Radość w Betanii
Roman Rorata
"A gdy to rzekł, zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź! I wyszedł umarły,
mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł
do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść." - Jan 11:43-44 (NP)
Pozwólcie mu odejść - powiedział Jezus do ludu zebranego przy wskrzeszeniu
Łazarza. Siostry szybko wzięły swego brata pod ręce, do końca jeszcze nie zdając
sobie sprawy z tego, co zaszło.
- Pójdę sam - być może odezwał się do nich. Patrzyły z niedowierzaniem. Przecież
jeszcze kilka dni temu był śmiertelnie chory i nie mógł się poruszać o własnych
siłach. Szli bez słowa. Co chwila spoglądały mu w oczy, to jedna, to druga.
Wymiana szczęśliwych spojrzeń była całą ich rozmową, serca rozpływały się z
radości.
Wreszcie weszli do domu... Czy możemy sobie wyobrazić atmosferę w domu po
powrocie obu sióstr z cmentarza wraz ze wskrzeszonym bratem? Marta i Maria nigdy
w swoim życiu nie były tak szczęśliwe! Ich płacz zamienił się w radość. Chmury
smutku ustąpiły i oto ukazało się słońce pełne ciepłych, radosnych promieni.
Myśli ich powracały do lat dzieciństwa, kiedy to razem wzrastali, bawili się
pod nadzorem rodziców, byli nierozłączni. Bardzo się lubili, jedno drugiemu
przychyliłoby nieba. Rozłączyła ich okrutna śmierć. Cztery długie dni były dla
sióstr koszmarem. Teraz, dzięki Jezusowi i Bogu, w którego imieniu Pan przywołał
ich brata do ponownego życia, znów byli razem. Pytaniom i opowiadaniu nie było
końca.
Usiadły naprzeciw brata, ujęły go za ręce i zaczęły:
- Pamiętasz, jak prosiłeś, aby posłać po Pana w czasie twojej choroby?
- Tak, to jeszcze pamiętam - odpowiedział.
- Posłałyśmy sług, ale Pan nie przyszedł. Straciłeś przytomność, a wkrótce potem
stwierdziliśmy twój zgon. Często niepokoiliśmy się, aby któremuś z nas nie stało
się coś złego. Nasze wzajemne dziecięce, a później młodzieńcze braterskie uczucia,
naszą przyjaźń przerwała śmierć. To było straszne. Oczekiwałyśmy na przyjście
Pana. Niestety, nie nadszedł. Całkowicie nas wtedy zawiódł. Byłyśmy zrozpaczone!
Miałyśmy do Niego ogromny żal. Wydawało się nam, że nasza przyjaźń runęła raz
na zawsze. Jak mógł tak postąpić?
Obie siostry mogły słyszeć o głośnym wydarzeniu z rzymskim setnikiem. Wiedziały,
że Jezus może wypowiedzieć jedno słowo, nawet ze znacznej odległości, z taką
mocą, że powstrzyma śmierć ich brata. Przecież nie musi nawet przychodzić. Niestety,
Pan milczał. Kobiety z pewnością opowiedziały bratu o pogrzebie i o zimnym,
olbrzymim głazie, który zamykał wejście do grobowca. O tym, jak wszyscy go opłakiwali.
- Co było dalej? - dopytywał się Łazarz.
- Później przyszły dni strasznej żałoby. W domu panowała prawie rozpacz. Ta
prawda człowieczego losu wydawała nam się przedwczesna. Byłeś przecież jeszcze
młody i tak bardzo chciałeś żyć. Wszystko w domu przypominało ciebie. Trudno
było się pogodzić z tym, że już nie istniejesz, że już nigdy nie ubierzesz swoich
pięknych szat, w których tak wspaniale wyglądałeś. Spodziewałyśmy się, że Pan
nie pozostawi nas samym sobie w naszej tragedii. On jednak zawiódł nasze nadzieje.
