moja i dostojność moja wróciła się do mnie" (Dan. 4:33-34,36). Po zakończeniu się czasów pogan (po roku 1915), rozsądek zacznie powracać do marnotrawnych, a światłość Pana Jezusa zacznie przyświecać w różnych częściach ziemi. Ewentualnie błogosławieństwo Boże spłynie na całą ludzkość uwolnioną z pod zaciemniających wpływów onego wielkiego przeciwnika.

Prorok Pański znowu określa te przyszłe błogosławieństwa dla całego świata tymi słowy: "Stanie się w ostateczne dni, że utwierdzona będzie góra domu Pańskiego (królestwo Boże) na wierzchu gór.... I pójdzie wiele narodów mówiąc: Pójdźcie, a wstąpmy na górę Pańską, to jest do domu Boga Jakubowego a będzie nas nauczał dróg Swoich i będziemy chodzili ścieżkami Jego, bo zakon z Syjona (duchowe królestwo, uwielbiony Chrystus) wyjdzie, a słowo Pańskie z Jeruzalemu (ziemscy przedstawiciele tysiącletniego królestwa i chwały)." - Mich. 4:1-2.

"Ten Sam Wczoraj, Dziś i Zawsze"

Znamiennem jest, jak niektórzy ludzie widzą nieco, lecz nie mogą dostrzec chwalebnej wizji Boskiej mądrości i potęgi. Naprzykład, Rev. Aleksander McKenzie, pisząc o Boskiej litości i o drzwiach otwartych dla tych, którzy powrócą do domu Ojca, wyraził swoje myśli następująco:

'Nie byłoby od rzeczy powiedzieć, że Ewangelia Chrystusowa jest Ewangelią drugiej sposobności. Ludzie z ciekawością kwestionowali, czy jest jaka druga sposobność w innym świecie. Jest coś o wiele lepszego niż to, druga sposobność w tym świecie, "to teraz" - woła wielki Apostoł - "czas przyjemny, oto teraz dzień zbawienia" (2 Kor. 6:2). Pokuta jest nową sposobnością; tak powrócił syn marnotrawny do swego ojca, mówiąc: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przed tobą i jużem nie jest godzien abym był nazywany synem twoim. Uczyń mnie jako jednego z najemników twoich." Lecz ojciec jego zrozumiał to wyznanie i rzekł: "Przynieście ona przednią szatę a obleczcie go" itd. "Albowiem ten syn mój umarł był a zasię ożył; zginął był i znaleziony jest" - powrócił, aby na nowo próbować.'

Radujemy się, że Ojciec Niebiański daje nam i naszym braciom, siostrom i dzieciom sposobności do odzyskania tego co utracili po błąkaniu się na manowcach grzechu - sposobności korzystania z lekcyj życiowych i ze smutnego doświadczenia, jako będących obcymi oddalonymi od Boga. Dobrze jest gdy możemy to widzieć i że mało jest tych, którzy dochodzą do konkluzji, iż jedno przekroczenie pieczętuje ich przyszły los. Cieszy nas, że wielu jest takich, którzy rozumieją Boską litość i przebaczenie, okazane przez Jezusa, nie tylko za nasze pierwsze zboczenie, ale i za następne. Czyż mamy ograniczać Boską łaskę, gdy On sam nie stawia żadnego ograniczenia? Czy mamy mówić, że jedynie ci co w obecnym czasie usłyszeli Jego głos i weszli do Jego rodziny, dostępują Jego łaski? Czemu tak wielu jest takich, którym trudno jest zrozumieć, że ten sam Bóg, który miał litość nad nimi, za ich słabości i uchybienia, i przyjął ich napowrót, jako marnotrawnych, bez pogwałcenia sprawiedliwości, nie może być zarówno łaskawym wobec tych, którzy dotąd nawet nie mieli uszu do słyszenia ani ócz do zobaczenia Jego łaskawości i dobroci w Chrystusie?

