powrót



Antybohaterowie Biblii

ŁUKASZ KOLAK

"Badajcie Pismo Pana i czytajcie: Żadnej z tych rzeczy nie brak, żadna z nich nie pozostanie bez drugiej, gdyż usta Pana to nakazały i jego duch je zgromadził" - Izaj. 34:16.

Zacytowanymi powyżej słowami prorok Izajasz poucza lud Boży. Zawsze powinniśmy stawiać Biblię, jako nasz najwyższy autorytet, ponad wszelkie dzieła myśli ludzkiej. Jest tego prosty powód. Uważamy ją za Słowo Boże i to jest wystarczająca rekomendacja. Słowo ludzkie, w formie różnych idei i filozofii, zawsze wraca się puste, nie przynosząc światu trwałego szczęścia. Ze Słowem Najwyższego jest inaczej. Ono nigdy nie wraca puste. Plan Boga spełni się w każdym aspekcie i przyniesie nieprzemijające dobro całemu Jego stworzeniu.

Moc Biblii zasadza się również na jej obiektywizmie. Nie ukrywa ona różnych niechlubnych epizodów z życia mężów Bożych. Mówi wprost o grzechu Dawida z Batszebą oraz zaparciu się apostoła Piotra. Stanowi zapis wielkich czynów ludzi, ale traktuje również o ludzkiej słabości i nikczemności. Jako badacze Biblii, musimy ujmować ją całościowo i korzystać z pełnego jej przesłania.

Dojrzałość chrześcijańska polega między innymi na umiejętności uczenia się nie tylko na swoich błędach, ale również na grzechach innych. Tematem naszego rozważania będą ludzie, na których można spojrzeć jako na antybohaterów Biblii. Analizując ich błędy, postaramy się przestrzec samych siebie, zachowując świadomość, że i my, wciąż będąc w ciele, jesteśmy zdolni do różnych bezbożnych czynów.

Kain

Pierwszą postacią, którą poddamy analizie, będzie Kain. To, co jest w jego historii uderzające, to fakt, jak szybko grzech zaczął pustoszyć sferę ludzkiej moralności. Było to przecież dopiero drugie pokolenie. Biblia podaje, że gdy Bóg nie spojrzał łaskawie na ofiarę Kaina, ten "...rozgniewał się bardzo i zasępiło się jego oblicze" (1 Mojż. 4:5). Pomimo Bożej przestrogi Kain zabił swego brata. Nie było to morderstwo w afekcie, ale dokonane z premedytacją, zaplanowane: "Potem rzekł Kain do brata swego Abla: Wyjdźmy na pole! A gdy byli na polu, rzucił się Kain na brata swego Abla i zabił go"(1 Mojż. 4:8).

Zatrzymajmy się na chwilę przy tej historii i wykażmy błędy i zaniechania Kaina, które ostatecznie skutkowały bratobójstwem. Ap. Paweł w Liście do Hebrajczyków podaje, że Abel złożył Panu Bogu ofiarę wartościowszą niż Kain. Uczynił to z powodu posiadanej wiary (Hebr. 11:4). Stąd możemy wnioskować, że Kainowi tej cnoty brakowało. Jego dar nie był ofiarą krwawą, tak jak ofiara jego brata. Kain zapewne nie przykładał wagi do faktu, że Bogu należy się to, co pierwsze i najlepsze w podzięce za okazane błogosławieństwo. Sprawę kultu traktował mało poważnie, bardziej formalistycznie. Nie był ochotnym dawcą, a przecież Bóg takich miłuje i przyjmuje (2 Kor. 9:7).

Kain reaguje gniewem na odrzucony dar. To oburzenie jest irracjonalne. Starszy syn Adama nie ma do niego prawa. Są ludzie, którzy mają tendencję do podobnego zachowania. Jest ona podyktowana pychą i zbytnią pewnością siebie. Ludzie tego pokroju czują się lepsi od innych. Są przykłady sportowców, polityków, którzy nie umieją pogodzić się z porażką.

