Untitled Document
Lekcja z Księgi Sędziów 7:13-23.
Zwycięstwo Gedeona
"Choćby wojsko przeciwko mnie stanęło, nie ulęknie się serce moje"
- Psalm 27:3.
Gedeon był jednym z wybranych przez Boga sędziów izraelskich. Wyzwolił naród
izraelski z niewoli Madianitów, którzy najechali jego ziemię i zajęli najżyźniejszą
jej część, rabując cały kraj. Wiemy, że Bóg zawarł szczególne przymierze z narodem
izraelskim i na podstawie tego przymierza byłby ich obronił od wszelkich najeźdźców,
gdyby pozostali Mu wierni. Nie dziwi nas więc wcale zapis wykazujący, że w tym
czasie Izraelici dali się wciągnąć w bałwochwalstwo, jakie popełniali Kanaanici
zamieszkujący w ich ziemi.
Ojciec Gedeona był naczelnikiem swego plemienia i zamieszkiwanego przezeń terytorium.
Na swoim polu, na pewnym poświęconym pagórku, postawił on posąg Baala. Pomimo
bałwochwalstwa w rodzinnym domu Gedeon posiadał jednak pewną wiedzę o prawdziwym
Bogu i o licznych wybawieniach, jakich Bóg dokonywał w swym narodzie w przeszłości.
Dlatego zapewne w rozmowie z posłanym do niego aniołem Gedeon nie tylko okazał
znajomość Boskiego postępowania z Izraelem, ale wyraził zdziwienie, że Bóg przestał
się opiekować swym narodem. Zdaje się, że on wcale nie pomyślał, iż niełaska
okazana w zwycięstwie Madianitów nad Izraelem była wynikiem niewierności i bałwochwalstwa
Bożego narodu. Prawdopodobnie takie same uczucia panowały wśród całego ludu
- do pewnego stopnia uznawali Boga Jahwe, ale jednocześnie czcili Baala.
Także duchowemu Izraelowi Bóg okazuje łaskę i opiekę w duchowych sprawach,
chroni go od duchowych nieprzyjaciół i zasila w duchowych trudnościach; a jednak
jak mało jest wśród duchowych Izraelitów tych, którzy znalazłszy się w duchowych
trudnościach, zdają sobie sprawę z tego, iż to Boska opatrzność nimi kieruje.
Jak niewielu z nas stara się dociec i zrozumieć, czy przypadkiem pewne przeciwności,
słabości, oziębłość i oddalenie od Pana nie zaszczepiły w naszym sercu pewnego
rodzaju bałwochwalstwa! Może nie bałwochwalstwa, które by sprawiło w nas zupełną
ignorancję dla Boga, ale takiego, które pozwala myśleć przyjaźnie o Jego duchowych
łaskach z przeszłości, lecz jednocześnie wywołuje zdziwienie aktualnym brakiem
łaski i niezrozumienie tego, że nie można służyć jednocześnie Bogu i mamonie
- że nie można liczyć na Boże błogosławieństwo, bliską społeczność i opiekę,
gdy w sercu hołduje się bogactwu, sławie, ludzkim instytucjom lub naukom albo
i samemu sobie lub swej rodzinie.
Bóg wiedział, że za dni Gedeona Izraelici byli gotowi do pokuty, że pod naciskiem
różnych trudności ze strony nieprzyjaciół zostali na tyle upokorzeni, że będą
gotowi dostrzec swe winy i odwrócić się od bałwochwalstwa do ich jedynego Boga.
Pan Bóg chciał posłużyć się pewnymi narzędziami do wykonania swego zamysłu.
Nie skorzystał jednak z usługi jakiejś istoty wyższej - anioła - użył, jak to
zwykle bywało, człowieka, który nadawał się do takiej służby. Gedeon był wtedy
prawdopodobnie w średnim wieku - miał już syna w wieku około 15 lat. Jak podaje
opis biblijny, Gedeon był przystojnym, urodziwym mężczyzną silnej budowy.
Prawdziwe jest przysłowie: "Ten jest piękny, kto się pięknie prowadzi";
prawdą jest także, że niektórzy ludzie, piękni zewnętrznie, życiem swym nie
potwierdzają tej dostrzeganej ludzkim wzrokiem urody. A jednak jest pewne, że
dla tych, którzy potrafią odczytać charakter człowieka, jego budowa i twarz,
o ile nie są zeszpecone jakimś wypadkiem, odzwierciedlają usposobienie i wychowanie.
W osobach szlachetnych, mężnych, wspaniałomyślnych i rozumnych już z natury
(od urodzenia) przymioty te uwidaczniają się w ich sylwetce i obliczu. Jednak
Bóg nie zawsze używa dla swoich celów ludzi najzacniejszych i najpiękniejszych.
