Panu Chrystusowi służycie
"A wszystko, cokolwiek czynicie, z duszy czyńcie, jako Panu, a nie
ludziom. Wiedząc, iż od Pana weźmiecie zapłatę dziedzictwa; albowiem Panu Chrystusowi
służycie" - Kol. 3:23-24.
Powyższe słowa kieruje apostoł szczególnie do sług. Podobnie jak w innych miejscach,
także i tu wykazuje, że wszelka służba powinna być dobrą służbą, bez względu
na to, czy ten, komu się służy, jest w Prawdzie, czy jest może wrogiem Prawdy.
Pokazana tutaj zasada polega na tym, że będąc sługami Pana jesteśmy także Jego
przedstawicielami. Zatem gdziekolwiek Boska opatrzność nas umieściła, na tym
miejscu lub stanowisku mamy służyć wiernie, wytrwale i z zainteresowaniem, tak
jak byśmy pracowali dla Pana, a nie dla ludzi. Gdybyśmy bowiem służyli tylko
jako ludziom, to pracowalibyśmy pilnie i wiernie dla dobrych, lecz ociężale
i mniej pilnie dla złych i opryskliwych. Należy też pamiętać, że wszyscy jesteśmy
sługami; nikt nie został powołany, by był panem lub mistrzem; nasz Mistrz jest
jeden - Chrystus, a my wszyscy jesteśmy braćmi i współsługami.
Powyższa rada apostoła wywiera dobry wpływ, tak na ludzi tego świata,
jak i na nas samych. Ludzie światowi umieją docenić dobrą służbę, chociaż nie
zawsze chcą to przyznać i odpowiednio ją nagradzać. Gdyby jednak to apostolskie
polecenie było pilnie przestrzegane, uczyniłoby to z chrześcijan najbardziej
pożądanych sług na każdym polu, czyli w każdym zakresie, ponieważ ich praca
byłaby wykonywana bardziej wiernie i uważnie, a jej wyniki byłyby bardziej zadowalające.
W następstwie tego, inteligencja i zdolności chrześcijan byłyby pożądane i doceniane,
a zgodnie z ogólną regułą, będąc doceniani, byliby też wysuwani na stanowiska
bardziej odpowiedzialne i takie, na których ich ostrożność i pilność byłaby
korzystniejsza dla pracodawców. Imię Chrystusowe byłoby tym sposobem poważane
wśród ludzi inteligentnych, bo wielu z nich zapytałoby: Co takiego jest w tych
chrześcijanach lub w ich naukach, co czyni ich tak zdolnymi i starannymi sługami?
Odpowiedź brzmiałaby: Jest to duch i wynik ich prawa miłości. Prawo to
nie tylko zabrania im szkodzić komukolwiek, lecz napomina, by byli wierni wobec
wszystkich i czynili dobrze nawet nieprzyjaciołom. Pouczani są także, aby codziennie
pracowali nie tylko dla uznania i pochwały od ziemskich panów, ale szczególnie
dla uzyskania pochwały i uznania od ich Pana, który jest w niebie. Gdyby zaś
zapytano, dlaczego mieliby o to właśnie zabiegać, odpowiedź brzmiałaby: Chrześcijanie
ci nie spodziewają się nagród ziemskich, lecz niebieskich. Zadowalają się stanem
podróżnych i cudzoziemców w teraźniejszym czasie oraz stanem sług, jeżeli Opatrzność
tak nimi pokieruje. Uczą się z tego cierpliwości, poddaństwa i miłości, oczekując
czasu, w którym będą wywyższeni, kiedy to ich obecne zabiegi przypodobania się
Panu przez wierność w tych małych i niskich stanowiskach, wprowadzą ich do najchwalebniejszej
służby, gdy w Tysiącleciu będą wraz z Panem pełnić wielkie dzieło rządzenia
i pouczania całej ludzkości.
Gdyby dociekliwy pracodawca dopytywał się nadal i chciał widzieć, co ta
nadzieja względem przyszłości ma wspólnego z ich wiernością w małych sprawach
codziennego życia, otrzymałby odpowiedź: Ich Król, Mistrz i Nauczyciel pouczył
ich, że te małe sprawy codziennego życia mają ścisły związek z wyrabianiem charakteru
i że muszą oni wyrobić w sobie posłuszeństwo, pokorę, cierpliwość, miłość i
inne cnoty, gdyż inaczej nie nadawaliby się do przyszłej chwalebnej służby,
do której zostali powołani. Mistrz pouczył ich, że według Jego spojrzenia na
te sprawy, ten, co jest wierny w małych rzeczach, będzie też wierny w większych
oraz że tylko ci, którzy okażą swoją wierność, posłuszeństwo i gotowość czynienia
Jego woli w obecnym życiu, mogą mieć nadzieję, że zostaną uznani za godnych
stanowiska i nagrody, jakie Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują. Pracodawca
dowiedziałby się także, że wszystkie doświadczenia cierpliwości, wiary i posłuszeństwa
Słowu Pańskiemu są przez chrześcijan rozumiane jako próby ich miłości i wierności
wobec Pana i Króla, ponieważ On tak powiedział. Zapewne takie żywe listy Chrystusowe
miałyby dobry wpływ na świat.
