Pan kierował moim życiem...
Moja droga do Prawdy
Pragnę podzielić się z Braterstwem przeżyciami, jakie spotkały mnie w drodze
do Prawdy. Urodziłam się w rodzinie katolickiej. Wkrótce jednak zrozumiałam,
że moi domownicy tylko mienili się być katolikami, słowa bowiem nie zawsze szły
w parze z czynami. Poprzez publikatory (radio, telewizję, prasę) i w środowisku,
w którym żyłam, wiele słyszałam o owocach, jakie wydaje nominalne chrześcijaństwo.
Czyny mówiły same za siebie i nie miały w sobie nic z nakazu danego przez Jezusa,
zanotowanego w Ewangelii wg św. Mateusza 22:37-39, dotyczącego miłości wobec
Boga i bliźniego.
Osoby nazywające siebie katolikami często w sposób ujemny wypowiadały się o
swych duszpasterzach. Czułam, że jest w tym bardzo dużo nieprawidłowości i obłudy.
Usilnie szukałam pokarmu duchowego. W Kościele katolickim go nie znalazłam,
a to, co czytałam, nie zaspokoiło moich pragnień.
Zastanawiałam się, dlaczego wokół jest tyle zła i niegodziwości, dlaczego czasy,
w których żyjemy, są coraz trudniejsze.
Pewnego dnia, idąc do pracy, spotkałam brata, który był Świadkiem. Rozmawialiśmy
na temat ostatnich wiadomości telewizyjnych, które mówiły o doświadczeniach
z bronią atomową. Zapytałam, czy oglądał ten program, i jednocześnie wypowiedziałam
myśl, że takie doświadczenia mogą przecież doprowadzić do zagłady ludzkości
i zniszczenia globu ziemskiego. Brat z całym przekonaniem odpowiedział mi, że
Stwórca absolutnie do tego nie dopuści, bowiem słowa Psalmu 104:5 mówią: "Ugruntowałeś
ziemię na słupach jej, tak że się nie poruszy na wieki wieczne" (BGd). Zachwyciła
mnie pewność wypowiadanych przez niego słów. Dały mi one wiele otuchy i poczucia
bezpieczeństwa.
Kilka lat później spotkałam braterstwo, którzy wyjaśnili mi, że zwyczaj obchodzenia
Świąt Bożego Narodzenia połączony jest z przypadającym na dzień 25 grudnia pogańskim
świętem Słońca.
Modliłam się do Stwórcy, aby udzielił mi odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Zapragnęłam poznać Pismo Święte - wierząc, że na pewno w nim znajdę odpowiedzi
na wiele interesujących mnie tematów.
Pewnego razu zapukały do mego mieszkania dwie młode dziewczęta. Zaproponowały
mi studium biblijne. Były to siostry ze zgromadzenia Świadków. Przecież niczego
tak nie pragnęłam! Bardzo się ucieszyłam, ale zaraz dodałam, że wiary na pewno
nie zmienię. Tak rozpoczęły ze mną studium biblijne. Studiowałam pilnie, wszystko
bardzo dokładnie sprawdzając w Słowie Bożym.
Pismo Święte stało się dla mnie wielkim autorytetem, zawierającym najwyższe
mierniki wyznaczone nam, ludziom. Uwierzyłam mocno, że jest to drogocenny list
kochającego Stwórcy, skierowany do Jego dzieci na ziemi, a pisany przez proroków
i apostołów. Uwierzyłam słowom zanotowanym przez apostoła Pawła w 2 Liście do
Tymoteusza: "Wszystko Pismo od Boga jest natchnione i pożyteczne ku nauce, ku
strofowaniu, ku naprawie, ku ćwiczeniu, które jest w sprawiedliwości; aby człowiek
Boży był doskonały, ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie wyćwiczony" - 2
Tym. 3:16-17.
Pismo Święte wywierało na mnie ogromne wrażenie. Całym sercem i umysłem chłonęłam
wiedzę biblijną. Doświadczenia Ijoba rozczuliły mnie do łez i mocno utkwiły
mi w pamięci.
Podczas rozważań spostrzegłam, że nauka Kościoła powszechnego w wielu kwestiach
nie jest zgodna z przekazem Pisma Świętego. Naukami z Biblii dzieliłam się spontanicznie
z całą moją rodziną, przyjaciółmi, a gdy zachodziła taka sposobność, również
z sąsiadami. Słowo Boże nie u wszystkich znajdowało posłuch.
