Redakcja - Na
Straży - Wędrówka - The
Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia
Gdańska - Strona główna - Szukaj
|
Numer 4 - 2004 Spis treści Rozważania Przemyślenia Wspomnienia z wakacji... Wspomnienia z wakacji... Przemyślenia Studium Słowo w nas
powrót wersja do druku
|
Wspomnienia z wakacji...Wetlina 2004Wakacje! Nareszcie wakacje! Każdy myśli i nie może się ich doczekać. Przez cały rok marzy, co będzie robił podczas długich letnich i słonecznych dni. Ja również byłem zmęczony szarą codziennością i z nadzieją czekałem na lepsze dni. Lepsze wakacyjne dni podczas kursu w Wetlinie, w Bieszczadach. Dni spędzone w gronie przyjaciół, bliżej natury, bliżej Boga. 12-22 lipca 2004 roku to piękne dni, które długo będę wspominał. W tej przepięknej, malowniczej miejscowości otoczonej bieszczadzkimi połoninami spotkaliśmy się w grupie blisko 50-osobowej. Organizatorem, a zarazem kierownikiem kursu, był Korneliusz Fil, a pomagał mu Beniamin Pogoda. Z uwagi na wiek młodzieży uczestniczącej w kursie (powyżej 17 lat), a także doświadczenie w turystyce górskiej wujka Beniamina, mogliśmy pozwolić sobie na wiele wycieczek po bieszczadzkich szczytach. Praktycznie każdy zakamarek bieszczadzkiej przyrody został przez nas odkryty. Każdy z nas mógł dostrzec piękno natury i niespotykanej nigdzie indziej przyrody stworzonej prze Pana Boga. Nie był to jednak obóz wędrowny, dlatego mieliśmy wiele czasu również na rozważanie i rozmyślanie o Bogu podczas codziennych społeczności. Zajmowaliśmy się na nich rozważaniami nad Księgą Kaznodziei Salomona. Oprócz tradycyjnych społeczności poświęconych badaniu Biblii i śpiewaniu Panu na chwałę, bardzo mile wspominam nietypową, ale jakże zbliżającą do Boga społeczność. Nietypową ze względu na miejsce którym był wodospad, oraz jej charakter. Podczas całej społeczności nie zostało wypowiedziane żadne słowo. Była to społeczność oparta na ciszy, poprzez którą chcieliśmy zbliżyć się do Boga. Chwila zadumy i refleksji w ciszy jest w dzisiejszej dobie życia potrzebna każdemu, a szczególnie nam - młodzieży. I jestem osobiście bardzo wdzięczny Bogu, że mogliśmy spędzić tak czas, w niespotykanej na co dzień scenerii i ciszy, która pozwoliła nam zbliżyć się do naszego Stwórcy. Jednak kurs obfitował również w wiele zabawnych i radosnych momentów, które nie jednej osobie poprawiły nastrój i samopoczucie. Wywoływały uśmiech i radość tak niezbędne w życiu. Nasz czas wolny poświęcaliśmy między innymi na grę w siatkówkę, kosza, piłkę nożną a także na liczne partie w scrabble, w których nie było mocnych na Michała Kubica :-) Na zakończenie kursu (jak również na początku) było zorganizowane ognisko, wokół którego mogliśmy wszyscy miło spędzić czas i przypomnieć sobie najwspanialsze chwile kursu, który tak szybko minął. Bo jak wiadomo, wszystko co dobre, szybko się kończy. I tak było właśnie z kursem. Te 11 dni spędzonych w Bieszczadach przemknęły w naszym życiu jak jeden dzień. Myślę, że nikt tak po prostu nie zapomni tych wakacyjnych dni, bo trudno przecież zapomnieć o czymś tak przyjemnym. Bardzo się cieszę, że mogliśmy w tak licznym gronie przeżyć te kilkanaście słonecznych lipcowych dni. Wypocząć, a zarazem tak wiele nauczyć się i zrozumieć jak powinniśmy żyć, aby chwalić Boga. Radość rozpromienia moją twarz na myśl o kolejnym kursie...
Krzysztof MatysekGaleria zdjęć
|
||||