60. rocznica śmierci brata Stahna
Brat August Stahn był jednym z filarów ruchu badaczy Pisma Świętego w Polsce.
Urodził się 28 sierpnia 1888 r. w Łopuszach koło Siemiatycz. W 1911 roku wyjechał
do Stanów Zjednoczonych, gdzie w 1918 roku spotkał się z badaczami Pisma Świętego
i poświęcił się Bogu na służbę.

Już po kilku miesiącach został obrany starszym polskiego zgromadzenia w Syracuze
N.Y., a około dziesięciu lat później przybył do Polski, gdzie prowadził aktywną
działalność ewangelizacyjną aż do wybuchu II Wojny Światowej. W 1943 roku został
wezwany przez gestapo w Białymstoku na kilka przesłuchań. Z jednego z nich już
nie powrócił. Dwa lata spędził w nazistowskich więzieniach i obozach, by prawdopodobnie
28 marca 1945 roku, krótko przed wyzwoleniem, znaleźć śmierć w obozie Nordhausen
na terenie Niemiec. Na temat jego losów między 19 marca 1943 roku a 28 marca
1945 roku niewiele wiadomo. Tylko z pierwszego więzienia zdołał on wysłać list
do br. Białkowskiego, którego treść poniżej przedrukowujemy.
19 marca 1943 r.
Drogo
umiłowany w Chrystusie Bracie Białkowski! Pozdrawiam Cię pokojem naszego drogiego
Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Za doręczony list najuprzejmiej dziękuję Tobie,
drogi Bracie, i pragnę Ci wyznać, że pomimo odebrania mi wolności i osadzenia
w murach więziennych, jednak - dzięki najwyższemu Stwórcy - ani wiara, ani nadzieja
moja nie zachwiały się. List Twój, drogi Bracie, wielce mnie pocieszył i podniósł
na duchu, że od radości łzy zalały mi oczy. Prosisz, drogi Bracie, abym parę
słów do Was napisał - ja bardzo rad to czynię, pomimo trudnych warunków, w jakich
się znajdujemy, ponieważ w jednej celi jest nas przeszło 70 osób, to możesz
sobie, Bracie, wyobrazić, jaka tu panuje atmosfera.
Jednak
i tu widzę kierownictwo Boże, że mogę z Wami, drodzy Bracia, nadal utrzymywać
łączność. Pragnę Wam, drodzy Bracia, donieść, że wezwano mnie kilka razy do
urzędu i pytano, czy ja z bronią w ręku walczyłbym przeciwko nieprzyjacielowi
- to jest, przeciwko Związkowi Radzieckiemu - więc odpowiedziałem, że wszelką
inną pracę mogę wykonywać, lecz co do tego, to nie mogę, bo to jest zakazane
przez naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Na podstawie tego orzeczenia sfotografowano
mnie z trzech stron i ręce zakuto, i zawieziono mnie w piątek wieczór do więzienia,
w którym już tydzień przeżyłem - lecz jak już powyżej zaznaczyłem, że mnie to
bynajmniej nie osłabiło, ale przeciwnie, jeszcze więcej do Boga i naszego Pana
zbliżyło i raduję się, że dla odwiecznej Prawdy i zasad Bożych mam przywilej
cierpieć wierząc, że jeżeli z Nim cierpimy, z Nim też żyć będziemy.
Toteż, Bracia i Siostry, na
ile by na Was też przyszły takie doświadczenia, to napominam Was w Imieniu drogiego
Odkupiciela, abyście się okazali statecznymi i wiernymi, choćby to nawet miało
kosztować nasze doczesne życie - ażeby przez to osiągnąć życie wieczne, które
więcej nie będzie już szargane i poniewierane. Pragnę jeszcze parę słów napisać
Ci, drogi Bracie, że na ile by się miała moja ofiara dokończyć na tym ofiarnym
ołtarzu, to prośbą moją jest doręczyć Bratu Szatyńskiemu lub Bratu Parfienowiczowi,
ażeby zrobili parę odpisów tego listu i posłali moim drogim Braciom do wiadomości,
m.in. br. Grudniowi, br. Wojtkowskiemu i br. Pęcherkowi. A na ile będzie wolą
Bożą, że mnie jeszcze uwolni, to nie będzie potrzeba tego czynić, ale będziemy
się nadal zbierać z większą jeszcze gorliwością i wielbić i chwalić naszego
Stwórcę i Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
Kończąc
te parę słów do Was, drodzy Bracia i Siostry, życzę Wam najobfitszych łask Bożych,
abyście dostąpili razem ze wszystkimi świętymi tej chwalebnej nagrody Pierwszego
Zmartwychwstania i nasyceni byli oblicznością chwały Bożej. Tego Wam życzy wszystkim
wielce miłujący Was Wasz współuczestnik cierpień Chrystusowych.
A. Stahn
W miesiącach
letnich 1945 r. do Zboru w Białymstoku zgłosił się mieszkaniec tego miasta,
ob. Z., i powiedział, że właśnie wrócił z Nordhausen, gdzie był świadkiem śmierci
br. A. Stahna i na jego prośbę donosi im o tym wydarzeniu.
Poznał br.
Stahna w obozie Buchenwald, gdzie razem byli przetrzymywani. Następnie zostali
przesłani do filii tego obozu w Dora i tam przebywali przez miesiąc. Dopiero
2 marca 1945 r. przewieziono ich do Nordhausen, gdzie nie trzeba było pracować,
ale porcje żywnościowe były o połowę mniejsze. Na jednej hali znajdowało się
ok. 1200 więźniów, a w całym obozie - ok. 6 tysięcy. Żyli w skrajnej nędzy.
Dla brata Stahna płaszcz, przykryty pasiakiem więziennym z naszywką "Häftling
Nr 62245", zastępował wszystko. Około 24 marca miał obwiązaną głowę i zwątpił
już, czy dożyje wyzwolenia. Następnie, jak wyjaśniał wyżej wymieniony świadek,
w porze obiadowej, gdy stanął w kolejce za porcją zupy, niektórzy więźniowie
spowodowali tłok, a oszalały z gniewu "kapo" bił tych, co stali w pierwszym
rzędzie. Tylne szeregi, ze względu na głód, napierały tak, że niemożliwe było
się wycofać. A. Stahn otrzymał wtedy silny cios w głowę.
Dnia 28 marca
1945 r. kolega ob. Z. dał mu znać, że jego ziomek z Białegostoku nie żyje. Poszedł
więc zaraz sprawdzić, czy to prawda. Odnalazł A. Stahna w sali, gdzie znajdowały
się ciała przeznaczone do spalenia w krematorium. A. Stahn leżał tam w swoim
wytartym płaszczu...
powrót
do
góry
wersja do druku
|