Jest prosty sposób, aby walczyć z takim nastawieniem. Jest nim mozolne rozwijanie w sobie pokory. Każdy z nas musi być świadomy swojej omylności. Nikt z nas nie ma patentu na zupełne poznanie po tej stronie zasłony. Biblia uczy, że różnorodna Boża mądrość ujawnia się przez zbór, dlatego nie powinniśmy opuszczać wspólnych naszych nabożeństw (Efezj. 3:10; Hebr. 10:25). Powinniśmy słuchać siebie nawzajem i być otwarci na argumenty innych. Nie przypisujmy innym złych intencji, ale zamiast obrażania się czy uprzedzania do siebie nawzajem rozmawiajmy. Musimy też nauczyć się, aby umieć przyznać innym rację i uznać swój błąd. To nie jest łatwe, bo porusza sferę naszych ambicji, ale bez tego nie będziemy się rozwijać.

Napomnienie Boga nie przynosi skutku. Kain jest uparty. Wpuszcza grzech do swego serca. Pielęgnuje złe myśli dotyczące brata i one ostatecznie przeistaczają się w pewien schemat myślowy wypełniający jego głowę. Być może pojawia się rodzaj obsesyjnego złego postrzegania Abla i trwała zawiść.

Apostoł Paweł uczy nas, jak ważną rzeczą jest to, czym napełniamy swój umysł: "Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały" (Filip. 4:8).

To, o czym często myślimy, pokazuje nam i Bogu, kim naprawdę jesteśmy. Naszego Ojca nie da się zwieść. Jeśli czegoś złego nie robimy, jednak skrycie myślimy o tym, to wskazuje, że nasze pragnienia są złe - i nasze serce. Jest to rodzaj hipokryzji. Musimy oczyszczać swój umysł i napełniać go zdrowymi rzeczami.

Bóg zadaje następnie Kainowi pytanie: "Gdzie jest brat twój Abel?". Kain odpowiada, że nie jest stróżem swojego brata. Chociaż jesteśmy braćmi w Chrystusie, to ciągle, będąc w ciele, pozostajemy pod presją starego człowieka. Wyniki tego mogą być następujące:

  • obmowa,
  • brak przyjęcia napomnienia,
  • waśnie i spory,
  • obojętność.

Pod wpływem różnych nieporozumień może i w nas zrodzić się taka myśl (nastawienie): Nie jestem stróżem brata mego. Jest to bardzo niebezpieczny stan. Dowodzi on braku lub zaniku miłości, a przecież ona jest ostatecznym Bożym kryterium. Pan Jezus nauczał apostołów, jak i cały Kościół w słowach: "Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie" (Jan 13:34-35).

Historia Kaina dostarcza jeszcze jednej znaczącej lekcji. Kain zwraca się do Boga: "Zbyt wielka jest wina moja, by można mi ją odpuścić" (1 Mojż. 4:13). Można powiedzieć, że w pewnym sensie zwątpił on w Boże miłosierdzie. Nam nigdy nie wolno tego zrobić, bo choć ma ono swoją granicę, to jest zarazem wielkie. Zawsze powinniśmy zwracać uwagę, gdy zgrzeszymy, na stan naszego serca. Jeśli jest w nim wciąż miejsce na skruchę i żal, czasem z powodu wielkiego przestępstwa, powinniśmy posłuchać rady apostolskiej: "Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśli kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy. On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata" (1 Jana 2:1-2).

Korach

Historię jego buntu mamy zapisaną w 4 Księdze Mojżeszowej, 16 rozdział. Korach wraz z Datanem, Abiramem i 250 książętami wystąpili przeciw Mojżeszowi oraz Aronowi i rzekli: "Dość tego! Cały bowiem zbór, wszyscy w nim są święci, i Pan jest wśród nich; dlaczego więc wynosicie się ponad zgromadzenie Pańskie?"(4 Mojż. 16:3).Korach wystąpił przeciw autorytetowi Mojżesza i Aarona, przeciw Bożej woli oraz podważył dobre intencje przywódców narodu.