Płakałyśmy jeszcze, gdy na trzeci dzień po pogrzebie zjawił się. - Ani ja, ani
Maria - mówiła dalej Marta - nie chciałyśmy wyjść Mu na spotkanie. Nagromadziło
się w nas tyle pretensji i żalu, że nie chciałyśmy Go widzieć. Wydawało nam
się, że już nigdy nie zechcemy się z Nim spotkać.
- Jednak Marta przemogła się i pierwsza wyszła przed dom. - przyznała druga
siostra - Ja nie chciałam widzieć nikogo, nawet Nauczyciela. Po chwili Marta
wróciła i oznajmiła, że Pan o mnie pyta i prosi, bym wyszła. Zrobiłam to bez
entuzjazmu, pełna żalu i tylko po to, by Mu oświadczyć, jak nas ogromnie zawiódł...
Płakałyśmy obie i nie tylko my. Wszyscy goście, sąsiedzi. Jezus prosił o pokazanie
Mu grobu. Po co chciał iść do grobu po trzech dniach od pogrzebu? Poszłyśmy
razem pokazać Mu grobowiec. Na Jego twarzy widać było zadumę, ale nie mogłyśmy
odgadnąć, o czym tak rozmyślał.
Przy grobie, nagle i nieoczekiwanie, Nauczyciel wybuchnął płaczem. Jednak bardzo
cię kochał. Ci, co stali w pobliżu, powtarzali sobie: 'Patrzcie jak bardzo go
miłował!' Później podniósł oczy w niebo i głośno się modlił: "Ojcze! dziękuję
Tobie, żeś mnie wysłuchał. A Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz" - Jan
11:41-42.
Nigdy nie zapomnimy tej szczególnej modlitwy Pana przy twoim grobie. Potem oderwał
oczy od nieba i spojrzał na grobowiec. Nie wiedziałyśmy, co zamierza uczynić.
On zaś rozkazał donośnym głosem: Odwalcie ten kamień, i wskazał na głaz.
Podeszłam do Pana i szepnęłam Mu do ucha, żeby tego nie robił, gdyż ciało po
czterech dniach już... Jakby tego nie słyszał. Nie odpowiedział, ale i nie cofnął
rozkazu.
Jaki dziwny porządek! Ty jeszcze byłeś w grobie, a Pan ten cud wskrzeszenia
uprzedził dziękczynieniem. Dziękczynienie wypłynęło z Jego ust przed otrzymaniem
łaski, w pełnym przeświadczeniu, że nie omieszka ona przyjść. Mistrz powiedział
do mnie: - kontynuuje Marta - Jeśli uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą
- Jan 11:40 - ale ja tak do końca nie rozumiałam Jego słów. Dopiero w chwili,
gdy zobaczyłam, że żyjesz, zdałam sobie sprawę z tej wielkiej rzeczy, jaka się
dokonała. Serce mi podpowiadało, aby sławić Boga Izraela, w imieniu którego
dzieją się wielkie sprawy.
Wiesz, Łazarzu, wielu z Żydów, którzy przyszli i ujrzeli to, czego dokonał Jezus,
uwierzyło w niego - Jan 11:45. To było zadziwiające! To wydarzenie przywróciło
ludziom wiarę.
Teraz wiem, że nie ma nic dziwnego lub niezrozumiałego w porządku ustanowionym
przez Pana. Oddanie chwały Bogu to w rzeczywistości najbardziej istotne przygotowanie
do objawienia cudów. Cuda dzieją się przez moc duchową. Wielkość tej mocy odpowiada
zawsze naszej wierze. Nic tak nie podoba się Bogu, jak oddawanie Mu czci przez
nas w modlitwie. Modląc się człowiek otrzymuje największe błogosławieństwo.
Wiesz, Łazarzu, co było dalej? Żydzi po odsunięciu kamienia szybko cofnęli się.
Wtedy Jezus wyciągnął dłoń przed siebie i zawołał donośnie: Łazarzu, wyjdź!