Jest to zaiste dziwnem, że obecnie przy świtaniu nowej dyspensacji, kiedy Pan zwraca naszą uwagę na chwalebne zarysy Swego planu, które napewno sprawią podniesienie świata ludzkości i kompletną restytucję wszystkich chętnych z powrotem do tego co było stracone w raju - a kupione dla nich przez Ojca, przez dar Syna jego na Kalwarii, aby te błogosławieństwa miały rozbudzić opozycję i gniew kogokolwiek z tych, którzy mianowali imię Chrystusowe lub kiedyś dostąpili pewnej miary ducha Bożego. Jak to może być, że tacy zatulają swe uszy na poselstwo tyczące się naszego drogiego Odkupiciela - "Tenci jest ona prawdziwą światłością, która oświeci każdego człowieka przychodzącego na świat"? Jak to może być, że oni nie chcą uznać poselstwa jakie Bóg przez chór aniołów posłał do Betlejemu - "Oto zwiastujemy wam radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi." - Łuk. 2:10.

Tylko Pokutujący Marnotrawni Przyjęci

W przypowieści jest radość z powrotu marnotrawnego, a Pan wyjaśnił, że i w niebie jest radość nad każdym, który, zbłądziwszy po staniu się dzieckiem Bożym, powrócił do domu Ojca swego.

Ta sama zasada działa w wieku Ewangelii. Jeżeli którzy z przyjętych w Chrystusie do Boskiej rodziny, odchodzą z domu Ojca a zasię wracają w duchu prawdziwej pokory, jak to przedstawione jest w przypowieści, mogą ponownie dostąpić Boskiej łaski i przebaczenia, a szata sprawiedliwości Chrystusowej przykryje ich zmazy. Tacy znowu otrzymują dowody Boskiej łaski i Jego miłosierdzia. Widzimy iż serce Boga jest tak obszerne, że przez tego samego Odkupiciela i przez Jego kosztowną ofiarę pojednawczą, On uczynił łaskawe zarządzenie dla całej ludzkości. Nie tylko my radujemy się z rozwijania się tych szerszych zarysów Boskiego planu, ale pewni jesteśmy, że i aniołowie w niebie radują się widząc jak długą, szeroką, wysoką i głęboką jest miłość Boża okazana Jego upadłym stworzeniom.

W powyższem nie ma nic takiego coby dało do zrozumienia, w żadnym znaczeniu tego słowa, aby ktokolwiek miał być przyjęty przez Boga na warunkach innych aniżeli przedstawione są w tej przypowieści w stosunku do marnotrawnego. Marnotrawny musi pragnąc powrotu i musi czynić starania ku temu; lecz Ojciec wyjdzie naprzeciwko niemu aby dodać otuchę, przyjąć go, błogosławić i wprowadzić do wszystkich chwalebnych rzeczy, jakie On ma zachowane dla tych, którzy miłują Go i Jego sprawiedliwość.

Jest wszakże pewna część w takiej reformie, która w pewnej mierze zależy na Boskiej opatrzności - jest to przedstawione w słowach: "Przyszedłszy do siebie", czyli, wniknąwszy w siebie. Grzech i degradacja wytrącają rozsądek człowieka z równowagi, tak, że dobro zdaje się być złem, światłość ciemnością, prawda fałszem i na odwrót. Boska opatrzność sprawia, że oczy naszego wyrozumienia otwierają się ku poznaniu samych siebie, ku zrozumieniu swoich strat i potrzeb.

Tak więc, jak wykazaliśmy to powyżej, Boskie obietnice dosięgną cały świat ludzkości, i poświadczają, że w słusznym czasie, ludzkość oceni lekcje z przebytych doświadczeń i zapragnie powrócić do domu Ojcowskiego. Muszą jednak pożądać tego, bo inaczej wyniki te nie będą osiągnięte. W Tysiącleciu ludzkość będzie doprowadzona do zrozumienia swoich potrzeb, i w miarę posłuszeństwa, będą mieli Ojcowskie zaopatrzenie w Chrystusie, aby wyjść im, że tak powiemy, na spotkanie i pomogą im, procesem restytucji, dojść do stanu zupełnego pokoju, błogosławieństwa i społeczności z Wszechmocnym.