Bardzo często bywa tak, że z poczuciem własnej godności człowieka idzie w parze
duch pychy i zarozumiałości, który taką osobę czyni nieodpowiednią do służby
Bożej w obecnym czasie, kiedy to pokora i posłuszeństwo Bogu liczą się najbardziej.
Apostoł to zauważył i dlatego powiedział, że niewielu mądrych i zacnych, niewielu
uczonych wybrał Bóg, lecz słabych i wzgardzonych u świata, ale bogatych w wierze;
wybrał ich, aby byli dziedzicami Królestwa (1 Kor. 1:26). Jak łaskawe jest to
zarządzenie, które otwiera drogę do najwyższych łask Bożych dla najpokorniejszych,
którzy usłyszawszy głos Pański, odpowiadają nań z uniżeniem i gorliwością. Niech
tedy ci "maluczcy", którzy skosztowali, jak dobrotliwy jest Pan, mają
tę zupełną ufność, że pomimo ich przyrodzonej nicości, łaska Boża zdoła dokonać
w nich takiej przemiany charakteru, że będą mogli stać się, przynajmniej w sercach,
obrazem miłego Syna Bożego i w ten sposób przygotować się do zupełnej przemiany
w pierwszym zmartwychwstaniu.
Jak mała armia Gedeona może być uważana za figurę, czyli ilustrację zwycięzców
Wieku Ewangelii, czyli Kościoła, "maluczkiego stadka", tak sam Gedeon
może trafnie przedstawiać Wodza naszego zbawienia, wzór, który mamy naśladować
i którego charakter ma się odzwierciedlać we wszystkich Jego naśladowcach. O
Gedeonie jest powiedziane, że na wejrzeniu był jak syn królewski, to znaczy,
że w swej budowie, sylwetce, wyrazie twarzy itp. posiadał tak majestatyczną
zacność i powagę, że czyniło go to najbardziej wyjątkowym z całego otoczenia.
Podobnie nasz Pan, Jezus Chrystus, jest Synem Królewskim, więc i wszyscy, których
On przyjmuje do swej "małej gromadki", mają stać się Jemu podobni,
pod działaniem mocy Bożej, która sprawuje w nich "chcenie i skuteczne wykonanie
Jego upodobania", działając w nich przez poznanie Prawdy - poznanie wielkich
i kosztownych obietnic Boskiego Słowa. Bez względu na to, kim są oni z natury,
Boskim zamysłem jest, by ostatecznie stali się tacy jak ich Pan i Wódz i ujrzeli
Go takim, jaki jest oraz stali się uczestnikami Jego chwały, czci i nieśmiertelności.
Po otrzymaniu Boskiego wezwania, by stać się oswobodzicielem swego ludu, Gedeon
został poddany próbie. Miał pościnać drzewa stanowiące lasek poświęcony Baalowi,
zburzyć posąg samego Baala i ofiarować ofiarę Panu na pewnej skale, a do spalenia
tej ofiary miał użyć drzew z tego lasku i posągu. Gedeon natychmiast zabrał
się do wykonania tego polecenia Pańskiego. Nie czekał na pozwolenie ojca, a
tym bardziej okolicznego ludu, wiedząc niezawodnie, że zarówno ojciec, jak i
mieszkańcy okolicy byliby bardzo oburzeni takim czynem. Upewniwszy się, że to
polecenie było od Boga, Gedeon natychmiast zabrał się do burzenia gaju i posągu
bałwana oraz do złożenia ofiary Panu. Dzieło swoje wykonywał w nocy, wiedząc,
że podczas dnia okoliczny lud na pewno by mu przeszkodził. Pobratymcy Gedeona
domagali się jego śmierci, wzywając do wymierzenia kary jego ojca, który widocznie
był ich naczelnikiem. Ojciec podjął jednak mądrą decyzję. Jeśli Baal sam nie
mógł się obronić przed Gedeonem, to nie warto sprawom Baala poświęcać więcej
uwagi.
Tym sposobem Bóg ochronił tego, którego obrał za swego sługę i wprowadził go
na scenę publiczną, i to tak skutecznie, że gdy później Gedeon wezwał ochotników
z różnych części ziemi izraelskiej, przeszło trzydzieści tysięcy mężów stawiło
się pod jego sztandar. Bóg powiedział jednak Gedeonowi, że jest ich za dużo
i że nie wszyscy są tacy, jacy być powinni. Z ludzkiego punktu widzenia ta trzydziestodwutysięczna
armia nie miała żadnej szansy na pokonanie stutrzydziestopięciotysięcznej armii
nieprzyjacielskiej (Sędz. 8:10), lecz z punktu widzenia wiary w Boga, który
ich powołał do tej służby, zwycięstwo było pewne, choć nikt nie wiedział, w
jaki sposób miało ono zostać odniesione.
