|
|
WYKŁAD II
"CZAS KOŃCA" CZYLI "DZIEŃ PRZYGOTOWANIA" - DANIEL XI -
Czas Końca - Jego rozpoczęcie, rok 1799 n.e. - Jego zakończenie, rok 1914 - Co ma być przygotowane, cel - Prorocze spojrzenie na najwybitniejszych władców w historii świata - Od 405 r. p.n.e. do Dnia Przygotowania - Dokładne wyznaczenie początku Czasu Końca bez użycia nazw i dat.
"CZAS Końca" - okres stu piętnastu (115) lat od 1799 do 1914 r. n.e. - jest w szczególny sposób odnotowany przez Pismo Święte. Inną nazwą użytą dla określenia tego samego okresu jest "Dzień Przygotowania". Ogólny rozwój wiedzy, którego skutkiem są odkrycia, wynalazki itp., toruje bowiem drogę zbliżającemu się Tysiącleciu łaski, przygotowując techniczne środki dla zmniejszenia ludzkiego wysiłku i zapewniając całemu światu czas i wygodę, które pod panowaniem sprawiedliwości staną się błogosławieństwem i pomocą w napełnieniu ziemi znajomością Pańską. Jest to dzień, czyli okres przygotowania, także w innym sensie. Ów szeroki rozwój wiedzy daje wszystkim posmak wolności i wygody przed ustanowieniem panowania Chrystusa. Błogosławieństwa te staną się siłą napędową napięć klasowych i spowodują powstanie mas i obalenie korporacji, trustów i in., a wraz z nimi świeckiego i kościelnego panowania nad ziemią. W ten sposób czas obecny jest dniem przygotowania (przez takie obalenie) do ustanowienia uniwersalnej władzy Królestwa Bożego, o które modlimy się już tak długo.
Ostatnie czterdzieści lat Czasu Końca nazywane jest "dokonaniem" lub "żniwem" Wieku Ewangelii, jak czytamy: "żniwo jest dokonanie świata" - Mat. 13:39. Pokrótce zwrócimy uwagę na ogólny charakter i wydarzenia tego okresu, odkładając jednak szczegółowy opis żniwa do następnego rozdziału.
Informacja dotycząca dat tego okresu pochodzi z Proroctwa Daniela. Wiemy jednak, że on sam nic z tego nie zrozumiał, gdyż powiedział: "Jam to słyszał, a nie zrozumiałem" - Dan. 12:8. Gdy zaciekawiony dopytywał się o znaczenie tych słów, w odpowiedzi usłyszał, że zostały one zapieczętowane aż do Czasu Końca. Wynika z tego zatem, że nikt nie mógł zrozumieć proroctwa przed rokiem 1799. Zanim przejdziemy do innego tematu, wykażemy, że proroctwo miało być wstępnie zrozumiane po 1829 roku, a jego zupełne odkrycie miało nastąpić nie wcześniej niż w roku 1875.
W rozdziale 11 Proroctwa Daniela omawiane są istotne wydarzenia doprowadzające do wspomnianego okresu Czasu Końca, zaś rozdział 12 stanowi kontynuację aż do końca czasu żniwa. Badacz proroctw zauważy, w jak szczególny sposób została podana data początku Czasu Końca. Jest on godny uwagi zarówno ze względu na precyzję w określeniu czasu, jak i na ukrycie go, aby proroctwo nie było zrozumiane przed naznaczonym czasem. Po tym zaś punkcie czasowym, wskazanym w rozdziale 11 bez określania nazwy czy podawania roku, rozdział 12 wspomina trzy okresy czasu: 1260, 1290, 1335 proroczych dni, które potwierdzają i umacniają naukę wynikającą z rozdziału 11, wedle której początek Czasu Końca miał miejsce w roku 1799.
Rozdział 11, jak to wykażemy, wspomina najwybitniejsze postacie i wydarzenia historyczne, a pomimo to jego treść pozostaje zapieczętowana dla wielu badaczy proroctw. Dzieje się tak dlatego, że jego centralne zagadnienie, od którego wiele zależy, miało już pozorne wypełnienie. Taki sposób ukrycia czyli zasłonięcia proroctw aż do właściwego czasu, w którym mają być objawione, nie jest bynajmniej czymś niezwykłym. Badacze proroctw w przeszłości byli tak przekonani, że owo centralne zagadnienie miało już swoje wypełnienie, iż umieścili na marginesie popularnego tłumaczenia Biblii angielskiej komentarz: "Wypełnione w latach 171-168 p.n.e.". We fragmencie tym (Dan. 11:31) czytamy: "A wojska wielkie przy nim stać będą, które splugawią świątnicę i twierdzę zniosą; odejmą też ustawiczną ofiarę, a postawią obrzydliwość spustoszenia [pustoszącą]".
Twierdzi się, że proroctwo to wypełnił Antioch Epifanes, król syryjski, który zdobył Jerozolimę i doprowadził do zaniechania ofiar składanych Bogu w świątyni jerozolimskiej, umieszczając tam bożka Jowisza Olimpijskiego.
Owo pozorne wypełnienie proroctwa jest wystarczające dla usatysfakcjonowania przeciętnego badacza, który zadowala się wierzeniem w to, co mówią inni. Powoduje ono utratę zainteresowania proroctwem, które wypełniło się w odległej przeszłości i jako takie nie jest już ciekawe. Jednak poważny badacz zauważy, że według przepowiedni (werset 14 bt) synowie gwałtowników spośród ludu Daniela faktycznie będą próbowali wypełnić tę wizję (czy też pozornie ją wypełnią), lecz im się to nie uda. Spostrzeże on ponadto, że Czas Końca był ściśle oznaczonym okresem (werset 35), a w związku z tym pełna i poprawna interpretacja nie mogła pojawić się wcześniej. Tacy zatem nie będą szukać słusznych interpretacji w przeszłości. Uważny badacz nie przeoczy także faktu, że nasz Pan zwrócił uwagę na to samo proroctwo dwieście lat po jego domniemanym wypełnieniu. Mówiąc: "Gdy ujrzycie [czas przyszły] obrzydliwość spustoszenia stojącą na miejscu świętym" (Mat. 24:3,15), Pan nakazał nam oczekiwać przyszłego wypełnienia owego proroctwa. Dodał także ostrzeżenie, abyśmy byli uważni i nie dali się zmylić co do rzeczywistej obrzydliwości - "Kto czyta, niechaj uważa".
Ufamy, że dowody przedstawione w poprzednim Tomie wykazały jasno, iż wielki system papieski jest ową pustoszącą obrzydliwością, która przez wieki w imię Królestwa Chrystusowego niszczyła tak świat, jak i Kościół. Zaiste od dawna widzimy ją "stojącą na miejscu świętem" - w świątyni Bożej, chrześcijańskim Kościele. Bogu niech będą dzięki, że daje nam przywilej coraz wyraźniejszego rozpoznawania jej obrzydliwego charakteru, w celu uniknięcia jej wszystkich błędów. Bogu niech będą dzięki, że jej dni są policzone, a oczyszczona Świątnica (Dan. 8:14) będzie wkrótce wywyższona i napełni się chwałą Bożą.
Po tym wstępie przejdźmy do zbadania 11 rozdziału Proroctwa Daniela w kolejności jemu właściwej.
Treść wersetu 2 dotyczy Imperium Medo-Perskiego, czwartego i ostatniego króla, którym był Dariusz Kodomanus.
Mocny król z wersetu 3 to Aleksander Wielki z Grecji, o którym czytamy ten oto zajmujący fragment z historii Willarda:
"Dokonawszy inwazji na Judeę, Aleksander Wielki wysłał do Jerozolimy polecenie, aby jego armii udzielono wsparcia w postaci prowiantu i ludzi. Ówczesny najwyższy kapłan Jaddus odesłał odpowiedź, że przyrzekł wierność królowi Persji i póki żyje nie złamie swego przyrzeczenia. Aleksander zaraz po zakończeniu oblężenia Tyru pomaszerował do Jerozolimy, aby zemścić się za tę odmowę. Powiadomiony o zamiarach Aleksandra i nie będąc w stanie stawić mu czoła najwyższy kapłan wołał w utrapieniu o pomoc do nieba. Poinstruowany w widzeniu nocnym nakazał otworzyć bramy miasta, a drogę usłać kwiatami. Ubrał wspaniałe szaty kapłaństwa lewickiego i wraz ze wszystkimi kapłanami odzianymi w białe szaty wyszedł naprzeciw zdobywcy. Aleksander spotkał go, pokłonił się i oddał mu cześć. Gdy jeden z jego zdumionych przyjaciół zapytał dlaczego on, którego czczą inni, miałby oddawać cześć najwyższemu kapłanowi, Aleksander odpowiedział: Nie oddaję czci kapłanowi, lecz Bogu, którego on jest sługą. Gdy tylko zobaczyłem jego szaty poznałem, że jest on tym, którego widziałem w wizji w Macedonii, kiedy rozważałem sprawę podboju Persji; zapewnił mnie, że jego Bóg pójdzie przede mną i odniosę sukces. Potem wszedłszy między kapłanów Aleksander uścisnął ich. W ten oto sposób wjechał do Jerozolimy i wielce uroczyście złożył ofiary w świątyni. Wtedy najwyższy kapłan pokazał mu proroctwo Daniela i wyjaśnił, że przepowiadało ono, iż Aleksander obali władzę Persów."
Aleksander podbił świat w ciągu zaledwie trzynastu lat, lecz po jego śmierci królestwo nie w całości przypadło rodzinie zdobywcy. Podzielono je między czterech generałów i tak rozpadło się na części, o czym mówi werset 4.
Należy w tym miejscu zauważyć związek z proroctwem Daniela 8:3-9,20-25. Widzimy tutaj, że z jednej z części imperium Aleksandra (por. wersety 8, 9 i 21) miał powstać "mały róg" - władza - by następnie wielce urosnąć. Odnosi się to z całą pewnością do Rzymu, którego wpływy wyrosły na ruinach Grecji. Rzym był początkowo mało znaczącym, ujarzmionym państwem, którego ambasadorowie spieszyli uznać przewagę Grecji i rzucić go do stóp Aleksandra Wielkiego jako część jego imperium. Dopiero później, stopniowo osiągnął on rangę mocarstwa.