Oko niektórego marnotrawnego może spocznie na niniejszym artykule i może zatęskni za domem Ojca, za miłą społecznością, rodziną duchową, za łaskawymi błogosławieństwami, które tam znajdują się i którymi w przeszłości rozkoszował się, a później opuścił. Takiemu przypominamy, że taka myśl jest początkiem powrotu do rozsądku - początkiem wniknięcia w siebie. Niechaj taki powstanie natychmiast i uda się do domu Ojca sposobem naznaczonym, czyli przez Pana Jezusa; niechaj będzie pewnym, że Bóg jest gotów przyjąć go, lecz niech nie wraca w duchu własnej sprawiedliwości, w usposobieniu usprawiedliwiania się, bo to ograbiłoby go ze spodziewanych błogosławieństw. On musi wrócić tak jak uczynił to marnotrawny syn, ze skruszonym sercem, szczerze wyznając swój błąd i z gotowością zajęcia choćby najniższego miejsca w rodzinie Ojca, jako sługa. Tylko takiemu Ojciec przywróci wszystkie przywileje synostwa.

W.T.3360-1904


Trzy dary Boże

(Dokończenie z poprzedniego wydania)

Jezus obróciwszy się, rzekł do Piotra: "Idź ode mnie, szatanie! jesteś mi zgorszeniem; albowiem nie pojmujesz tego, co jest Bożego, ale co jest ludzkiego." (w.23) Odradzaniem Jezusowi, aby nie szedł do Jeruzalemu, gdzie miał być zabity, Piotr przeszkadzał wykonaniu woli Bożej, i, w tym on działał jak szatan działałby. Pan Jezus dalej wyjaśnił, że pogląd wyrażony przez Piotra, był oparty na ludzkim rozumowaniu - "nie pojmujesz tego, co jest Bożego, ale co jest ludzkiego." Mężczyźni i niewiasty dzisiaj, którzy rozmyślnie ustawiają się na stanowiskach, gdzie wiedzą, że będą zabici,

prawdopodobnie byliby uważani za niezdrowych umysłowo. Ogólnie mówiąc, zdrowe ludzkie rozumowanie próbuje unikać niebezpieczeństw.

Lecz to, wówczas, nie było zdrowe rozumowanie dla Jezusa - nie z Boskiego stanowiska. Wola Boża była jasno wyrażona dla Jezusa i Jezus poświęcił się na czynienie tejże woli; wolą Jego Ojca było, że On musi umrzeć i właściwy czas na Jego śmierć nadszedł. A więc była tylko jedna rzecz rozumna, którą Jezus mógł uczynić, a tą rzeczą było przedstawienie siebie u ołtarza aby być ofiarowanym, a ten "ołtarz" był w Jeruzalemie, toteż poszedł On do Jeruzalemu.

Idziemy śladami Jezusa

Pan Jezus skorzystał z okazji aby pouczyć Swoich uczniów, że ta sama zasada miała nimi kierować. Jezus powiedział: "Jeźli kto chce iść za mną, niechajże samego siebie zaprze, a weźmie krzyż swój, i naśladuje mnie. Bo ktoby chciał duszę swoje zachować, straci ją; a ktoby stracił duszę swoje dla mnie, znajdzie ją" (w.24-25). Byłoby to dziwne rozumowanie z ludzkiego punktu zapatrywania, ale jest zdrowe dla tych, którzy weszli w przymierze z Panem przy ofierze. Nie mogą oni inaczej rozumować i podobać się Ojcu Niebieskiemu.

