Od Redakcji
Jakże wielu z nas czekało na ten dzień. Jedni z niepokojem, inni z nadzieją.
I stało się. Nowe kalendarze z magiczną liczbą 2000 zawisły na ścianach. Pewnie
gdyby nie one, gdyby nie huk petard i gwar sylwestrowej nocy, trudno byłoby
nam zauważyć różnicę między 31 grudnia a 1 stycznia. Ziemia jeszcze raz obróciła
się dookoła swej osi, przecięła nieoznakowany punkt na orbicie wokół Słońca,
a my niesieni nurtem strumienia czasu niezauważalnie przepłynęliśmy przez niewidzialną
linię, którą sobie sami wyznaczyliśmy. Czy obroty ciał niebieskich i nurt rzeki
czasu przybliżyły nas do Królestwa, czy też może tylko przybliżyły Królestwo
do nas?
"Naucz nas obliczać dni" - modlił się kiedyś Mojżesz. Wydaje się, że dziś każde
dziecko umie policzyć dni kalendarza, ale czy my, dorośli i poświęceni, nauczyliśmy
się obliczać dni? Które dni mamy liczyć, te które nas jeszcze dzielą od Królestwa,
czy też te, które minęły. A może obliczać trzeba dni, które właśnie mijają i
które jeszcze można napełnić treścią. Czy trzeba nam owych 70 i 80 lat życia,
by posiąść umiejętność, która wtedy może wydać nam się stosunkowo mało przydatną.
Nie czekajmy czasu przyszłego, "albowiem teraz bliższe nas jest zbawienie, aniżeli
kiedyśmy uwierzyli". Owo teraz, które porusza się wraz z nami po osi czasu niech
będzie naszym czasem, dniem dzisiejszym, który "dosyćci ma na swoim utrapieniu".
Obliczajmy dni, które spędzamy przy Panu i Jego Słowie, wraz z Jego wybranymi
dziećmi. Policzmy wszystkie łaski, a na pewno minie zwątpienie i z radością
zaśpiewamy zanim przeminie ów przyjemny dzień zbawienia, który się dziś nazywa.
powrót
do
góry
wersja do druku
|