Historia, która jest opowiedziana w kilku słowach w Dan. 8:9,10 dokładniej opisana jest w rozdziale 11:5-19. W tym szczegółowym opisie o Egipcie mówi się jako o Królu z Południa, podczas gdy Grecy, a następnie Rzymianie, którzy jako nowy róg wychodzący z Grecji przejęli ich władzę, są określani jako Król z Północy. W dzieje tych królów wpleciona jest, związana to z jednym to z drugim, historia ludu Bożego - ludu Daniela. Według obietnicy Bożej Daniel wierzył, że jego lud w końcu otrzyma błogosławieństwo. Byłoby nużące i zbędne śledzić w szczegółach historię konfliktów między generałami Aleksandra i ich następcami, opisaną aż po werset 17, który mówi o Kleopatrze, królowej Egiptu. Poza tym, skoro wszyscy zgadzają się co do interpretacji tego fragmentu, nie mamy potrzeby cofać się do historii wcześniejszej.
Ci, którzy twierdzą, że werset 31 dotyczy Antiocha Epifanesa, odnoszą proroctwo to, począwszy od wersetu 18 aż do końca rozdziału, do kłótni i potyczek między Seleukosem, Filopaterem, Antiochem Epifanesem i Ptolemeuszem Filomaterem. Tak też najwyraźniej przywykli stosować to proroctwo Żydzi, którzy kontynuując tę interpretację w rozdziale 12, mieli mocne podstawy, aby oczekiwać prędkiego wybawienia przez Mesjasza. Czytamy, że w czasie narodzenia naszego Pana "wszystek lud oczekiwał" na Mesjasza, który wybawi ich spod jarzma rzymskiego. My, którzy rozumiemy prawdziwe znaczenie "obrzydliwości", odrzucamy powyższą interpretację i uważamy, że od wersetu 18 proroctwo wspomina jedynie o wybitnych postaciach, by w końcu wskazać na papiestwo. Następnie omawiając i identyfikując ten system przechodzi dalej, do opisu końca jego prześladowczej władzy. Data owego końca wyznaczona jest przez szczegółowy opis działalności jednej z najznakomitszych postaci w historii - Napoleona Bonaparte.
Ktoś mógłby jednak zapytać, dlaczego zmienił się sposób opisu, który w wersetach poprzednich jest szczegółowy, a następnie omawia jedynie wybitne wydarzenia historyczne. Odpowiadamy, iż składa się to na Boską metodę zapieczętowania i zamknięcia proroctwa. Poza tym, wszystko w proroctwie było tak napisane, aby Izrael nie został wprowadzony w błąd podczas pierwszego przyjścia. Gdyby proroctwo to opisywało najdrobniejsze szczegóły i detale dwudziestu wieków, jak to ma miejsce w wersetach 3-17 tego rozdziału, byłoby długie, nużące i niemożliwe do zrozumienia oraz dawałoby Żydom i pierwotnemu kościołowi chrześcijańskiemu pojęcie o długości czasu dzielącego ich od Królestwa, a to nie było Boskim zamiarem.
Postępując zatem dalej rozumiemy, iż wersety 17-19 odnoszą się do czasów i wydarzeń związanych z Markiem Antoniuszem i Kleopatrą, gdy Antoniusz upadł, a Egipt ("Król z Południa") został wchłonięty przez Imperium Rzymskie. Werset 20 odnosimy do Cezara Augusta, który był znany z systematycznego pobierania ogromnych podatków od wszystkich poddanych narodów. Przy okazji narodzenia naszego Pana, w Piśmie Świętym wspomniane jest, że ściągał on podatki w Judei i w całym ówczesnym cywilizowanym świecie (Łuk. 2:1). Stwierdzenie, że "wyszedł dekret od cesarza Augusta, aby popisano1 wszystek świat" dokładnie odpowiada opisowi: "I powstanie na jego miejsce taki, który roześle poborców w sławie królewskiej". Ostatnie słowa także odpowiadają dokładnie panowaniu Cezara Augusta, które określano mianem najświetniejszego okresu w historii Imperium Rzymskiego i zwano "złotym wiekiem Rzymu".
Inne tłumaczenie wersetu 20 (bp) podaje: "W jego miejsce powstanie [człowiek], który sprawi, że przez chwałę królestwa przejdzie poborca [podatków]". Zdaje się, że odnosi się to szczególnie do Palestyny, a wówczas pasuje idealnie do zapisu w Ewangelii Łukasza. Obydwa zastosowania są jednak poprawne: był to świetny okres Rzymskiego Imperium, a poborcy podatków zostali posłani, aby przeszli przez ziemię palestyńską - chwałę królestwa. Co więcej, August Cezar znany jest jako pierwszy władca, który wprowadził systematyczne opodatkowanie świata.
W dalszym ciągu czytamy o tym wybitnym władcy: "Po niewielu dniach starty będzie, a to nie w gniewie ani przez wojnę". O Cezarze Auguście wiemy, że umarł spokojnie, podczas gdy jego poprzednik i siedmiu następców na tronie imperium zmarło śmiercią gwałtowną. Zmarł on kilka lat po osiągnięciu zenitu swego panowania, kiedy to za jego sprawą "przez chwałę królestwa przeszedł poborca podatków".
Werset 21 trafnie opisuje Tyberiusza Cezara, następcę Augusta: "Potem powstanie wzgardzony na jego miejsce, acz nie włożą nań ozdoby królewskiej; wszakże przyszedłszy w pokoju, otrzyma królestwo pochlebstwem". Zauważmy jak opis historyczny potwierdza słowa proroka.
White pisze: "Tyberiusz miał pięćdziesiąt sześć lat, gdy wstąpił na tron okazując wielką niechęć przyjęcia na siebie związanych z tym obowiązków. (...) Gdy teraz wszelkie ograniczenia zostały usunięte tyran dał upust swemu okrucieństwu i zmysłowym rządzom."
Willard pisze: "Początkowo udawał on i zdawał się rządzić z umiarem, lecz wkrótce maska opadła (...) Senat, któremu przekazał wszystkie uprawnienia polityczne ludu, upodlił się i służalczo sankcjonował wszelkie jego działania, ofiarując kadzidło ustawicznego pochlebstwa człowiekowi, który napełniał ulice krwią. To właśnie pod rządami tego najpodlejszego z ludzi nasz Pan Jezus Chrystus został ukrzyżowany w Judei."
Wizerunki te dokładnie zgadzają się z proroczym opisem, a w dalszym ciągu potwierdzone są przez następny werset 22: "A ramionami jako powodzią wiele ich [wszyscy przeciwnicy] zachwyceni będą przed obliczem jego, i skruszeni będą, także też i sam wódz, który z nimi przymierze uczynił". Ostatnie określenie zdaje się nieomylnie odnosić do Pana Jezusa, który, jak to zostało odnotowane przez historyka, został ukrzyżowany za panowania Tyberiusza, przez jego przedstawiciela - Piłata, rzymskiego prokuratora Judei i przez rzymskich żołnierzy.
"Bo wszedłszy z nim w przyjaźń [senat uznał go za cesarza], uczyni zdradę, a przyciągnąwszy zmocni się w małym poczcie ludu. [Tyberiusz zorganizował gwardię pretorian, liczącą początkowo 10 tysięcy, a potem dwukrotnie więcej. Ów mały poczet ludu, jako przyboczna gwardia cesarza, nieustannie znajdował się w Rzymie pod jego kontrolą. Dzięki niemu zastraszył on lud i senat, zniósł powszechne wybory, zgromadzenia itp.] Bezpiecznie i do najobfitszych miejsc onej krainy wpadnie, a uczyni to, czego nie czynili ojcowie jego, ani ojcowie ojców jego; łup i korzyść, i majętności rozdzieli im, nawet i o miejscach obronnych chytrze przemyśliwać będzie, a to aż do czasu" - wersety 23, 24.
Zarówno August jak i jego następcy zmierzali do tego, by raczej zachować pokojową kontrolę nad uprzednio zdobytymi królestwami, niż przez podbój szukać dalszych korzyści. Aby zabezpieczyć swoje wpływy stosowali oni politykę dzielenia korzyści przez mianowanie lokalnych zarządców obdarzonych zaszczytami i władzą, lecz utrzymanie się na piastowanym przez nich urzędzie uzależnione było od utrzymania porządku w prowincji, wierności cesarzowi i sprawnego ściągania podatków. Nie prowadzili oni już, jak na początku, polityki łupienia i plądrowania świata po to tylko, aby przynieść do Rzymu łupy i trofea. W ten dyplomatyczny sposób, przez takie właśnie "zapobiegliwe środki", Rzym sprawował ściślejszą władzę nad światem i posiadał większy prestiż niż wtedy, gdy jego armie przemierzały ziemię.
Należy uznać, że pojawienie się szczegółów w proroctwie, a w wypadku Augusta i Tyberiusza prawie indywidualnego opisu, jest jedynie środkiem dla osiągnięcia celu. Jest nim w tym wypadku wskazanie na czas, kiedy Grecja miała przekazać swe uniwersalne panowanie Rzymowi. Czterej generałowie Aleksandra Wielkiego, przedstawiciele czterech części imperium ("cztery rogi" greckiego "kozła" wspomniane w Dan. 8:8), mieli przekazać władzę Rzymskiemu Imperium, które w tamtym czasie i wcześniej było częścią Grecji. Owi czterej generałowie zostali opisani w historii nie mniej dobitnie niż w proroctwie.2* Historyk3* pisze:
"Imperium [Greckie] zostało następnie podzielone na cztery części, każda przypadła jednemu z generałów, którzy zawarli przymierze. Ptolemeusz objął królewską władzę nad Egiptem, Seleukos w Syrii i Górnej Azji, Lizymach w Tracji i Azji Mniejszej aż do Taurusu, a Kassander jako swój dział wziął Macedonię."
W takim podziale Italia należała do działu Kassandra i był to dział północny, określony mianem "Króla z Północy", podczas gdy Egipt był działem południowym, czyli "Królem z Południa". Stopniowo zwyciężały jednak wpływy Rzymu, kolejne terytoria zajmowane pierwotnie przez Seleukosa, Lizymacha i Kassandra były poddawane Rzymowi, który był częścią działu północnego, tak iż pozostał jedynie Egipt, dział południowy. Jak to opisano wcześniej, król z południa - Egipt - został poddany pod panowanie działu północnego za czasów Kleopatry, Antoniusza i Augusta Cezara, po części z woli ojca Kleopatry, który umarł zanim dorosły jego dzieci i przekazał swe królestwo pod kontrolę rzymskiego senatu, a po części na skutek porażki Marka Antoniusza. Jednak przez jakiś czas "Król z Południa" - Egipt - był prawie tak mocny jak "Król z Północy" - Rzym. Historycy twierdzą, że "stanowił on najpotężniejsze z istniejących wówczas państw kupieckich"; miał "33 tys. miast" z rocznym dochodem "wynoszącym 14 800 talentów srebra", to jest około 20 mln dolarów.