W wypadku Jezusa, On zgodził się dać Swoje ciało za życie świata. Schranianie się od tego, oznaczałoby niewierność. W takim wypadku nie byłby On godny Boskiej natury; a nawet nie byłby wcale godzien zmartwychwstania, a śmierć byłaby utratą życia całkowicie. A więc jedynym sposobem jakim On mógł "znaleźć" chwałę, cześć i nieśmiertelność w zmartwychwstaniu było "stracić" Swoje ziemskie życie w ofierze, jak zgodził się uczynić. Ponieważ postępujemy śladami Jezusa, ta sama zasada stosuje się do nas, i przez wierność tej zasadzie objawiamy "Ducha... zdrowego zmysłu.";

Jest zupełnie moźliwem, że Apostoł Paweł miał to doświadczenie i lekcję Jezusa na pamięci później, kiedy "więzienie i uciski" czekały go w Jeruzalemie. Przemówił on do starszych w Efezie: "Oto teraz ja będąc związany duchem, idę do Jeruzalemu, nie wiedząc, co tam na mię przyjść ma. Tylko że Duch Święty po miastach świadczy, powiadając, że mnie więzienie i uciski czekają. Wszakże ja na nic nie dbam, i nie jest mi tak droga dusza moja, bym tylko bieg mój z radością wykonał, i posługę, którą wziął od Pana Jezusa, na oświadczenie Ewangelii łaski Bożej." - Dzieje Ap. 20:22-24

Niewłaściwe odradzanie

W sam raz jak Piotr uczynił z Jezusem, tak przyjaciele Pawła próbowali odradzać mu pójścia do Jeruzalemu. Tedy Paweł rzekł do nich: "Cóż czynicie płacząc i serce mi psując? Albowiem ja nie tylko być związanym, ale i umrzeć jestem gotowy w Jeruzalemie dla imienia Pana Jezusowego." (r. 21:13) Z pewnością tu Ap. Paweł szedł bardzo blisko śladami Mistrza. Nie ma żadnego widoku dla nas, aby mieć sposobność cierpieć i umierać z Jezusem w literalnem Jeruzalemie, ale mamy swoje symboliczne "Jeruzalemy". Są to sposobności, jakie się nam nastręczają do okazania swojej lojalności Panu i swojemu przymierzu ofiary przez wierność w czynieniu woli Ojca Niebieskiego, bez względu na koszt.

Tymoteusz miał jedną z tych sposobności, kiedy Apostoł Paweł zaprosił go aby przyszedł do Rzymu odwiedzić go zanim zostanie stracony. Sytuacje stawają wobec nas, w których decyzje muszą być uczynione co do drogi jaką mamy obrać, czy powinniśmy uczynić to lub owo. Co jest podstawą, na której mamy zrobić te decyzje? Czy będzie opierać się na tym, która droga będzie lżejsza od drugiej i więcej przyjemna dla ciała?

Podstawą wszystkich naszych decyzji jako chrześcijan powinno być jaką jest wola Pańska, - czy On chce abyśmy poszli lub pozostali. Powinniśmy kierować się Jego Słowem na ile możemy, nawet w małych rzeczach życiowych. Gdy rozpoznajemy wolę Bożą w danej sytuacji, to nie powinno stanowić różnicy, czy wykonanie Jego woli może być trudne i czy pociągnie za sobą cierpienie, lub czy ona może być miłą i sprawić nam przyjemność w Nim. Decyzja musi być oparta na woli Bożej. Jeżeli będziemy usiłowali postępować według woli Bożej w miarę naszych najlepszych zdolności, tedy jesteśmy kierowani przez "Ducha ... zdrowego zmysłu."

Bądźmy wdzięcznymi Bogu, że Jego "moc" pomaga nam przezwyciężać "ducha bojaźni", i że On łaskawie udziela nam siły do postępowania po wąskiej drodze, i że przez Swoje Słowo On prowadzi nas po tej drodze "naśladowania Baranka, gdziekolwiek On idzie." Tym sposobem zachowamy swoje życie w niebieskiej fazie królestwa, aby żyć i królować z Chrystusem tysiąc lat.

"The Dawn"-II,1968