Świat - rozwój, czy upadek?...
(...) Miesiąc miodowy nowych demokracji nie
będzie trwał długo w świecie, w którym
bogaci bogacą się coraz bardziej, a biedni
biednieją. (...) Prędzej czy później ta
polaryzacja doprowadzi do przemocy. Nie wiem
dokładnie, do jakiej. Terroryzm? Rozruchy
emigrantów? Przemoc może przyjść ze strony
skrajnie biednych narodów, które postawią
wreszcie światu ultimatum: albo nakarmicie
nas, albo was wykończymy. No i będzie
problem. Bo jest tylko kwestią czasu, kiedy
jakiś rząd nawet bardzo biednego kraju
zdobędzie dostęp do którejś broni masowego
rażenia. Nawet niekoniecznie bomb atomowych,
które są technicznie skomplikowane.
Wystarczy broń bakteriologiczna albo
chemiczna.
W tym samym czasie w krajach zamożnych widzę
gwałtownie przyśpieszający się proces
przenoszenia ludzi bogatych do
ufortyfikowanych gett z drutem kolczastym,
strażnikami, psami, płotami pod prądem i
kartami magnetycznymi, bez których nie da
się wejść ani wyjść. To dzisiejsze
nowobogactwo jest podszyte przerażeniem. I
ma powody (...) oczekując wybuchu przemocy.
Oczywiście nie jestem prorokiem. Nie wiem,
czy przemoc przyjdzie z wygłodzonej,
zdesperowanej Afryki czy ze świata
wojującego Islamu, czy poprostu wybuchną
zubożałe masy w krajach zamożnych (...).
Nienawiść biednych do bogatych przyjdzie z
zazdrości, gdyż przeminęły stulecia, kiedy
biedacy mogli przeżyć całe życie, nie
wiedząc o tym, jak bogacze żyją. Arystokraci
i chłopi prawie się nie stykali, nic o sobie
nie wiedzieli. A teraz w najbiedniejszych
lepiankach stoi telewizor z anteną
satelitarną i każdy może sobie dokładnie
obejrzeć bogactwo. (...) Wszystko kończy się
tym, że większość moich znajomych pracuje
ciężej, niż powinni, po to, żeby zarobić
więcej pieniędzy, niż im naprawdę potrzeba,
żeby kupować rzeczy, których naprawdę nie
potrzebują, po to, żeby zaimponować ludziom,
których tak naprawdę nie lubią.
fragmenty wypowiedzi izraelskiego pisarza
Amosa Oz, Gazeta Wyborcza, 1-2 lipca 2000
powrót
do
góry
wersja do druku
|