Wiedziałam, że Pan Jezus w Ewangelii Mateusza 10:34-35 zapowiedział podziały
z powodu Prawdy.
Spoglądałam w przyszłość z ufnością, że przyjdzie taki czas, kiedy Pan otworzy
uszy i oczy wszystkich na kosztowną Prawdę Bożą.
Zapragnęłam oddawać cześć swojemu ukochanemu Stwórcy i Jego Synowi - tak jak
On sobie tego życzy - w duchu i w prawdzie (Jan 4:23-24). Miłość do Stwórcy
i Jego Syna pozwoliła mi pokonywać wszystkie trudności.
Pan Jezus powiedział: "Poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi..." - Jan 8:32.
Mnie wyswobodziła z niebiblijnych nauk dotyczących uwielbienia Stwórcy, oddawania
Mu czci niezgodnie z Jego wolą, jak również od kłamliwych teorii o czyśćcu,
piekle, duszy nieśmiertelnej itd. Z Jego Słowa mogłam dowiedzieć się tylu ważnych
rzeczy o samym Stwórcy, Panu Jezusie, Jego misji, odkupieniu całej ludzkości,
restytucji, wysokim powołaniu, zmartwychwstaniu, nadziei dla ludzkości pod panowaniem
Chrystusa i Jego Kościoła, błogosławieństwach, które ogarną cały świat; o tym,
że w Królestwie Chrystusowym nie będzie już łez, śmierci, smutku, krzyku ani
mozołu (Obj. 21:1-4).
Szczególnie silne wrażenie wywarły na mnie słowa zanotowane w Przypowieściach
Salomona 27:11: "Bądź mądrym, synu mój! a uweselaj serce moje, abym miał co
odpowiedzieć temu, któryby mi urągał..."
Czyż ja miałabym opowiedzieć się po stronie Szatana - Diabła, za wszystko to,
co uczynił dla mnie Stwórca?
Czas zsyłał także doświadczenia i próby. Dzięki Panu przyszłam do Zboru w Chrzanowie.
Nabożeństwo podobało mi się pod względem atmosfery i głoszonych nauk. Zrozumiałam,
że jest to droga, którą chcę iść - oddać się na służbę Panu.
Dnia 18 lipca 1999 roku na Konwencji Generalnej w Krakowie poświęciłam się Panu
na służbę.
Szczęśliwa jestem, że Pan Bóg obficie mi pobłogosławił. Dał poznać swój plan
zbawienia. Pozwolił zaciągnąć się do służby, do której apostoł Paweł wzywa w
Liście do Rzymian 12:1: "Proszę was tedy, bracia, przez litości Boże, abyście
stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę
waszą...".
Stając do służby dla Pana, opuściłam jednocześnie Wielki Babilon, stosując się
do słów Pana Jezusa zanotowanych w Objawieniu św. Jana 18:4: "Wynijdźcie z niego,
ludu mój! abyście nie byli uczestnikami grzechów jego, a iżbyście nie wzięli
z plag jego".
Na zakończenie mojej krótkiej opowieści o drodze, którą Bóg był łaskaw mnie
prowadzić do Prawdy, pragnę wyznać wdzięczność Ojcu Niebieskiemu i Jego Synowi,
Jezusowi Chrystusowi, za tak wielką łaskę, przez którą zechciał mnie przyjąć
do Szkoły Chrystusowej.
Z perspektywy czasu widzę, jak Pan kierował moim życiem. Jestem Mu wdzięczna
za te wszystkie lata prób i doświadczeń, dzięki którym przyprowadził mnie do
Prawdy. Chociaż ofiarowałam się Bogu tak niedawno, wiem, że była to najważniejsza
decyzja w moim życiu.
"Bóg jest ucieczką i siłą naszą, ratunkiem we wszelkim ucisku najpewniejszym.
Przetoż się bać nie będziemy, choćby się przeniosły góry w pośród morza; choćby
zaszumiały, a wzburzyły się wody jego i zatrzęsły się góry od nawałności jego.
Sela" - Psalm 46:2-4.
Zwracam się do Was, Bracia i Siostry w Panu, o modlitwę, aby wiara moja coraz
bardziej się wzmacniała i nigdy nie ustała, byśmy mogli wszyscy razem osiągnąć
zwycięstwo w swoim poświęceniu.
Pozdrawiam wszystkich Braci i Siostry.
Wasza siostra w Chrystusie
Stanisława Bigos
powrót
do
góry
wersja do druku
|