Patrząc na Jezusa Wodza
"Patrząc na Jezusa, wodza i dokończyciela
wiary, który dla wystawionej sobie rad ości,
podjął krzysz, wzgardziwszy sromotę i usiadł
na prawicy stolic Bożej" - Hebr. 12:2 (BGd)
Żyjemy w czasach ostatecznych. Według
przepowiedni ap. św. Pawła, w czasach
trudnych nie tyle pod względem materialnym,
ale moralnym, "ludzie (...) będą samolubni,
chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy,
rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni,
bezbożni, bez serca, nieprzejednani,
przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie
miłujący tego, co dobre, zdradzieccy,
zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze
niż Boga" - 2 Tym. 3:2-4 (NP). Jedną z
przyczyn takiego stanu jest moralny upadek
autorytetów w państwie, religii, szkole,
rodzinie. Ludzie potrzebują jednak takich
autorytetów, nawet przysłowie mówi, że
"słowa uczą, lecz przykłady pociągają".
Nieszczęściem jest to, że niedoskonali
ludzie mają niedoskonałe umysły i wypaczone
pojęcie autorytetu. Domagają się
imponujących, wielkich, sławnych, silnych,
ambitnych idoli. Takie błędne zrozumienie
miała większość narodu żydowskiego podczas
pierwszego przyjścia Pana Jezusa: "(...) I
widzieliśmy go, ale nic nie było widzieć;
czemubyśmy go żądać mieli. Najwzgardzeńszy
był, i najpodlejszy z ludzi (...)" - Izaj.
53:2-3 (BGd). Jakże odmienna była opinia
apostołów o naszym Panu: "Widzieliśmy chwalę
jego, jako jednorodzonego od Ojca, pełnego
łaski i prawdy" - Jan 1:14 (BGd).
Słowo Boże podaje, że Pan Jezus nie tylko na
ziemi był szczególną istotą, ale będąc
poprzednio Logosem w niebie, zajmował
najwyższe stanowisko po Bogu: "Na początku
było Słowo, a ono Słowo było u Boga, a
Bogiem było ono Słowo (...) Wszystkie rzeczy
przez nie się stały, a bez niego nic się nie
stało, co się stało" - Jan 1:1,3 (BGd). On
"jest obrazem Boga niewidzialnego,
pierworodny wszystkich rzeczy stworzonych.
Albowiem przezeń stworzone są wszystkie
rzeczy (...) widzialne i niewidzialne, bądź
trony, bądź państwa, bądź księstwa, bądź
zwierzchności, wszystko przezeń i dla niego
stworzone jest. A on jest przed wszystkimi i
wszystko w nim stoi (...) Ponieważ się
upodobało Ojcu, aby w nim wszystka zupełność
mieszkała" - Kol. 1:15-17, 19 (BGd).
Ten sam apostoł napisał dalszą historię Pana
Jezusa, że "będąc w kształcie Bożym, nie
poczytał sobie tego za drapiestwo równym być
Bogu, ale wyniszczył samego siebie,
przyjąwszy kształt niewolnika, stawszy się
podobny ludziom. I postawą znaleziony jako
człowiek, sam się poniżył, będąc posłusznym
aż do śmierci i to śmierci krzyżowej" - Fil.
2:6-8 (BGd).
"Sam się poniżył - stał się podobny ludziom"
- poniżył się nie tylko przez przyjęcie
ludzkiej natury, ale urodził się w ubóstwie,
wychowany był na uboczu, nie posiadał
bogactw ani wpływów, nie uczęszczał do
szkół, a jego krewni byli ludźmi prostymi.
Jak bardzo był ubogi - zapytaj Marii,
zapytaj trzech mędrców. Spał w żłobku
należącym do kogoś innego. Po jeziorze
pływał łodzią należącą do kogoś innego.
Wsiadł na osiołka należącego do kogo innego.
Jezus powiedział: "Liszki mają jamy, i
ptaszki niebieskie gniazda, ale Syn
człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił" -
Łuk. 9:58 (BGd).
Jako chłopiec zdumiewał nauczonych w Piśmie,
jako mąż miał moc nad żywiołami. Chodził po
morzu i słowem uciszał jego wz burzone fale.
Uczył tłumy i leczył bez leków, a za usługi
nie żądał zapłaty. Nie napisał żadnej
książki, a jednak niewiele jest bibliotek,
które mogą pomieścić książki napisane o Nim.
Nie napisał żadnej pieśni, a stał się
tematem wielu pieśni. Herod nie mógł Go
zabić, szatan zwieść, śmierć zniszczyć, a
grób zatrzymać.
Nieskazitelna czystość, znamienna wyższość
intelektualna, skromna dostojność, cicha
łagodność i bezkompromisowa sprawiedliwość
połączona z uczynnością i niezłomną
samoofiarą, znamionowały Jezusa jako
człowieka szczególnego i odmiennego od
wszystkich.