Znając sens i zamysł proroctwa nie powinniśmy spodziewać się szczegółowych opisów dotyczących poszczególnych władców tych królestw, lecz rozumieć, że "Król z Północy" to przedstawiciel Imperium Rzymskiego, a "Król z Południa" - królestwa Egiptu. Z takim zrozumieniem będziemy kontynuować rozważanie proroctwa.
Werset 25: "Potem wzbudzi [Rzym] moc swoję i serce swoje przeciw królowi z południa [Egiptowi] z wojskiem wielkim, z którym król z południa walecznie się potykać będzie z wojskiem wielkiem i bardzo mocnem; ale się nie oprze, przeto że wymyśli przeciwko niemu [perfidną] zdradę".
W 30 r. p.n.e. August Cezar nadał Egiptowi status rzymskiej prowincji i odtąd między tymi dwoma państwami nie były prowadzone żadne działania wojenne; aż do czasów królowej Zenobii, pochodzącej z rodu Kleopatry, która objęła i sprawowała władzę około roku 269 n.e. Jej panowanie było krótkie. Aurelian, rzymski cezar, pokonał ją w roku 272 n.e. Historyk pisze: "Syria, Egipt i Azja Mniejsza uznały władzę Zenobii, królowej Palmyry. Musiała ona jednak stawić czoła przeważającym siłom Imperium i militarnym umiejętnościom najwybitniejszego dowódcy tego okresu. Jednak sam Aurelian pisze o niej: Lud rzymski wyraża się z pogardą o wojnie, w której będę walczył przeciwko kobiecie. Nie mają oni pojęcia ani o charakterze, ani o sławie Zenobii. Nie sposób wprost opisać jej przygotowań wojennych i desperackiej odwagi." Firmus, sprzymierzeniec Zenobii w Egipcie, został niebawem pokonany i skazany na śmierć, a Aurelian powrócił do Rzymu okryty chwałą, zagarniając ogromne bogactwa, o których mówi werset 28: "Przetoż się wróci do ziemi swojej z bogactwy wielkiemi, a serce jego obróci się przeciwko przymierzu świętemu; co uczyniwszy [różne czyny bohaterskie] wróci się do ziemi swojej".
O bogactwach, jakie zostały wówczas zagarnięte, świadczy wyjątek z opisu Gibbona dotyczący triumfalnego przemarszu ulicami Rzymu. Pisze on:
"Bogactwo Azji, broń i sztandary podbitych narodów oraz wspaniała zastawa i garderoba syryjskiej królowej były wystawione już to w symetrycznym porządku, już to w artystycznym nieładzie (...) Piękna sylwetka Zenobii skuta złotymi kajdanami omdlewała prawie pod nieznośnym ciężarem klejnotów; niewolnik podtrzymywał złoty łańcuch oplatający jej szyję. Kroczyła ona przed wspaniałym rydwanem, na którym ongiś miała nadzieję wkroczyć w bramy Rzymu."
Na temat stwierdzenia proroka, że po powrocie "Króla z Północy" jego serce obróci się przeciwko przymierzu świętemu [chrześcijaństwu], Mosheim pisze:
"Aurelian, choć miał niezmierną skłonność do bałwochwalstwa i czuł awersję do chrześcijan, w ciągu czterech lat nie powziął żadnych środków mających na celu szkodzenie im. Jednak w piątym roku swego panowania, czy to z powodu własnych przesądów, czy też ponaglany przesądami innych, zaczął ich prześladować. Gdyby był żył, jego okrutne, zwierzęce usposobienie, w powiązaniu z wpływami kapłanów i czcicieli bogów, spowodowałoby, że prześladowania te byłyby okrutniejsze niż jakiekolwiek poprzednie. Zanim jednak jego nowe edykty dotarły do wszystkich prowincji, został zamordowany. Przeto niewielu tylko chrześcijan ucierpiało za swą pobożność pod jego rządami."4*
Prześladowczy duch Aureliana obrócił się przeciwko chrześcijaństwu dopiero po jego powrocie z podbojów, na co też wskazuje proroctwo. Aurelian, będąc czcicielem słońca, przypisał swoje zwycięstwo temu bóstwu i natychmiast po bitwie odbudował wspaniałą świątynię poświęconą kultowi słońca, w uznaniu za otrzymaną łaskę. Ponieważ chrześcijanie nie byli skłonni do oddawania czci słońcu, przypuszcza się, że to właśnie odmowa wzięcia udziału w kulcie słonecznym spowodowała gwałtowny sprzeciw cesarza.
Werset 26: "Bo ci, którzy jedzą chleb jego, zniszczą go, gdy wojsko onego jako powódź przypadnie, a pobitych wiele polęże". Aurelian został zamordowany przez swych własnych generałów; jego armia odniosła sukces, chociaż wielu poległo.
Werset 27 nie stosuje się do Rzymu i Egiptu, lecz do obu królów, czyli władz w obrębie Imperium Rzymskiego - stopniowo obumierającej władzy cesarskiej i władzy klerykalnej, która wyłaniała się powoli, mając coraz większe ambicje. Każda z nich starała się wykorzystać drugą dla swych egoistycznych celów, odżegnując się równocześnie od takowego zamiaru. Czytamy: "Natenczas obaj królowie w sercu swym myśleć będą, jakoby jeden drugiemu szkodzić mógł, a przy jednymże stole kłamstwo mówić będą; ale się im nie nada [wtedy], gdyż jeszcze koniec na inszy czas odłożony jest". Wyrażając tę myśl nieco jaśniej: Bóg ustanowił pewien okres 1260 lat, w którym papiestwo miało mieć moc prześladowania, toteż unia, czyli porozumienie pomiędzy klerem i władzą państwową, nie mogła się wtedy "nadać", ponieważ 1260 lat liczone od tej daty doprowadziłyby do zbyt wczesnego "końca". Przeto musiało to być odłożone, czyli powstrzymane, aby mogło pojawić się stopniowo poprzez rozpad Imperium w Italii. Z kart historii kościelnictwa dowiadujemy się o machinacjach chrześcijańskich biskupów w celu uzyskania władzy w Imperium Rzymskim, a cesarze zapewne usilnie zastanawiali się, czy uznanie nowej religii nie przyniosłoby im korzyści. Najwyraźniej to, o czym rozmyślali inni, uczynił dopiero Konstantyn, gdy nadszedł słuszny czas. Lecz gniew ludu powstrzymał nawet i jego przed natychmiastowym zrealizowaniem upragnionego zjednoczenia sił kościoła i państwa.
Wersety 29 i 30 uważamy za wtrącenie mające na celu ukrycie znaczenia przez złamanie toku narracji. Wierzymy, że stosują się one do należącej wówczas do przyszłości, i to odległej, koalicji pomiędzy przedstawicielami Imperium Rzymskiego i Egiptu. Między nimi nie dochodziło już więcej do konfliktów z wyjątkiem sytuacji, która miała zaistnieć dokładnie w "zamierzonym czasie" - w czasie końca, w 1799 roku. Z tego powodu odłożymy zastanawianie się nad tymi wersetami do momentu, gdy będziemy rozważać ostatnią bitwę między nimi opisaną w wersetach 40-45.
Werset 31 łączy się z treścią wersetu 27 i uważamy, że odnosi się on do papiestwa - tej z dwóch sił panujących w Imperium Rzymskim, która cieszyła się większym powodzeniem. Po prześledzeniu historii wybitnych władców aż do Aureliana, po zapoznaniu nas z dwoma rodzajami władzy - państwową i kościelną - które wyrosły zaraz potem, proroctwo wskazuje następnie na przewagę papiestwa, jego charakter i działalność w odniesieniu do Prawdy Bożej i Kościoła. Jest ono wyobrażane przez jednego króla, czyli władzę, pomimo występowania w nim różnych papieży i zwierzchników. Wiemy, że w rywalizacji pomiędzy władcami państwowymi i religijnymi zwycięstwo odniosło papiestwo, jak czytamy w proroctwie: "A wojska wielkie przy nim stać będą [lub też "mocarze z niego powstaną" - w tłumaczeniu Younga], które splugawią Świątnicę i twierdze zniosą;
5 odejmą też ustawiczną ofiarę, a postawią obrzydliwość spustoszenia".
Fragment ten interpretujemy następująco: Choć ani kościołowi, ani władzy państwowej nie uda się zdławić drugiej strony, to jednak powstaną "mocarze", którzy splugawią fundamentalne zasady zarówno autorytetu państwa, jak i prawdziwej religii. "Świątynia-twierdza", uświęcona instytucja władzy państwowej, którą na pewien czas Bóg zalecił poganom, królestwom tego świata, została podkopana przez tych z kościoła, którzy już obecnie pragnęli panować i którzy usiłowali jakimkolwiek sposobem otrzymać władzę państwową, aby móc przeprowadzać swe kościelne machinacje, a Świątnica Boża (jego święte mieszkanie - Kościół) została zbezczeszczona i zhańbiona przez uporczywe wysiłki owych "mocarzy" w celu otrzymania władzy na równi z przywódcami świeckimi oraz uzyskania wielkiej liczby zwolenników i wpływu na ludzi. To było papiestwo w zalążku, knujące, by znaleźć się u władzy i utworzyć imperium kościelne.
Nie powinniśmy się dziwić, że ci popędliwi "mocarze", zlekceważyli Boski plan, który przewiduje, że obecnie mamy być poddani "zwierzchnościom, które są", (które według zrządzenia Bożego służą obecnie jako narzędzie doświadczenia i przygotowania nas ku przyszłemu wywyższeniu do chwały, czci i panowania nad światem). Zdecydowani są oni królować, jeśli to możliwe, nawet przed przewidzianym przez Boga czasem. Działając jak dotąd w sprzeczności z Boskim planem, zagubili samą istotę i sedno Prawdy, tak że zachowana jest jedynie forma i zewnętrzny pozór. Rozstrzygającym krokiem tego odstępstwa było "odjęcie ofiary ustawicznej". Tutaj zaledwie wspomnimy ów szczyt degeneracji doktrynalnej, reprezentowany przez rzymską naukę o przeistoczeniu i ofierze mszy, odkładając go do dokładniejszego zbadania w związku z innym proroctwem, w jednym z kolejnych rozdziałów. Odkąd tylko pojawił się
ów zgubny, bluźnierczy błąd, Bóg nazywa system papiestwa obrzydliwością, a jego późniejsze wywyższenie do władzy określone jest tutaj jako "postawienie obrzydliwości spustoszenia". O tym, że papiestwo zasłużyło sobie na tę nazwę oraz że jego wpływ był nieszczęsny i zgubny, przekonywująco świadczy historia "ciemnych wieków", której fragmenty zamieściliśmy w poprzednim Tomie.