Lekcja, jaka wypływa z tej historii, dotyczy poszanowania, jakie winniśmy mieć dla Bożego porządku. Jednym z ważniejszych elementów Jego organizacji jest wybór i posługa naszych pasterzy. To oni strzegą trzody Bożej i mają kłaść za nią życie. Ponoszą oni większą odpowiedzialność przed Bogiem. Pamiętajmy o tym. Słowo Boże poucza o podwójnej czci dla braci starszych: "Starszym, którzy dobrze swój urząd sprawują, należy oddawać podwójną cześć, zwłaszcza tym, którzy podjęli się zwiastowania Słowa i nauczania" (1 Tym. 5:17).Podwójna cześć wynika stąd, że nie tylko są naszymi braćmi w Chrystusie, ale i w Jego miejsce, wkładając własny wysiłek i pracę, stali się naszymi nauczycielami.

Jednym z aspektów posługi starszego wobec zboru jest napominanie. Nikt z nas nie lubi być jednak krytykowanym. Prawie zawsze uruchamia się w nas automatycznie reakcja obronna i chęć do kontrataku, choćby w myślach. To dość naturalne, ale dla człowieka upadłego. Jednak równie naturalna dla Nowego Stworzenia powinna być także, prędzej bądź później, analiza napomnienia. Krytyka jest narzędziem prowadzącym do rozwoju, postępu. Popatrzmy na to zagadnienie przez pryzmat Biblii. Jak dużo jest w niej napomnień. Krytyka musi prowadzić nas do refleksji. Jeśli dostrzeżemy jej słuszność, to powinniśmy nie tylko wyciągnąć wnioski, ale także być za nią wdzięczni.

Starszy jest upoważniony do napominania i nie może się przed tym wzbraniać. Nam natomiast nie wolno ani bagatelizować krytyki, ani reagować na nią znieczulając nasze serca. Jeśli zamiast pokornego przyjęcia uwagi usztywnimy nasze karki, to może pojawić się pewna pokusa. Jest nią uprzedzenie, jakie możemy zacząć żywić do danego starszego. Jeśli będziemy je pielęgnować, to skończy się to tym, że np. nie zagłosujemy na niego w czasie wyborów. Czy takie decyzje znajdują u Boga akceptację? Na pewno nie. Natomiast diabłu taka nasza małostkowość bardzo się podoba. On pragnie wszczepić nam pogląd, że nikt nie ma prawa nas krytykować, że jesteśmy wolni, że wszystko możemy i że wszystko jest pożyteczne. Biblia tak nie naucza.

Poszanowanie dla Bożego porządku, dla starszych oraz umiejętność obiektywnego podejścia do napomnienia jest ważnym wskaźnikiem naszej chrześcijańskiej dojrzałości. Przyszło nam żyć w dziwnych czasach, kiedy rosną w społeczeństwie tendencje do totalnego podważania autorytetu władzy państwowej, kiedy każdy jest najwyższym autorytetem dla samego siebie, kiedy napomnienie i krytyka spotyka się najczęściej z kontrą, nierzadko w brutalnej i niemerytorycznej postaci. To są bardzo niebezpieczne, anarchistyczne tendencje.

Każdy z nas musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy te zjawiska nie wpływają demoralizująco i na nas. Szatan będzie wykorzystywał zewnętrzne czynniki do prób przeobrażania naszej mentalności. Musimy być bardzo ostrożni. Trzymać się powinniśmy Słowa Bożego i modlitwy oraz wyrabiać w sobie czujność i spostrzegawczość. Analizujmy siebie codziennie i bądźmy w tym obiektywni. Jeśli tego zaniedbamy, to możemy liczyć się z Bożym odrzuceniem.

