Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia Gdańska - Betania - Strona główna - Szukaj


Drukowanie Drukowanie
Drukuj Pytanie
Drukuj Straż 1949, nr. 4
1949 Numer 4.
Straż 1949 Rok
Straż i Zwiastun Obecności Chrystusa
Biblioteka
 

Do jakiego stopnia powinny być przestrzegane dorady apostoła co do kwalifikacyj kandydatów na starszych i diakonów; a szczególnie co do posłuszeństwa ich dzieci (l Tym. 3:4)? Czy to znaczy, że dorosłe dzieci danych braci powinny być wierzące i poświęcone; a gdy nie są, to ojcowie tacy nie powinni być sługami w zgromadzeniu?

Określając kwalifikacje starszych i diakonów, Apostół starał się wystawić wzory możliwie jak najwyższe, najbliższe doskonałości, tak samo jak nasz Pan zachęcając wiernych do świętobliwości i miłości wystawił wzór najdoskonalszy, gdy powiedział: "Bądźcież wy tedy doskonałymi jako i Ojciec wasz, który jest w niebiesiech doskonały jest" (Mat. 5:28). Któż z nas może być tak doskonałym jak jest nasz Ojciec Niebieski? Zapewne że żaden. Jednakowoż jest On naszym wzorem, naszym ideałem, do którego mamy dochodzić na ile tylko nas stać.

Podobnie i kwalifikacje wysunięte przez Apostoła są wzorem idealnym dla tych co aspirują do starszeństwa i diakoństwa. Jednakowoż trudno spodziewać się aby wszystkie te kwalifikacje ktoś posiadał w stu procentach i że tylko taki mógłby być obranym. Gdyby tak miało się sprawę tę traktować, to nie znalazłby się ani jeden, który nadawałby się na starszego lub diakona. Naprzykład, Apostół mówi: "Niech służą jeźli są bez nagany"; a także: "żony niech mają poważne, nie potwarliwe, trzeźwe, wierne we wszystkim." Zachodzą pytania: Czy znalazłby się ktoś taki, któremu w niczym nie możnaby dać nagany? Czy za niewiastę z natury płochą, lekkomyślną, nieumiejętną lub t. p., możnaby winić jej męża? Może w niektórych wypadkach i do pewnego stopnia, lecz nie zawsze i nie pod każdym względem. Dość wspomnić, że i wielki filozof Sokrates miał swoją Ksantypę.

Również i sprawa posłuszeństwa dzieci nie może być brana stu procentowo, szczególnie w czasach obecnych, kiedy to prawa świeckie ograniczają autorytet rodzicielski nad dziećmi. Ponadto przyzna chyba każdy, że wychowanie dzieci i wyćwiczenie ich w posłuszeństwie, nie zależy tylko od ojca, ale (i bodaj czy nie w większej mierze) także od matki. Również zewnętrzne okoliczności i całe otoczenie mają z tym dużo do czynienia. Najrozumniejsze ćwiczenie najlepszych rodziców często zawodzi i dziecko lub dzieci nie są posłuszne. Nawet w rodzinie najdostojniejszego i najwyższego, czyli w rodzinie Bożej, znalazł się wyrodny, nieposłuszny syn, Lucyfer. Zapewne że za nieposłuszeństwo Lucyfera żaden z nas nie winiłby Boga. Podobnie i za nieposłuszeństwo czyichkolwiek dzieci nie zawsze można winić ojca.

Nie zdaje nam się aby Apostół, mówiąc a posłuszeństwie dzieci, miał na myśli, że i do poświęcenia mają dochodzić w posłuszeństwie na rozkaz rodziców. Owszem, rodzice mają pouczać dzieci o Bogu, o Chrystusie, o wysokim powołaniu itd., lecz nie powinni ich do poświęcenia zmuszać rozkazami, groźbami lub t. p. Bóg jest Ten, który wybiera, a kogo On nie pociągnie ten do rzeczywistego poświęcenia nie dojdzie. Wielu młodych podejmują zewnętrzny krok poświęcenia, lecz często okazuje się później, że to nie było poświęcenie rzeczywiste.

Zatym, owej rady Apostoła co do posłuszeństwa dzieci, nie należy posuwać za daleko. Zdaje się, że stosuje się ona do zwykłego posłuszeństwa rodzinnego, do trzymania dzieci, szczególnie małoletnich, w rozumnych i słusznych karbach, aby nie były utrapieniem dla sąsiedztwa itp. Innymi słowy: aby odznaczały się dobrym wychowaniem, przynajmniej w pewnym stopniu.

Straż 1949.4