Wszyscy spojrzeliśmy do wnętrza grobowca. Czy uwierzysz, bracie, że w tej właśnie
chwili podniosłeś się z kamiennej płyty i drobnymi krokami, pomału, bo skrępowany
byłeś przecież białymi prześcieradłami, zbliżałeś się do wyjścia. Szedłeś prosto,
mimo że twoja twarz była zasłonięta płótnem.
Powiedz nam teraz, czy szedłeś prosto w kierunku światła bijącego u progu pieczary,
czy na rozkaz tego, kto kazał ci wyjść?
- Tak - odpowiedział Łazarz - szedłem w kierunku światła i tego, którego głos
dotarł do mnie z poleceniem: Łazarzu, wyjdź. Jeszcze dziś słyszę go wyraźnie.
Co było dalej?
- Przez chwilę byłyśmy zatrwożone. - przyznały siostry - To było coś nadzwyczajnego!
Wtedy Pan znów przemówił i te słowa pamiętasz już dobrze: Rozwiążcie go i pozwólcie
mu odejść.
- Obydwie podbiegłyśmy do ciebie i odsunęłyśmy chustkę z twych oczu. - mówiły
dalej - Całowałyśmy twoją twarz i ręce. Uwolniłyśmy cię z prześcieradeł. Czy
pamiętasz, z jaką ciekawością wszyscy cię oglądali? Chcieliśmy sprawdzić, czy
to naprawdę ty. Gdy pierwsze zdziwienie minęło, obejrzałyśmy się, ale już nie
było Jezusa. Jakiż był delikatny! Zaraz oddalił się ze swymi apostołami. Pozwolił
nam nacieszyć się tobą. Aż do śmierci nie zapomnimy chwili, kiedy Jezus głośno
zawołał: Łazarzu, wyjdź!
ANALIZA PRZESZŁOŚCI
Z pewnym zawstydzeniem wspominały tamte chwile. Marta i Maria nie mogły po prostu
pojąć, że Mistrz nie przybył natychmiast. Jego nieobecność odczuły tak boleśnie,
jak utratę brata. Nigdy jeszcze nie przeżyły takiego zawodu.
Dopiero później uświaomiły sobie, jak były krótkowzroczne i jak mądrze działał
Jezus. Postępował zgodnie z poleceniem swego Ojca. Choroba i śmierć Łazarza
oraz jego wskrzeszenie nie tylko wzbudziło ogromną uwagę, ale także przysporzyło
chwały Bogu. Wydarzenie to odbiło się głośnym echem wśród ludu izraelskiego
i wielu z nich uwierzyło przez to w Jezusa.
Jemu chodziło o chwałę Bożą. Wszystko, co Pan czynił, miało przynosić chwałę
Ojcu. Gdzie znaleźć syna tak dbającego o dobre imię swego ojca? Dla Niego samego
okazało się to znowu najtrudniejszą drogą. Nienawiść przywódców żydowskich,
która tliła się już od dawna, rozpaliła się na dobre. Faryzeusze i kapłani poczuli
się zagrożeni, obawiając się, że jeśli Jezus uczyni jeszcze kilka takich cudów
wskrzeszenia, cały lud uwierzy, że jest Mesjaszem, i pójdzie za Nim. Byłaby
to, ich zdaniem, klęska całego narodu, ponieważ Rzymianie mogliby ich uznać
za pozbawionych znaczenia i usunąć ze świątyni i Jerozolimy.
Fragmenty obrazu, których przedtem nie mogły uporządkować, układają się w całość.
Przed ich oczyma przesuwa się panorama zdarzeń. Od nowa, szczegół po szczególe,
analizują wszystko, co przeżyły. To, co zdawało się być niemożliwe, stało się
faktem. Ich brat żyje! Przyjaźń ich Mistrza dopiero teraz nabrała realnych kształtów,
coś na wzór gigantycznego kolosa, który pokonuje wszelkie zwątpienie, nawet
w zmartwychwstanie. To nie chwilowe zauroczenie, lecz trwałe umiłowanie swoich
bliskich, które sprawdza się w trudnościach i którego nie może zniszczyć nawet
najbardziej ognisty płomień doświadczeń.
