Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia Gdańska - Betania - Strona główna - Szukaj


Drukowanie Drukowanie
Drukuj Pytanie
Straż i Zwiastun Obecności Chrystusa
Biblioteka
 

KOŚCIÓŁ - Opozycje.

Mocniejsi w Zborze są przeciwni niektórym zarysom obecnej prawdy, a ci co są najwierniejsi nie są nauczycielami i są młodymi w prawdzie. Przeciwnicy mają przewagę na zebraniach, ponieważ są obecnie starszymi. Co w takich warunkach ma uczynić ta słabsza większość?

Nie mam najmniejszego pojęcia od kogo pochodzi to pytanie, więc mogę na nie odpowiedzieć z większą swobodą. Ja rozumiem że Pan wystawił pewne zasady odnośnie Swego ludu, że ci co lud ten stanowią, mają wybrać z pomiędzy siebie na starszych takich co są najlepiej wykwalifikowani na przedstawicieli Pana i zgromadzenia. Jeżeli ktoś z tych co są długo w prawdzie i mają wrodzone zdolności, stałby się takim jak pytający widocznie myśli że niektórzy stali się to tacy, według orzeczenia Apostoła, powinni być uznani jako nadęci i właściwym byłoby aby przy następnych wyborach zgromadzenie postąpiło tak jak rozumie, iż byłoby wolą Pańską względem ich obrania lub nie obrania. Moją myślą byłoby, iż dla brata w takim stanie, byłoby szkodliwym obierać go na jakiekolwiek przedniejsze stanowisko w Zborze. Najlepszą rzeczą dla jego własnego dobra byłoby nie dawać mu żadnego przywileju nauczania, choćby nawet zdawało się iż powodzenie zebrań będzie przez to chwilowo uszczuplone. W rzeczywistości, ono może nie byłoby w tym niebezpieczeństwie, bo brat o tak niestosownej postawie umysłu, jak wyraża pytanie, mógłby spowodować więcej szkody, aniżeli korzyści, tak na nabraniu, jak i dla samego siebie.

Nie możemy być jednak pewni że brat, który postawił to pytanie ma właściwy pogląd na daną sprawę. Może cm znajduje się pod złym wrażeniem; ja nie jestem kompetentnym do rozsądzenia tego, bo nie wiem nic o tej sprawie, nie znam tych braci starszych, ani nie znam, tego co stawił to pytanie. Byłoby jednak jego obowiązkiem, aby nad sprawą tą zastanowił się z możliwie jak największym spokojem, cierpliwością i pobłażliwością; również zgromadzenie powinno w podobny sposób sprawę tę traktować. Być może iż nie byłoby również od rzeczy, gdyby ten brat pomówił ze starszymi, o których ma tak ujemne pojęcie; aby pomówił z każdym osobno, uprzejmie zwierzywszy się im ze swych obaw i zapewniwszy, iż on nie chce ich sądzić, lecz prosi ich o dobre rozważenie tej sprawy - czy czasem przeciwnik nie stara się ich uwieść. W taki sposób mógłby mieć z nimi taką sobie szczerą, braterską pogadankę. Jeżeli oni rozgniewaliby się, chociaż ten co im tę sprawę przedstawił uczynił to w uprzejmy i delikatny sposób, to dowodziłoby, że jest z nimi coś złego.

Oni nie koniecznie potrzebują się z nim zgodzić; mogliby powiedzieć: Bracie, tyś mnie źle rozumiał. Ja wcale nie miałem tego na myśli co ty mówisz, myśl moja była taka a taka. W każdym razie pogadanka taka powinna być korzystną dla tych co byliby w takim przypuszczalnym złym stanie.

Zanim jednak ktoś chciałby podjąć się czegoś podobnego, radziłbym aby każdy mający zamiar naprawiać brata lub siostrę, najprzód dobrze i z modlitwą zastanowił się nad daną sprawą. Niech się najprzód upewni czy jego serce i umysł znajdują się w dobrym stanie, że niema tam żadnej gorzkości i że patrzy na rzeczy tak wspaniałomyślnie jak tylko jest możliwe. Naprawmy najpierw samych siebie - jak Pan to określił, wyrzućmy najprzód źdźbło lub belkę z własnego oka, abyśmy naprawiwszy przez to nasz wzrok, mogli być większym błogosławieństwem jakiemukolwiek bratu mającemu źdźbło lub belkę w oku.

KPiO 1910; ang: 104