Werset 32 (bt): "Tych zaś, co przestępują przymierze, nakłoni do przewrotności pochlebstwem". Ci spośród członków Kościoła, którzy nie żyli według zawartego z Panem przymierza, padli łatwym łupem pochlebstw, zaszczytów, tytułów, jakie oferowała im hierarchia papieska, odkąd tylko poczęła mieć wpływy. Nie wszyscy jednak ulegli błędom, choć było takich wielu. Czytamy, że: "Jednak ludzie, którzy znają swego Boga, wytrwają i będą działali.6 Mędrcy spośród ludu pouczą wielu." Tak oto pokazany jest podział Kościoła na dwie wskazane klasy, rozróżnione również w Dan. 8:11-14 jako Świątnica i wojsko: pierwsi, to ludzie zepsuci światowymi pochlebnymi zaszczytami, którzy pogwałcili przymierze z Bogiem, drudzy zaś nabrali mocy dzięki prześladowaniom, którym podlegali ze względu na swą lojalność wobec Boga. Pomiędzy nimi byli tacy, którzy rozumiejąc sytuację nauczali wiernych, że według Pisma Świętego, na skutek wielkiego odstępstwa w kościele powstanie Antychryst, czyli człowiek grzechu.
Wielu ludzi znalazło się pod wpływem przestępców przymierza, którzy przyłączyli się do Imperium i ujęli władzę. Garstkę wiernych prześladowano - chwytano, więziono, katowano, torturowano i wydawano na śmierć, stosując przy tym setki odrażających sposobów. Karty historii wyraźnie potwierdzają słowa proroka, mówiącego: "Padać będą od miecza i od ognia, od pojmania i od łupu przez wiele dni" [werset 34 i część 35 stanowią kolejne wtrącenie], "aż do czasu zamierzonego;7 bo to jeszcze potrwa [przyszłość] aż do czasu zamierzonego". Nie jest tu określony czas trwania prześladowań; zaznaczone jest tylko, że kres ich przypadnie na Czas Końca. Z innych miejsc Pisma Świętego dowiadujemy się, że prześladowania miały się zamknąć w okresie 1260 lat, który zakończył się w roku 1799 n.e., odnotowanym równie dobitnie przez Daniela i Objawiciela, jak i przez historię.
Wersety 34, 35: "A gdy padać będą, małą pomoc mieć będą". Okres 1260 lat władzy prześladowczej (papiestwa) nie zakończył się w pełni wcześniej, jak dopiero w 1799 roku, lecz przed jego zakończeniem Bóg zapewnił małą pomoc za pośrednictwem ruchu Reformacji, który choć początkowo zwiększył raczej prześladowania, to potem dostarczył nieco ulgi i ochrony tym, którzy padali z powodu wierności Słowu Bożemu. Reformacja zapobiegła całkowitemu stłamszeniu Prawdy na świecie. Lecz niestety wraz z małą pomocą pojawili się znów "pochlebcy". Gdy tylko prześladowania poczęły słabnąć, przeciwnik użył tej samej broni, przy pomocy której poprzednio już odniósł sukces w zepsuciu i degradacji kościoła, aby obecnie pokonać ruchy reformacyjne. Królowie i książęta poczęli udzielać protestantom zaszczytów, tytułów i łączyli się z nimi. Spowodowało to wiele poważnych następstw i odchyleń od przymierza, jak czytamy
dalej: "Bo się do nich wiele pochlebców przyłączy. A z tych, którzy innych nauczają [przywódcy, reformatorzy, nauczyciele, którzy byli zdolni pouczać wielu innych o błędach papiestwa], padać będą, aby doświadczeni [nieliczni wierni] i oczyszczeni, i wybieleni byli".
W poprzednich wersetach proroctwo wyraźnie opisywało wiodące postacie, istotnie powiązane z przejmowaniem władzy przez Grecję, przez Rzym, a potem - przebiegle, stopniowo i ukradkiem - przez papiestwo, władzę która wyrosła ze świeckiego Rzymu. Tak też, gdy idąc dalej dochodzimy do bardzo ważnego momentu obalenia panowania papiestwa,8* należy oczekiwać, że powinien tu być wspomniany Napoleon, wiodąca postać związana z tą zmianą. Opis ten winien dotyczyć nie tyle wyglądu zewnętrznego, co raczej jego osobliwych cech, jak to miało miejsce w wypadku Augusta i Tyberiusza Cezara. Znajdujemy tutaj taki właśnie opis. Wersety 31-35 przedstawiają papiestwo, jego błędy i obrzydliwość, następnie Reformację i jej "małą pomoc", a także częściowy upadek z powodu pochlebstwa. Wersety te doprowadzają nas do aż do "Czasu Końca", pokazując, że pomimo otrzymania małej pomocy niektórzy będą padać na skutek prześladowań aż do Czasu Końca. Tak też i było. We wszystkich krajach podległych papiestwu - Hiszpanii, Francji itp. - za sprawą okrutnej Inkwizycji trwały prześladowania, aż skutecznie przerwał je Napoleon.
Potem następują wersety opisujące Napoleona, narzędzie użyte przez Opatrzność do złamania władzy papiestwa i rozpoczęcia jego cierpień, które w przyszłości zakończą się całkowitym zniszczeniem, jak jest napisane: "Którego Pan zniesie objawieniem przyjścia swego" - 2 Tes. 2:8.
Celem tak wyraźnego odzwierciedlenia w proroczych stwierdzeniach publicznej kariery Napoleona Bonaparte, którego już za życia uznawano za "męża przeznaczenia", jest dokładne wyznaczenie daty "czasu naznaczonego". Taki sposób określenia czasu jest dokładny. Jeśli wykażemy, że wydarzenia wspominane w tym proroctwie odpowiadają historycznym losom Napoleona, to możemy określić tę datę z taką samą pewnością, jak początek panowania Augusta Cezara, Tyberiusza czy Kleopatry, którzy opisani są w wersetach 17, 20 i 21. W świetle proroctw dzieje Napoleona wskazują na rok 1799 n.e. jako koniec 1260 lat władzy papieskiej i początek okresu zwanego "Czasem Końca". Opis proroczy jest następujący:
Werset 36: "Tak uczyni król według woli swojej i podniesie się, i wielmożnym się uczyni nad każdego boga, i przeciwko Bogu nad bogami dziwne rzeczy mówić będzie, i poszczęści mu się, aż się dokona gniew, ażby się to, co jest postanowiono, wykonało". Napoleon nie był królem, lecz pojęcie to stosowane jest ogólnie dla określenia możnego władcy. Postępował on "według woli swojej" w takim stopniu, jak żaden inny żyjący człowiek. Był znany ze swego uporu i determinacji, które pozwalały mu przezwyciężać trudności wprost nie do pokonania. Aby właściwie zrozumieć powyższy werset, należy pamiętać, że słowo "bóg" oznacza mocarza i że jest ono często używane w Piśmie Świętym w odniesieniu do królów i władców, tak jak w tym wersecie: "bóg nad bogami".9* Tutaj słowo "bogowie"
odnosi się do władców, królów i książąt, a wyrażenie "bóg nad bogami", czyli władca nad władcami, mówi o papieżu. Większość ludzi uznawała jakąś zwierzchność religijną, lecz Napoleon nie uznawał żadnej. Miał on swą własną wolę i swe własne plany, które miały na celu wywyższenie go ponad każdego innego władcę. Nawet "boga nad bogami" (tj. władcy nad władcami - papieża) traktował w zadziwiający sposób. Zażądał od niego posłuszeństwa jako od swego sługi i to w takiej formie, która wówczas zaszokowała przesądny świat i uraziła dostojeństwo papieskiej hierarchii. Jak dalej stwierdza proroctwo, szczęściło mu się aż wykonał misję ukarania papiestwa i zlikwidowania jego wpływu na umysły ludzkie. Potwierdzają to słowa historyka,10* który pisze:
"Podczas gdy świeccy książęta stosowali się do układów zawartych z Francją, płacąc przewidziane kontrybucje, papież w niedorzeczny sposób łamał swe zobowiązania. Otoczony przez księży, którzy byli jego jedynymi doradcami, papież sięgnął do starych zasobów podstępnych sztuczek i pobożnych oszustw, poczyniono też wielkie usiłowania w celu pobudzenia umysłów ludzi przeciwko Francji. (...) Księża twierdzili, że w obronie świętej wiary katolickiej w supremację papieża zaingerowało niebo. Twierdzono też, że ukazało się wiele cudów, które okazywały niezadowolenie niebios z postępowania Francji. Bonaparte, zauważywszy, że zaślepienie rzymskiego dworu udaremniało wszelkie wysiłki podejmowane w celu ustanowienia pokoju, podjął natychmiastowe kroki, aby doprowadzić Jego Świątobliwość do opamiętania.
Nakazał on generałowi Wiktorowi dokonać inwazji na terytoria papieskie. Armia papieża została rozproszona jako plewy na wietrze, a ogólna panika zapanowała w całym państwie kościelnym. Jego Świątobliwość, zorientowawszy się, że św. Piotr nie zapewnił mu pomocy w tej nagłej potrzebie, (...) czym prędzej wysłał pełnomocników do Bonapartego, aby błagać o pokój. Pokój został zawarty, ale na dość upokarzających warunkach: Papież został zobowiązany nie tylko do przestrzegania zawartego wcześniej tymczasowego układu, który naruszył, ale także do ustąpienia z części zajmowanego terytorium i wypłacenia sumy wynoszącej około 30 mln liwrów francuskich [około 6 mln dolarów] jako zadośćuczynienie za zerwanie stosunków."
Jeśli dodamy to do wcześniej wypłaconej daniny, to otrzymamy w sumie ponad 10 mln dolarów, które papież zapłacił Francji w złocie i srebrze nie licząc innych kosztowności - rzeźb, obrazów itp. Rzymskokatolicki pisarz stwierdza, że "spełnienie tych warunków doprowadziło papieża niemalże do ruiny". Wspomniany układ został zawarty 19 lutego 1797 roku.
Można by pomyśleć, że owo doraźne i udane obalenie władzy papieskiej powinno wystarczyć światu za dowód, że pretensje papieża do boskiego prawa władania nad królami są jedynie uzurpacją. Decydujący moment, który musiał przekonać już wszystkich, nastąpił ostatecznie w rok później. 15 lutego 1798 francuski generał Berthier wkroczył do Rzymu i założył tam Republikę, a pięć dni później papież jako więzień został przewieziony do Francji, gdzie też po roku zmarł. Od tamtego czasu papieskie panowanie nad królestwami ziemi jest jedynie cieniem tego, co miało miejsce wcześniej. Odtąd też nie wspomina się nawet o przywłaszczonym przez niego prawie ustanawiania i obalania królów. Co więcej, następny papież, który rozpoczął swój pontyfikat w 1800 roku pod imieniem Pius VII "opublikował orędzie, w którym oświadcza, że według nauki Ewangelii wszyscy winni być poddani postanowionym rządom". Stwierdzenie to obejmowało oczywiście i jego samego.