Słowo Jezusa, wiara i czyn stworzyły trójkąt, którego wierzchołki dosięgły ludzkiego
serca i przywróciły utraconą radość. Oznacza to użycie sił nadprzyrodzonych
wobec ludzkiej ograniczoności i wytyczenie pola człowieczego realnego władania
w walce z losem biologicznym. Nie trzeba dodawać, że tylko dzięki Jezusowi trzy
istoty ludzkie, Marta, Maria i Łazarz, znów nierozerwalnie należały do siebie.
RADOŚĆ LUDÓW ZIEMI
Drodzy w Chrystusie! Czy możemy wyobrazić sobie radość Królestwa Bożego? Czy
stać nas na dobór takich słów, by w pełni oddać atmosferę przyszłego czasu?
Wydarzenie w Betanii jest tylko miliardową częścią tego, co będzie przeżywać
ludzkość, gdy rozpocznie się proces zmartwychwstania.
Wielu proroków przepowiadało ten czas, wszyscy święci Starego Testamentu oczekiwali
na to, tęsknili za zmianą warunków, polegali na Boskich obietnicach, wierzyli
w nie i umierali z nadzieją zmartwychwstania. Oto zapis słów Ijoba: "Oby teraz
napisane były słowa moje! oby je na księgach wyrysowano! Oby rylcem żelaznym
i ołowiem na wieczną pamiątkę na kamieniu wydrążone były! Aczci ja wiem, iż
Odkupiciel mój żyje, a iż w ostateczny dzień nad prochem stanie. A choć ta skóra
moja roztoczona będzie, przecież w ciele moim oglądam Boga" - Ijob 19:23-26
(BGd). Ile pewnej nadziei zawierają te słowa! Ijob żył w czasie, gdy dzieło
odkupienia potomstwa Adama należało jeszcze do dalekiej przyszłości. Swoją wiarą
uprzedzał jednak fakt powstania Chrystusa, Odkupiciela ludzkości.
Wskrzeszenie Łazarza było wydarzeniem jednostkowym, wskazującym na zmartwychwzbudzenie
wszystkich znajdujących się w okowach śmierci. Powtarzamy, że wszystkich bez
wyjątku! Tak głosił sam Jezus: "Nie dziwujcież się temu; boć przyjdzie godzina,
w którą wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos jego" - Jan 5:28 (BGd). Niektóre
kościoły ograniczają przywilej zbawienia tylko do swoich wyznawców, innym odbiera
się tę możliwość, natomiast słowa Jezusa zapewniają nas, że każdy człowiek,
każda jednostka spośród potomstwa Adamowego będzie przywołana do powtórnej egzystencji.
Wszyscy jednak będą musieli sami udowodnić, czy zasługują na życie wieczne.
Tylko sprawiedliwi wzbudzeni zostaną z grobu z prawem do wiecznego życia: "I
pójdą ci, którzy dobrze czynili, na powstanie żywota; ale ci, którzy źle czynili,
na powstanie sądu" - Jan 5:29 (BGd) - nauczał Jezus. Dzieło Chrystusa stało
się gwarantem wypełnienia Boskich zapowiedzi o zmartwychwstaniu. Uzasadnioną
argumentacją odnośnie zmartwychwstania są słowa ap. Pawła. Kiedy jechał on do
Damaszku prześladować zbór Boży, objawił mu się zmartwychwstały Chrystus. "Kto
jesteś, Panie?" - zapytał ówczesny Saul, później wierny apostoł Paweł, i otrzymał
odpowiedź: "Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz" - Dzieje Ap. 9:5 (NP).
To wydarzenie utwierdziło go w przekonaniu, że ten Jezus, który umarł, żyje.