Judasz

W Nowym Testamencie również nie brakuje postaci, których postawa i wybory, a także ich konsekwencje stanowią ważną lekcję dla naszego poświęconego życia. Najpierw przyjrzymy się osobie Judasza i zadziwiającej oraz przerażającej ewolucji, jaką przeszedł, będąc jednym z dwunastu.

"I przywołał dwunastu uczniów swoich, i dał im moc nad duchami nieczystymi, aby je wyganiali i aby uzdrawiali wszelką chorobę i wszelką niemoc. A te są imiona dwunastu apostołów: pierwszy Szymon, którego zwano Piotrem...",a ostatni z nich to"...Judasz Iskariot, ten, który go też wydał"(Mat. 10:1,2 i 4). Na początku jedną rzecz trzeba mocno podkreślić. Wybór Judasza na apostoła z grona uczniów był powodowany jedynie jego wysokimi walorami moralnymi i duchowymi. Bóg widział w nim w momencie powoływania potencjalnie szlachetnego i godnego naśladowcę swego Syna. Z całą mocą należy odrzucić jakiekolwiek poglądy sugerujące, że to powołanie było motywowane koniecznością znalezienia odpowiedniego człowieka, który zdradzi Jezusa.

Trzeba w tym miejscu zharmonizować jednak z powyższą myślą jedną z wypowiedzi Chrystusa: "...Dopóki byłem z nimi na świecie, zachowywałem w imieniu twoim tych, których mi dałeś, i strzegłem, i żaden z nich nie zginął, oprócz syna zatracenia, by się wypełniło Pismo..."(Jan 17:12).Pan Jezus mówi w tym miejscu o Judaszu, a Pismo, na które się powołuje, to Psalm 109:8 oraz Psalm 41:10. Zwrot "by się wypełniło Pismo" jest kontrowersyjny i sugerować może aktualność nauki o przeznaczeniu.

Jednak o Bożym przeznaczeniu można powiedzieć jedynie tyle, że "...Bóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni..."(1 Tym. 2:4).Względem Judasza Stwórca miał takie właśnie plany, aby ten dostąpił udziału w pierwszym zmartwychwstaniu. Bóg szanuje jednak wolną wolę człowieka. Judasz zdradził, bo chciał to zrobić. Nikt nie narzucił mu tego. To był jego wolny wybór. Natomiast zapisy wspomnianych psalmów są niczym innym jak proroctwami, które spełniają przede wszystkim rolę napominającą. Bóg, jako wszechwiedzący, przewidział, że w wypadku Judasza wszelkie ostrzeżenia nie przyniosą pozytywnego rozstrzygnięcia i że Pismo wypełni się. Napominając przez usta Jezusa, nasz Ojciec pokazał swoją wielką miłość i troskę o los Judasza.

Judasz jest jedynym z dwunastu, który w trakcie misji Pana Jezusa rozwija się w złym kierunku. Staje się tym samym coraz bardziej podatny na podszepty diabelskie. Jakie czynniki powodują tę przemianę? Jednym z nich jest pieniądz. Judasz był skarbnikiem i jak podaje zapis Ewangelii, "...mając sakiewkę, sprzeniewierzał to, co wkładano". Słowo Pańskie naucza, że miłość do pieniędzy zapoczątkowuje wszelkie zło (1 Tym 6:10). W przypadku Judasza ta miłość prowadzi do wydania Pana Jezusa za trzydzieści srebrników.