Werset 37: "Ani na bogów11 [władcę] ojców swych nie będzie dbał, ani o miłość niewiast, ani o żadnego Boga [władcę] dbać będzie, przeto, że się nade wszystko wyniesie".
Napoleon nie tylko że nie poważał boga ojców, papiestwa, lecz także nie odnosił się łaskawie do sekt protestanckich, wyobrażanych tutaj przez niewiasty.12* Tak naprawdę, kierował się wyłącznie swymi osobistymi ambicjami.
Werset 38 (bt): "Zamiast tego [któregokolwiek z tych bogów] będzie czcił boga twierdz [siły militarnej]; boga, którego nie znali jego przodkowie, będzie czcił złotem i srebrem, drogimi kamieniami i kosztownościami".
Inni wielcy wojownicy przypisywali niekiedy swe zwycięstwa pewnym ponadnaturalnym siłom. Aleksander Wielki celebrował zwycięstwa odwiedzając pogańskie świątynie; tak czynili też cezarowie. Później, za czasów papiestwa zwyczajem stało się wzywanie przez obie walczące strony Boga, świętych, Maryji Panny i papieża w celu otrzymania błogosławieństwa i odniesienia zwycięstwa lub przynajmniej udawanie, że zwycięstwo uznawane jest za dar od Boga. Nic takiego zaś nie czynił Napoleon. Sukces przypisywał samemu sobie i swemu geniuszowi. Armia była jego ostoją, ufał odważnym ludziom, szybkim manewrom i zdolnym generałom, do nich kierował swe prośby. Forma przysięgi, jaką złożył przed francuską "Radą Starszych" obejmując dowództwo nad wojskami Francji po powrocie z Egiptu, dowodzi, że pokładał on nadzieję w samym sobie i swej armii. Nie przysięgał on ani na Boga, ani na Biblię, ani na papieża, ani na Francję, lecz
powiedział: "Przysięgam! Przysięgam w swoim własnym imieniu i w imieniu moich dzielnych towarzyszy!" Służąc swym własnym ambicjom twierdził, że służy ludowi, a skarby Rzymu oraz innych miast i państw, które podbił, oddał ludowi Francji, którego częścią byli on i jego żołnierze.
Werset 39 (bt): "Wystąpi przeciw warownym zamkom z obcym [nowym] bogiem; tych zaś, którzy go uznają, obdarzy zaszczytem, czyniąc ich władcami nad wieloma, a jako zapłatę będzie rozdzielał ziemię".
Napoleon umieszczał swych przyjaciół i zaufanych generałów we władzach wszystkich podbitych krajów w Europie. Urzędy te - jego dary - można było utrzymać pod warunkiem lenniczej wierności ofiarodawcy. Rozdzielano je "gratis", choć ich ceną była lojalność. Historyk13* tak pisze na ten temat:
"Ambitne zamiary Napoleona stały się jeszcze bardziej oczywiste. Poprzedniego roku Holandia została ustanowiona królestwem, a jej królem został brat Napoleona, Louis Bonaparte. Neapol został oddany jego starszemu bratu Józefowi Bonaparte, który otrzymał także tytuł króla obojga Sycylii. Wiele prowincji zostało ukonstytuowanych jako księstwa lub lenna Imperium i nadanych krewnym lub faworytom Cesarza. Swą siostrę Paulinę uczynił księżną Guastalli, szwagra, Murata - wielkim księciem Berg i Cleves, a Eugeniusza Beauharnais, syna cesarzowej Józefiny z poprzedniego małżeństwa - wicekrólem Włoch. Czternaście prowincji w południowych i zachodnich Niemczech utworzyło Związek Reński. Zostały one oddzielone od Niemiec i uznały Napoleona za swego zwierzchnika z tytułem Protektora. (...) Również Szwajcaria dostała się pod panowanie Francji, a Napoleon ogłosił się jej Pośrednikiem."
Ten kierunek działania doprowadził Napoleona do ustanowienia rozmaitych tytułów i zaszczytnych orderów dla oficerów i żołnierzy, jak na przykład "Legia Honorowa", "Order Żelaznej Korony" itp.
Po zgromadzeniu w ten sposób podstaw do zidentyfikowania owej postaci (Napoleona), której działalność zaznaczała początek "Czasu Końca", w dalszym ciągu proroctwo wskazuje, które to szczególne wydarzenie tego czasu miało jasno wyznaczać dokładną datę początku "Czasu Końca". Z proroctwa wynika, że był nim najazd Napoleona na Egipt, który trwał około roku i pięciu miesięcy. Wypłynął on w maju 1798, a wylądował z powrotem we Francji 9 października 1799 roku. Kampania ta jest bardzo obrazowo przedstawiona w kilku słowach wersetów 40-44.
Werset 40 (bt): "A w [ustalonym] Czasie Ostatnim zetrze się z nim król południa [Egipt]. Król północny [Anglia] uderzy na niego rydwanami, jazdą [egipskimi Mamelukami] i licznymi okrętami [siły angielskie składały się z marynarki wojennej pod dowództwem Admirała Nelsona]. Wkroczy [Napoleon] do krajów, zaleje je i przejdzie [zwycięsko]."
Historia podaje, że armia egipska pod dowództwem Murata Beya "po zaciętych walkach poniosła klęskę; (...) powodzenie francuskiego uderzenia wywołało przerażenie daleko w Azji i Afryce, a okoliczne plemiona poddały się zwycięzcy. (...) Lecz fortuna szykowała dla niego przykry zwrot w sytuacji. Wieczorem 1 sierpnia 1798 jego flotylla składająca się z trzynastu takich okrętów [bojowych], nie licząc fregat, spotkała się w zatoce Aboukir z angielskim admirałem Nelsonem, który ścigał ją już od dłuższego czasu. Atak, który nastąpił cechował się siłą i żywotnością niespotykaną dotąd w historii bitew morskich ["jako burza"14]."
Wersety 41-43: "Potem przyciągnie do ziemi ozdobnej [Palestyny] i wiele krain upadnie; wszakże ci ujdą rąk jego, Edomczycy i Moabczycy, i pierwociny synów Ammonowych. [Napoleon trzymał się wybrzeża i nie wkroczył w głąb tych krain, przechodząc tylko po ich obrzeżach.] A gdy rękę swą ściągnie na krainy, ani ziemia Egipska tego ujść nie będzie mogła. Bo opanuje skarby złota i srebra i wszystkie rzeczy drogie Egipskie, a Libijczycy i Murzynowie15 z nim pójdą".
Wersety 44-45:16 "I rozbije namioty pałacu swego [namioty pałacowe] między morzami na górze ozdobnej świętobliwości". To określenie może odnosić się do jednej z dwóch gór - Tabor lub Synaj. Obie mogą być nazwane ozdobnymi i świętobliwymi. Na górze Tabor, ozdobnej i świętobliwej ze względu na przemienienie Pańskie, nazwanej przez Piotra "oną górą świętą", Napoleon rozbił swe namioty, a u stóp tej góry miała miejsce jedna z najważniejszych bitew. Na górę Synaj, ozdobną i świętą ze względu na zawarcie tutaj przymierza Zakonu pomiędzy Bogiem a Izraelem, przybył Napoleon ze swym "zespołem naukowym" i strażą przyboczną.
"Wtem wieści od wschodu słońca i od północy przestraszą go; przetoż wyciągnie z popędliwością wielką, aby wygubił i zamordował wielu [wiele narodów]. A gdy przyjdzie do końca swego, nie będzie miał nikogo na pomocy."
Gdy do Egiptu dotarła wiadomość o nowym sprzymierzeniu przeciwko Francji, Napoleon natychmiast wyruszył do kraju. W związku z tym historia17* podaje: "Doniesienia z Europy nakłoniły go do opuszczenia Egiptu. Zostawił więc armię pod dowództwem Klebera i skrycie, w pośpiechu powrócił do Francji. (...) Tymczasem w sprawach państwowych nastąpił zwrot. Anglia, Rosja, Neapol, Porta Otomańska18 i Austria uformowały drugą koalicję przeciwko Francji". Porównajmy ten opis historyczny ze słowami proroctwa: "Wtem wieści od wschodu słońca i od północy przestraszą go; przetoż wyciągnie z popędliwością wielką, aby wygubił i zamordował wielu [wiele narodów]". Ogromna furia Napoleona i jego zamiar zniszczenia wszystkich narodów europejskich jest rzeczą powszechnie znaną i nie wymagającą powtarzania. Niewiele brakowało, a jego ambitne zamiary zostałyby zrealizowane. Jednak zgodnie z przepowiednią proroka, kilka lat później ów najwybitniejszy człowiek swej epoki zmarł na wygnaniu opuszczony przez wszystkich.
Jak oświadcza werset 40, inwazja na Egipt miała mieć miejsce "w czasie ostatnim" lub też (jak podaje tłumaczenie Douaya) "w czasie uprzednio ustalonym". Takiego wyrażenia używają też wersety 29 i 30 odnoszące się do tego samego zdarzenia. Wersety te uznaliśmy wcześniej za wtrącenie. Należy pamiętać, że wersety 25-28 odnieśliśmy do poprzedniego najazdu na Egipt, natomiast wersety 29 i 30 dają do zrozumienia, że kolejna wielka inwazja na ten kraj będzie miała miejsce w "zamierzonym czasie" tj., według wersetów 40-45, "w czasie ostatnim".