To, co jest prawdą odnośnie tych, którzy literalnie służą swym panom,
jest także prawdą w odniesieniu do wszystkich domowników wiary, bez względu
na to, jakie zajmują stanowiska - pana czy sługi, pani czy służącej, urzędnika
czy poddanego. Wszyscy wierni Pańscy są Jego sługami. Jest prawdą, że nazwani
jesteśmy także Jego braćmi, lecz nie ma nic sprzecznego z tą myślą, że będąc
Jego braćmi, jesteśmy też Jego wiernymi sługami; tak jak nie ma sprzeczności
z myślą, że chociaż wszyscy wierni Pańscy są braćmi, to jednak niektórzy z nich
mogą być w szczególnym znaczeniu sługami braci. Obie te myśli są dość wyraźnie
przedstawione w Piśmie Świętym. Każdy z poświęconych ma odwzajemniać miłość
drugich - "braterstwo miłujcie"; każdy ma mieć dział w służbie i uważać
za szczególny przywilej fakt, że może służyć drugim.
Nic chyba nie sprzeciwia się bardziej duchowi tego świata, jak powyższe
zasady. Duch świata dąży do tego, by drugich czynić swymi sługami, samemu zaś
unikać służenia innym. Duch Chrystusowy natomiast jest duchem służby, a nie
panowania, dominacji, forsowania, zmuszania itp.. Duch Pański pobudza tych,
którzy go mają, do szukania sposobności służby, do tego, by w miarę możliwości
czynić dobrze wszystkim ludziom, a szczególnie domownikom wiary; pobudza także
tych, którzy go mają, do szczodrobliwości wobec drugich, ma to być bowiem "rozumna
służba".
Takie są podstawowe zasady chrześcijańskiej religii i są one przeciwne
w stosunku do postępowania, myśli i zasad tego świata. Największy w Kościele
jest ten, który najwięcej służy, który wyświadcza najwięcej usług i pomocy drugim.
Najprzedniejszym i największym sługą w Kościele był ten, który jest jego Głową,
który swoje życie oddał za Kościół. Dlatego też ci spośród Jego naśladowców,
którzy chcieliby być wielkimi w oczach Pana, a także w ocenie współnaśladowców,
są pouczani, aby ściśle naśladowali Mistrza i aby w pokorze serca byli gotowi
i starali się oddawać swoje życie za braci (1 Jana 3:16). Nie oznacza to służby
tylko formalnej, ale rzeczywistą. Wiemy, że ofiara naszego Pana nie była tylko
formą lub zewnętrznym objawem zainteresowania i miłości; przeciwnie, była złożeniem
życia jako okupowej ceny za nasze życie. Podobnie i my: nie mamy miłować drugich
i służyć jedni drugim tylko słowami lub tytułowaniem (przykładowo słowo "minister"
znaczy "sługa"), ale mamy służyć jedni drugim i miłować się wzajemnie
"uczynkiem i prawdą" - 1 Jana 3:18.
Szukając sposobności służby, napotykamy Pańską instrukcję daną nam przez
apostoła, że w miarę naszych zdolności i nadarzających się okazji, mamy czynić
dobrze wszystkim ludziom, a szczególnie domownikom wiary. Zastanawiając się,
w jaki sposób i w czym możemy się przysłużyć domownikom wiary, spostrzegamy,
że do niektórych z nich odczuwamy jakąś większą sympatię niż do innych, że niektórym
moglibyśmy służyć z przyjemnością, podczas gdy do innych, bardziej zdegradowanych
z natury, odczuwamy pewną niechęć lub nawet odrazę; im nie jesteśmy już tak
skłonni służyć. Dzieje się tak z powodu niewłaściwego zrozumienia tej kwestii.
Powinniśmy pamiętać, że wszyscy poświęceni są Nowymi Stworzeniami w Chrystusie
Jezusie i przyjęci są przez Pana za członków Jego Ciała; są więc naszymi współczłonkami.
Jedynie w oparciu o taki punkt widzenia możemy w pełni zrozumieć słowa apostoła,
które rozważamy: "Panu Chrystusowi służycie".
