powrót

 O zmierzchu godzin przeklętych,

O zmierzchu godzin przeklętych,
W czasach łez i w cierpieniu,
Ze szronem na kwiatach przejętych,
I rdzą na wiekach kwitnieniu.
Tak ciepły głos matki wciąż brzmiał,
Koił dźwięk szlochu i łkań;
"Sam na winnej prasie On stał",
Usłyszymy w chwilach uwikłań.

W noc sądu o winie,
Niebo wraz z ziemią odeszły,
Najśmielszy zaprzeczał jedynie,
Z rozpaczy drżał wciąż najmilszy.
Ojca zostało mu wsparcie,
Gdy wszedł w nieznany mu stan,
I choć bliskie ze złem starcie,
Idziemy, bo nie boim się ran.


 powrót The Herald 1 - 2004