"A czasu zamierzonego wróci się i pociągnie na południe; ale mu się nie tak powiedzie, jako za pierwszym i za ostatnim razem" podczas najazdu. Inwazja Napoleona na Egipt nie skończyła się tak jak za czasów Kleopatry, czy też jej następczyni Królowej Zenobii. Pomimo ogólnego powodzenia wyprawy egipskiej Napoleon nie odniósł takich zwycięstw jak poprzednicy. Przyczyna podana jest w następnym wersecie (bkw): "Przyjdą też nań galery ["rzymskie" - Douay] i Rzymianie". Flota angielska nękała Napoleona i przeszkodziła w podboju. Tak Anglia jak i Francja należały wcześniej do Imperium Rzymskiego. Francja była ponadto w stanie wojny z pozostałą częścią tegoż Imperium usiłując je podbić. Użycie zatem w stosunku do nich określenia okręty rzymskie zdaje się być właściwe. "I porażon będzie [Napoleon], a wróci się i rozgniewa się przeciwko przymierzu świątyni, i uczyni."19
Po powrocie z Egiptu Napoleon zaniechał swej dotychczasowej polityki względem papiestwa, podpisał z papieżem Konkordat, czyli porozumienie, na mocy którego we Francji została przywrócona religia rzymskokatolicka. Było to działaniem przeciwko prawdzie, lecz dostrzegł on, że dzięki temu posunięciu łatwo mu się uda doprowadzić do upadku Republiki i ustanowienia dla siebie cesarskiej władzy. I rzeczywiście "powiodło mu się". Jednak i ten kierunek działania nie trwał zbyt długo. Zaraz po otrzymaniu władzy cesarskiej począł działać przeciwko systemowi zwanemu "człowiekiem grzechu". Proroctwo mówi o tym w następujących słowach (bkw): "I [Napoleon] wróci się [zmieni zdanie], i będzie myślał przeciwko tym, którzy opuścili przymierze świątyni", tj. zacznie intrygować i działać przeciwko odstępczemu kościołowi rzymskiemu. W tym także mu się powiodło.
Tak oto 11 rozdział proroctwa Daniela zawiera wyrazisty szkic historii światowej, przedstawiając najwybitniejsze postacie od czasów królestwa perskiego aż do obalenia panowania papieskiego. Jednakże celem opisu długiego okresu dwudziestu czterech stuleci jest wyraźne zaznaczenie roku rozpoczęcia się Czasu Końca - 1799. Data ta stanowiła kres 1260 lat władzy papieskiej, w którym to okresie papiestwo miało moc prześladowania, oraz wyznaczała początek Czasu Końca. Pamiętać należy, że był to także ostatni rok papieskiego milenium, czyli tysiącletniego królowania, które, jak wykazano w poprzednim Tomie, rozpoczęło się w roku 800. Ale rok 1799 był jedynie początkiem okresu znanego jako "Czas Końca", w którym przeminą wszelkie pozostałości systemu papieskiego.
Warto zwrócić uwagę na zwięzły opis wersetów 34 i 35 ukazujący upadek Reformacji oraz podający jego przyczyny. Miłość do świata, pożądanie władzy, wpływów i wygód były sidłami, które już na początku zwiodły kościół doprowadzając do powstania papiestwa. Te same pożądliwości i pragnienia powstrzymały następnie Reformację. Luter i jego towarzysze początkowo śmiało przeczyli błędom papiestwa, między innymi połączeniu kościoła i państwa. Później jednak, po kilku latach odważnego przeciwstawiania się silnej opozycji, Reformacja z powodu liczby zwolenników poczęła cieszyć się pewnymi wpływami. Królowie i książęta zaczęli schlebiać reformatorom i otwierać przed nimi możliwości społecznych i politycznych awansów, tak iż stracili oni krytyczne spojrzenie na zło wynikające z połączenia państwa i kościoła, które kiedyś dostrzegali u papiestwa i sprzeciwiali mu się. Reformowane kościoły w Niemczech, Szwajcarii i w innych krajach zajęły to samo miejsce co Rzym i były gotowe zjednoczyć się i sprzyjać każdemu ugrupowaniu politycznemu, księciu, czy też rządowi, który by chętnie je uznał i przyznawał się do nich. W taki sposób podupadła część Prawdy, a przywódcy zamiast być przewodnikami reformacji stali się przewodnikami na drodze pokuszenia. Tak został ograniczony dobrze rozpoczęty ruch reformacyjny.
Nie zniweczyło to jednak planu Bożego. Dzięki Jego mądrości wszystko pomagało ku dobremu. Błąd - tak ten, jak i papiestwa - stanowił próbę dla prawdziwych świętych, sprawdzał, czy są oni naśladowcami człowieka czy Boga. Służył takiemu celowi począwszy od tamtych czasów aż do dziś "aby doświadczeni i oczyszczeni, i wybieleni byli".
Jeśli poprawnie przyjmujemy rok 1799 za początek Czasu Końca, to powinniśmy się spodziewać, że błąd łączenia się kościoła z państwem powinien od tego czasu w pewnej mierze zaniknąć, aczkolwiek dojście do zupełnego zrozumienia tej zasadzki diabelskiej może zająć wiele lat. Spoglądając wstecz stwierdzamy, że fakty potwierdzają nasze przypuszczenia. Począwszy od tej daty obserwujemy przypadki oddzielania państwa od kościoła, podczas gdy nowe unie nie pojawiają się. Doprawdy, rok ten wyznacza początek nowej reformacji opartej na solidniejszej podstawie. Wpływ papiestwa na europejskie królestwa był wcześniej tak wielki, że narody lękały się jego klątwy jak miażdżącego nieszczęścia, a ze względu na pomyślność narodową pożądano jego błogosławieństwa. Po oddzieleniu się od papiestwa, protestantyzm został uznany przez świat za formę zastępczą papiestwa, tyle że mniej skorumpowaną. Podobnie pożądano jego przychylności, rady czy aprobaty. Jednak od czasu, gdy Napoleon śmiało zlekceważył tak błogosławieństwa, jak i przekleństwa papieża, a mimo to powodziło mu się znakomicie, osłabło oddziaływanie na rządy cywilne nie tylko papiestwa, ale także rozmaitych systemów protestanckich, których wpływ na sprawy świeckie i polityczne wzrósł tak znacznie w ciągu dwóch poprzednich wieków.
Nowa reformacja, która datuje się od czasów napoleońskich, była nie mniej kompromisowa niż ta przeprowadzona przez Lutra i jego towarzyszy. Nie był to jednak ruch religijny, a przyczyną jego nie była bynajmniej gorliwość religijna. Sami jego aktorzy nie byli świadomi, że wykonują dzieło, na które wskazywały proroctwa napisane przed setkami lat. Napoleon i jego współpracownicy byli ludźmi bezbożnymi, powodowanymi egoistyczną żądzą władzy, a jednak nieznany im Bóg kierował przebiegiem spraw powodując, że skutecznie wypełniali oni jego zamierzenia. Gdyby reformacja, którą sam Bóg zainicjował w Kościele, była nadal prowadzona, gdyby reformatorzy i ich następcy trwali wiernie przy Prawdzie, to jego wielkie zamysły mogłyby być zrealizowane za ich uznanym przez Boga pośrednictwem. Gdy jednak ulegli pochlebstwom tego świata, Bóg okazał, że dysponuje innymi metodami i środkami dla osiągnięcia swych celów.
Działalność Napoleona w powiązaniu z Rewolucją Francuską rozwiała urok religijnych przesądów, upokorzyła pychę samowywyższających się religijnych panów, przebudziła świat ku lepszemu zrozumieniu możliwości i praw człowieczeństwa oraz zniszczyła papieskie panowanie, któremu reformacja religijna już wcześniej zadała śmiertelną ranę, ale na skutek późniejszych wydarzeń rana ta została uleczona (Obj. 13:3). Era kończąca się w 1799 r. n.e., zaznaczonym przez napoleońską wyprawę do Egiptu, przypieczętowała i wyznaczyła kres papieskiego panowania nad narodami. Wtedy to zakończył się wyznaczony czas (1260 lat władzy), a rozpoczął się przepowiedziany sąd tego systemu, który ostatecznie musi być "zniszczony i wytracony aż do końca" (Dan. 7:26).
Data ta wyznacza także wyraźny początek nowej ery wolności, myśli oraz świadomości praw i przywilejów jednostki. Zaznaczyła się już ona szybkim rozwojem wydarzeń prowadzących do zupełnego wykonania dzieła przewidzianego na Czas Końca. Jako jeden z przykładów niech posłuży powstanie i działalność rozmaitych towarzystw biblijnych - "zapowietrzonych towarzystw biblijnych", jak nazywa je Rzym, nie mogąc im jednak przeszkodzić. Święta Księga, niegdyś spętana łańcuchami, ukryta w martwych językach, zakazana dla oszukiwanych poddanych, rozprowadzana jest obecnie w milionach egzemplarzy pomiędzy wszystkimi narodami i we wszystkich językach. W 1803 roku zostało założone Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, w 1804 - Nowojorskie Towarzystwo Biblijne, w 1805 - Berlińsko-Pruskie Towarzystwo Biblijne, w 1808 - Filadelfijskie Towarzystwo Biblijne, a w 1817 - Amerykańskie Towarzystwo Biblijne. Rozmiar pracy wykonanej przez wspomniane towarzystwa w tym stuleciu jest zdumiewający. Rocznie drukuje się miliony egzemplarzy Biblii, które sprzedawane są po niskich cenach, a tysiące z nich dostaje się darmo w ręce biednych. Trudno jest oszacować szeroki zasięg oddziaływania tej pracy. Choć bez wątpienia znaczna jej część nie przynosi spodziewanych rezultatów, to jednak ogólnym jej skutkiem jest zrywanie więzów niewolnictwa i przesądów - tak politycznych, jak i kościelnych. To ciche nauczanie - że wszyscy, tak papieże, księża i laikat, jak też królowie, generałowie i żebracy muszą rozliczyć się przed jednym Panem - jest najpotężniejszym czynnikiem wyrównującym i niwelującym różnice.
Mimo iż ruch reformacji religijnej w Europie poważnie naruszył podstawy oddziaływania papiestwa, to jednak kościoły reformowane ściśle wzorowały się na jego polityce dowodzenia państwem, podtrzymywania związków z ziemskimi imperiami i domagania się klerykalnej władzy nad ludem (twierdzili, że "kler" stanowi szczególnego rodzaju światową władzę wyznaczoną przez Boga), tak iż pierwotne skutki reformacji zostały w wielkim stopniu złagodzone, a stosunek ludu i świeckich władców do wszelkiego rodzaju władzy kościelnej wciąż nacechowany był zabobonnym lękiem i służalczością. Reforma sprawiła, że liczne przesądy i niezdrowa cześć, które poprzednio były właściwe jedynie papiestwu, zostały rozdzielone między liczne sekty. Reforma polityczna, której jesteśmy świadkami w XIX wieku, a w szczególności począwszy od 1799 roku, od "Czasu Końca", choć bardzo różna od poprzedniej, jest niemniej jednak reformacją. Rewolucja i niepodległość kolonii amerykańskich, zwycięskie ustanowienie tam kwitnącej republiki, rządzonej przez lud i dla ludu bez udziału królów czy księży, stanowiło świeżą naukę dla dopiero co przebudzonych narodów, które przez wiele stuleci drzemały, nie uświadamiając sobie swych praw nadanych im przez Boga. Ludzie sądzili, że Bóg naznaczył kościół, aby sprawował nadrzędną władzę nad ziemią, a ich zobowiązał do posłuszeństwa zatwierdzanym przez kościół królom i cesarzom niezależnie od tego, jak niesprawiedliwe byłyby ich zarządzenia; zostali oni przecież ustanowieni przez Boga za pośrednictwem kościoła.