Bóg zamierzył bardzo chwalebne zwycięstwo, lecz miało ono być osiągnięte jedynie
Jego mocą. Chwała ludzkich narzędzi, którym dany miał być przywilej uczestniczenia
w tym zwycięstwie, nie miała wynikać z ich bojowej wprawy i siły, ale z ich
wiary w Boga i gorliwego posłuszeństwa Jego rozporządzeniom na dowód ich silnej
ufności do Boga.
Bóg polecił Gedeonowi wypróbować ludzi. Ochotnicy mieli sposobność zobaczyć
armię nieprzyjacielską, składającą się z wyćwiczonych żołnierzy, przyzwyczajonych
do prowadzenia wojny, gdy zaś oni przyzwyczajeni byli do życia spokojnego i
rolnictwa. Tak więc pierwszą próbą wiary było zarządzenie, aby wszyscy bojaźliwi
powrócili do domu. To zredukowało armię Gedeona do dziesięciu tysięcy; jednak
wielu z tych zwolnionych, a może i wszyscy, miało sposobność przyłączyć się
do walki nieco później, gdy Madianici zostali wprowadzeni w zamieszanie i zaczęli
się cofać. Te dziesięć tysięcy odważnych mężów, którzy nie ulękli się w obliczu
kilkakrotnie większej armii wroga, było niewątpliwie pełnych wiary w Boga i
przynajmniej w pewnej mierze podobnych do Gedeona - w swej odwadze i poleganiu
na Bogu. Mimo to było ich jeszcze zbyt dużo dla urzeczywistnienia Bożych zamiarów.
Następną była próba gorliwości. Nad strumieniem wszyscy, oprócz trzystu mężów,
zatrzymali się i przyklęknęli, by napić się wody, co wymagało rozluźnienia zbroi
i odpięcia miecza. Jedynie trzystu mężów nie zatrzymało się, ale tylko w pośpiechu
czerpało wodę ręką i piło z dłoni. Ta gorliwość, rozbudzona silną wiarą w Boga,
była właśnie owym elementem charakteru, jakiego Bóg szukał. Dlatego tych trzystu
szczególnych mężów, pełnych wiary i czynnej gorliwości, było jedynymi, których
Bóg zaszczycił przywilejem uczestniczenia w chwale wyzwolenia Izraela z ręki
ciemiężców.
Podobnie też Bóg zamierza dokonać zwycięstwa nad światem przez Chrystusa (Zach.
14:3), a Chrystus, tak jak Gedeon, jest naznaczony od Boga, aby prowadził "maluczkie
stadko" "powołanych, wybranych i wiernych" (Obj. 17:14) do zwycięstwa
nad wielkimi zastępami grzechu. Wybranie armii Gedeona było ilustracją i wskazywało,
jakimi metodami Bóg wybiera ten "szczególny lud", który mieć będzie
udział w chwale ostatecznego pokonania grzechu i jego wszystkich skażonych zastępów.
Od powołanych przez Boga, wymagana jest najpierw wiara w Niego, która prowadzi
do usprawiedliwienia i uznania; następnie ma miejsce wezwanie do poświęcenia
po pełnym zrozumieniu wymagań i poznaniu mocy nieprzyjaciela; Wódz nasz wymaga
od przychodzących do Niego usprawiedliwionych, aby najpierw usiedli i obliczyli
koszty oraz upewnili się, czy są gotowi poświęcić wszystko i oddać się pod Jego
kierownictwo. Znaczna większość, gdy pozna cenę i zrozumie charakter walki,
jaką naśladowcy Pana muszą staczać z ciałem, światem i Szatanem, skłonna jest
powiedzieć: Wolimy nie rozpoczynać tej walki, jesteśmy lękliwi, bojaźliwi i
nie mamy dość wiary i zaufania do Gedeona ani Jego Boga. Boską wolą jest, aby
tacy byli odłączeni od armii Pańskiej, choć może później otrzymają jeszcze pewien
udział w walce ze złem.
Jednak wiara w Boga i Wodza naszego zbawienia oraz poświęcenie się Boskiej
woli nie wystarczą. Ci, którzy mają stanowić szczególną klasę "maluczkiego
stadka", muszą jeszcze przejść próbę wody, która przedstawia Prawdę. Bardzo
ważnym pytaniem, na które odpowiedzieć musi każdy poświęcony, jest pytanie o
sposób, w jaki poznaje on i przyjmuje Prawdę oraz jak z niej korzysta. W figurze,
którą rozpatrujemy, powołani przez Boga i uznani za odpowiednich, by stanowić
Gedeonową gromadkę, czerpali wodę ręką i z niej po trosze pili - na podobieństwo
psa, który chłepce wodę językiem. Inni zaś przyłożyli swe usta do wody i pili
na podobieństwo konia. Ręka jest uzmysłowieniem energii, więc można by zrozumieć,
iż znaczenie tego obrazu jest takie, że największe uznanie u Boga znajdują te
osoby, które w poznawaniu i przyjmowaniu Prawdy korzystają z energii umysłu.