Sam Pan mówi, że każda, choćby najmniejsza usługa uczyniona najmniejszemu
z Jego braci, jest przyjmowana tak, jakby była uczyniona Jemu. Gdy tak pojmować
będziemy naszą usługę, ujrzymy nasz obowiązek służby w zupełnie nowym świetle.
Przyznamy, że brat lub siostra rozwinięci duchowo i posiadający więcej podobieństwa
do Pana, w towarzystwie których znajdujemy przyjemność i którym byśmy z radością
służyli, często potrzebują naszej służby o wiele mniej niż inni członkowie tegoż
samego Ciała, uznani przez tę samą Głowę, a mający w sobie więcej wrodzonych
wad i słabości do zwalczania. Tacy potrzebują więcej sympatii, miłości i pomocy
z naszej strony. Właściwe zrozumienie służby to pragnienie niesienia pomocy
drugiemu, a szczególne ku temu sposobności nadarzają się w przypadku osób, które
najbardziej pomocy potrzebują.
O naszym Panu jest napisane, że w swej służbie "nie podobał się samemu
sobie". On nie przyszedł na świat z misją służenia lub dogadzania sobie,
lecz po to, by służyć innym. Jak sam powiedział: "Syn człowieczy nie przyszedł,
aby mu służono, ale aby służył, i aby dał duszę swą na okup za wielu" -
Mat. 20:28. Mamy posiadać Jego ducha i troszczyć się nie o własne przyjemności
lub wygody, ale o potrzeby tych, którym Pan każe nam służyć, czyli tym spośród
domowników wiary, którzy naszej pomocy najbardziej potrzebują.
Służenie im może więc być dla nas mniej przyjemne niż służenie innym,
lecz nie szukamy cielesnej przyjemności, zaś największej duchowej przyjemności
możemy doznać wtedy, gdy służymy tym członkom Ciała Chrystusowego, którzy znajdują
się w największych potrzebach; rozumiemy, że taka jest wola naszego Pana. W
rzeczywistości bowiem to Jemu służymy i największą duchową przyjemność mamy
mieć z czynienia tych rzeczy, które są miłe Jemu. Ponieważ Pan polecił nam służyć
domownikom wiary więcej niż innym, czyńmy to, nie zważając na opinię świata
i nominalnego kościoła, nie wyszukujmy najbardziej zdegradowanych ludzi tego
świata i nie traćmy naszej energii służąc im. W słusznym czasie, który jest
już bliski, Pan zajmie się biednym pogańskim światem. Jednak, jak dowiadujemy
się z Pisma Swiętego, pierwszym dziełem jest przygotowanie Ciała Chrystusowego
i w tym właśnie celu mamy "budować jedni drugich w najświętszej wierze".
Ważne jest, że prawdziwa służba dla Pana i Jego Prawdy może być mała,
skromna i stosunkowo nieznaczna lub też może to być służba większa i zacniejsza.
Dlatego gdyby nadarzyły się nam dwie różne sposobności służby, powinniśmy wybrać
tę, która jest większa i ważniejsza. Musimy jednakże mieć się na baczności,
aby poszukując znaczniejszych sposobności służby, nie przeoczyć czy świadomie
nie pomijać tych pomniejszych. Wydaje się bowiem, że dość powszechnie popełniają
ten błąd niektórzy spośród starających się służyć Chrystusowi. Pragną dokonywać
dla Pana wielkich rzeczy; z radości byliby gotowi przemawiać do tysięcy myślących
i zainteresowanych słuchaczy. Chcieliby całe narody wciągnąć pod chorągiew Chrystusa
Pana. Niektórzy zadowoliliby się mniejszym audytorium i byliby radzi przemawiać
do stu, pięćdziesięciu lub mniejszej liczby słuchaczy, lecz nie myślą, że warto
wykorzystywać nawet te małe, nadarzające się codziennie okazje, jak np. głoszenie
jednemu, dwóm, trzem lub kilku osobom, przekazanie komuś gazetki, pożyczenie
książki. Takie usługi wydają się im zbyt małe, oni czują, że muszą dokonywać
większych rzeczy.