Pieniądze mogą być dla nas błogosławieństwem, mogą być i przekleństwem. Dobrze zrobimy, jeśli będziemy patrzeć na nie jako na talent. Łukasz zanotował następującą lekcję Jezusa: "Zyskujcie sobie przyjaciół mamoną niesprawiedliwości, aby, gdy się skończy, przyjęli was do wiecznych przybytków" (Łuk. 16:9). Natomiast Izajasz, przytaczając Bożą definicję prawdziwego postu, pisze, między innymi: "Lecz to jest post w którym mam upodobanie..., że podzielisz twój chleb z głodnym i biednych bezdomnych przyjmiesz do domu, gdy zobaczysz nagiego, przyodziejesz go, a od swojego współbrata się nie odwrócisz"(Izaj. 58:6-7).Te rzeczy wymagają wyrzeczeń z naszej strony, ale przecież jesteśmy ofiarnikami i ducha ofiary powinniśmy rozwijać z dnia na dzień. Tak naprawdę nie mamy chwili do stracenia i wszelkie zaniedbania cofają nas na wąskiej ścieżce. Pan Jezus powiedział, że ludzi ubogich zawsze mieć będziemy między sobą. Jeśli chcemy kiedyś prowadzić dzieło restytucji, to czy już dziś nie powinniśmy wykorzystywać każdej sposobności, aby dać ludziom choćby malutką namiastkę przyszłego raju?

Pamiętajmy na historię wdowiego grosza! Każdy z nas musi sobie odpowiadać cały czas na pytanie, czy jest jak ta wdowa, czy jak ci, co wrzucają z tego, co im zbywało, czy też mamy problem i z tym i nie umiemy nawet dawać z naszego nadmiaru.

Inny czynnik to nieumiejętność słuchania napomnień. Judasz jest jakby bezrefleksyjny w tym, co zamierza zrobić. Znieczula do końca swoje serce i ucisza sumienie. Szatan ma w nim już wygodne i bezwolne narzędzie przeciw Nazarejczykowi.

Drodzy Braterstwo! Miejmy uszy do słuchania. Przeglądajmy się często w Słowie Bożym. Nie tylko brońmy Prawdy i autorytetów biblijnych, ale żyjmy zgodnie z ich wskazówkami w każdym aspekcie.

Judasz w tym całym dramacie popełnił jeszcze jeden błąd. Poszedł drogą Kaina. Zwątpił w Boże miłosierdzie i obrał swoistą drogę pokuty, wymierzając sobie samemu karę: "Wtedy Judasz, który go zdradził, widząc, że został skazany, żałował tego, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom oraz starszym i rzekł: Zgrzeszyłem, gdyż wydałem krew niewinną... Wtedy rzucił srebrniki do świątyni, oddalił się, poszedł i powiesił się"(Mat. 27:3-5). Możemy stąd wyciągnąć lekcję, że w naszym poświęconym Panu życiu nie powinniśmy nigdy kapitulować i schodzić, rezygnować z drogi poświęcenia, gdy przydarzy nam się nawet ciężki grzech.

Zbór w Laodycei

Przejdźmy teraz do ostatniej już lekcji. Zostanie ona zaczerpnięta z Księgi Objawienia. Tym razem przyjrzymy się nie jednostce, ale pewnej specyficznej grupie ludzi. "A do anioła zboru w Laodycei napisz: Znam uczynki twoje...", i dalej Pan Jezus wylicza wady tej wspólnoty. Są to: letniość i przeświadczenie o bogactwie i braku potrzeb. Co ciekawe, jedynie ten zbór nie otrzymał żadnej pochwały, lecz tylko samą naganę i napomnienie. Stan letni wskazuje na słabą gorliwość (w. 19) w sprawach Pana, pewną kompromisowość między sprawami ducha i ciała, brak stałości i duchowego postępu. Bogactwo, o jakim mówi Pan Jezus, ma dwa oblicza. Jest to z jednej strony znajomość doktryn, planu Bożego, a z drugiej dobrobyt materialny. Oczywiście ani jedno, ani drugie nie są same w sobie złem. Wręcz przeciwnie, są dobrodziejstwem i pozycja materialna może być rodzajem talentu. Kluczem jest stwierdzenie "niczego nie potrzebuję". Wspólnota Laodycei zbudowała w oparciu o to dwojakie bogactwo poczucie zwodniczego spokoju i duchowej pychy oraz przeświadczenie o pełnieniu woli Bożej.