Tacy nie uginają się ku kałużom ludzkiej służalczości, lecz przyjmując prostą
i godną postawę, korzystają z wody Prawdy i wznoszą swe głowy ku górze, przyznając
jej niebiańskie pochodzenie, bez względu na źródło i przewód, z jakiego pochodzi.
Gdy dokonano wyboru armii, pozostałe siedem tysięcy siedemset mężów nie było
odesłanych do domów, lecz czekało w Gedeonowym obozie na późniejszy udział w
bitwie.
Ci, których Bóg miał użyć w szczególny sposób, zostali zaopatrzeni w dziwne
przybory: (1) trąby, (2) dzbany, (3) pochodnie w dzbanach, ukryte w ten sposób
przed wzrokiem nieprzyjaciela. Trzystu wybranych żołnierzy rozdzielono na trzy
oddziały i członkowie każdego oddziału rozproszyli się. Zbliżyli się do nieprzyjaciela
i otoczyli cały obóz. Gdy Gedeon zatrąbił, wszyscy, którzy usłyszeli jego trąbienie,
zaczęli również trąbić; gdy Gedeon rozbił swój dzban i podniósł palącą się pochodnię,
inni uczynili to samo, trąbiąc w międzyczasie i wołając raz po raz: "Miecz
Pański i Gedeonów!" Była to Pańska walka, przeprowadzona ściśle według
Pańskiego rozporządzenia. Rozbudzeni ze snu Madianici mniemali, że zostali otoczeni
przez potężną armię, zaczęli uciekać, zabijając się wzajemnie z powodu wielkiego
przerażenia i zamieszania. Gedeon, domyślając się, którymi drogami armia madianicka
będzie się cofać, pospieszył w ślad za nią ze swymi dziesięcioma tysiącami i
dopełnił zwycięstwa. Również inni z ludu, usłyszawszy o tym, co się stało, pospieszyli
za uciekającą armią Madianitów i rozbili ją zupełnie oraz wytracili znaczną
jej część wraz z dowódcami.
Nasz Wódz i Pan udzielił dokładnej instrukcji także tym, których użyje w szczególny
sposób do walki z obecnym złem. Każdy z nich ma naśladować Wodza zbawienia.
Najpierw każdy ma zatrąbić w trąbę, co oznacza, iż ma opowiadać Prawdę, głosząc,
że ten duchowy miecz Prawdy jest mieczem Boga i Jego pomazanego Syna; następnie
każdy ma rozbić swój dzban i pozwolić światłu świecić. Dzban przedstawia nasze
gliniane naczynia, a stłuczenie go, oznacza to, do czego zachęca apostoł, gdy
mówi: "Proszę was tedy, bracia, przez litości Boże, abyście stawiali ciała
wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszą"
- Rzym. 12:1. Widzimy, w jaki sposób nasz Wódz rozbił swoje ziemskie naczynie
i jak wielkie światło z tego wytrysnęło. Naszą ambicją powinno być naśladowanie
Go, wydawanie naszego życia za braci, jak On wydał swoje za nas. W międzyczasie
mamy trwać w trąbieniu i w obwieszczaniu imienia Boga i naszego Wodza oraz władać
duchowym mieczem Prawdy. Ostatecznym wynikiem będzie zwycięstwo - nieprzyjaciele
Pana zostaną pokonani.
Oprócz "małego stadka" wielu innych będzie miało udział w wielkim
dziele niszczenia zła, lecz tylko członkowie "małej gromadki" będą
uczestniczyć w chwalebnym dziele jako specjalne narzędzia Boże. Teraz jest jeszcze
czas zaciągnięcia się do szeregów tego Wodza; wciąż istnieje sposobność przejścia
wymaganych prób i okazania zupełności wiary i zaufania do Boga, wiary w to,
że On jest zdolny dać nam zwycięstwo. Teraz jest czas zrozumienia woli naszego
Wodza i naśladowania Jego przykładu w wydawaniu swojego życia dla braci, by
tym sposobem być świętą i przyjemną Bogu ofiarą i pełnić naszą rozumną służbę.
Teraz jest czas ogłaszania i publicznego wyznawania, że pokładamy ufność w Tym,
który nas powołał, obdarzył swoim światłem i przyjął do swego "małego stadka",
a wkrótce nadejdzie czas ucieczki nieprzyjaciela. Dlatego bądźmy wierni w naszych
próbach i sposobnościach, abyśmy mogli być uznani za godnych uczestniczenia
w służbie i przyszłej chwale.
Watch Tower 1907 - 329
powrót
do
góry
wersja do druku
|