Jest to poważna pomyłka i jeśli ktokolwiek znajduje w swoim sercu takie
usposobienie, powinien natychmiast przeanalizować to uczucie, aby upewnić się,
czy jest to rzeczywiście pragnienie służenia Panu, czy też pożądanie własnej
chwały i chęć odznaczenia się czymś wielkim, szczególnym. W Biblii znajdujemy
Pańską doradę, by na bardzo ważne stanowiska nie przeznaczać nowych sług. Zgodnie
z tym "kapitanowie" w Pańskiej armii otrzymują swoje stanowiska na
podstawie poprzedniej i odpowiedniej rangi. Pan naucza, jaki jest Jego osąd
w kwestii tego, kto nadaje się do przedniejszej służby: "Kto jest wierny
w najmniejszej sprawie i w wielkiej jest wierny" - Mat. 16:10 (NP); "A
kto by się wywyższał, będzie poniżony; a kto by się poniżał, będzie wywyższony"
- Mat. 23:12 (NP). Im bardziej zastanawiamy się nad tą regułą, tym więcej mądrości
i trafności w niej zauważamy. Człowiek, który szczerze i pilnie służy Panu,
który jest zawsze gotowy pilnie szukać sposobności, aby czynić wszystko to,
co jego ręce znajdą do uczynienia, jest prawdziwym sługą. Taki sługa daje dowody,
że miłuje Pana, a nie samego siebie i własne wywyższenie. Pan to widzi i wie,
że takim sługom może powierzyć ważniejsze rzeczy. Gdy zachodzi potrzeba ważniejszej
służby, wybiera On do tego właśnie takich, którzy byli wierni w mniejszych rzeczach.
I któż kwestionowałby mądrość tej Pańskiej metody? Kto nie jest dość pokorny,
by pełnić choćby najmniejszą służbę dla Pana, Prawdy lub współczłonków Ciała
Chrystusowego, ten nie nadaje się do żadnej większej służby, bo mogłaby ona
przynieść mu szkodę, gdyby rozwinęły się w nim wady drzemiące w każdym spośród
członków upadłego rodu ludzkiego: pycha, zarozumiałość i wynikające stąd inne
nieprawości.
Stawiając wymaganie, że wszyscy, którzy chcą być naśladowcami Pana, muszą
być sługami i to nie tylko z imienia, lecz z uczynku, z Prawdy i z ducha, Chrystus
dał regułę, która w pewnej mierze ochrania Jego trzodę przed samolubnymi i ambitnymi
wilkami. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że gdyby w pewnym momencie trzódka
Pańska jako całość straciła właściwe zrozumienie co do powołania - to znaczy
że jest ono powołaniem do służby - to mógłby zakraść się duch wyniosłości i
stopniowo zakazić całe to grono, tak że zamiast służyć drugim, każdy starałby
się tylko o własne korzyści i własną chwałę, zapominając o tym, że głównym zadaniem
ich życia ma być służba dla innych. Ktokolwiek dojdzie do takiego stanu dogadzania
sobie samemu, ten zapomina o właściwej zasadzie, którą powinien się rządzić.
Grono chrześcijan znajdujących się w takim stanie może obrać i prawdopodobnie
obierze jako swego głównego przywódcę człowieka o wyniosłym usposobieniu, który
zamiast być sługą Pańskiej trzody, będzie raczej panował nad dziedzictwem Bożym.
Wiedząc, że Bóg postanowił, abyśmy wzrastali w tej cnocie, przez zauważenie
i wykorzystanie naszych sposobności służenia, zachęcamy wszystkich czytających,
aby wiernie upatrywali wszelkich możliwości służenia Kościołowi, który jest
Ciałem Chrystusowym, a czyniąc to, by nie pozostawiali niezauważonymi nawet
tych najmniejszych sposobności. Pamiętajmy, że nasz Pan pokazał nam wzór w tym
względzie, gdy np. niektóre ze swych najsławniejszych kazań wygłaszał do nielicznych
grupek słuchaczy. Na przykład o wodzie żywota mówił do jednej Samarytanki a
mowę o rzeczach niebieskich jako przeciwieństwie rzeczy ziemskich słyszał tylko
Nikodem. Zwróćmy także uwagę na Jego kazanie do Natanaela oraz to do dwóch uczniów
w drodze do Emaus, które wygłosił po zmartwychwstaniu.
Jeżeli dostrzeżemy i wykorzystamy małe sposobności służby w skromny sposób,
jeśli pełnimy wszelką, choćby najmniejszą służbę, wiernie "jako Panu",
to z czasem dostąpimy większych sposobności. Temu, który wykorzystywał swe sposobności,
będzie dane więcej. Temu zaś, który ich nie wykorzystywał, będzie odebrane wszystko.
"A wszystko, cokolwiek czynicie, z duszy czyńcie, jako Panu, a nie ludziom.
Wiedząc, iż od Pana weźmiecie zapłatę dziedzictwa; albowiem Panu Chrystusowi
służycie" - Kol. 3:23-24.
W.T. 1898 - 2343
powrót
do
góry
wersja do druku
|