Ponieważ żyjemy w ostatnim okresie rozwoju Kościoła, to w oparciu o powyższy zapis biblijny jest się czego bać i co naprawiać. Każdy z nas musi sobie codziennie odpowiadać na pytanie, czy pełni wolę Bożą. To jest zasadnicza kwestia. Nam może się wydawać, że ją pełnimy, a z Boskiego punktu widzenia może być zupełnie inaczej.

Co to jest wola Boża? Zagadnienie to oczywiście jest bardzo szerokie i można stworzyć kilka artykułów na ten temat. Chciałbym zwrócić naszą uwagę na jeden element woli Bożej.

Pan Jezus ostrzega nas: "...jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą"(Mat. 7:2). Zauważam, także u siebie, że mamy dużą tendencję do mierzenia innych swoją własną miarą. Wydaje nam się dziwne i często to artykułujemy, że ktoś może czegoś nie wiedzieć albo nie umieć, bądź nie posiadać czy mieć z czymś problem. Jeśli ktoś czegoś nie ma z przyczyn obiektywnych i nie jest to rzecz wielkiej wagi, to ciągłe powtarzanie, że powinien to posiadać, jest rodzajem gorszenia. Jesteśmy poddani różnym biedom, jeden może mieć problem np. z alkoholem, inny z koncentracją, a jeszcze kolejny np. z depresją. Jeśli jestem świadomy swoich słabości, to powinienem również wiedzieć, że i inni je mają, niekoniecznie takie same jak ja. Gdy ktoś dzieli się z nami swoimi problemami, to nie reagujmy zdziwieniem, nie mówmy: "Niemożliwe" albo "Nie rozumiem" i nie poprzestawajmy na słowach: "Musisz to zmienić" (żadna to pomoc). Starajmy się raczej pocieszać innych, rozumieć i z żywym, autentycznym zainteresowaniem wczuwać się w problemy braci i sióstr. Czy ktokolwiek z nas chciałby, aby Pan Jezus zmierzył go swoją miarą? Nikt. Dlatego nie postępujmy tak wobec innych.

Pan Jezus, na szczęście, nie zostawia społeczności laodycejskiej bez wskazówek. Są nimi konieczność nabycia u Niego złota i maści do oczu. Zastanówmy się nad symboliką tych elementów.

Złoto może przedstawiać w tym miejscu wiarę. Na dowód zacytujemy słowa apostoła Piotra: "...Weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus"(1 Piotra 1:6-7).

Nasza wiara ma posiadać szczególną cechę. Ma być wypróbowana, i to przez ogień, czyli srogie doświadczenia. Mamy ją rozwinąć do tego stopnia, że idąc doliną cienia śmierci będziemy mogli z pełnym przekonaniem mówić: "...zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną" (Psalm 23).

Drugi element to maść do oczu. Jest ona niezbędna dla zboru Laodycei, aby mógł zobaczyć swój prawdziwy stan: "...a nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy, i goły" (Obj. 3:17). Społeczność ta nie widzi się we właściwym świetle. Szybkie zastosowanie wskazówek Pana jest warunkiem do przezwyciężenia trudów godziny pokuszenia, jaka miała przyjść w ostatnim okresie rozwoju Kościoła (Obj. 3:10). Wydaje mi się, że maść może przedstawiać wpływ Ducha Świętego (Efezj. 1:17-18). Jest on wieloraki. Nie tylko spłodził nas i pomazał, ale także dał zrozumieć plan Boży. Jego dalsza działalność jest nastawiona na rozwój owocu ducha. Ten owoc to charakter Nowego Stworzenia. Myślę, że wymieniając jego elementy, nie bez powodu apostoł Paweł na pierwszym miejscu wymienił miłość (Gal. 5:22). Jest ona ostatecznym celem działalności Ducha Świętego w nas.

Jej powinniśmy poświęcać najwięcej uwagi i miejsca w naszych badaniach, wykładach, rozmowach. Zastanawiajmy się nad jej przejawami i rozwijajmy przy pomocy Ducha Bożego, aby Pan Jezus był z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mat. 28:20).

Amen.


 powrót Na Straży 5 - 2012