Dla ludu zdeptanego i styranizowanego przez księży Ameryka stała się powodem zdumienia. Istotnie była ona "wolnością oświetlającą świat". Doprowadzony do ostateczności lud francuski, uciskany przez kapłaństwo i dręczony marnotrawstwem królów, zwielokrotnionym przez kolejne nieudane zbiory powodujące ubóstwo i głód, powstał i dokonał najstraszniejszej rewolucji, która trwała czternaście lat - od 1789 do 1804 roku.
Straszliwe sceny anarchii i gwałtu były słusznym owocem, reakcyjnym skutkiem przebudzenia długo uciskanego ludu, który uświadomił sobie swą hańbę i poniżenie. Było to zbieranie burzy przez władze świeckie i religijne, które wywyższając same siebie w imieniu Boga i prawdy oślepiały i wiązały ludzi, za których umarł Chrystus.
Jest rzeczą oczywistą, iż skutkiem takich okoliczności musiała być niewiara. Francja stała się nagle krajem całkowicie ateistycznym. Znalazła się pod wpływem Voltairea i jego towarzyszy, którzy oszukiwali ludzi swymi pismami, okazując pogardę i szydząc z chrześcijaństwa, a właściwie z odstępczego kościoła rzymskiego, który był jedynym przejawem chrześcijaństwa znanym ludowi Francji. Wskazywali oni na fałszerstwa, absurdy, zakłamanie, niemoralność, okrucieństwo i całą jego niegodziwość, aż lud francuski gorliwie zapragnął wykorzenić katolicyzm i wszelką religię, podobnie jak niegdyś gorliwie ją popierał. I tak nieszczęsna, oszukana Francja, przez tysiąc lat pozostająca pod zupełnym wpływem papiestwa, sądząc, że to rzeczywiście Chrystus, a nie Antychryst, był jej nikczemnym mistrzem, wołała słowami Voltairea: "Precz z nikczemnikiem", a jej wysiłki w celu powalenia znienawidzonego Antychrysta zaowocowały całą okropnością Rewolucji Francuskiej - wymowną ilustracją karzącej sprawiedliwości, gdy patrzymy na to w porównaniu z wydarzeniami okrutnej rzezi dnia św. Bartłomieja i innych podobnych okoliczności, które zostały sprowokowane przez papiestwo i przyniosły mu tyle radości.
Niewierząca Francja powstała nagle z całą mocą, zburzyła Bastylię, ogłosiła Deklarację Praw Człowieka, dokonała egzekucji króla i królowej i zapowiedziała wojnę przeciwko wszystkim królom oraz solidarność ze wszelkiego rodzaju rewolucjonistami. Tymczasem władcy świata powstrzymywali oddech drżąc, aby zaraza rewolucji nie ogarnęła ich poddanych. Obawiając się anarchii o zasięgu światowym, sprzymierzali się w celu wzajemnej obrony przed swymi poddanymi, nad którymi rzeczywiście niełatwo było zapanować. Francja wyparła się chrześcijaństwa, skonfiskowała obszerne posiadłości i dochody znajdujące się w posiadaniu tak Kościoła Rzymsko-Katolickiego, jak i króla oraz arystokracji. Ulice Paryża znów spłynęły krwią. Tym razem nie była to krew protestantów, lecz księży, magnatów i tych, którzy ich popierali. Liczbę straconych ocenia się na 1 mln 22 tys. osób. Byli oni uśmiercani różnymi metodami, specjalnie w tym celu wymyślonymi. W trakcie tych pogoni i pogromów szydzono z księży, wspominając podobne
postępowanie papistów w stosunku do protestantów oraz ich własną zasadę, że "cel uświęca środki". Rewolucjoniści twierdzili, iż celem, do którego należy zdążać, jest wolność jednostki, tak polityczna, jak i religijna, a śmierć tych, którzy się sprzeciwiają, była konieczna jako jedyny pewny środek.
Rewolucja Francuska, jak wszystkie tego typu działania, była wielkim złem i spowodowała nieszczęście milionów ludzi, z drugiej jednak strony była także częściowym zadośćuczynieniem za wielką krzywdę, była też zrządzeniem Bożym w dobrym celu - dla rozwoju wiedzy i kontynuowania realizacji planu opisanego przez proroctwo. Narzuca się tutaj spostrzeżenie, iż na Rewolucję Francuską zwraca także uwagę Księga Objawienia, wyraźnie ukazując, iż owe rządy terroru były przedsmakiem zbliżającego się ucisku wszystkich narodów "chrześcijańskich". Epidemia niewiary i anarchizmu, która rozprzestrzeniła się z Francji na cały świat, znalazła pożywkę w fałszywych, niebiblijnych naukach i praktykach "chrześcijaństwa" reprezentowanego nie tylko przez papiestwo, ale i w ogólności przez nurty "ortodoksyjne". Nominalne chrześcijaństwo nie uleczyło tej choroby i jest zbyt słabe, aby powstrzymać jej dalszy rozwój, który, jak przepowiada Pismo Święte, stanie się uciskiem, jakiego na ziemi nie znano.
Wpływ francuskich ateistów rozprzestrzenił się po Europie za pośrednictwem armii Napoleona i doprowadził do podkopania fundamentów władzy sprawowanej przez królów i duchowieństwo. Szczytowym osiągnięciem było jednak surowe potraktowanie papiestwa przez Napoleona jako przywódcę i przedstawiciela niewierzącej Francji. Dopomogło to więcej niż cokolwiek innego do zerwania więzów zabobonnej czci, dzięki której klasa "kleru" tak długo utrzymywała "prosty lud" w posłuszeństwie. Nieustraszony Napoleon nie tylko przeciwstawił się klątwie papieża Piusa VI, lecz jeszcze nałożył na niego karę za pogwałcenie jego (Napoleona) zarządzeń, a wreszcie zmusił go do ponownego przekazania Francji papieskich terytoriów nadanych mu tysiąc lat wcześniej przez Karola Wielkiego (za którego następcę Napoleon się uważał). W ten sposób ludy i monarchowie uświadomili sobie, że papieskie roszczenia do sprawowania władzy, to kłamstwo. Fakt, iż Napoleon, przyjmując tytuł i ogłaszając się, jako następca Karola
Wielkiego,20* Rzymskim Cesarzem, nie udał się do Rzymu, aby zostać ukoronowanym przez papieża, jak to czynili Karol Wielki i inni cesarze, lecz nakazał papieżowi przybyć do Francji i uczestniczyć w swej koronacji, znamionuje wielką przemianę w powszechnym poglądzie na temat autorytetu papieża. Ten mąż sukcesu, który wielokrotnie złupił, wyniszczył i upokorzył papiestwo, nie pozwolił papieżowi, aby go ukoronował, gdyż konsekwencją tego byłoby przyjęcie godności cesarskiej wraz z uznaniem władzy papieskiej. Nakazał on natomiast papieżowi (Piusowi VII) być obecnym, aby uświęcił i uznał tę uroczystość, aby pobłogosławił koronę, którą Napoleon wziął następnie z ołtarza i nałożył ją na swoją głowę. Historyk powiada: "Następnie włożył on na głowę cesarzowej diadem, jak gdyby chciał okazać, że władza jest owocem jego własnego działania" - skutkiem powodzenia na arenie działania cywilnego i wojskowego. Odtąd już nigdy papież nie został nawet poproszony o obdarowanie kogoś koroną Cesarstwa Rzymskiego. Na temat tejże koronacji czytamy u pisarza katolickiego:21*
"Postępując inaczej niż Karol Wielki i inni monarchowie, którzy w takim wypadku uciekali się do Rzymu, w swej arogancji nalegał on [Napoleon], że ojciec święty winien przybyć do Paryża, aby go ukoronować. Papież był bardzo niechętny takiemu odstąpieniu od starożytnego zwyczaju. Uważał to nawet za uwłaczające swemu wysokiemu stanowisku".
Inny historyk22* tak pisze o upokorzeniu, jakiego doznało papiestwo ze strony Napoleona:
"Zawieszenie broni zostało zawarte [23 czerwca 1796] z papieżem [Piusem VI] na warunkach dość upokarzających jak dla głowy kościoła, niegdyś najpotężniejszego władcy w Europie. Biskup, który deptał karki królów, ustanawiał i obalał monarchów, dysponował państwami i królestwami, a jako najwyższy kapłan i namiestnik Wszechmogącego na ziemi korzystał z władzy najważniejszego pana, królującego ponad głowami innych monarchów, był zmuszony wypić aż do dna kielich upokorzenia. Gorzki był to napój, a przecież smakował podobnie jak ten rozdawany tak chętnie innym przez jego poprzedników. Musiał otworzyć swe porty dla okrętów francuskich oraz ściągnąć flagi państw, z którymi Republika toczyła wojnę, zezwolić armii francuskiej na utrzymanie w posiadaniu poselstw Bolonii i Ferrary, poddać cytadelę w Anconie, podarować Francji sto obrazów, popiersi, waz albo rzeźb wybranych przez komisarzy wysłanych do Rzymu z Paryża, a także pięćset (starych i cennych) manuskryptów wyselekcjonowanych w ten
sam sposób. By dopełnić ten kielich, Jego Świątobliwość był zmuszony zapłacić Republice 21 mln francuskich liwrów, w większości w monetach lub w sztabach złota i srebra".
Za zwłokę w dopełnieniu tych zobowiązań kara pieniężna wzrosła do 50 mln liwrów, a niektóre papieskie terytoria musiały zostać przekazane Francji. Na koniec papież został potraktowany jako więzień i przewieziony do Francji, gdzie zmarł.
Nawet Pius VII, któremu zostały przywrócone zaszczyty pontyfikalne i który w 1804 roku uczestniczył w koronacji Napoleona, dekretem cesarza (1808 - 1809) został następnie doszczętnie pozbawiony doczesnej władzy, a cenne pomniki i dzieła sztuki Rzymu znalazły schronienie we Francji. Napoleon przemawiał w taki sposób: "Ziemie przekazane Stolicy Apostolskiej przez naszego znakomitego poprzednika Karola Wielkiego: (...) Urbino, Ancona, Macerata zostaną na zawsze zjednoczone z Królestwem Włoch".