Jezus Chrystus jednoczy w sobie siłę
mężczyzny z dojrzałością, rozumem i
doświadczeniem starca, idealizm młodzieńca,
bogactwo serca niewiasty oraz beztroskie
zaufanie niewinnego dziecka. Jezus jednoczy
w sobie wszystkie szlachetne przymioty,
które rozsiane są pomiędzy wszystkie
pokolenia i rasy.
Żadna cnota nie jest Mu obca. Łączy w sobie
największe zdolności z największą pokorą. Z
najbardziej napiętą energią - największą
łagodność, z odwagą największego bohatera -
najbardziej służebną miłość. Trudno w Nim
zauważyć dominującą cnotę, albowiem wszystko
w Nim jest dominujące.
Chociaż Go prześladowano, nienawidzono,
krytykowano, a jednak nigdy nie wymknęło się
Jezusowi jakieś nierozważne słowo, nie
zrobił najmniejszego kroku, którego by potem
musiał żałować.
Cechowała Go modlitwa i praca. Nienawiść do
złego, ale i współczucie dla złych ludzi.
Miłość do Boga, ale i szacunek dla ludzi.
Obieranie samotności, ale i oddanie się
życiu towarzyskiemu, o ile tego wymagało
Jego posłannictwo - uświęcenie i zbawienie
dusz.
Pan Jezus był towarzyski. Matki mogły
przynosić do Niego dzieci, a On je
błogosławił. Ślepi, głusi, chorzy oraz
wyrzuceni z miasta trędowaci mogli zwrócić
jego uwagę na siebie i zostali uzdrowieni.
Podczas odpoczynku przyjmował wielu
narzucających się mu ludzi. Był zawsze i
wszędzie dostępny, uprzejmy i pełen
grzeczności
Jezus pokorny - nie obawiał się jeść z
celnikami i grzesznikami, rozmawiać jako Żyd
z Samarytanami. Nie krępował się iść pod
dach rzymskiego setnika, rozmawiać z
kobietami. Członkowie Sanhedrynu mogli go
odwiedzać i rozmawiać z nim we dnie i w
nocy. Będąc Panem zachował się jak sługa:
umył nogi uczniom. Wielka pokora Pana Jezusa
przejawiała się również w tym, że na swoich
uczni wybrał ludzi prostych, skromnych, a
nawet powszechnie pogardzanych, jak np.
celnik Mateusz.
O najwyższych przymiotach mówił z prostotą i
bez zastanowienia. Nie ma w Nim żadnej
bojaźni, namyślania się. On jeden wyrzekł
wielkie słowo, którego żaden z ludzi nie
może wyrzec: "Któż mię z was obwini z
grzechu?" - Jan 8:46 (BGd).
Przeszedł zwycięsko potrójną próbę: próbę
prawdy, gdyż każdy człowiek ulega błędowi;
próbę świętości, gdyż grzech jest udziałem
każdego i próbę zmartwychwstania, gdyż każdy
ulega śmierci.
Żył dla drugich - wielokrotnie słyszeliśmy z
ust Jezusa, że szczytem poświęcenia i
miłości jest czynne, ofiarnicze życie dla
bliźniego. Nie wyróżniał przy tym nikogo.
Jezus najgłębsze myśli, najlepsze uczucia
miłości i miłosierdzia rozdawał pełnymi
rękami i dlatego przychodziły chwile, w
których czuł potrzebę samotności, aby w
modlitwie i skupieniu czerpać nowe siły z
obcowania z Ojcem.
Jezus kocha najbardziej swego Ojca. Mówi, że
to, co przekazuje innym, pochodzi od Ojca.
Wszędzie dostrzega Jego działanie, a Jego
wolę chce zawsze poznać i czynić. Często z
Nim rozmawia, a w czynieniu Jego woli ni e
oblicza kosztów, ani nie robi planów. Jezus
działa jak dobre i posłuszne dziecko.
Jezusowi nie imponuje świat, ani jego
kultura, czy też ziemska potęga. Chce tylko
dawać i służyć, pomagać. Siebie usuwa w
cień. W posiadaniu większych dóbr doczesnych
widzi nawet przeszkodę do zbawienia.
Największy dobroczyńca ludzkości miał małe
potrzeby, ponieważ żył życiem duchowym,
które jest życiem prawdziwym. Jezus
szczęście ludzi widzi w miłości do Boga i
bliźnich, i sam daje tego przykład.
Oto wypowiedź francuskiego pisarza (J. J.
Russeau) o Panu Jezusie:
"Co za słodycz i czystość w Jego
obejściu, co za rozczulający wdzięk
w Jego nauce. Jak wzniosłymi są Jego
maksymy. Jak głęboka jest mądrość
Jego słów. Jaka przytomność umysłu,
co za delikatność i zdolność w Jego
odpowiedziach! Co za panowanie nad
uczuciem! Gdzie jest człowiek
uczony, który by wiedział jak
postępować, jak cierpieć i umrzeć,
bez okazania słabości lub brawury?"