Często w swoich naukach apostoł powracał do tego zagadnienia i uzasadniał nim
doktrynę o zmartwychwstaniu. Pisał: "A jeśli się o Chrystusie opowiada, że został
z martwych wzbudzony, jakże mogą mówić niektórzy między wami, że zmartwychwstania
nie ma? Bo jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie został wzbudzony;
a jeśli Chrystus nie został wzbudzony, tedy i kazanie nasze daremne, daremna
też wasza; (...) A jednak Chrystus został wzbudzony z martwych i jest pierwiastkiem
tych, którzy zasnęli. Skoro bowiem przyszła przez człowieka śmierć, przez człowieka
też przyszło zmartwychwstanie. Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też
w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. A każdy w swoim porządku: jako pierwszy
Chrystus, potem ci, którzy są Chrystusowi w czasie jego przyjścia, potem nastanie
koniec, gdy odda władzę królewską Bogu Ojcu, gdy zniszczy wszelką zwierzchność
oraz wszelką władzę i moc. Bo On musi królować, dopóki nie położy wszystkich
nieprzyjaciół pod stopy swoje. A jako ostatni wróg zniszczona będzie śmierć"
- 1 Kor. 15:12-14, 20-26 (NP).
Pozwoliliśmy sobie na dłuższy cytat słów nauki apostolskiej, aby pokazać podstawy
nauki o zmartwychwstaniu i wyzbyć się w tej kwestii jakichkolwiek wątpliwości.
To, co się stało w Betanii, było tylko maleńkim aktem w porównaniu z wielkim
dziełem, jakiego Bóg dokona przez Tego, który jako Syn Człowieczy był w stanie
przywołać Łazarza z rzeczywistej śmierci do życia. Tym większego dzieła będzie
mógł dokonać uwielbiony Chrystus, który jest potężną duchową istotą, sprawującą
władzę po prawicy wielkiego Jahwe.
Gdy przyjdzie czas zmarwychwzbudzania w czasie tysiącletniego panowania Chrystusa,
Jego głos usłyszą wszyscy umarli. Wówczas spełnią się Boże obietnice, zmartwychwstanie
nabierze realnych kształtów, a chwałę Bożą zobaczą wszyscy ludzie. Ci, którzy
uwierzą i przyjmą warunki postawione w owym czasie, warunki Nowego Przymierza,
będąc posłuszni prawu Bożemu, otrzymają życie wieczne.
Tęsknimy za tym czasem, czasem Królestwa Bożego, o które każdodziennie się modlimy:
"Przyjdź Królestwo Twoje". Wyobrażamy sobie szczęście i radość narodów ziemi.
Radość wszystkich rodzin na widok swych bliskich, za którymi płakali i wylewali
łzy, opuszczających groby. "I otrze Bóg wszelką łzę z oczów ich; a śmierci więcej
nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani boleści nie będzie; albowiem pierwsze
rzeczy pominęły" - Obj. 21:4 (BGd). Będzie to radość niewysłowiona. Matki odzyskają
swoich synów, którzy ginęli na wojnach z rozkazu ziemskich mocodawców; za którymi
rozpaczały, dochodząc niemalże do utraty zmysłów. Dzieci zobaczą swoich rodziców,
rodzice swoje ukochane dzieci. Wszyscy ludzie wspominać będą dramat chorób,
cierpień i śmierci. Będzie to pozaobrazowe spotkanie Marii, Marty i Łazarza,
które ziści się na trzeci tysiącletni dzień w czasie Millenium Chrystusa. Chrystus
stanie nad grobem pozaobrazowego Łazarza i mocą okupowej ofiary, mocą krwi przelanej
na Golgocie przywoła umarłych do ponownej egzystencji. Wówczas miliardy ludzi
wyjdą z grobów, aby odzyskać utracone życie. Król narodów, Jezus Chrystus, Odkupiciel
i Wybawca ludów, powie wówczas do posłusznych synów ziemi: "Pójdźcie, błogosławieni
Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata"
- Mat. 25:34 (NP).
powrót
do
góry
wersja do druku
|