Znaczenie tych zdarzeń tak określa pisarz rzymskokatolicki:23*
"Do tego jeszcze papież miał pozostać biskupem Rzymu, sprawując swój duchowny urząd tak samo, jak czynili to jego poprzednicy w pierwszych wiekach aż od Karola Wielkiego. W następnym roku Cesarz, ośmielony powodzeniami swej armii, postanowił, że papież ma być pozbawiony i tak już formalnego panowania - owego zaledwie cienia władzy doczesnej, którą sprawował w swojej stolicy i w przyległych okręgach. [Papiestwo posiadało je na wiele lat przed nadaniami Karola Wielkiego - od roku 539 n.e.] Stosownie do tego wydał on w pałacu cesarzy austriackich nowy dekret, obwieszczający, że Rzym ma pozostać Wolnym Miastem Cesarskim, że jego cywilną administrację ma stanowić mianowana przez cesarza rada, że jego pomniki i dzieła sztuki winny być przejęte pod ochronę Francji i że Jego Świątobliwość, kończąc swe królowanie, powinien otrzymać stałą dożywotnią rentę".
W następstwie tych zdarzeń Pius VII wydał bullę ekskomunikującą Napoleona i jako więzień został zabrany do Francji, gdzie w końcu, 25 stycznia 1813 roku, podpisał Konkordat z Fontainebleau, na mocy którego oddał on w ręce Napoleona mianowanie biskupów i metropolitów i właściwie zrezygnował z prawa weta w tej sprawie. W rezultacie, oddał on w ten sposób Napoleonowi długo pożądaną przez niego władzę papieża.
Nawet katolicy dostrzegają znaczenie wydarzeń, które zaszły na początku tego wieku [XIX]. Nie tylko przyznają oni, iż doznali strat i zniewagi, jak wynika to z powyższych cytatów, lecz także twierdzą, że królewskie milenium papiestwa (tysiąc lat od podarowania przez Karola Wielkiego powyżej wspomnianych terenów papiestwu - rok 800 n.e.) zakończyło się, gdy Napoleon położył kres jego panowaniu. To, co pozostało po tych wydarzeniach, jest tylko cieniem minionej świetności władzy. Papiestwo przypisuje sobie, jako Królestwu Chrystusowemu, wypełnienie przepowiedzianego panowania nad narodami, które jest wspomniane w Obj. 20:1-4. Twierdzi ono, że obecny czas ucisku dla tego systemu jest "małym czasem", w którym Szatan jest uwolniony, jak podają wersety 7 i 9. Tylko ci, którzy widzą, że papiestwo jest jedynie szatańską imitacją prawdziwego Chrystusa i potrafią rozpoznać prawdziwy Kościół oraz prawdziwe królowanie, mogą to w pełni docenić.
To, co zacytowaliśmy, wystarczy być może, aby przekonać czytelnika, że okres Rewolucji Francuskiej i władzy Napoleona był znamienny dla historii papiestwa, które nigdy już nie odzyskało utraconych wówczas wpływów. Z czasem papiestwo odzyskiwało na krótko pewne względy, potem jednak przychodziły kolejne zniewagi. Tak było aż do 1870 roku, w którym papieże znów utracili całą władzę doczesną i wierzymy, że nigdy już jej nie odzyskają. Należy także pamiętać, że to właśnie żołnierze Napoleona skończyli z miejscami przesłuchań Inkwizycji, położyli kres publicznym torturom i wyrokom śmierci z powodu przekonań religijnych.
Rezultatem częściowego złamania siły duchowieństwa i obalenia przesądów było z jednej strony otwarte głoszenie ateizmu, lecz z drugiej - skutkiem dla poświęconego ludu Bożego było pozbycie się zabobonnej czci dla człowieka. Dzięki temu wielu z tych, którzy dotąd nie ośmieliliby się samodzielnie myśleć, czy badać Pismo Święte, dochodziło do rozumnych wniosków. Tak więc rewolucja ta, przez pobudzanie do badania Biblii, sprzyjała rozwojowi Prawdy i prawdziwego chrześcijaństwa. Była w istocie kontynuacją rozpoczętego przez Lutra dobrego dzieła Reformacji, które zostało powstrzymane przez niewiedzę i służalstwo ludu oraz umiłowanie władzy, dostojeństwa, autorytetu i wygód ze strony "kleru".
Wykazaliśmy zatem, że w 1799 roku rozpoczął się okres zwany Czasem Końca oraz że w tym czasie papiestwo zostanie stopniowo zniszczone. Pokazaliśmy też, że Napoleon odebrał papiestwu (po tysiącu lat użytkowania) ziemie darowane przez Karola Wielkiego oraz świecką jurysdykcję nad miastem Rzym, którą cieszyło się ono formalnie od ogłoszenia edyktu Justyniana w 533 r. n.e., a faktycznie od momentu obalenia władzy Ostrogotów w 539 r., dokładnie na 1260 lat przed rokiem 1799. Był to dokładnie koniec czasu, czasów i połowy czasu panowania papiestwa, o czym kilkakrotnie wspomina proroctwo. System ten, który jeszcze i po tym czasie w pewnym stopniu rościł sobie pretensje do doczesnej, świeckiej władzy, dziś pozbawiony jest już jakichkolwiek jej śladów - został zupełnie "strawiony". Człowiek grzechu, pozbawiony władzy świeckiej i bezsilny, ciągle udaje i pyszni się, czeka go jednak w najbliższej przyszłości nagłe zniszczenie z ręki rozgniewanych mas ludzkich (nieświadomego przedstawicielstwa Bożego), o czym wyraźnie wspomina Księga Objawienia.
Rozpoczynający się w 1799, a kończący w roku 1914 Czas Końca, czyli Dzień Przygotowania Jahwe, cechuje się większym rozwojem wiedzy w porównaniu do wszystkich poprzednich wieków. Doprowadzi on jednak do najokrutniejszego z doznanych przez świat ucisków. Mimo to stanowi on przygotowanie i wprowadzenie do dawno obiecanego, błogosławionego czasu, gdy prawdziwe Królestwo Boże, kontrolowane przez prawdziwego Chrystusa, w pełni ustanowi rząd o ustroju całkowicie odwrotnym do tego, co proponuje Antychryst. Skoro w okresie tym świat wprowadzany i przygotowywany jest do Królestwa, to skutkiem musi być wielki konflikt między starym i nowym porządkiem rzeczy. Rezultatem tego konfliktu będzie wprowadzenie nowego porządku. Choć stary porządek musi przeminąć, a nowy go zastąpić, to jednak ci, którzy wykorzystują obecny porządek, będą się gwałtownie sprzeciwiać tej zmianie. Wynikiem będzie rewolucja o zasięgu światowym, która ostatecznie doprowadzi do zupełnego zniszczenia starego porządku i ustanowienia nowego.
Wszystkie odkrycia, udogodnienia i wynalazki, które postawiły nas wyżej od poprzednich pokoleń, są jednym z elementów współpracujących w Dniu Przygotowania w celu ustanowienia Wieku Tysiąclecia, kiedy to zostanie przeprowadzona prawdziwa, zdrowa reforma i dokona się szybki rozwój w każdym kierunku, dzięki wszystkim i dla wszystkich.
Swój smutek porzućcie
Córki Syońskie, swój smutek porzućcie!
Ucisku kres nastał, blask widać wśród wzgórz.
Z brzaskiem radosnej jutrzenki się zbudźcie!
Noc smutku minęła, nie trwóżcie się już.
Wrogów legiony już leżą pobite,
To biczem swym Władca rozproszył ich moc.
Uszli jak plewy złą sławą okryte.
Ich wozy i konie zapadły w złą noc.
Córki Syońskie, tę moc wysławiajcie!
Zwycięstwa i chwały niech niesie się zew.
Syon jest wolny! Tę pieśń dziś zagrajcie.
Na harfie i bębnie zbawienia brzmi śpiew.
- kj "taxed" - opodatkować - przyp.tłum.
- * Do podziału między tych czterech odnosi się wyraźnie Dan. 8:8 i 11:4,5.
- * Willard, Universal History [Historia Powszechna], str. 100.
- * History of Christianity [Historia Chrześcijaństwa], Tom II, str. 101.
- kj "splugawią Świątnicę mocy", w bt: "wojsko jego wystąpi, by zbezcześcić świątynię-twierdzę" - przyp.tłum.
- W tłum. cytowanym przez autora: "nabiorą mocy i będą mężnymi" - przyp.tłum.
- kj "czasu końca", podobnie jak nb i bt, które mają: "czasu ostatecznego" - przyp.tłum.
- * Słusznym jest stwierdzenie, że panowanie papieskie przeminęło z początkiem tego wieku [XIX], gdyż po Rewolucji Francuskiej panowanie Rzymu nad władcami i królami (nawet na jego własnym terytorium Włoch) jest jedynie nominalne, a nie rzeczywiste. Należy także pamiętać, że aż do tego czasu Francja była narodem najwierniejszym i najbardziej poddanym papieskiej władzy. Jej królowie, książęta, arystokracja i lud najchętniej stawiali się na żądanie papieża, aby organizować krucjaty, czy pójść na wojny poddani jego rozkazom. Któż inny byłby tak lojalny, aby nie pozwolić protestantom mieszkać na swej ziemi, jak to miało miejsce po masakrze nocy św. Bartłomieja. Przeto żaden inny naród nie mógł zadać papiestwu tak ogłuszającego i niszczycielskiego ciosu jak Francja.
- * Zob. Wykłady Pisma Świętego, Tom II, str. 274-275.
- * Campaigns of Napoleon [Kampanie Napoleońskie] str. 89,95,96
- kj "boga" - przyp.tłum.
- * Tak jak jedyny prawdziwy Kościół symbolicznie nazywany jest Oblubienicą Chrystusową, a kościół rzymski w nieprawnym związku z imperiami ziemskimi - nierządnicą, tak rozmaite sekty protestanckie nazwane są "niewiastami".
- * Willard, Universal History [Historia Powszechna], str. 452.
- kj i bg "król północny jako burza nań przyjdzie" - przyp.tłum.
- Etiopczycy - przyp.tłum.
- Wersety przestawione 45a-44-45b - przyp.tłum.
- * Willard, Universal History [Historia Powszechna], str. 446.
- Turcja - przyp.tłum.
- W tłum. ang. cytowanym przez autora: "i powiedzie mu się" - przyp.tłum.
- * Wielkie wojny prowadzone przez Napoleona były próbą ponownego zjednoczenia Cesarstwa, którym niegdyś władał Karol Wielki.
- * Chair of St. Peter [Stolica Piotrowa], str. 433.
- * Campaigns of Napoleon [Kampanie Napoleońskie], str. 88, 90.
- * Chair of St. Peter [Stolica Piotrowa], str. 439, 440.
|