V Tom, s. 175
Napoleon Bonaparte jest autorem innej
wypowiedzi:
"Od początku do końca Jezus zawsze
jest tym samym - majestatycznym i
prostym, nieskończenie srogim, ale i
nieskończenie łagodnym. Na życie
Jego publiczność zawsze miała oczy
zwrócone; nigdy nie dał okazji, by
można Mu coś zarzucić. (...) Jasny,
stanowczy, spokojny (...) Nie można
porównać Go z jakimkolwiek
człowiekiem na świecie (...) Jego
idee, uczucia i prawda, którą
głosił, sposób rozmowy, jaką
prowadził, są ponad ludzki i
naturalny porządek rzeczy. (...)
Wszystko w Nim jest bez porównania,
wielkością, która mnie przygniata.
Na próżno starałbym się uczynić
zarzut - żaden się nie ostoi!
Pokażcie mi życie podobne do życia
Chrystusa?"
V Tom str. 175-176.
Pewien brat prowadził rozmowę z ateistą,
który surowo krytykował chrześcijaństwo.
Brat ten częściowo przyznawał mu rację, lecz
w pewnym momencie zadał pytanie: "Czy masz
jakieś zarzuty przeciwko Jezusowi?" Ateista
z pewnym zażenowaniem odparł: "Nie, w samym
Jezusie nie mogę znaleźć wady, on był
doskonały."
Prawdę powiedziałeś, odrzekł brat, i właśnie
z tego powodu moje serce zostało pociągnięte
do Niego. Im więcej patrzę na Jezusa, tym
więcej rozpoznaję, że nie jestem takim,
jakim On był, a tylko biednym, słabym
człowiekiem. Powiedz mi jednak, czy ja nie
mam prawa czuć się szczęśliwym i miłować Go,
gdy poznałem, że Jezus umarł za mnie i tym
sposobem zmazał moje winy, a przez swoje
nauki uwolnił mnie z różnych błędów i
słabości? Od chwili, gdy Go poznałem,
umiłowałem całym sercem i jakiekolwiek zło
czynione przez tych, co mienią s ię być
chrześcijanami nie zdoła mnie od Niego
odciągnąć, gdyż zbawienie moje nie zależy od
tego, co inni rzekomi naśladowcy Jezusa
czynią, ale od tego, co On dla mnie uczynił.
Apostoł św. Paweł zaleca nie tylko, aby
spoglądać na Jezusa jako Wodza, który jest
godny najwyższej czci i posłuszeństwa, ale w
Liście do Kolosan 1:27 (NP) podaje głębszą
myśl - że Chrystus ma być "w was". Nie
oznacza to, że możemy dokonywać takich cudów
i uzdrowień jak Chrystus, ale że powinniśmy
posiadać takie usposobienie, pragnienie
czystości, sprawiedliwości, służby, miłości,
jakie były w Chrystusie. Znaczyłoby to, że
jeżeli Chrystus jest w nas, to nasze oczy,
uszy, język, ręce, serce nie są już nasze,
ale Chrystusowe. Są Jego własnością i
używane są według Jego woli. Byłoby dobrze,
abyśmy sobie uprzytomnili i zapytali sami
siebie czy na to, na co chcą patrzeć nasze
oczy, patrzyłyby oczy Chrystusa (np. w
telewizji)? Czy jego uszy słuchałyby zawsze
tego, czego my słuchamy? Czy nasz język
będący własnością Chrystusa, mówiłby takie
słowa i takim tonem? Czy serce pozwalałoby
na takie uczucia? "Nie jesteście sami swoi.
Albowiemeście drogo kupieni. Wysławiajcież
tedy Boga w ciele waszym i duchu waszym,
które są Boże" - 1 Kor. 6:20 (BGd).
Apostoł św. Paweł starał się żyć tak, jak o
sobie napisał: "Żyję już nie ja, lecz żyje
we mnie Chrystus" - Gal. 4:20. On też
napisał, że: "Bóg, które przejrzał, te też
przeznaczył, aby byli przypodobani obrazowi
Syna jego" - Rzym. 8:29 (BGd).
Mamy więc doskonały, piękny wzór. Potrzeba
dużo ustawicznej, codziennej pracy, aby go
osiągnąć. Chrześcijanin nie może być
zadowolony z posiadanych przymiotów, ale w
ustawicznym ich rozwijaniu i pomnażaniu może
znaleźć zadowolenie. Starajmy się więc
wykonywać to chwalebne dzieło, które daje
nam szczęście w tym życiu i zapewnia
przyszły żywot wieczny.
Niechaj piękność Jezusa się we mnie lśni,
Jego odblaskiem niech będą moje dni!
O, niech Duch mocą swą zawsze kieruje mną!
O, niech życie Jezusa się we mnie lśni!
Mieczysław Jakubowski
powrót
do
góry
wersja do druku
|